Opozycyjni buntownicy z Krakowa

Piotr Subik
Milicja rozbija demonstrację członków NZS domagających się rejestracji organizacji. Luty 1989 r. Kraków.
Milicja rozbija demonstrację członków NZS domagających się rejestracji organizacji. Luty 1989 r. Kraków. Jacek Boron/REPORTER
Terrorystyczna grupa krakowska - tak nazywał Jerzy Urban młodych działaczy opozycji z Krakowa. Wśród nich byli między innymi Rokita, Sienkiewicz czy Miodowicz.

Podczas transmitowanej w telewizji konferencji prasowej rzecznik komunistycznego rządu Jerzy Urban nie miał żadnych wątpliwości - działaczy Federacji Młodzieży Walczącej, młodzieżówki Konfederacji Polski Niepodległej, Niezależnego Zrzeszenia Studentów oraz Ruchu Wolność i Pokój nazwał „terrorystyczną grupą krakowską”. Była pierwsza połowa 1989 r., PRL chyliła się ku upadkowi, a w Krakowie właśnie doszło do kolejnych zamieszek.

„Bardzo nam to zaimponowało i poczuliśmy się przez reżim w pewnym sensie nobilitowani. (…) Przez pewien okres cztery organizacje występowały oficjalnie pod nazwą Grupa Krakowska”

- wspomina w internetowej „Encyklopedii Solidarności” Grzegorz Surdy, wówczas student historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, działacz NZS, współzałożyciel Ruchu WiP w Krakowie.

Wolnościowe zaangażowanie krakowskich studentów sięga roku 1977 i zabójstwa przez Służbę Bezpieczeństwa studenta polonistyki UJ Stanisława Pyjasa. 15 maja, po pogrzebie Pyjasa i Czarnym Marszu, który przeszedł ulicami Krakowa, odczytano deklarację powstania Studenckiego Komitetu Solidarności. Przystąpili doń m.in. Bronisław Wildstein, Bogusław Sonik, Liliana Batko-Sonik, Andrzej Mietkowski i Lesław Maleszka (w 2001 r. zidentyfikowany przez Wildsteina jako tajny współpracownik SB ps. Ketman). SKS chciał doprowadzić „do zainicjowania prac nad utworzeniem autentycznej i niezależnej reprezentacji studenckiej”. Udało się, choć nie od razu. Po strajkach 1980 r. dopiero 17 lutego 1981 r. zarejestrowano Niezależne Zrzeszenie Studentów. Powołanie organizacji poprzedziły długie starania. Prowadzony w Krakowie strajk lutowy w 1981 r., który rozpoczął się na UJ, rozlał się na pozostałe uczelnie.

W Krajowej Komisji Koordynacyjnej NZS Kraków miał sporą reprezentację. Przewodniczącym KKK NZS został szef zrzeszenia na UJ Jarosław Guzy, w prezydium znalazł się też Jacek Rakowiecki (UJ), do składu komisji krajowej weszli zaś Jan Maria Rokita (UJ) i Bogdan Klich (Akademia Medyczna). Zrzeszenie natychmiast zaangażowało się w starania o uwolnienie więźniów politycznych. Prowadzono akcje plakatowe, zbierano podpisy pod petycjami, organizowano marsze. Miało też udział w Białym Marszu, który przeszedł z Błoń na Rynek Główny 17 maja 1981 r., po mszy w intencji rannego w zamachu Jana Pawła II.

Impulsem do kolejnego masowego wystąpienia był niezgodny z prawem (po uprzednim usunięciu z senatu uczelni przedstawicieli Solidarności i NZS) wybór na rektora Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu byłego wojskowego Michała Hebdy. Strajk w Radomiu trwał od 26 października przez 49 dni. Kraków przyłączył się do niego 12 listopada. Protestujący opuścili uczelnie dopiero w sobotę 12 grudnia. Tymczasem następnej nocy (12/13 grudnia) komuniści wprowadzili stan wojenny, a działalność NZS została oficjalnie zakazana. Część członków zrzeszenia dołączyła do strajku w ówczesnej Hucie im. Lenina i pozostała tam do jego pacyfikacji 16 grudnia.

NZS zdelegalizowano 5 stycznia 1982 r., a zatem o wiele wcześniej niż NSZZ „Solidarność” (8 października).

„NZS narusza Konstytucję PRL, działa na szkodę państwa, szkaluje władze socjalistycznego państwa (...), a także drukuje i kolportuje nielegalne wydawnictwa o treści antysocjalistycznej i antyradzieckiej”

- stwierdzał oficjalny komunikat władz.

- PZPR i bezpieka w Krakowie nadwartościowały w latach stanu wojennego doniosłość środowiska post-NZS-owskiego, ale słusznie uważały je za bardzo anty- komunistyczne, ideowe i przede wszystkim niemożliwe do infiltracji - ocenia po latach Jan Rokita.

Adam Kalita, działacz krakowskiego NZS w latach 1980-1983, historię organizacji w czasach PRL dzieli na trzy etapy. Prócz okresu działalności legalnej (1981-1982) wyróżnia także tzw. pierwszą konspirację (1982-1984/1985) oraz drugą konspirację (1987-1989). Zrzeszenie, którego członkowie po wprowadzeniu stanu wojennego uczestniczyli w manifestacjach i strajkach, drukowali i kolportowali bibułę, inicjowali akcje polegające m.in. na masowym uderzaniu w parapety okien na widok ZOMO czy zapalaniu świateł w akademikach, tak by tworzyły symbol Polski Walczącej, straciło impet w połowie dekady. Powód był całkiem prozaiczny - przestali studiować założyciele pierwszego NZS, natomiast ich następcy nie zdołali się jeszcze rozkręcić.

Potem energia wróciła, na przełomie kwietnia i maja 1988 r. NZS wsparł protestami na uczelniach i w miasteczku studenckim strajk w nowohuckim kombinacie, a zimą i na wiosnę 1989 r. zaangażował się w walkę, także na ulicach, o zakończenie pobytu w Polsce wojsk sowieckich.

NZS to był ruch masowy, autentyczny. Nie wstępowało się do niego, żeby coś dostać, ale żeby coś zmienić

- wspomina Kalita.

Rokita dodaje, że najtrwalszym skutkiem działalności zrzeszenia okazała się rewolucja w programach nauczania, zwłaszcza na kierunkach humanistycznych i społecznych UJ.

Ta sprawa angażowała zresztą od początku najinteligentniejszych spośród działaczy NZS

- mówi Rokita. Jego zdaniem kluczowe okazało się także powstanie w Krakowie pierwszego po wydarzeniach z maja 1946 r. (spacyfikowanie przez komunistów pochodu trzeciomajowego) wpływowego środowiska młodych antykomunistycznych inteligentów.

Ruch Wolność i Pokój powszechnie uważa się dziś za pacyfistyczny, jednak Grzegorz Surdy nazywa go pokojowym. Wszystko zaczęło się w grudniu 1984 r. od odmowy przez Marka Adamkiewicza, szczecińskiego działacza SKS i NZS, złożenia przysięgi wojskowej mówiącej o „braterskim przymierzu z Armią Radziecką”. 17 marca 1985 r. w kościele św. Krzysztofa w Podkowie Leśnej rozpoczęła się głodówka w obronie Adamkiewicza. Na przełomie marca i kwietnia podobną zorganizowano w Krakowie, a jej skutkiem było odczytanie 4 kwietnia, po mszy w kościele św. Stanisława na Dąbiu, Deklaracji Założycielskiej Ruchu Wolność i Pokój. Sygnatariuszami byli m.in. Radosław Huget, Bogdan Klich, Jan Rokita, Konstanty Miodowicz oraz Bartłomiej Sienkiewicz.

O ile ferment solidarnościowy dało się odczuć nawet w MO, jako jedyne wolne było od niego Ludowe Wojsko Polskie. I ono stało się naszym głównym wrogiem. Mówiliśmy o wyciąganiu małych cegieł, które spowodują zawalenie się komunistycznego muru

- wspomina Surdy.

WiP-owcy zaczęli negować obowiązek służby wojskowej, odsyłali ministrowi obrony książeczki wojskowe, postulowali wprowadzenie służby zastępczej, sprzedawali cegiełki na pomoc Afgańczykom walczącym z Sowietami. Patronem Ruchu WiP miał nawet zostać Lech Zondek - Polak, który w Afganistanie stanął po stronie mudżahedinów, a obowiązkowe stały się „pielgrzymki” do Machowej (położonej między Tarnowem a Dębicą) na grób austriackiego żołnierza Wehrmachtu Otto Schimka, rozstrzelanego w 1944 r. za odmowę wykonania wyroków śmierci na niewinnych polskich cywilach. SB i ZOMO zasadzały się na uczestników rocznicowych spotkań w podtarnowskiej wsi, często aresztując ich na 48 godzin. Mimo to 17 listopada 1985 r. przy grobie młodego Austriaka doszło do podpisania deklaracji Ruchu WiP, również przez przedstawicieli Gdańska, Warszawy i Wrocławia.

WiP-owcy zakładali - po pierwsze - walkę o prawa obywatelskie, wolność religijną i niepodległość narodową. Po drugie - uświadomienie Polakom zagrożenia wojną jądrową, problemu militaryzmu i militarystycznego wychowania, po trzecie - popularyzację wiedzy ułatwiającej człowiekowi odnalezienie sensu życia i miejsca w świecie.

Od początku Ruch WiP wykluczał konspirację, stawiając na jawność swych działań. Kładł również nacisk na inicjatywy proekologiczne, m.in. protestował przeciwko hucie w Siechnicach na Dolnym Śląsku, a podczas przełomu politycznego zasłynął akcją „Tama tamie” w Czorsztynie.

Kluczowym wydarzeniem w życiu krakowskiego Ruchu WiP była Międzynarodowa Konferencja Praw Człowieka. Obradowała 25-28 sierpnia 1988 r. w kościele św. Maksymiliana Kolbego w Mistrzejowicach. Brało w niej udział około tysiąca osób z całego świata, m.in. Rosjanka, dysydentka z ZSRR, poetka i tłumaczka literatury polskiej Natalia Gorbaniewska.

Bezsprzecznie największym dokonaniem WiP było przełamanie obowiązującego w podziemiu tabu, iż nie wolno atakować wprost Sowietów i wojska. Wygrana w sprawie przysięgi i służby zastępczej była pierwszym istotnym ustępstwem władzy komunistycznej

- ocenia Rokita, dodając, że NZS był rodzajem studenckiej Solidarności, Ruch WiP zaś -„radykalnym wariantem wyjścia podziemia z impasu w drugiej połowie lat 80. XX w., czyli politycznym przedsięwzięciem małej grupy ludzi”.

Zanim w latach 1984-1985 wykrystalizowała się Federacja Młodzieży Walczącej, w Krakowie działała duża grupa młodych, których można nazwać bojówkarzami Solidarności.

Zajmowaliśmy się wykonywaniem zadań na rzecz związku. To był przede wszystkim „mały sabotaż”: malowanie napisów na murach, klejenie i rozrzucanie ulotek. Piętnowaliśmy kolaborantów i wszystkich tych, którzy działali na niekorzyść Solidarności, malowaliśmy im drzwi mieszkań, niszczyliśmy samochody

- wspomina Robert „Kuba” Kubicz, twórca FMW w Krakowie, wtedy uczeń zespołu szkół łączności, obecnie prezes Stowarzyszenia Federacji Młodzieży Walczącej.

Federacja zasłynęła też nękaniem ludzi kultury i sztuki propagujących PRL. Do legendy przeszły nocne telefony do historyka prof. Aleksandra Krawczuka i aktora Bronisława Cieślaka (porucznik Borewicz z serialu „07 zgłoś się”).

Oficjalnie FMW zawiązana została w 1984 r. w Warszawie, a środowisko krakowskie przyłączyło się w listopadzie 1985 r. Najsilniejsza grupa działała wówczas w Technikum Kolejowym przy ul. Ułanów, lecz niewiele ustępowały jej ekipy z V i I LO.

W Krakowie objawiły się dwa nurty FMW. Ten nowohucki - reprezentowany m.in. przez Piotra Fugiela (syna Kazimierza Fugiela, działacza Solidarności w Hucie im. Lenina) i Włodzimierza Pietrusa - był radykalny. Nie dopuszczał kompromisów z władzą. Młodzi ludzie, wychowani w robotniczej Nowej Hucie, typowi „zadymiarze”, nade wszystko przedkładali udział w ulicznych demonstracjach, działali też w ścisłej konspiracji. Drugi nurt - krakowski - zdradzał nastawienie legalistyczne. Nie stawiał na walkę uliczną, lecz na kolportaż podziemnej prasy (m.in. „BMW”, „ABC”, „Śmielej”, „FBI” itp.), rozwój czytelnictwa, przygotowanie rówieśników do życia w niepodległej Polsce. Cechą specyficzną całej FMW był brak jednolitego oblicza ideowego, podobnie do ruchu społecznego Solidarność. Federacja stanowiła konglomerat różnych osób, które skupiły się wokół walki o niepodległą Polskę.

Młodzi opozycjoniści na fotografii użytej przez SB do identyfikacji uczestników manifestacji. Lata 80.
Młodzi opozycjoniści na fotografii użytej przez SB do identyfikacji uczestników manifestacji. Lata 80. 123RF

Z raportów MO wynika, że w latach 1985-1986 FMW w Krakowie liczyła około 50-60 osób, w 1987 r. - już około 200, w latach 1988-1989 zaś - około tysiąca. Do końca był to ruch konspiracyjny, a pierwszym, który zaczął publicznie przedstawiać się jako oficjalny reprezentant FMW, był Wojciech Polaczek ps. Dłuto.

Po upadku PRL szeregi FMW stopniały - skończył się wróg, czyli komuna, skończyła się też federacja, ale zostali po niej ludzie w polityce: z Krakowa Włodzimierz Pietrus (radny miejski PiS) czy Grzegorz Lipiec (od niedawna szef PO w mieście), a także znany dziennikarz Bogdan Rymanowski.

Nie byliśmy potulnymi barankami

- wspominał ten ostatni w 25. rocznicę powstania federacji.

Zadymy, bitwy na kamienie z zomowcami, rozrzucanie ulotek i malowanie murów, okupowanie Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie - to także, a może przede wszystkim zajęcia młodzieży związanej z Konfederacją Polski Niepodległej, założoną w 1980 r. przez Leszka Moczulskiego.

„Przyznam, że imponowała mi działalność starszych kolegów z Organizacji Studenckiej. Było ich znacznie więcej niż nas. Pamiętam, że potrafili szybko zmobilizować do akcji na następny dzień nawet kilkadziesiąt osób” - wspominał w „Encyklopedii Solidarności” Rafał Górski, nieżyjący już pisarz i publicysta z Krakowa, działacz FMW i Organizacji Młodzieżowej KPN, w latach 80. uczeń Liceum Pijarów. Prócz szarpanin z MO przypomina m.in. sitting (czyli protest siedzący) przed radzieckim konsulatem. Brali też udział w demonstracjach rocznicowych, takich jak 3 maja 1987 r., gdy ludzie schodzący ze wzgórza wawelskiego zostali brutalnie skopani przez pluton specjalny ZOMO w cywilu. Po latach pokazał to w swych reportażach ówczesny lider OM KPN Maciej Gawlikowski.

Opozycyjna panorama Krakowa lat 80. XX w. to także Marek Kurzyniec, działacz WiP, twórca Federacji Anarchistycznej. Najpierw stał u boku Rokity i Klicha, angażował się m.in. w bojkot obowiązkowego dla słuchaczy uczelni studium wojskowego, demonstrował przeciwko obecności Armii Radzieckiej w Polsce, potępiał obrady Okrągłego Stołu. Po przełomie roku 1989 Kurzyniec przeistoczył się w aktywistę Komitetu Wolny Kaukaz.

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia