Heysel zemstą za Rzym?
Rok wcześniej w finale Pucharu Europy Liverpool zmierzył się z AS Romą. Mecz odbywał się na rzymskim Stadio Olimpico, będącym zarazem stadionem Romy.
Faworytami spotkania byli Włosi. Mimo to po zaciętej grze, po podstawowym czasie gry i dogrywce utrzymywał się wynik remisowy. W rzutach karnych niespodziewanie zwyciężyli goście (4:2) i to oni na stadionie rywala cieszyli się ze zdobycia tytułu klubowych mistrzów Europy.
Po meczu doszło do awantur i bójek fanów obu drużyn. Kibice "The Reds" zostali zaatakowani przez fanów Romy zaraz po wyjściu ze stadionu. Po porażce własnej drużyny ruszyli po ukrytą wcześniej w samochodach broń, biorąc brutalny "odwet" na kibicach z Wielkiej Brytanii. Sytuację podsycali sympatycy lokalnego rywala Romy - Lazio Rzym. Zachęcali oni kibiców Liverpoolu do obrony, zaopatrując ich w metalowe narzędzia.
Przed meczem z 1985 sugerowano, że angielscy kibice odłożyli na bok podziały klubowe i zapowiedzieli srogi rewanż Włochom za wydarzenia z Rzymu. Według tej plotki do Brukseli mieli wyruszyć nie tylko fani Liverpoolu, ale również grupy pseudokibiców Luton Town, West Ham United, Newcastle United oraz Millwall.
Przed Heysel ostrzegano. UEFA sprawę zlekceważyła
Pochodzący z 1930 roku stadion Heysel był przestarzałym obiektem. Stadion, obliczony na 60 tysięcy widzów, w 1985 nie spełniał już norm bezpieczeństwa. Obiekt posiadał małe i ciasne sektory dla kibiców, ponadto brakowało wyjść ewakuacyjnych. Sam stadion był w fatalnym stanie technicznym. Stare mury były słabe i zmurszałe, wymagały natychmiastowego remontu.
Peter Robinson, zastępca kierownika klubu Liverpool F.C., ostrzegał o ryzyku grania tego meczu na Heysel. Jego uwagi i prośby o rozegranie finału na innym stadionie zostały zignorowane przez UEFA.
Widownia została podzielona na trzy części. Kibice przeciwnych drużyn mieli zasiąść na trybunach położonych za bramkami. Dla kibiców angielskich przeznaczono sektory "X" i "Y" znajdujące się po lewej stronie trybuny honorowej, pod tablicą świetlną. Sektory po prawej stronie zarezerwowano dla 10 tysięcy kibiców z Włoch. W sektorze "Z" przylegającym do angielskiego sektora "X" wedle planów organizatorów zasiąść mieli kibice neutralni, głównie Belgowie. Sektory "X" i "Z" oddzielono dwiema wysokimi, metalowymi siatkami rozpiętymi na metalowych słupkach.
Belgowie dużą część kupionych legalnie biletów odsprzedali włoskim imigrantom, stanowiącym duży odsetek mieszkańców stolicy Belgii. Na dzień przed meczem miejscówki w sektorze "Z" kosztowały kilkadziesiąt razy więcej niż w kasie. Liczba policjantów na stadionie okazała się niewystarczająca, zaś służby porządkowe zlekceważyły duże liczby upojonych alkoholem fanów.
Chuliganów oddzielało kilkunastu policjantów
Około godziny 19, na godzinę przed rozpoczęciem spotkania kibice zapełnili stadion Heysel. Atmosfera na trybunach była bardzo napięta. Kibice z sektorów przyległych, oddzieleni od siebie trzymetrową siatką ogrodzenia, zaczęli się obrzucać obraźliwymi epitetami.
O godzinie 19.30, na 45 minut przed zaplanowanym rozpoczęciem meczu, pijani Brytyjczycy zaczęli rzucać butelkami i kawałkami betonu w kibiców Juventusu, stanowiących większość w sektorze "Z". Gdy Włosi odpowiedzieli, kibice Liverpoolu zaczęli przedzierać się przez ogrodzenie, które zostało później całkowicie zdemolowane. Pilnowane było ono zaledwie przez kilkunastu belgijskich policjantów. Nie mogli oni powstrzymać uzbrojonych w butelki, kije, kastety i części ogrodzenia angielskich chuliganów.
Mur przygniata setki ludzi
Stadion Heysel w 2013 roku.
(fot. Wikimedia Commons [1])
Kilkunastu kibiców Juventusu próbowało stawiać opór pseudokibicom Liverpoolu, mimo iż ci byli uzbrojeni, ale zdecydowana większość widowni ratowała się paniczną ucieczką, przeskakując ogrodzenie złożone z siatki i murku wysokiego na półtora metra, który oddzielał trybuny od boiska.
Inni podejmowali się próby wspinaczki na trzymetrowy mur, stanowiący krawędź trybun. Setki ludzi znalazło się w pułapce.
Trzecia fala angielskich chuliganów spowodowała, że pośród stłoczonych pod murem kibiców - w znakomitej większości Włochów - zapanowała panika.
Nacisk napierającego tłumu spowodował zawalenie się części betonowej ściany sektora trybuny, bliższej boiska. Runęło też metalowe ogrodzenie. Fragmenty muru przygniotły włoskich kibiców. Inni, uciekający w panice tratowali leżących.
W wyniku tego wydarzenia śmierć poniosło 39 osób, a ponad 600 osób odniosło rany.
Tragedię transmitowało 60 stacji telewizyjnych
Policja oraz służby porządkowe nie potrafiły zapanować nad widownią. Widzący całą sytuację w sektorze "Z", fani "Starej Damy" próbowali przedostać się do sektorów zajmowanych przez chuliganów Liverpoolu. Policja poradziła sobie jednak z tymi atakami. Pomocy udzielali przypadkowi lekarze znajdujący się na stadionie, gdyż służb medycznych było zbyt mało. Po półgodzinie wokół stadionu ustawiono namioty polowe w których udzielano pomocy lżej rannym, zaś ciężej poszkodowani zostali przewiezieni do brukselskich szpitali karetkami i helikopterami.
Finałowy mecz pokazywało około 60 stacji telewizyjnych, wśród nich między innymi Telewizja Polska. Widzowie mogli obejrzeć wstrząsające obrazy z Heysel.
Dopiero po prawie dwóch godzinach policja zdołała zaprowadzić porządek. Gdy sytuacja została całkowicie opanowana, na murawę boiska wyszli kapitanowie obu drużyn i zapowiedzieli wznowienie meczu. Nalegała na to zwłaszcza belgijska policja obawiająca się rozszerzenia zamieszek poza teren stadionu.
Mecz, który rozpoczął się dopiero około godziny 21.40, był bardzo wyrównany. Jedyna bramka padła w 56 minucie spotkania, gdy kilka metrów przed polem karnym przewrócił się Zbigniew Boniek, co nie przeszkodziło sędziemu podyktować rzut karny. Rzut karny na gola zamienił Platini. Po meczu przepraszał za radość po zdobytym golu, tłumacząc się, że nie wiedział o liczbie ofiar.
Polityczna awantura, zamieszki w Rzymie
Wieczorem premier Włoch Bettino Craxi, przebywający z oficjalną wizytą w Moskwie, zatelefonował do premiera Belgii Wilfrieda Martensa z protestem przeciw rozegraniu meczu. Jednocześnie na całym świecie zapanowała żałoba i oburzenie. Gazety nie szczędziły ostrych słów potępienia zarówno angielskim kibicom jak i organizatorom. Rzymska gazeta "La Repubblica" swój artykuł zatytułowała "Masakra na stadionie", natomiast "The Daily Mirror": "Dzień, w którym futbol umarł." We Włoszech cała złość, znalazła ujście w atakach na brytyjską ambasadę i inne placówki Wielkiej Brytanii.
W kilkanaście dni od wydarzeń z Brukseli, prezes Liverpoolu John Smith ogłosił, że klub nie weźmie udziału rozgrywkach Pucharu UEFA w 1986.
Rząd Margaret Thatcher przeznaczył z koleu ponad 300 tysięcy dolarów na specjalny fundusz pomocy rodzinom ofiar i rannych.
"Jeśli odmówicie gry, oni się o tym dowiedzą"
5 kwietnia 2005. Słynna trybuna "The Kop" stadionu Liverpoolu przed meczem Liverpool - Juventus.
(fot. Wikimedia Commons [2])
W 2005 roku Zbigniew Boniek - powiedział: Proszę nie wierzyć nikomu, kto mówi, że w tym całym zamieszaniu trudno było zorientować się dokładnie, co się stało. Wiedzieliśmy, co się wydarzyło: śmierć, powaga sytuacji, wybuchowa atmosfera wisiały nad stadionem. Nie chcieliśmy grać, ani Liverpool. UEFA nam nakazała. Powiedziano, że jeśli nie wyjdziemy na boisko, sytuacja jeszcze się pogorszy. Człowiek z UEFA powiedział mi - jeśli odmówicie gry, oni się o tym dowiedzą.
Z kolei Michel Platini, który strzelił zwycięskiego gola, twierdzi, że piłkarze nie zdawali sobie sprawy z tragedii. Według niego piłkarze dowiedzieli się o wszystkim później: Drużyny były w swych szatniach, gdy powiedzieli nam, że rozpoczęcie meczu będzie opóźnione. O rozmiarach tragedii dowiedzieliśmy się z gazet, następnego dnia. Jednak ten wieczór nie miał nic wspólnego z futbolem. Puchar musieli nam przynieść do szatni. Nigdy tam nie wróciłem i wolałbym nie rozmawiać o Heysel.
Platiniemu wtóruje legenda Liverpoolu Kenny Dalglish,który przyznał, że dowiedział się dokładnie co się stało na stadionie, dopiero następnego dnia rano. "Opuszczając hotel widzieliśmy włoskich fanów, niektórzy płakali, niektórzy byli wściekli i uderzali pięściami w nasz autobus. Potrzebowaliśmy dużo policji, żeby się wydostać z hotelu. Pamiętam jednego mężczyznę który przyłożył swoją twarz do okna, dokładnie tam gdzie ja siedziałem i zaczął płakać. Chodzimy na mecze, żeby oglądać piłkę nożną, a nie żeby patrzeć jak ludzie giną. Piłka nożna nie jest aż tak ważna. Żaden najlepszy mecz nie jest tego wart."
Banicja angielskiego futbolu
Ostatecznie Liverpool został wykluczony przez UEFA z rozgrywek pucharowych na 6 lat, zaś inne angielskie kluby na 5 lat. Z tego powodu w 1985 nie wyłoniono zwycięzcy Superpucharu Europy. Zwycięzca Pucharu Europy, którym był Juventus miał zmierzyć się z triumfatorem Pucharu Zdobywców Pucharów - Evertonem, którego obowiązywał zakaz gry nałożony przez UEFA.
W ciągu pięciu lat 16 drużyn z Wysp Brytyjskich straciło możliwość gry w rozgrywkach. Był to ogromny cios dla angielskiego futbolu.
W 20. rocznicę tragedii z 29 maja 1985 r., obok przebudowanego od fundamentów Heysel w Brukseli, noszącego obecnie imię króla Baudouina I, stanął pomnik pamięci 39 ofiar. Pomnik przyjął kształt zegara słonecznego, o powierzchni 60 mkw. Monument z nierdzewnej stali został wykonany przez Francuza Patricka Rimoux`a.
Na pomniku wyryte są słowa poematu angielskiego pisarza i poety Wystana Hugh Audena - "Funeral Blues".
[1] Creative Commons
Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach. 3.0. Holandia
[2] Creative Commons
Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach. 3.0. Holandia
Oprac. na podstawie artykułu z Wikipedii, autorstwa, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0