Prezydent Polski pośmiertnie awansował policjanta z Przemyśla, zamordowanego przez Sowietów w Bykowni [ZDJĘCIA]

Norbert Ziętal
Krzysztof Drabik z przemyśl przez kilkanaście lat badał historię swojego wujka, przedwojennego policjanta Eugeniusza Geislera. Nz. z żona Emilią.
Krzysztof Drabik z przemyśl przez kilkanaście lat badał historię swojego wujka, przedwojennego policjanta Eugeniusza Geislera. Nz. z żona Emilią. Norbert Ziętal
Przodownik Policji Państwowej Eugeniusz Geisler, zamordowany w 1940 r. przez sowieckie NKWD w Bykowni, został pośmiertnie awansowany na oficerski stopień podkomisarza policji. Postanowienie w tej sprawie podpisał prezydent Polski Andrzej Duda.

Tylko dzięki determinacji rodziny i kilkunastoletniej pracy najpierw udało się ustalić, co dokładnie w czasie II wojny światowej stało się z Eugeniuszem Geislerem, a potem, w dowód uznania jego zasług dla Polski i Przemyśla, doprowadzić do nadania mu wyższego stopnia.

- Siedem lat, odkąd nasza rodzina poznała prawdziwe losy wujka Eugeniusza, starałem się o pośmiertne uhonorowanie go wyższym stopniem policyjnym. Udało się dopiero teraz, dzięki postanowieniu prezydenta Polski. Myślałem, że zostanie awansowany tylko o stopień wyższej, ale prezydent zdecydował o mianowaniu go na pierwszy stopień oficerski - mówi Krzysztof Drabik z Przemyśla, który od początku pilotował sprawę Geislera. Jest jego dalszym krewnym, Eugeniusz i jego żona Emilia nie mieli dzieci.

Przodownik w przedwojennej policji to odpowiednik dzisiejszego sierżanta

Eugeniusz Geisler urodził się w 1897 r. w Dobromilu, miasteczku znajdującym się niedaleko Przemyśla. Dzisiaj jest to terytorium Ukrainy. Jego przodkowie, Geislerowie byli niemieckimi kolonistami. Uczestniczył w walkach niepodległościowych na początku XX wieku, m.in. polsko - ukraińskich o Przemyśl. Walczył na froncie pod Niżankowicami, Fredropolem, Młodowicami. Został za to odznaczony Gwiazdą Przemyśla. Potem został policjantem w Przemyślu. Był przodownikiem, jego rewir to Stare Miasto.

Z żoną Emilią mieszkał przy ul. Kilińskiego. Po wybuchu wojny zostali wykwaterowani na ul. Wodną

Po aresztowaniu przez Rosjan przod. Geisler najpierw trafił do więzienia w Przemyślu przy ul. Rokitniańskiej. Tutaj dwa razy odwiedziła go żona. Później wywieziono go do Lwowa, do słynnych Brygidek. W tym mieście mieszkała jego siostra, była lekarzem. Odwiedzili Geislera w więzieniu. Wówczas zwierzył się siostrze, że ma bardzo złe przeczucia.

- To był ostatni kontakt naszej rodziny z wujkiem Eugeniuszem. Ślad po nim zaginął na kilkadziesiąt lat. Listy, które ciocia wysyłała do więzienia, wracały bez odpowiedzi - mówi pan Krzysztof.

Emilia Geisler jako żona policjanta, również została zaliczona do wrogów rosyjskiego okupanta

W 1940 roku, w czasie drugiej fali wywózek, została wywieziona do Kazachstanu. Do Polski, przez Persję, Kenię i Meksyk wróciła dopiero w 1947 r. Zmarła w latach 80. ub. wieku.

Nigdy nie dowiedziała się całej prawdy, co się stało z jej mężem. O zbrodniach Sowietów oficjalnie nie wolno było mówić w powojennej Polsce. Ludzie mieli informacje z podziemnego obiegu. Emilia Geislerowa w końcu dowiedziała się, że jej mąż został zamordowany przez NKWD. Mówiło o Twerze i miejscu pochowania Miednoje.

Dopiero po latach badań okazało się, że Eugeniusz Geisler został zamordowany przez rosyjskie NKWD w Bykowni, wówczas miejscowości pod Kijowem, dzisiaj dzielnicy tego miasta w Ukrainie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia