Grupa eksploracyjna w wodach Zatoki Gdańskiej poszukiwania pozostałości II wojny światowej prowadzi od kilkunastu miesięcy. Do składu dołączyli też historycy, nurkowie z miesięcznika "Odkrywca", fundacji nurkowej Dive Land oraz Submerged Foundation, którzy wykonują podwodne zdjęcia w nowoczesnej technologii. To właśnie oni na dnie Zatoki Gdańskiej zbadali lekki niemiecki okręt wojennych typu KFK (Kriegsfischkutter), należący do 10 dywizjonu zabezpieczenia.
Jednostka już wcześniej była znana historykom i nurkom z Narodowego Muzeum Morskiego. Jednak do tej pory nie była ona zweryfikowana i zidentyfikowana. Wrak figurował w bazie danych NNM pod numerem F44.6.
Instytucja o poszukiwaniach wraków z okresu II wojny światowej wiedziała, potwierdza dr Anna Rembisz-Lubiejewska z NMM.
- Wrak okrętu znajduje się na głębokości ok. 42 metrów i ok. 4 mil morskich na południowy wschód od Helu. Ze względu na bezpieczeństwo tej jednostki, a także na uzbrojenie, które znajduje się obok i na wraku nie mogę podać dokładnej lokalizacji - tłumaczy Łukasz Orlicki.
Serię podwodnych zdjęć fotogrametrycznych zatopionego wraku wykonał fotograf Bartłomiej Pitala z Submerged Foundation.
- Ta technika pozwoliła na uzyskanie obrazu aktualnego stanu zatopionej jednostki. Daje nam to o wiele więcej informacji niż sonar, który pokazywał sylwetkę wraku znajdującego się na dnie - mówił historyk.
Wrak samolotu Douglas A-20 wydobyto z dna Bałtyku [ZDJĘCIA]
Statek naukowo-badawczy „St. Barbara” podniósł z dna Bałtyku wrak samolotu Douglas A-20. Obiekt jest szesnastym zachowanym tego typu zabytkiem na świecie i będzie stanowić niezwykle cenny eksponat dla...
Zdaniem historyków i poszukiwaczy, to wrak jednego z lekkich niemieckich okrętów wojennych typu (KFK), które były budowane w większości stoczni w Świnoujściu. Do dziś zachował się kadłub oraz elementy wyposażenia, a także uzbrojenia okrętu.
Były to lekkie jednostki eskortowe mogące usuwać miny, dozorować porty i zwalczać okręty podwodne. Wykorzystywane je również do specjalnych akcji transportowych.
- One zyskały drugi priorytet po U-botach, bo były bardzo funkcjonalne - mówi historyk. - Niemcom zależało na tym, żeby te okręty, po zakończeniu działań wojennych, były wykorzystywane jako kutry rybackie.
Służyły przede wszystkim na Morzu Bałtyckim i Morzu Północnym. Na terenie Pomorza przewiozły dziesiątki tysięcy ludzi np. w trakcie ewakuacji z Oksywia na Hel. Miały długość 24 m, przy szerokości 6,4 metry. Pływały z prędkością 9-10 węzłów. BYły uzbrojone w działka plot kal. 37 mm i kal. 20 mm oraz bomby głębinowe.
ZOBACZ TEŻ: Silnik Lublina R-VIII wyłowiony z Zatoki Puckiej przez pasjonatów z Muzeum MDLot Puck |ZDJĘCIA
Niemiecki okręt na dnie Zatoki Gdańskiej
Według jednej z hipotez poszukiwaczy okręt został zatopiony w ostatnim dniu II wojny światowej, podczas próby przedarcia się na Zachód.
- Z badań historycznych, które wykonałem, wynika, że na terenie Zatoki Gdańskiej zatonęły cztery takie jednostki. Ta, o której rozmawiamy, o numerze 307, wyszła z helskiego portu w ostatnim konwoju, w chwili zakończenia II wojny światowej. Jest wysoce prawdopodobne, że to ostatni, zatopiony w walce, niemiecki okręt wojenny - tłumaczy historyk.
Identyfikacja wraku może być początkiem serii odkryć. Aby dostać się do środka, trzeba na pewno usunąć sieci.
- Nie mieliśmy zezwolenia na wejście do środka jednostki, więc nie wiemy, co jest w środku, ale jeśli - a tak zakładam - był to jeden z ostatnich okrętów, który opuszczał port w Helu, to nie można wykluczyć, że poza ludźmi i dokumentami, na jego pokładzie mogły znajdować się ciekawe artefakty - podkreślił Łukasz Orlicki z magazynu "Odkrywcy".
Przedstawicielka Narodowego Muzeum Morskiego - na bazie zdjęć wykonanych przez płetwonurków - że wrak KFK jest zachowany w dobrym stanie, a na jego pokładzie znajdują się elementy wyposażenia i potencjalne materiały niebezpieczne. To właśnie obecność tych ostatnich na dziś na dziś wyklucza możliwości prowadzenia na wraku jakichkolwiek prac.
Gdyby kiedyś zaistniała możliwość przeprowadzenia podwodnych badań archeologicznych, należałoby przygotować program badań, który oprócz zakresu prowadzonych prac i metodyki powinien wskazywać sposób finansowania zabiegów konserwatorskich, miejsce docelowego przechowywania zabytków, ekspozycji i popularyzacji uzyskanych informacji i wyników badań - wyjaśniła dr Rembisz-Lubiejewska.
Trudność sprawiać też będzie konserwacja podwodnych metalowych znalezisk. Jednak nie do końca jest pewne, że części niemieckiego okrętu w ogóle trafią na ląd.
- Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że w obecnych czasach promowana jest ochrona wraków in situ w naturalnym środowisku, w którym zalegają na dnie morza, a obecność przedmiotów zabytkowych na wrakach sprawia, że są one dużo bardziej atrakcyjne dla turystów - podkreśliła.
Wyjaśniła, że w basenie Morza Bałtyckiego wraki z wyposażeniem są już udostępniane w formie podwodnych parków archeologicznych m.in. w Finlandii i Szwecji.
- Gdyby więc kiedyś zaistniała możliwość bezpiecznego nurkowania na wraku KFK, rozważenia wymagałoby udostępnienie go do turystyki nurkowej jako jednego z wraków potencjalnego podwodnego parku kulturowego Zatoki Gdańskiej - dodała.
Na chwilę obecną w muzealnej bazie danych EPSA na terenie Zatoki Gdańskiej znajduje się ponad 130 obiektów podwodnych, w tym 47 wraków, które zostały zbadane lub zinwentaryzowane oraz 30 wraków przeznaczonych do weryfikacji. Pozostałe to wraki nowożytne i nierozpoznane przeszkody denne.
Zobacz też na dziennikbaltycki.pl:
Źródło: