Piotr Antoni Steinkeller, gospodarczy romantyk rodem z Krakowa

Piotr Hapanowicz
Portret Piotra Antoniego Steinkellera z 1859 r. Zakład litograficzny Maksymiliana Fajansa w Warszawie
Portret Piotra Antoniego Steinkellera z 1859 r. Zakład litograficzny Maksymiliana Fajansa w Warszawie archiwum
W pierwszej połowie XIX wieku należał do burżuazyjnej śmietanki Warszawy. Interesy rozpoczął od odziedziczonego po przodkach domu handlowego w Krakowie.

Obok Hipolita Cegielskiego w Poznaniu, Leopolda Kronenberga w Warszawie i Ludwika Zieleniewskiego w Krakowie, Piotr Antoni Steinkeller należy do grona pionierów kapitalizmu na ziemiach polskich i prekursorów nowoczesnej polskiej burżuazji. Był wybitnym przedsiębiorcą, który przyczynił się do uprzemysłowienia Królestwa Polskiego oraz wizjonerem zafascynowanym postępem cywilizacyjnym.

Pałacyk „Czasu”

Pałacyk Steinkellera, później Kirchmayera, dawna siedziba redakcji „Czasu”. Akwarela Marcina Salba z 1882 r.
Pałacyk Steinkellera, później Kirchmayera, dawna siedziba redakcji „Czasu”. Akwarela Marcina Salba z 1882 r. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa / Józef Korzeniowski

W zbiorach Muzeum Historycznym Miasta Krakowa znajduje się ciekawy widok pałacyku Steinkellerów, dawnej siedziby redakcji „Czasu”. Akwarela została namalowana w 1882 r. przez Marcina Salba, który dzierżawił Zakład Litografii tego dziennika. Po lewej stronie można dostrzec część parterowego, klasycystycznego budynku ukazanego od frontu, od strony Plant. Widoczny jest fragment środkowego ryzalitu z trójkątnym portykiem na kolumnach. Dalej widać skrzydło tylne, z wielkimi oknami i napisem „Czas” (przez lata mieściła się tam redakcja i drukarnia), a po prawej stronie znajduje się skrzydło boczne zabudowań, gdzie mieszkał kierownik drukarni. Ogród między pawilonami zamknięty był wysokim żelaznym ogrodzeniem, a cała posesja otoczona niskim parkanem.

Dwór stał w rejonie dzisiejszej ul. św. Tomasza 32-34, nazywanej dawniej Przy Plantacjach nr 423, a następnie przemianowanej na ul. Różaną 603. Został wzniesiony w końcu lat 20. XIX wieku przez Józefa Cypsera. Wkrótce potem nabył go Piotr Antoni Steinkeller. Dwór powstał na gruntach, które od średniowiecza do końca XVIII wieku należały do cystersów z Mogiły. W skład budynków dworskich wchodziły m.in. dawne zabudowania gospodarskie, w tym spichlerze cysterskie, pozostałości dawnego dworu opackiego oraz ogród kwaterowy. W czasach rabacji galicyjskiej 1846 r. schroniło się tam kilka szlacheckich rodzin, m.in. Boguszowie, Lanckorońscy, Skalscy i Rejowiczowie. Kwaterował tu także gen. Fiodor Rüdiger podczas przemarszu armii rosyjskiej na Węgry.

Maria z Mohrów Kietlińska, która przez kilka lat mieszkała w owym pałacyku (Piotr Steinkeller był jej wujem), zapisała we wspomnieniach:

„Wewnętrzne urządzenie świadczyło o dobrym smaku właściciela. Środek gmachu zajmowała wielka sala balowa, z której było wejście do oranżerii, staranie utrzymywanej”.

Steinkeller wynajmował też swój dworek na kasyno oficerskie.

W latach 1860-1861 obiekt został odrestaurowany na zlecenie kolejnego właściciela - Wincentego Kirchmayera, znanego krakowskiego działacza politycznego i gospodarczego oraz właściciela „Czasu” (dziennik wydawany w latach 1848-1934). Prace przeprowadził ceniony architekt Filip Pokutyński.

Pod koniec czerwca 1861 r. do budynku przy Plantach przeniesiono redakcję oraz drukarnię „Czasu”. Zabudowania dworskie zostały ostatecznie wyburzone w połowie lat 30. XX wieku. Powstał wówczas rozległy plac, przeznaczony pierwotnie pod zabudowę czynszową. Przez wiele lat po II wojnie światowej znajdował się tu parking, a dziś w tym miejscu stoją hotele Classic i Campanille.

Kupieckie geny

Portret Piotra Antoniego Steinkellera z 1859 r. Zakład litograficzny Maksymiliana Fajansa w Warszawie.
Portret Piotra Antoniego Steinkellera z 1859 r. Zakład litograficzny Maksymiliana Fajansa w Warszawie. archiwum

Jedną z najciekawszych i najbardziej wpływowych postaci związanych z dworem przy ul. św. Tomasza był wspomniany Piotr Antoni Steinkeller. Urodził się 15 lutego 1799 r. w Krakowie. Pochodził ze szlacheckiej rodziny, wywodzącej się z Pomorza, która - jako katolicka - została w okresie reformacji zmuszona do opuszczenia kraju, a jej przedstawiciele osiedlili się w Tyrolu i Wiedniu. Dziadek Piotra Antoniego, Piotr Steinkeller, przybył do Krakowa z Wiednia w drugiej połowie XVIII stulecia. Przy ul. Szewskiej wspólnie z krakowskim kupcem Janem Wentzlem otworzył duży sklep kolonialny, a w okresie wojen napoleońskich przekształcił go w dom handlowy. Z czasem Piotr Steinkeller stał się jednym z najbogatszych krakowskich kupców, piastował także urząd starszego kongregacji kupieckiej. Jego wnuk - Piotr Antoni - był synem Józefy z Frejów i Piotra, kupca krakowskiego, starszego Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej, który prowadził sklep korzenny, sklep komisowy oraz hurtowy skład towarów kolonialnych w kamienicy przy ul. Szczepańskiej nr 372 (obecnie nr 5, w tym miejscu mieści się dziś Hotel Stary).

Prawnik i historyk Józef Wawel-Louis tak pisał o rodzicach naszego bohatera:

„Jego ojciec był Niemcem i zarówno jak żona Józefa z Frejów nie myślał i nie pisał po polsku”.

Co ciekawe, znany pamiętnikarz Kazimierz Girtler podaje, że prawdziwym ojcem Steinkellera miał być austriacki komisarz rządowy hrabia Jan Nepomucen Trautmannsdorf.

Drapieżny kapitalista z ludzką twarzą

Piotr Antoni Steinkeller, po praktyce handlowej w Wiedniu, od 1818 r. kierował rodzinnym przedsiębiorstwem kupieckim i domem handlowym. Mieszkał w Krakowie przy ul. Szczepańskiej, a na rodzinnych gruntach w Podgórzu założył swoje pierwsze zakłady przemysłowe - cegielnię oraz wytwórnie gipsu i nawozów rolniczych. Najbardziej jednak interesował się wydobyciem cynku. W 1822 r. w Niedzieliskach (część Jaworzna) uruchomił kopalnię węgla kamiennego i cynkownię, którą na cześć matki nazwał Józefina. Aby zapewnić sobie dostawy surowca, przejął złoża galmanu w pobliskich Długoszynie i w Byczynie (obecnie są to części Jaworzna).

Wbrew stereotypom związanym z początkami rewolucji przemysłowej, Steinkeller dbał o socjalne zabezpieczenie pracowników swego zakładu. Wprowadził nawet nowość na skalę krajową - indywidualne umowy o pracę, określające prawa i obowiązki obu stron. Gwarantował ponadto mieszkania wszystkim zatrudnionym. Wybudował dla nich osiedle w Niedzieliskach, założył fabryczną straż pożarną, zabiegał o szpital górniczy w Jaworznie. Był, jak byśmy współcześnie powiedzieli, „kapitalistą z ludzką twarzą”. Dobrze rozumiał, że powodzenie jego przedsięwzięć zależy od zatrudnionych w przedsiębiorstwie ludzi.

W tamtym czasie Piotr Antoni Steinkeller współpracował z jednym z najzamożniejszych bankierów i kupców warszawskich Janem Anthoninem, ktorego córkę poślubił w 1824 r. Sprawy rodzinne oraz interesy handlowe i gospodarcze skłoniły go ostatecznie do przeniesienia się po dwóch latach do Warszawy, gdzie wraz z Karolem Scholtzem założył jeden z największych domów handlowych w Królestwie Polskim. Zajmował się pośrednictwem w masowym imporcie towarów zagranicznych, handlem wewnętrznym, prowadził także operacje bankiersko-wekslowe. Przez wiele lat utrzymywał jednak stałe przedstawicielstwo firmy w Krakowie. Współpracował też blisko z innym przedsiębiorcą pochodzącym z Krakowa - Konstantym Wolickim. Obok Samuela A. Fraenkla i Jakuba Epsteina, Steinkeller był wówczas najzamożniejszym warszawskim kupcem.

Ważnym wydarzeniem w działalności Steinkellera było uzyskanie pod koniec czerwca 1825 r. dzierżawy transportu soli na terenie Królestwa Polskiego. Kontrakt ten przyniósł mu wielkie zyski. Oprócz tego posiadał liczne udziały w innych monopolach, prowadzonych przez skarb Królestwa Polskiego, m.in. w tzw. dochodzie biletowym w Warszawie (rodzaju podatku pobieranego od przebywających tam Żydów).

Steinkeller przez wiele lat współpracował z Bankiem Polskim w Warszawie, który udzielał mu dużych kredytów na inwestycje. Dzięki protekcji kierownictwa banku, w tym prezesa Józef Lubowidzkiego oraz braci Henryka i Tomasza Łubieńskich, w listopadzie 1829 r. pożyczył znaczne sumy na zakup maszyn w Anglii. W tym okresie odbywał także liczne podróże zagraniczne i dobrze poznał zasady handlu zagranicznego w Europie Zachodniej. Z częstych wojaży do Anglii, Francji i Niemiec przywoził nowinki techniczne, które wcielał w życie na ziemiach polskich.

W 1826 r. objął administrację majątku Żarki koło Będzina, a kilka lat później zakupił tę dużą posiadłość.

Założył tam nowoczesne gospodarstwo rolne, zakłady przetwórcze, w tym m.in. gorzelnię, browar i młyn. Następnie wzniósł jedne z najnowocześniejszych zakładów budowy maszyn górniczo-hutniczych, kotłów parowych i narzędzi rolniczych w Królestwie Polskim, a także cukrownię i przędzalnię. Nadal pamiętał o potrzebach lokalnych społeczności. W 1846 r. wybudował w Żarkach kościół według projektu znanego architekta warszawskiego Henryka Marconiego, a w mieście zainstalowano gazowe oświetlenie.

Steinkeller dbał, by w jego zakładach stosowano najnowsze zdobycze techniki. Znaczną część wyposażenia i urządzeń sprowadzał bezpośrednio z Anglii. Podobnie w uprawie ziemi wprowadzał najnowsze narzędzia i maszyny. Był również zaangażowany w rozbudowę zakładów górniczo-hutniczych w Blachowni koło Częstochowy, budowę Huty Bankowej w Dąbrowie Górniczej oraz kombinatu hutniczego w Niwce koło Sosnowca. Te dwie ostatnie inwestycje zapoczątkowały rozwój Zagłębia Dąbrowskiego. Z kolei w folwarku Jaworznik koło Myszkowa uruchomił fabrykę likierów i wódek, a w tamtejszym browarze produkował popularne w Królestwie Polskim tzw. piwo bawarskie. W 1835 r. na terenie podkrakowskiego Podgórza wzniósł drugą cegielnię oraz młyn do mielenia gipsu i kości przeznaczonych na nawóz.

Od 1836 r. zaczął inwestować w budowę zakładów przemysłowych na Solcu w Warszawie, gdzie obok zakupionego młyna parowego wzniósł nad Wisłą cztery wielkie spichlerze. Na nowe inwestycje zaciągnął następne kredyty w Banku Polskim. Potem, w latach 1837-1845, założył wielkie przedsiębiorstwo wielobranżowe, w tym dużą fabrykę powozów i dyliżansów, pracownie stolarskie, ślusarskie, tapicerskie, rymarskie, fabrykę kafli oraz pieców, tartak, olejarnię, a także duży zakład budowy maszyn i narzędzi rolniczych. Cały ten kompleks przemysłowy urządził Steinkeller w nowoczesny sposób, a siłę napędową zapewniała największa w ówczesnej Warszawie maszyna parowa. W zakładach na Solcu pracowało ponad 700 robotników.

Kolej żelazna, steinkellerki i parowce

Steinkeller dostarczał hurtowo mąkę i kaszę na potrzeby armii rosyjskiej w Królestwie Polskim. Próbował też eksportować mąkę do Anglii. Ponieważ już w latach 30. XIX wieku zdał sobie sprawę z ogromnych możliwości transportowych kolei żelaznych, wraz z Tomaszem Łubieńskim gorąco propagował budowę pierwszej linii w Królestwie Polskim, łączącej Warszawę z Zagłębiem Dąbrowskim. W połowie listopada 1838 r. podpisał akt powołania Towarzystwa Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, stając na czele spółki akcyjnej. Jednak wobec trudności finansowych w 1842 r. inwestycję przejęły władze rządowe. Powiodła się natomiast inicjatywa budowy linii kolejowej Warszawa - Zagłębie Dąbrowskie. Uruchomiono ją w latach 1845-1848 i była wówczas jedną z najdłuższych tras kolejowych Europy. Steinkeller planował tymczasem następną linię Warszawa - Niżny Nowogród w Rosji. Angażował się też w rozbudowę tradycyjnej komunikacji. W 1838 r. zorganizował przedsiębiorstwo regularnego transportu pocztowo-pasażerskiego na trasie Warszawa - Kraków. Wprowadził do eksploatacji lekkie, szybkie i wygodne dyliżanse zwane steinkellerkami. Produkowano je zresztą w zakładach na Solcu. Początkowo kursowały na trasie Warszawa - Kraków, przez Grójec, Radom, Kielce i Miechów. Według ówczesnych reklam pokonywały trasę 304 km w 22 godziny i 17 minut. Podróżni linii steinkellerowskiej odjeżdżali z placu przed zajazdem „Pod Złotą Kotwicą” Kaspra Pollera przy ul. Szpitalnej w Krakowie. Z czasem przedsiębiorstwo, mając koncesję od Dyrekcji Generalnej Poczt, obsługiwało także trakty kalisko-poznański, kowieński, toruński, brzesko-litewski oraz lubelsko-zamojski. Steinkellerki gnały również po samej Warszawie.

Dyliżanse, kolej, a co z transportem wodnym? Tej dziedziny Steinkeller także nie zaniedbał. Był prekursorem żeglugi parowej na Wiśle, w tym także przewozów pasażerskich. W sierpniu 1828 r. razem z Wolickim sprowadził z Anglii statek parowy. Dziewięć lat później zorganizował flotę rzeczną na przystani w podkrakowskim Zwierzyńcu. Tu założył także przedsiębiorstwo budowy barek, zwanych berlinkami. W trzy lata później sprowadził kolejne dwa parostatki z Anglii do holowania barek. O transportowym biznesie myślał strategicznie. Namiestnikowi Królestwa Polskiego Iwanowi Paskiewiczowi przedstawił projekt tzw. Drogi Libawskiej, łączącej szlaki wodne Wisły, Narwii, kanału Augustowskiego i Niemna z planowaną linią kolejową z Kowna do Libawy (Łotwa).

Bankructwo króla cynku

Szczególnym przedmiotem zainteresowania Steinkellera była produkcja i handel cynkiem. Mówiono o nim polski „król cynku”. Miał ambicję zorganizowania przedsiębiorstwa handlu cynkiem na skalę europejską. Koła Będzina zbudował hutę cynku „Ksawery”. Dzięki pomocy rodziny Łubieńskich w 1836 r. uzyskał kontrakt na dzierżawę całej rządowej produkcji kopalń i hut cynku w Królestwie Polskim. Po nawiązaniu współpracy z kilkoma europejskimi bankami skupował produkcję wszystkich hut cynkowych Królestwa Polskiego i Rzeczypospolitej Krakowskiej, dążąc do skoncentrowania w swoim ręku europejskiego handlu cynkiem. Założył ponadto walcownie cynku w Londynie i we Francji pod Paryżem.

Kolejne inwestycje Steinkellera wiązały się znów ze znacznymi kredytami zaciągniętymi w Banku Polskim, który - po usunięciu życzliwego mu zarządu z Lubowidzkim i Łubieńskim - pozostawał od 1843 r. w gestii Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Ostatecznie cynkowy interes przerósł jednak możliwości Steinkellera i zakończył się klapą, w wyniku której utracił sporą cześć aktywów i uzależnił się od kredytów bankowych. Kosztowne inwestycje, niepowodzenia w handlu cynkiem i rosnące zadłużenie w Banku Polskim (sięgające w 1851 r. niebotycznej kwoty ponad 18 mln złotych polskich) wywołały zaniepokojenie władz Królestwa Polskiego. Na dodatek w nocy z 26 na 27 kwietnia 1852 r. w zakładach Steinkellera na Solcu wybuchł pożar. Ogień strawił znaczną część zabudowań, w tym fabryki powozów, maszyn, kafli. Zniszczeniu uległy także dwa spichlerze oraz składy z maszynami i narzędziami rolniczymi. Prowadzone na wielką skalę przedsięwzięcia przemysłowe, w tym ogromne inwestycje w Żarkach, nie dały tymczasem spodziewanych zysków. Wszystkie te niepowodzenia oraz znaczne zadłużenie wobec Banku Polskiego ostatecznie doprowadziły Steinkellera do bankructwa. W czerwcu 1853 r. w celu zabezpieczenia długów cały jego majątek w Królestwie Polskim przejął na własność Bank Polski.

Powrót do Krakowa

Steinkeller przeniósł się do zaboru austriackiego i ponownie osiadł w rodzinnym Krakowie. Zamieszkał w pałacyku u zbiegu dzisiejszej ul. św. Tomasza 32 i Plant. Mimo bankructwa pozostał człowiekiem o wielkiej energii. Jak pisze Maria z Mohrów Kietlińska:

„poznał się na bogactwie terenu tak bliskiego, jakim było Podgórze [...] Pokłady gipsu, kamieniołomy na Krzemionkach, wyborna glinka do wyrabiania porcelany, znakomity piasek na szkło [...] to wszystko nęciło Steinkellera do zużytkowania”.

I tak założył w Podgórzu m.in. młyny gipsowe, cegielnię parową oraz fabrykę dachówek i kafli, która dobrze funkcjonowała dzięki koniunkturze budowlanej po wielkim pożarze Krakowa z 1850 r. W podkrakowskiej Morawicy urządził z kolei stację doświadczalną kultur rolniczych. Sprowadził z Holandii i Szwajcarii krowy i fachowców do zakładania wzorcowych mleczarni, importował także nasiona roślin pastewnych.

Po niewiarygodnie intensywnych 55 latach życia 11 lutego 1854 r. Piotr Antoni Steinkeller zmarł na atak serca w Krakowie. Pochowano go na cmentarzu Rakowickim, w grobowcu rodzinnym, w kwaterze 29.

Działania Steinkellera zyskały szeroki rozgłos w środowisku handlowym w Królestwie Polskim oraz zdobyły uznanie czynników rządowych. Ponieważ interesował się nowinkami technicznymi i był wielkim propagatorem postępu technicznego w przemyśle, rolnictwie oraz transporcie, często urządzał publiczne pokazy działania nowoczesnych maszyn i narzędzi.

Piotr Hapanowicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia