Twierdził, że „zabijał tylko komunistów”. Walczył jednak wszędzie tam, gdzie tylko była praca dla najemników - a mówimy o złotej erze tej profesjiW 1950 r. ścigany przez komunistów 18-latek postanowił uciec z Polski na Zachód. Schował się pod pociągiem jadącym do Berlina. Tak zaczęła się jego antykomunistyczna krucjata.Po karkołomnej i pełnej przygód epopei trafił do obozu dla uchodźców w amerykańskim sektorze Berlina. Spędził tam prawie półtora roku. To miejsce było „szkołą goryczy i tłumionej żądzy zemsty, szkołą nienawiści do komunistów” - napisał we wspomnieniach. Zaciągnął się do Polskich Kompanii Wartowniczych przy armii amerykańskiej, mając nadzieję, że to zaczątek armii polskiej na Zachodzie. Potem wyjechał do Francji. Tam zdał maturę, przeszedł szkolenie dla komandosów organizowane przez NATO i ukończył kurs oficerski. Patent dostał od samego gen. Władysława Andersa.Nadzieje na trzecią wojnę światową i możliwość akcji zbrojnej na terenie Polski dość szybko wygasły. Rafał Gan-Ganowicz został więc nauczycielem w gimnazjum dla polskich uchodźców we Francji. „Czekałem na okazję, by móc walczyć z komunistami”. Okazja pojawiła się w Kongo, gdzie od 1960 r. trwał konflikt pomiędzy komunistycznym rządem Patrice’a Lumumby, wspieranym przez instruktorów z Chin i ZSRR, a rebeliantami z Katangi, dowodzonymi przez Moise Czombego, który ściągał fachowców z Zachodu. We wrześniu 1960 r. pułkownik Joseph Mobutu obalił premiera Lumumbę, który w następnym roku został zabity przez katangijskich żołnierzy. Rafał Gan-Ganowicz sytuację w Kongu opisywał apokaliptycznie: „Agenci komunistyczni w pierwszej fazie podburzyli motłoch (…). Krew zaczęła się lać strumieniami. Gwałcono kobiety (…). Sztachety płotu okalającego koszary udekorowano białymi dziećmi (…). Ze szczególną gorliwością znęcano się nad zakonnicami i misjonarzami”.Czombe próbował przeciwstawić się komunistom z pomocą najemników z Europy. W 1965 r. Gan--Ganowicz zgłosił się do biura werbunkowego w brukselskiej ambasadzie Konga. Złożył deklarację, że antykomunizm jest dla niego „drugą narodowością”. Chrzest bojowy przeszedł niemalże samotnie, strzelając z karabinu maszynowego zamontowanego na jeepie. Chmary otumanionych narkotykami Murzynów wyłaniały się z lasu, biegły na oślep, pchając się pod kule. Ważnym zdarzeniem podczas służby w Kongo było ujęcie jednego z czarowników, który okazał się absolwentem praskiego uniwersytetu. Był to sam Mchawi Mukundu, „czerwony czarownik”, sowiecki agent szkolony w Leningradzie, generał armii rewolucyjnej. W 1967 r. Gan-Ganowicz walczył już na innym froncie - w Jemenie. Tam wreszcie spotkał się z tymi, którzy byli jego życiowymi wrogami - Sowietami. „>>Rękę karaj, nie ślepy miecz
Wikipedia/Domena publiczna
Od średniowiecza do XX wieku. Przedstawiamy 10 najsłynniejszych polskich najemników w historii. Część z nich - jak Kazimierz Pułaski czy Zawisza Czarny - zapisała się w dziejach złotymi zgłoskami. Inni - jak Aleksander Lisowski - przeszli do historii raczej jako okrutnicy. Łączy ich jednak jedno. Byli mistrzami sztuki wojennej swych czasów. ZOBACZ GALERIĘ!