W ogarniętym bożonarodzeniowym nastrojem Londynie tylko jedna osoba nie cieszy się ze świąt. Ebenezer Scrooge. To bohater jednego z najbardziej znanych dzieł Charlesa Dickensa - „Opowieści wigilijnej”. Pięknej i wzruszającej historii o magicznej sile świąt Bożego Narodzenia, w której zamknięty w sobie skąpiec przechodzi przemianę podczas wizyt czterech kolejnych duchów: ducha Jakuba Marleya, ducha minionych świąt Bożego Narodzenia, ducha obecnych świąt oraz ducha świąt przyszłych. Przez te spotkania nasz bohater odzyskuje miłość, radość dzielenia się z bliźnimi. Rzecz powstała w połowie XIX w. i do dziś jest jedną z najpiękniejszych opowieści związanych z Bożym Narodzeniem, Wigilią, niezwykłą nocą w roku, kiedy wszystko może się wydarzyć. Nie mam na myśli mówienia ludzkim głosem przez zwierzęta. Po prostu myślę o gestach miłości, pojednania, ludzkiego ciepła, które możemy okazać drugiemu człowiekowi.
Książka Dickensa ukazała się 174 lata temu. I w ogóle się nie zestarzała, pozostaje uniwersalną przypowieścią, co tylko wystawia świadectwo geniuszowi autora, wciąż jest wyzwaniem rzuconym naszemu egoizmowi. Po publikacji opowiadania „Sunday Telegraph” nazwał pisarza „człowiekiem, który wymyślił Boże Narodzenie”. Anegdota mówi, że kiedy wiele lat później rozeszła się wieść o śmierci pisarza, dzieci pytały, czy teraz Święty Mikołaj też umrze.
Piszę o Dickensie, bo jakiś czas temu przeczytałem, że jedna z polskich telewizji, zapowiadając świąteczny program telewizyjny, triumfalnie obwieściła, że jak co roku w Wigilię zostanie wyemitowany film „Kevin sam w domu”. Czyli święta Bożego Narodzenia znów się odbędą. Nie mam nic przeciwko temu - skądinąd sympatycznemu - filmowi, ale zdecydowanie bardziej wolę „Opowieść wigilijną”. Wolę opowieść o tym, jak zły człowiek znajduje w sobie głęboko ukrywaną dotąd dobroć. Po prostu ciekawe, czy za kilkanaście, kilkadziesiąt lat ten film wyjdzie zwycięsko ze swojej próby czasu. Obawiam się, że nie.
W naszym magazynie historycznym staramy się Państwu przybliżać opowieści i bohaterów, którzy są dobrzy albo źli, ale odcisnęli swoje piętno w historii. Nawet jeśli byli potworami, o których myślimy, że lepiej by było, gdyby się nie urodzili, to jednak nie można ich przemilczeć, zapomnieć, choćby po to, żeby nie powtarzać ich błędów czy reagować na ich szaleństwa. Ów Dickens w „Przygodach Olivera Twista” pisał: „Miłosierdzie zaczynamy od nas samych, sprawiedliwość- od innych”. Też sentencja, która się nie zestarzała.
Dla mnie święta Bożego Narodzenia są najbardziej rodzinnymi świętami świata. Nie tęsknię wtedy za palmami. Ale jakkolwiek je spędzimy, życzę Państwu i sobie, żebyśmy zadbali o ten świat najbliżej nas. Naszych najbliższych, nasze rodziny. Niech będzie to po prostu czas miłości, wybaczenia, wyciągnięcia do siebie nawzajem ręki. Magia tych świąt niesie ze sobą olbrzymią dawkę miłości.
Życzę więc Państwu i sobie prawdziwego spotkania z ludźmi, których kochamy. Nie wstydźmy się im o tym powiedzieć w te święta, myślę, że każdy tego potrzebuje. Życzę Państwu miłości i bliskości w najbliższym otoczeniu. Warto się zatrzymać w tych dniach i zainwestować w rodzinę i przyjaciół, to właśnie jest najpewniejsza lokata. Zawsze, nie tylko na trudne czasy. Przeżyjmy po prostu z bliskimi wiele bardzo fajnych chwil. Bez podziałów i na pewno bez polityki. I proszę samemu sprawdzić, że to działa.
Paweł Siennicki, redaktor naczelny