Na trasie między Strzelcami Opolskimi a Gogolinem, w rejonie Zakrzowa, znajduje się wzniesienie gęsto porośnięte drzewami. Kiedyś było to znakomite miejsce do obserwacji całej okolicy - dziś bujna roślinność zasłania widok nawet na najbliższe miejscowości. Z tego samego powodu podróżni jadący drogą wojewódzką nie są w stanie wypatrzyć wysokiego na ok. 5 metrów kamiennego obelisku w kształcie ostrosłupa zwanego Zakrzowską Szpicą. Nietypowa budowla stanęła w tym miejscu w XVIII w. Postawiła ją rodzina Strachwitzów, która władała tymi ziemiami.
Szpica ma upamiętniać zajęcie Śląska przez Prusy, choć na samej budowli nie ma żadnych napisów ani symboli, które odnosiłyby się do tamtych wydarzeń. W pobliżu szpicy stała niegdyś drewniana wieża obserwacyjna pochodząca z czasów II wojny światowej. Ale konstrukcja się zawaliła, a po wojnie zdecydowano, że nie ma potrzeby jej odbudowywać. Wokół szpicy narosły także ciekawe legendy. Jedna z nich mówi, że niegdyś znajdował się w tym miejscu zamek, którego właściciel prowadził hulaszczy tryb życia.
Pewnego dnia miała go za to spotkać kara boska - w zamek uderzył potężny piorun, który sprawił, że budowla zapadła się pod ziemie, a wokół pozostały tylko rozrzucone kamienie - ta legenda opowiadana jest przez miejscowych od pokoleń. W odległości niespełna 15 km od szpicy w rejonie Rożniątowa także można natknąć się na nietypową budowlę, a w zasadzie ruinę. Stoi ona na pobliskim wzniesieniu porośniętym drzewami, a wygląda jak pozostałości po kościółku lub kaplicy. Skąd wzięła się ta ruina? Wersje są dwie. Pierwsza z nich mówi, że hrabina Euphemia, żona Andreasa Renarda, rozpoczęła w 1852 r. budowę kościółka, którego patronem miał być św. Florian (wcześniej była tam kaplica).
W trakcie budowy hrabina jednak zmarła i z tego powodu budowa nie została dokończona. Zastanawiające w tym przypadku jest jednak to, dlaczego hrabia Renard, który był z małżonką bardzo związany, nie spełnił jej woli już po śmierci. Hrabia był osobą bardzo majętną, więc dokończenie budowy kościółka nie było dla niego dużym kosztem. Druga wersja jest taka, że ruiny zostały sztucznie postawione w połowie XIX wieku.
Mury wyglądają tak, jakby były częścią zawalonej średniowiecznej budowli. Takie budowle stawiano niegdyś, by uatrakcyjnić okolicę. W lasach na ziemi strzeleckiej jest także kilka nietypowych miejsc, które są dziełami natury. Pod Szczepankiem, w pobliżu ulicy Leśnej znajdują się sporej wielkości skalne jaskinie. W tym miejscu okolica jest niemal całkowicie płaska, więc widok kamiennych form wyłaniający się zza drzew jest zaskakujący.
Znacznie większa, ale trudniejsza do zdobycia, jest z kolei jaskinia chełmska, która znajduje się w pobliżu Ligoty Górnej. Prowadzi do niej bardzo wąskie wejście. Żeby dostać się do środka potrzebny jest już profesjonalny sprzęt dla grotołazów.
Radosław Dimitrow
NOWA TRYBUNA OPOLSKA