Przykładem były straszliwe, odbywające się na przestrzeni 1940 i 41 r., deportacje setek tysięcy Polaków na Wschód, na Syberię i do Kazachstanu, czego znaczna część, zwłaszcza polskich dzieci i osób starszych nie przeżyła.
Kłamstwo jako instrument polityki
Rosjanie próbują kłamać na temat Polski nie po raz pierwszy, dziś robią to na potrzeby aktualnej polityki wewnętrznej. Putin stara się wskazać Rosjanom wroga zewnętrznego, chcąc skupić wokół siebie rozbite społeczeństwo. Dlaczego? Rosja znajduje się gospodarczo i politycznie w trudnej sytuacji. Sankcje amerykańskie nałożone po tym, gdy zaatakowała Ukrainę, anektując Krym, przynoszą rezultaty. A cóż… Rosja kłamie od wieków. Kłamstwo jest instrumentem rosyjskiej polityki zagranicznej. To polityka niezwykle skuteczna, jeśli od razu się jej nie obnaży. Niejednokrotnie, jako naród, nie byliśmy w stanie bronić prawdy historycznej na arenie międzynarodowej, nie mogliśmy się bronić w okresie, kiedy byliśmy wasalem Związku Sowieckiego, w okresie trwania PRL. Nie stawiano oporu kłamstwu, kiedy Polską rządzili ludzie pokroju pewnej premier, która – jak pamiętamy – przekonywała, że jako kobieta i matka, kiedy wyczuwa zagrożenie, uważa, iż najwłaściwsze jest zamknąć się w domu i schować pod łóżko, przeczekać zagrożenie. Ten czas, miejmy nadzieję, już bezpowrotnie minął. Z kłamstwem trzeba walczyć, kłamstwu należy przeciwstawić prawdę.
Skąd Janek Kos na Syberii?
A prawda jest taka, że my jako naród nie mamy sobie nic do zarzucenia. Nikomu – mam nadzieję – w Polsce nie trzeba tłumaczyć, że to 17 września 1939 r. Związek Sowiecki napadł na Polskę, która od przeszło dwóch tygodni wykrwawiała się, stawiając samotnie zacięty opór III Rzeszy. Nikomu w Polsce nie trzeba przypominać, że proceder zagłady Żydów, tak jak i Słowian, w tym Polaków, był planowany i realizowany przez Niemców… Polska nie była sojusznikiem Hitlera, ponieważ rząd polski propozycję sojuszu z Niemcami, wymierzonego właśnie w Rosję, odrzucił, będąc zapewnionym o poparciu i możliwości udzielenia pomocy w 1939 r. przez Anglię i Francję. Dziwne, że po tylu latach trzeba to wszystko przypominać. Idźmy dalej, przypominając, że w czasie, kiedy Niemcy rozstrzeliwali polskie elity, polską inteligencję, przywódców społecznych, powstańców śląskich i wielkopolskich - Rosjanie mordowali polskich oficerów, policjantów, profesorów, harcerzy. Kiedy Niemcy deportowali Polaków z terenów bezpośrednio wcielonych do III Rzeszy: z Pomorza, Wielkopolski i Górnego Śląska do tzw. Generalnego Gubernatorstwa, w tym samym czasie Rosjanie organizowali wywózki Polaków z obszarów etnicznie polskich: Wileńszczyzny, Nowogródczyzny, a nawet Podlasia i ziemi łomżyńskiej! Sowieckie deportacje ludności polskiej na Wschód wstrzymał dopiero atak ich sojusznika - III Rzeszy 22 czerwca 1941 r. W lutym 1940 r. okupujący połowę II Rzeczypospolitej Sowieci rozpoczęli deportacje obywateli polskich na Wschód i Północ, za krąg polarny, na Syberię i do Kazachstanu. Sowieci przygotowywali się do tej operacji od jesieni 1939 r. po tym, jak dokonali częściowej zagłady polskich warstw przywódczych, oficerów, policjantów. Mało o tym pamiętamy. Często wynika to z naszej niewiedzy, w przypadku starszego pokolenia Polaków jest efektem wychowania na filmach z czasów PRL, że wspomnę o serialu „Czterej pancerni i pies”. Czy ktoś z oglądających ten znakomicie zrealizowany, zagrany przez bardzo dobrych aktorów serial wie, co na Syberii robi gdańszczanin Janek Kos? Niby szuka ojca, który w początkach wojny zaginął, ale aż na Syberii? Czyżby w poszukiwaniu ojca przemierzył pół świata? To jedno z wielu kłamstw i niedopowiedzeń pojawiających się w tym filmie.
Zemsta za niepodległość
Zacznijmy od tego, że Rosjanie 17 września 1939 r. nie wkroczyli do Polski, jak to się przeważnie bezmyślnie uznaje, ale Polskę zaatakowali, na Polskę napadli, tak jak 1 września napadli na Polskę Niemcy. Zarówno Rosjanie, jak i Niemcy pragnęli ostatecznego unicestwienia Polski, zagłady narodu polskiego. I jedni, i drudzy chcieli nadrobić to niedopatrzenie z czasów rozbiorów, chcieli zemścić się na Polsce za naszą niepodległość. Niemcy chcieli się zemścić za powstania, dzięki którym zdołaliśmy oderwać od Rzeszy Wielkopolskę i znaczną część Górnego Śląska, Rosjanie za przegraną wojnę polsko-bolszewicką i bitwę warszawską. Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że na wschodzie Rzeczypospolitej też trwała walka. Przypomnijmy chociażby obronę Grodna, gdzie opór stawiła m.in. polska młodzież. Polskie dzieci przywiązali do czołgów jako żywe tarcze. Po zdobyciu grodu nad Niemnem Rosjanie zemścili się na obrońcach, część harcerzy została rozjechana czołgami. Przypomnijmy sobie też, jaki los spotkał policjantów ze Szkoły Policji w Mostach Wielkich koło Lwowa, którzy we wrześniu 1939 r. zostali przez Rosjan zebrani na placu apelowym szkoły, a następnie wszyscy rozstrzelani. Zagłada polskich Kresów Wschodnich była akcją zaplanowaną. Do czerwca 1941 r. Rosjanie zrealizowali 4 deportacje, ale miało ich być więcej. Proces ten zatrzymał atak Niemiec na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 r. Syberia była od wieków miejscem zsyłek w Imperium Rosyjskim. Polacy trafiali tam już od drugiej połowy XVIII w., jako pierwsi uczestnicy konfederacji barskiej, choć niewykluczone, że już od XVI w. znaleźli się tam polscy jeńcy z kolejnych wojen, jakie toczyliśmy z Moskwą. W okresie 1939-1941 r. Rosjanie na zajętym terenie usuwali wszelkie ślady polskości, ślady państwowości polskiej. Wprowadzono ahistoryczne nazwy „Zachodnia Białoruś” i „Zachodnia Ukraina”. Aby skutecznie zsowietyzować, czytaj: zrusyfikować tę cześć Polski, należało pozbyć się Polaków. Dokonywano tego pod pretekstem usuwania tzw. elementu niepewnego, celem oczyszczenia terenu, co jawnie wskazuje na to, że Stalin przygotowywał się do wojny z Trzecią Rzeszą może nie w 1941 r., ale dwa-trzy lata później. Rosjanie starali się wykorzystywać niechęć Ukraińców, Białorusinów i Żydów do tzw. polskich panów. Jeszcze w czasie trwania wojny obronnej, że wymienię tylko tzw. powstanie skidelskie, kiedy to w Skidlu 18 września, dzień po uderzeniu Sowietów na Polskę, miejscowi skomunizowani Białorusini i Żydzi zajęli miasteczko, mordując Polaków. Dzień później do Skidla weszło polskie wojsko i policja, tłumiąc bunt i rozstrzeliwując morderców. 20 września, kiedy Skidel zajęła Armia Czerwona, mszczono się na ludności polskiej. Rosjanie tłumaczyli to sprawiedliwością dziejową, społeczną, choć w rzeczywistości było to działanie jawnie antypolskie.
Pierwsza deportacja
Realizowane przez Rosjan deportacje ludności polskiej na Wschód były też dla nich opłacalne pod względem ekonomicznym, wiązały się bowiem z rabowaniem polskiego mienia. Dla ZSRS wywózki Polaków, odbieranie im majątków było odpowiednikiem tego, co Niemcy robili od połowy lat trzydziestych z Żydami. Musimy pamiętać o tym, że Polska pozostawiła na Wschodzie potężny majątek, miasta, nieruchomości, domy, kamienice, pałace, kościoły, zamki, a także liczne ruchomości. Obrabowali nas z tego tak Niemcy, jak i Rosjanie. Deportacjami objęto Polaków m.in. na tzw. Białorusi Zachodniej, którą część stanowiły również tak bezdyskusyjnie rdzennie polskie obszary jak ziemia łomżyńska, gdzie nie było żadnych Białorusinów, nawet ludności prawosławnej. Pierwsza deportacja z 9 na 10 lutego 1940 r. objęła polskich osadników wojskowych, przedstawicieli niszczonego przez Rosjan państwa polskiego: leśników, kolejarzy, urzędników państwowych. Wysyłano ich wraz z całymi rodzinami m.in. na tereny za kołem podbiegunowym, gdzie na wyniszczającym mrozie, bez różnicy, czy mężczyzna, czy kobieta, czy dziecko, mieli karczować las. Okrutny los spotykał bitych przez strażników łagru mężczyzn i gwałcone kobiety. Tak Rosjanie niszczyli nas mrozem, głodem, ciężką pracą, pozbawiając nadziei na powrót do normalnego życia. Podczas deportacji Sowieci przychodzili najczęściej w nocy o godzinie 3 bądź 4, walili kolbami karabinów do drzwi, bili mężczyzn i stawiających opór, również kobiety. Wyobraźmy sobie płacz dzieci, przerażenie kobiet, świadomość, że zostawiasz swój cały dobytek, inwentarz i masz wyruszyć w wielodniową lub wielotygodniową drogę w nieznane. W zależności od tego, kim był funkcjonariusz NKWD, który realizował deportację, domownikom dawano od 15 minut do godziny na to, aby się spakować, zabrać najpotrzebniejsze rzeczy na podróż, palto, kołdrę, poduszki. Wywożono całe rodziny, wraz z dziećmi i starcami, wraz z kobietami w ciąży i połogu. Polaków przewożono bydlęcymi wagonami, nieogrzewanymi, ciemnymi, bez sanitariatów. Trwało to całymi tygodniami na mrozie. W przepełnionych wagonach ludzie umierali z powodu chorób, głodu, zdarzało się, że ciężarne kobiety rodziły dzieci, które nie miały szansy przeżycia. Zwłoki dzieci były wyrzucane z wagonów, tak samo jak ciała zmarłych dorosłych. Sowieci zapewniali posiłek jedynie w formie rozwodnionej zupy i to raz na kilka dni.
„Białe krematoria”
Druga deportacja z 12 na 13 kwietnia 1940 r. objęła rodziny aresztowanych wcześniej lub już zamordowanych wojskowych, policjantów, urzędników, strażników więziennych, nauczycieli, przemysłowców, handlowców. Tę grupę obywateli polskich kierowano na stepy, do Kazachstanu. Znaczną część tego transportu stanowili Żydzi. A Rosjanie dziś mają czelność zarzucać nam antysemityzm… W Kazachstanie na własne oczy widziałem były sowiecki obóz koncentracyjny – łagier dla kobiet–żon „wrogów ludu”, gdzie trafiały m.in. Polki. Tu pracowały ciężko w wyniszczających warunkach, tu rodziły dzieci, będące niejednokrotnie skutkiem gwałtów, których dopuszczali się strażnicy obozowi. Co ciekawe, chłopcy trafiali do sierocińców, a następnie mieli być wychowywani w resortowych szkołach KGB, zasilając szeregi tej zbrodniczej instytucji. Od maja do lipca 1940 r. trwała trzecia wywózka obywateli polskich. Sowieci wywozili tę ludność, która pochodziła z terenów zajętych przez Niemców, wśród niej było też sporo Żydów, których Rosjanie uznali za szczególnie niebezpiecznych, ponieważ wśród nich mogli znaleźć się, jak sądzono, niemieccy szpiedzy. Na przełomie maja i czerwca 1941 r. rozpoczęła się czwarta deportacja, przerwana przez atak niemiecki. Do czerwca 1941 r. Rosjanie mogli deportować nawet 1 mln Polaków - to więcej nawet niż w tym czasie na okupowanych przez siebie terenach Polski przesiedlili, poddali terrorowi czy zamordowali Niemcy. Dlatego deportacje nazywane są często białymi krematoriami, sowiecką metodą zgładzenia kogoś, tylko dlatego, że był Polakiem. Wiemy, że nie przeżyło 30 proc. zesłanych, nie wiadomo, ile osób zmarło podczas transportów.
Czekają na powrót
Deportując ludność polską na Wschód, Sowieci spustoszyli całe polskie wsie na Wschodzie, znaczna część nie odrodziła się do dziś. Można to dostrzec chociażby w zachodniej części dzisiejszej Białorusi. Ale niszczono też polskie wsie na terenie ziemi łomżyńskiej, przykładowo w rejonie jedwabieńskim. Przyjrzyjmy się bliżej właśnie temu obszarowi okupowanemu przez ZSRS, w okresie, kiedy organizowane były deportacje Polaków na Wschód. Powiat łomżyński, stanowiący przed wojną część województwa warszawskiego, został dołączony do wchodzącej w skład Związku Sowieckiego Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej w ramach tzw. Zachodniej Białorusi. Wkraczającą Armię Czerwoną witała znaczna część Żydów, część społeczności żydowskiej weszła w skład nowych sowieckich władz. Byli to Żydzi miejscowi lub przybyli wraz z Armią Czerwoną. Polacy, mimo iż na terenie powiatu łomżyńskiego byli absolutną większością, zostali pozbawieni wpływu na jakiekolwiek władze polityczne czy administracyjne. W powszechnym odczuciu postawę Żydów Polacy odbierali jako zdradę, co ugruntowywało stereotyp żydokomuny. Pisze o tym Michał Gnatowski w książce pt. „Sąsiedzi w sowieckim raju”. Z relacji Polaków z rejonu łomżyńskiego wynika, że Polaków aresztowali wspólnie Sowieci i Żydzi. W raportach NKWD czytamy: „Tylko Żydzi wydawali i polscy komuniści, ale o nich niewiele było słychać. Żydzi siadali na fury i z nimi i po wsiach aresztowali i do mieszkań przychodzili”. „...przyjeżdżało kilka bojców [żołnierzy sowieckich] i miejscowa milicja, składająca się przeważnie z naszych żydków, otaczała dom aresztowanego, kilku wchodziło do mieszkania, aresztowanemu każą położyć się na podłogę; jeden przykłada broń do głowy, reszta natomiast przeprowadza szczegółową rewizję, zabierają wszystkie dokumenty, fotografie i wszystkie papiery, na których mieści się pieczęć”. Deportowani Polacy, którzy przeżyli transporty, nieludzkie warunki życia, katorżniczą pracę, z „sowieckiego raju” zaczęli się wydostawać dopiero po ataku Niemiec na Rosję, wraz z wojskiem generała Andersa. Dla innych drogą powrotu do Polski było wstąpienie i walka w szeregach I i II Armii Wojska Polskiego. Kilkadziesiąt tysięcy Polaków pozostało jednak w Związku Sowieckim, znaczna część z nich bądź już ich potomków znajduje się w Kazachstanie, czekając na powrót do ojczyzny.