Szkoła Rycerska: "Królewska duma i splendor"

MARIUSZ GRABOWSKI
Jan Piotr Norblin, Książę Adam Kazimierz Czartoryski w Szkole Rycerskiej
Jan Piotr Norblin, Książę Adam Kazimierz Czartoryski w Szkole Rycerskiej Fot. CC
Dzień 15 marca 1765 r. to ważna data w dziejach epoki stanisławowskiej. To wtedy król powołał Akademię Szlacheckiego Korpusu Jego Królewskiej Mości i Rzeczypospolitej. Siedziba utrzymywanej przez skarb państwa uczelni mieściła się w Pałacu Kazimierzowskim w Warszawie.

Powołanie Szkoły było konsekwencją propaństwowej filozofii Stanisława Augusta Poniatowskiego. Już na początku swojego panowania monarcha nakazał przeprowadzenie lustracji królewszczyzn, powołał namiastkę rządu w postaci tzw. konferencji króla z ministrami, powoli tworzył kancelarię królewską oraz służbę dyplomatyczną. Z kolei kuźnią kadr dla przyszłego zreformowanego wojska Rzeczypospolitej miała stać się właśnie Szkoła Rycerska. Król osobiście stanął na czele Korpusu Kadetów nowej placówki, a nawet wyłożył na jej funkcjonowanie 1,5 mln zł z własnej kieszeni.

Chopin uczy francuskiego

Podstawą funkcjonowania szkoły były wpłaty z dóbr królewskich, zaś jej cele wychowawcze określił książę Adam Kazimierz Czartoryski, królewski kuzyn i wpływowy działacz Stronnictwa Familii, który w mowie do uczniów, wygłoszonej w 1766 r., akcentował katastrofalny stan ojczyzny oraz rolę, jaką mają odegrać w odbudowie jej świetności wychowankowie uczelni. Program szkoły przewidywał nabycie ogólnego wykształcenia w ciągu trzech lub pięciu lat nauki. Następne dwa lata miały być przeznaczone na przyswajanie tajników zawodu wojskowego oraz specyfiki pracy urzędnika służby cywilnej. W cyklu dydaktycznym olbrzymią wagę przykładano do sprawnego posługiwania się językami obcymi, natomiast uzupełnieniem całości miały być zajęcia fechtunku (nauka władania bronią białą), jazdy konnej, tańców. Te przedmioty określano mianem kunsztów. Np. języka francuskiego uczył ojciec Fryderyka Chopina – Mikołaj Chopin. Kolejne dwa lata absolwenci Szkoły Rycerskiej przygotowywali się do służby wojskowej, pełniąc służbę w jednostkach liniowych. Szkoła posiadała również własną drukarnię, której dyrektorem był początkowo Wawrzyniec Krzysztof Mitzler de Kolof, później Adam Gieryk Podebrański, a w końcu pochodzący z Francji drukarz i wydawca Piotr Dufour. Towarzystwo Literatów w Polszcze publikowało w niej podręczniki oraz dzieła używane w edukacji. W szkole wychodziło również czasopismo „Polak Patryota”. Znajdowała się w niej również biblioteka licząca 12 tys. tomów, w tym wiele dzieł naukowych.

Sąsiedzi się zbroją

Spójrzmy na podobne szkoły w państwach ościennych. Pod koniec panowania cara Piotra I wojsko rosyjskie składało się z ok. 300 tys. żołnierzy (200 tys. liczyła armia lądowa, 100 tys. to oddziały kozackie). Imperator przeznaczał na cele wojskowe od 80 do 90 proc. budżetu państwa. Zadbał także o wyszkolenie kadry wojskowej. W tym celu utworzył przy pułkach gwardii szkoły dla kadetów. Również Prusy i Austria znacznie rozwinęły i powiększyły swe armie. Gdy władzę w 1740 r. przejął Fryderyk II, armia pruska liczyła ok. 80 tys. żołnierzy. Ponad 40 lat później, w 1786 r., Prusy dysponowały już armią 190 tys. świetnie wyszkolonych i posłusznych wojskowych. Od 1765 r. w Berlinie funkcjonowała Akademia Wojskowa, która swą tradycją nawiązywała do założonej w XVII w. przez Fryderyka Wilhelma – szkoły rycerskiej z siedzibą w Kołobrzegu. Także od 1752 r. w Wiener Neustadt (mieście w północnowschodniej Austrii) działała Akademia Wojskowa, a siły habsburskie liczyły ok. 190 tys. żołnierzy. Na powstanie akademii wojskowej w Rzeczypospolitej była już najwyższa pora. Gdy Poniatowski obejmował władzę, wojsko polsko-litewskie liczyło tylko ok. 16 tys. żołnierzy. Rekrutacja bazowała na zaciągu towarzyskim szlachty oraz systemie dymowym. Nie funkcjonowała także żadna szkoła państwowa kształcąca kadrę dowódczą, choć istniały prywatne, w znacznie mniejszej skali. Jak twierdzi prof. Lech Królikowski, za takie mogły uchodzić Wojskowa Szkoła Budownictwa i Inżynierii uruchomiona w Białymstoku w 1745 r. przez Jana Klemensa Branickiego. Innym przykładem jest szkoła kadetów utworzona w Rydzynie przez wojewodę poznańskiego Augusta Sułkowskiego, który utworzył tam także kolegium pijarskie. Sens istnienia królewskiej placówki docenił m.in. Paweł Jasienica, pisząc w jednym z tomów „Rzeczpospolitej Obojga Narodów”: „Szkoła Rycerska, druga po Collegium Nobilium uczelnia warszawska, wspominana z szacunkiem przez historię. Jedni z jej wychowanków mieli zostać wojskowymi, inni inżynierami. Wszyscy zaś razem zasługującymi na to miano obywatelami, tzn. ludźmi poczuwającymi się do osobistej odpowiedzialności za kraj”. W 1789 r. szkołę rycerską, wzorowaną na warszawskiej, utworzono także w Wilnie.

Finanse, finanse, finanse...

Czartoryski z pasją zabrał się do urządzania Szkoły. Za radą Johna Linda, który stworzył program uczelni, sprowadzał wybitnych nauczycieli i doświadczonych oficerów z kraju i z zagranicy. Zadbał o przetłumaczenie podręczników, skompletowanie biblioteki, a sam ułożył nawet katechizm kadecki, w którym zarysował ideał absolwenta. Pisał w nim: „Powinien Ojczyznę swoją kochać, a jej dobro nade wszystko i sposobić się do tego, aby mógł poświęcić się na jej usługi, powinien być cnotliwy, pełen uszanowania dla zwierzchności, dobroczynności i afektu dla równych, względu dla niższych”. Ciekawie wyglądał np. sam budynek Szkoły. Na pierwszym piętrze znajdowały się klasy, na drugim mieszkania kadetów, na trzecim zaś sala dla brygadierów, biblioteka, gabinet fizyczny i astronomiczny. Ponadto w budynku mieściły się takie pomieszczenia jak: jadalnia, izba kąpielowa oraz mieszkania dla służby. Na placu znajdowały się domy profesorów. Organizowano na nim także ćwiczenia i parady. Na samym początku istnienia nowa placówka otrzymała dotację królewską w wysokości 600 tys. złotych polskich. Ale już w 1766 r. Sejm uchwalił, że co roku na jej funkcjonowanie będzie przeznaczana właśnie taka suma pieniędzy (400 tys. ze skarbu koronnego i 200 tys. ze skarbu litewskiego). Jednak już w latach 1769-1776 zaległości płatnicze skarbu Rzeczypospolitej wobec Szkoły Rycerskiej wyniosły 2 mln 300 tys. zł. Aż trudno uwierzyć, ale w 1768 r. poseł rosyjski Nikołaj Repnin wyłożył na rzecz Szkoły Rycerskiej 5555 dukatów (równowartość 100 tys. złotych polskich), głównie po to, aby powstrzymać jej kadetów od udziału w konfederacji barskiej.

Tylko synowie szlacheccy

Kto mógł zostać przyjęty do Szkoły Rycerskiej? Zgodnie z realiami epoki status kadeta był osiągalny wyłącznie dla chłopców o szlacheckich korzeniach. Pierwszymi wychowankami zostali członkowie milicji nadwornej króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Początkowo przyjmowano szlachciców mających 16-17 lat, potem jednak zarządzono, że do szkoły będą przyjmowani chłopcy od 8 do 12 lat, którzy opanowali umiejętności czytania i pisania. Wspomniana już konstytucja sejmowa z 1766 r. przewidywała, że do Szkoły Rycerskiej będzie uczęszczać 200 kadetów. Jednakże początkowo przyjęto jedynie 38 kandydatów. Wynikało to m.in. z braków w gronie pedagogicznym oraz problemów ze znalezieniem odpowiedniej kadry oficerskiej. Powyższe trudności udało się czasowo przezwyciężyć, ponieważ w 1768 r. liczba kadetów wzrosła do 176. Następnie ich liczebność znów zaczęła spadać, co wiązało się z kolei z problemami ekonomicznymi ówczesnego państwa polsko-litewskiego. Z tomu „Prawidła moralne dla Szkoły Rycerskiéy. Zbiór pism tyczących się moralney edukacyi wychowania Szkoły Rycerskiéy przez Adama Czartoryskiego w roku 1774 ułożone” możemy się dowiedzieć, że kadeci używali zarówno munduru małego, jak i wielkiego. Ich mundur codzienny składał się z: czerwonego sukiennego rajtroka z granatowymi wyłogami i mosiężnymi guzikami; czarnego, filcowego trójrożnego kapelusza; białych spodni i czarnych wysokich butów. Rekruci i źle uczący się kadeci nosili wyłogi białe. Kadeci nosili też specjalny mundur paradny, używany przy wartach tronowych. Składał się on z kaszkietu z pąsowego aksamitu z białym pióropuszem, białego koletu i spodni z cienkiego sukna oraz pąsowego, aksamitnego lederwerka (pas noszony przez ramię, utrzymujący tornister i ładownicę). Z kolei komendant, profesorowie, wykładowcy i kadeci od 1765 r. nosili mundury wielkie wzoru zachodnioeuropejskiego w kolorze granatowym z pąsowymi wyłogami, białe kamizelki i spodnie, filcowe czarne kapelusze obszyte taśmą złotą i takież naramienniki.

Ordynans Najjaśniejszego Pana

Prof. Andrzej Zahorski napisał m.in.: „Korpus Kadetów był szkołą, która budziła ze względu na swój wojskowy charakter szczególnie duże zainteresowanie powstańczej Warszawy. Starsi kadeci bili się w dniach insurekcji na ulicach Warszawy, a potem zaciągnęli się do wojska. Młodsi chłopcy pozostali nadal w Korpusie, niektórych tylko rodzice zabrali do domów (…). Już w październiku szkoła została uruchomiona i zajęcia odbywały się normalnie, według planu zreformowanego przez dyrektora nauk Jana Michała Hubego. Z inicjatywy Hubego na wykłady dotyczące spraw wojskowych mogli uczęszczać wszyscy, którzy chcieli nabrać w nich doświadczenia”. Niebawem jednak przyszedł kres uczelni. 6 grudnia 1794 r. w „Gazecie Warszawskiej” ukazał się Ordynans Najjaśniejszego Pana dotyczący likwidacji szkoły. W tekście tym monarcha informował, że musi zamknąć szkołę, ale gdyby znalazło się 150 uczniów gotowych płacić po 36 czerwonych złotych rocznie za naukę – „wtedy potrzebne rozkazy do zaczęcia dzieła tego wydamy”. 23 grudnia 1794 r. grupa wyznaczonych przez króla komisarzy podpisała sprawozdanie ze swej działalności, stwierdziła także zgodność ze stanem faktycznym rachunków przedstawionych przez gen. Ignacego Wodzińskiego, a na obiektach szkoły założone zostały pieczęcie. Stanisław August przyjął i zaakceptował protokół – tym samym szkoła przestała istnieć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia