Okręt zwodowano uroczyście w czwartek, 22 sierpnia 1918 roku. Jego matką chrzestną została wdowa po poległym w Bitwie Jutlandzkiej praprawnuku patrona okrętu, adm. Samuela Hooda. Następnie kadłub krążownika przeprowadzono do Rosyth, gdzie do początku stycznia 1920 roku przeprowadzono prace wyposażeniowe. W dniu 15 maja 1920 roku, po zakończeniu prób morskich i krótkim pobycie w stoczni nowy okręt wcielono do służby, a jego pierwszym dowódcą został kmdr Wilfred Tompkinson.
"Hood" - okręt szybki i potężny - niemal bez przerwy znajdował się w służbie. Z upływem kolejnych lat pogarszał się stopniowo jego stan techniczny, a w 1939 roku wybuchła wojna i wszelkie plany względem krążownika należało póki co odłożyć na półkę. W efekcie HMS "Hood" po prostu nie doczekał się choćby takiej modernizacji, jaką zdołały przejść - starszy od niego HMS "Renown", czy niektóre pancerniki słynnego typu "Queen Elizabeth".
25 września 1939 roku na Morzu Północnym, HMS "Hood" oberwał ćwierćtonową bombą z "Junkersa-88", odnosząc nieznaczne uszkodzenia. Pogorszyła się ogólna kondycja urządzeń napędowych eksploatowanego niemiłosiernie okrętu - w 1940 roku Duma Royal Navy mogła rozwinąć ledwie 26,5 węzła zamiast trzydziestu!
"Hood" podczas rejsu dookoła globu, latem 1924 roku
(fot. Wikimedia Commons)
Osiemnastego czerwca 1940 roku "Hood" został wraz z lotniskowcem "Ark Royal" skierowany do Gibraltaru, gdzie miał zostać okrętem flagowym tzw. Force H. Na początku lipca okręty Force H. uczestniczyły w rozprawie z flotą francuską. Władze brytyjskie już w osiem dni po żenującej kapitulacji Francji przedstawiły Francuzom ultimatum, w którym zażądały, aby jednostki francuskich sił morskich w Oranie przeszły do portów brytyjskich bądź neutralnych i poddały się internowaniu, co miałoby zapobiec przejęciu ich przez władze Trzeciej Rzeszy.
Ultimatum zostało odrzucone, wobec czego okręty brytyjskie otworzyły ogień do jednostek francuskich; w wyniku ostrzału wyleciał w powietrze francuski pancernik "Bretagne", zaś pociski z dział "Hooda" prawdopodobnie uszkodziły krążownik liniowy "Dunkerque". Francuzi ze swej strony ostrzelali "Hooda"; odłamki pocisków zraniły dwóch członków jego załogi.
"Brat" "Dunkerque", krążownik liniowy "Strasbourg", zdołał jako jedna z nielicznych jednostek francuskich uciec z miejsca pogromu. "Hood" w towarzystwie lżejszych okrętów ruszył w pościg za "zbiegiem", lecz po ledwie dwóch godzinach musiał dać za wygraną. Był za wolny...
13 września, po krótkim postoju w stoczni, okręt został wysłany wraz z pancernikami "Nelson" i "Rodney" do bazy w Rosyth. Liniowce miały tam większe szanse na przechwycenie ewentualnych nieproszonych, niemieckich "gości", wybierających się na Wyspy w ramach Operacji ,,Lew Morski". Do inwazji Niemiec na Wyspy, jak wiadomo, nie doszło, więc mocarny "Hood" powrócił póki co do swoich poprzednich obowiązków eskortowo-patrolowych.
Po zakończeniu prac w stoczni krążownik skierowano do służby z zadaniem przechwycenia niemieckich "bliźniaczek" ("Gneisenaua" i ,Scharnhorsta") kończących akurat swój słynny rajd atlantycki. Niestety okręt wysłano pod Brest, gdzie miał czatować na "siostrzyczki", gdyby te ośmieliły się po raz kolejny wyjść na łowy. 19 kwietnia 1941 roku skierowano "Hooda" na Morze Norweskie, gdzie spodziewano się przechwycić samego "Bismarcka", lecz napływające do Admiralicji informacje okazały się nieścisłe.
Kat "Hooda", pancernik "Bismarck" [1]
(fot. Wikimedia Commons, Bundesarchiv, Bild 193-04-1-26 )
Wspomniany pancernik "Bismarck" opuścił wraz z ciężkim krążownikiem "Prinz Eugen" port w Gdyni dopiero w niedzielę 18. maja 1941 roku. HMS "Hood", w towarzystwie nowo oddanego do służby pancernika "Prince of Wales", został - podobnie jak cały szereg innych jednostek - wysłany w pogoń za groźnym niemieckim tandemem.
Brytyjskim krążownikiem dowodził kmdr Kerr, a z masztu okrętu powiewała flaga wiceadm. Sir L. Hollanda. 23. maja niemieckie okręty zostały wykryte przez dwa brytyjskie krążowniki ciężkie typu "County", a następnego dnia wczesnym rankiem czasu lokalnego zespół niemiecki przechwycony został przez okręty wiceadm. Hollanda na wodach tzw. Drogi Duńskiej (obszaru między Grenlandią a Islandią).
Brytyjczycy dostrzegli Niemców o godz, 5.37; ci ostatni spodziewali się nadejścia przeciwnika, jako że podsłuchowcy na "Prinz Eugenie" usłyszeli na swoich urządzeniach odgłosy pracujących śrub okrętów brytyjskich, zbliżających się od południowego wschodu. Pierwsze - o godzinie 5.52 - otworzyły ogień działa brytyjskie. "Hood" pierwszą salwę odpalił do prowadzącego "Prinz Eugena".
Niemcy odpowiedzieli ogniem w trzy minuty później, przy czym ich artylerzyści skoncentrowali ogień na "Hoodzie". Jako pierwszy trafienie uzyskał "Prinz Eugen"; jeden z jego 203-milimetrowych pocisków trafił w pokład łodziowy "Hooda" między dwoma kominami. Na "Hoodzie" zapaliła się m. in. gotowa do załadowania amunicja do mniejszych dział.
Tuż przed 6.00, gdy krążownik liniowy wykonywał zwrot w lewo, by wprowadzić do akcji także rufowe wieże swoich dział głównych, w pokład między kominami trafiły kolejne pociski z piątej salwy "Bismarcka", odpalonej z odległości prawie dziewięciu mil morskich. Jeden z nich trafił zapewne w jedno ze stanowisk obserwacyjnych (wręcz zasypując pokład ciałami zabitych i szczątkami rozbitego stanowiska).
W następnej chwili w okolicy głównego masztu krążownika nastąpił spory wybuch, a tuż po nim - ogromna eksplozja, która zdruzgotała część rufową "Hooda", który wkrótce potem zatonął. Jeden z trzech uratowanych z okrętu rozbitków podał na wykonanym przez siebie szkicu pozycję zatonięcia krążownika.
Z załogi "Hooda", liczącej 1418 [wg niektórych źródeł - 1419] oficerów, podoficerów i marynarzy uratowali się tylko - sygnalista Ted Briggs, starszy marynarz Robert Tiburn i kadet William John Dundas. Zostali oni podniesieni z wody przez załogę niszczyciela "Electra" w dwie godziny po zatonięciu "Hooda". Ciekawe, że dowództwo ani załoga niszczyciela nie znalazła w pozycji zatonięcia krążownika żadnych ciał.
W oficjalnym komunikacie Admiralicji o zatonięciu HMS "Hood" podano, iż w akcji, jaka się wywiązała, HMS "Hood" otrzymał niefortunne trafienie w komorę amunicyjną i wyleciał w powietrze. Pierwszej komisji śledczej, mającej wyświetlić przyczyny tragedii, przewodniczył wiceadm. Sir Geoffrey Blake. W wydanym 2. czerwca 1941 roku raporcie komisja podtrzymała wersję powyższą, stwierdzając, iż prawdopodobną przyczyną utraty HMS "Hood" było przebicie pancerza okrętu przez jeden lub więcej pocisków, wystrzelonych z odległości nieco ponad piętnastu kilometrów, wskutek czego nastąpił wybuch jednej lub kilku rufowych komór amunicyjnych.
Nowy podówczas i nieostrzelany jeszcze w boju HMS "Prince of Wales" (d-ca kmdr J. C. Leach), towarzyszący "Hoodowi" w ostatniej akcji, po zatonięciu krążownika musiał opuścić miejsce bitwy wskutek uszkodzeń od niemieckich pocisków. Mimo to artylerzyści "Księcia Walii" zdołali trzykrotnie trafić "Bismarcka" czternastocalowymi pociskami, praktycznie... pieczętując jego los, bowiem jeden z tych pocisków trafił w zbiornik paliwa.
Wyciek paliwa spowodował fatalną w skutkach decyzję wiceadm. Lfitjensa o przerwaniu "łowów" i ucieczce "Bismarcka" do Brestu w okupowanej Francji. Pancernik niemiecki już tam nie dopłynął.
Mimo licznych manewrów "Bismarckowi" nie udawało się zerwać kontaktu z brytyjskimi jednostkami, które były wyposażone w radary. "Bismarck" stoczył krótką potyczkę z "Prince of Wales" oraz z samolotami z lotniskowca "Victorious". W pościg za "Bismarckiem", prócz okrętów już zaangażowanych w działania, Admiralicja brytyjska rzuciła wszystkie jednostki operujące w tej partii akwenu: pancerniki HMS "Rodney" i "Ramillies", krążownik liniowy "Renown", lotniskowiec "Ark Royal", krążowniki "Sheffield", "London", "Edinburgh" i grupę 21 niszczycieli.
Mimo tak licznego pościgu 25 maja udało się "Bismarckowi" wymanewrować okręty brytyjskie i zerwać kontakt z pościgiem. Przez 31 godzin "Bismarck" płynął niezauważony w kierunku francuskich portów. Dopiero 26 maja o 10:30, kiedy to wysłany z pokładu "Bismarcka" długi sygnał radiowy został namierzony przez załogę latającej łodzi Catalina, a "Sheffield" nawiązał kontakt wzrokowy z niemieckim pancernikiem o godz. 17:40.
Admirał Tovey rozkazał samolotom z "Ark Royal" wykonanie ataku torpedowego. Atak samolotów torpedowych Swordfish okazał się skuteczny; jedna z torped trafiła w stery "Bismarcka", który stracił zdolność do manewrowania. Na pomoc "Bismarckowi" wysłano U-Booty operujące w Zatoce Biskajskiej. Około 22:30 najpierw polski niszczyciel ORP "Piorun", a potem angielski "Zulu" odkryły "Bismarcka".
27 maja o godzinie 08:43 dowódcy "King George V" i "Rodneya" zobaczyli uszkodzonego "Bismarcka". Do tych okrętów dołączyły jeszcze "Norfolk" i ciężki krążownik HMS "Dorsetshire". Wywiązała się zażarta bitwa. O godzinie 09:31 ciężka artyleria na "Bismarcku" zamilkła. Anglicy wstrzymali ogień o 10:16. O godzinie 10:25 ciężki krążownik "Dorsetshire" odpalił w stronę pancernika 2 torpedy, a w chwilę potem trzecią.
Dziesięć minut później "Bismarck" zaczął pogrążać się w morzu, po czym przewrócił się do góry stępką i zatonął. Z 2222 zaokrętowanych na "Bismarcku" marynarzy uratowało się 115 rozbitków oraz maskotka załogi - duży, czarny kot, który ostatecznie przeżył "swój" pancernik o niemal półtorej dekady.
Według relacji części członków załogi "Bismarcka", po godz. 10 komandor podporucznik Gerhard Junack otrzymał rozkaz samozatopienia okrętu, w następstwie czego założył i ok. 10.20 odpalił w siłowni pancernika ładunki wybuchowe, które spowodowały zalewanie kadłuba wodą i w konsekwencji zatonięcie okrętu.
GŁOS DZIENNIK POMORZA
Oprac. na podstawie artykułu z Wikipedii,
autorstwa, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0
[1] Zdjęcie udostępnione jest na licencji:
Creative Commons
Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach. 3.0. Niemcy