Tym razem przyglądamy się dokumentacji po byłej Rejencji Koszalińskiej. Miesiąc temu pisaliśmy o wyjątkowo ciekawych aktach miasta Koszalina z lat 1555 - 1945, w drugim naszym odcinku omawiamy zespół archiwalny obejmujący znacznie szerszy region geograficzny i co szczególnie ważne znacznie obszerniejszy jeśli chodzi o liczbę dokumentów. Pomimo że zespół Rejencja Koszalińska obejmuje zakres czasowy tylko 130 lat, to zawiera w swoim zbiorze 15 tysięcy 406 jednostek archiwalnych, czyli tomów akt (dla porównania w zespole Akt Miasta Koszalina takich tomów jest 2203).
- Rzeczywiście, zespół Rejencji Koszalińskiej jest bardzo obszerny i bardzo bogaty - mówi dr Kacper Pencarski, historyk i starszy archiwista w Archiwum Państwowym w Koszalinie.
- Dokumentacja powstała w Rejencji miała zdecydowanie więcej szczęścia niż dokumentacja powstała w koszalińskim magistracie i do naszych czasów przetrwała w około trzech czwartych w stosunku do stanu sprzed 1945 roku. Co o tym zdecydowało? Jak zawsze takie, a nie inne zakręty historii, jak chociażby wojny i pożary, decyzje administracyjne na różnych szczeblach stanowiące o miejscach przechowywania i przydatności akt. Efekt tego jest taki, że dzięki dokumentacji powstałej i szczęśliwie zachowanej możemy dziś dobrze poznać rozwój koszalińskiego regionu. I nie tylko jego, bo zasięg geograficzny Rejencji Koszalińskiej był dość duży i nie ograniczał się tylko do zasięgu dzisiejszego powiatu koszalińskiego, czy województwa koszalińskiego z lat 1975-1998 - podkreśla dr Pencarski.
Przypomnijmy, że zespół archiwalny to powiązane ze sobą zarchiwalizowane materiały, dokumenty, które powstały i zostały zgromadzone w wyniku działalności konkretnej instytucji, urzędu lub osoby fizycznej - w tym konkretnym przypadku Rejencji Koszalińskiej. Czym była koszalińska Rejencja? Była to prusko-niemiecka jednostka podziału terytorialnego funkcjonująca w latach 1815 - 1945, z siedzibą w Koszalinie.
- Tu chcę podkreślić ważną rzecz, bo bardzo często w naszej, lokalnej przestrzeni publicznej pada błędne stwierdzenie, że dawna rejencja to odpowiednik polskiego województwa. Otóż nie. Rejencja w prusko-niemieckich realiach była pośrednim szczeblem administracyjnym pomiędzy prowincją Pomorze, i tu można ją wskazać jako odpowiednik województwa, a powiatami - wyjaśnia nasz rozmówca.
Powstanie rejencji było skutkiem reformy administracyjnej przeprowadzonej w Prusach po zakończeniu wojen napoleońskich. Kraj podzielono na prowincje, a te na rejencje (Rejencja Koszalińska leżała na terenie prowincji Pomorze). Na czele każdej rejencji stał prezydent, któremu podlegali landraci (starostowie).
Aktualnie na dawnym terytorium Prowincji Koszalińskiej leżą tereny z dwóch współczesnych województw: zachodniopomorskiego (powiat koszaliński z miastem na prawach powiatu Koszalin, powiat białogardzki, drawski, kołobrzeski, sławieński, szczecinecki i świdwiński, a po 1938 r. łobeski i gryficki) oraz pomorskiego (powiat lęborski, bytowski, słupski z miastem na prawach powiatu Słupskiem).
- Także jak widać była to struktura znacznie rozleglejsza niż większości z nas się wydaje i wcale nie pokrywa się tylko i wyłącznie z terenem dawnego województwa koszalińskiego jak wielu z nas ciągle myśli - dodaje Kacper Pencarski.
Co można było załatwić w wydziałach rejencji? Zakres działalności rejencji był niezwykle rozległy. Urzędy rejencyjne były organami władzy wykonawczej, których prezydenci pozostawali w bezpośredniej zależności służbowej od rządu w Berlinie. W pierwszym okresie działalności podzielono je na dwa wydziały, kierowane przez dyrektorów (tak też było w rejencji koszalińskiej).
Wydział I załatwiał sprawy, które należały do zakresów działania ministrów: spraw wewnętrznych, handlu, wyznań i oświaty, wojny i policji. Wydział II załatwiał sprawy powierzone zwierzchniemu kierownictwu ministra finansów, rolnictwa oraz domen i lasów państwowych. Podział ten jednak często ulegał większym lub mniejszym modyfikacjom. Do znaczącej reformy - i ostatniej w tak dużej skali - doszło w 1932 roku. Powiększono wówczas do czterech liczbę wydziałów i zmieniono zakresy ich działania.
Rejencja Koszalińska w 1933 r. dzieliła się na: Wydział Ogólny (poprzednio Prezydialny), Wydział Kościołów i Szkół, Wydział Rolnictwa i Wydział Leśnictwa.
Wydział Ogólny załatwiał m.in. sprawy polityczne i policyjne, obywatelstwa, komunikacyjne, komunalne, socjalne, zdrowia, budżetowo-rachunkowe i podatkowe, katastralne, budownictwa naziemnego i podziemnego. Wydział Kościołów i Szkół zajmował się sprawami kościołów ewangelickich i katolickich, nadzorem nad szkolnictwem podstawowym, zawodowym i dokształcającym oraz opieką nad młodzieżą. Wydział Rolnictwa administrował domenami państwowymi i wykonywał ogólny nadzór nad produkcją rolną. Wydział Leśnictwa administrował lasami państwowymi oraz nadzorował lasy komunalne i prywatne.
- Tych spraw było więc naprawdę dużo i przez te 130 lat, dzięki zachowanemu u nas zespołowi z często kompletnymi i bogatymi tomami akt, wyłania się dość dokładny obraz kierunków rozwoju naszego regionu - podkreśla Kacper Pencarski.
- I to na różnych płaszczyznach, bo zarówno na tej gospodarczej, społecznej, ale też i na tej, gdzie można dostrzec ludzkie emocje, spory, walkę o odnalezienie się w często skomplikowanej współczesności i obawy o przyszłość w niepewnych czasach. Pomimo, że ten zespół powstał na bazie urzędowej dokumentacji to można na jej podstawie odtworzyć obraz zwykłych mieszkańców, którzy każdego dnia musieli się zmagać z codziennością. A ta, pomimo że dla nas oddalona w czasie i przestrzeni, niezależnie od epoki, zawsze była trudna i pełna wyzwań. Dlatego gdy się tylko poświęci trochę czasu sprawom i ludziom, którzy swój ślad zostawili w tomach akt Rejencji Koszalińskiej, to przekonamy się, że pomimo innej mentalności i innego języka, którym się posługiwali, byli takimi ludźmi jak my. Również jeśli chodzi o tę nieco ciemniejszą stroną ludzkiej natury - uśmiecha się nasz rozmówca.
Dlatego wśród przechowywanej dokumentacji nie brakuje i takiej, w której są skargi na urzędników, opis konfliktów pomiędzy sąsiadami, a także i tej, w której można przeczytać całą serię donosów.
- Wystarczyło na przykład, że w danej społeczności pojawił się ktoś obcy, ktoś, zdaniem mieszkańców, z takiego czy innego powodu podejrzany. Wtedy od razu płynęła seria donosów - mówi dr Pencarski.
Są też akta związane z powstaniem i rozwojem prasy, która była skrupulatnie śledzona, a to oznacza, że w tych tomach nie brakuje też licznych śladów ingerencji cenzury, która działała wówczas w pełni legalnie.
- I to w niektórych latach z takim natężeniem, że w naszym zespole zachowały się włożone do akt strony gazet, gdzie zamiast tekstu są białe plamy z informacją, że treść została zdjęta właśnie w wyniku działań cenzury - opowiada starszy archiwista.
Szczególnie ciekawe są te tomy akt, które powstały w czasach polityczno-społecznych zmian i zawirowań oraz tak doniosłego w swoich konsekwencjach wydarzenia jakim była I wojna światowa i jej dalekosiężne skutki. Są tu więc dokumenty obrazujące proces uwłaszczenia chłopów, zmiany jakie zaszły po zjednoczeniu Niemiec po 1871 roku i niezwykle ciężkie czasy, jakie nastały po I wojnie światowej, gdy całe Niemcy musiały się zmagać ze skutkami Wielkiego Kryzysu. Dla nas szczególnie ciekawe są te partie dokumentów, które odnoszą się do odrodzenia się w 1918 roku państwa polskiego i jego późniejszego, ponad dwudziestoletniego sąsiedztwa z państwem niemieckim.
- Musimy pamiętać, że Rejencja Koszalińska po powstaniu niepodległego państwa polskiego stała się terenem przygranicznym. Tak więc zaraz po tym fakcie możemy zapoznać się z dokumentami związanymi z wytyczeniem i oznaczeniem granicy, przesiedleniami tysięcy Niemców, którzy nie chcieli mieszkać po polskiej stronie i w wielu przypadkach osiedlali się na terenie Rejencji Koszalińskiej. Możemy również prześledzić organizację po stronie niemieckiej plebiscytów, które miały zdecydować o przynależności spornych terenów między Polską a Niemcami - wymienia nasz rozmówca.
Dodaje, że w pierwszym okresie istnienia granicy Polska w niemieckich dokumentach pojawia się jako „państwo sezonowe”, do którego podchodzi się wrogo i z lekceważeniem zakładając, że niedługo przestanie istnieć. Gdy jednak państwo polskie trwało dalej i się umocniło, zmieniło się też nastawienie po drugiej stronie granicy.
- Po prostu codzienne życie miało swoje prawa i nie sposób było ciągle żyć ideologią. Pomimo wrogości, jaką wobec Polski demonstrowała republika weimarska, to Niemcy i Polacy stali się sąsiadami i to sąsiedztwo wręcz wymuszało przygraniczną współpracę. Handel, ruch przygraniczny, policyjna współpraca - to wszystko funkcjonowało na granicy Rejencji Koszalińskiej. I bywały okresy, że w przyjaznej atmosferze. Zdarzało się, że jedna policja pomogła drugiej w złapaniu przestępcy, a potem gdzieś po jednej lub po drugiej stronie granicy polscy i niemieccy policjanci z pogranicza częstowali się wódką. Paradoksalnie, dobre oficjalne stosunki przygraniczne były w pierwszych latach po dojściu Hitlera do władzy, gdy Hitlerowi zależało na dobrych relacjach z Polską, bo chciał wykorzystać nasz kraj w swojej antykomunistycznej krucjacie. Potem oczywiście uległo to radykalnej zmianie - mówi Kacper Pencarski.
Archiwalny zespół Rejencji Koszalińskiej jest dobrze zachowany i odpowiednio zabezpieczony. Sprawy, które znajdują się w zespole są niezwykle ciekawe i mogą stanowić podstawę do rzetelnych i solidnych opracowań dotyczących dziejów miast i gmin naszego regionu koszalińsko-słupskiego. Tak gruntowne poznanie tego i innych zespołów archiwalnych to fascynująca praca, dzięki której można poznać historię naszego regionu z pierwszej ręki w szerszej perspektywie - podkreśla nasz rozmówca.
Dodaje, że Rejencja Koszalińska przez całe dekady była dla Niemców prowincjonalnym regionem, głównie o charakterze rolniczym, bez wielkiego przemysłu.
- Gospodarczo był to region nieco odstający od pozostałych części Niemiec, a najlepiej to widać, jeśli weźmiemy pod uwagę chociażby rozbudowę dróg, których sieć, szczególnie do połowy XIX wieku była słaba. Oczywiście, rozwój następował i każda kolejna epoka zmieniała ten region. Z wolna pojawiły się koleje (normalnotorowa i wąskotorowa), tramwaje w Koszalinie i Słupsku, zwiększał się ruch kołowy. Zmieniały się również zależności społeczne, zwyczaje, prawo administracyjne, które było mocno skomplikowane, szczególnie w latach dwudziestych XX wieku. Istniały tu miasta prywatne, jak i majątki ziemskie, które były wyjęte z administracji wiejskiej i funkcjonowały w ramach osobnej ścieżki prawnej. Można więc powiedzieć, że w rejencji przez długi czas obowiązywało podwójne prawo administracyjne (pruskie i niemieckie), które dopiero w XX wieku zostało uporządkowane i ujednolicone. Dzieje Rejencji Koszalińskiej są niezwykle ciekawa i bliskie naszej współczesności. Gdyby ktoś chciałby je poznać, zobaczyć nasze akta, które przechowujemy i które są bezpośrednimi dowodami historii naszego regionu, to zapraszamy do Archiwum Państwowego w Koszalinie. Zespół akt Rejencji Koszalińskiej czeka na was - zachęca dr Kacper Pencarski.
Tutaj można zobaczyć zespół Rejencji Koszalińskiej z lat 1815 - 1945
Liczący 15 tysięcy 406 jednostek archiwalnych zespół jest dostępny w Archiwum Państwowym w Koszalinie. Każdy, kto chciałby zapoznać się w poszczególnymi tomami może to zrobić na miejscu, w czytelni. Wystarczy przyjść osobiście, a tutaj już pomoże nam w wyborze tego, co nas interesuje profesjonalna obsługa. Trzeba też wiedzieć, że całość jest w języku niemieckim (po polsku jest tylko opis).
Rozpoczął się też proces digitalizacji całego zespołu, ale jest on w początkowej fazie, w cyfrowej wersji jest dostępnych na razie 160 skanów (z lat 1851-1852 i 1858 - 1862). Jak go znaleźć? Ścieżka dostępu jest bardzo prosta i składa się z czterech kroków. Krok pierwszy: otwieramy stronę Archiwum Państwowego w Koszalinie. Krok drugi: po lewej stronie klikamy w „Zasoby online”. Krok trzeci: po prawej stronie znajdujemy hasło „Dokumentacja aktowa” i je otwieramy. Krok czwarty: klikamy w „Rejencję Koszalińską” i jesteśmy na miejscu.
Wspólny projekt „Głosu” i Archiwum Państwowego w Koszalinie
Artykułem z lutego o „Aktach miasta Koszalina” z lat 1555 - 1945 rozpoczęliśmy współtworzenie wyjątkowego cyklu artykułów dotyczących materiałów z zasobu Archiwum Państwowego w Koszalinie (artykuł o Rejencji Koszalińskiej to druga część cyklu). W ten sposób lokalne, najbliższe nam historie - wybrane przez archiwalnych profesjonalistów i opracowane przez naszego dziennikarza - trafiają do Czytelników „Głosu Koszalińskiego”. Kolejne części cyklu będą się ukazywać raz w miesiącu do końca 2022 roku (także na stronie internetowej „Głosu”).
- Bardzo cieszymy się z tej współpracy z „Głosem”. Wspólnie chcemy pokazać mieszkańcom Koszalina i regionu jak ważne i ciekawe materiały, dzięki którym możemy lepiej zrozumieć przeszłość i tożsamość tych ziem, znajdują się w naszym zasobie - podkreśla Katarzyna Królczyk, dyrektor Archiwum Państwowego w Koszalinie.
Zapraszamy do lektury!