Remiza strażacka z Wilkowa, a w tle drewniany areszt z Samoklęsk
(fot. Dorota Awiorko-Klimek, Dziennik Wschodni)
Nad tym projektem lubelskie muzeum pracowało od lat. Już w 1983 roku powstała dokumentacja zagospodarowania Muzeum Wsi Lubelskiej, która przewidywała sektor miasteczka. W 2005 roku opracowano koncepcję "Prowincjonalne miasteczko Lubelszczyzny", która stała się punktem wyjścia do starań o fundusze unijne i na podstawie której powstał projekt "Miasteczko prowincjonalne Europy Środkowej". Budowę miasteczka muzeum rozpoczęło pod koniec 2010 roku.
To projekt pod każdym względem wyjątkowy. Prowincjonalne miasteczko zostało odtworzone w lubelskim muzeum z dbałością o najdrobniejszy historyczny szczegół. Wśród 13 budowli zobaczymy m.in. ratusz z Głuska, remizę z Wilkowa, szkołę z Bobrownik, areszt z Samoklęsk, czy restaurację z Zemborzyc.
Jest też kołodziejnia z Bełżyc, domy z Wojsławic i Wąwolnicy, lodownia, a nawet sławojki. W zrekonstruowanych budynkach znajdą się oryginalne meble, obrazy, ozdoby, sprzęty domowego użytku. Muzeum gromadziło je przez lata, m.in. od darczyńców, teraz czekają w magazynach, by zagościć w obiektach miasteczka. Będzie to m.in. wyposażenie sklepu żelaznego, mieszkanie żydowskie, zakład fryzjerski czy sklep wódczany.
- Chcemy także urządzić wiejskie boisko, na którym dzieci będą mogły grać w szmacianą piłkę, jak przed wojną - mówi Mirosław Korbut, dyrektor Muzeum Wsi Lubelskiej.
Ratusz w muzeum jest wierną repliką XVII-wiecznej budowli z Głuska
(fot. Dorota Awiorko-Klimek, Dziennik Wschodni)
Spacer po prowincjonalnym miasteczku zaczynamy od rynku ze studnią. To serce miasteczka, do którego prowadzą wszystkie uliczki. Wybrukowany polnymi kamieniami, w kształcie prostokąta przylega do ratusza, który jest najbardziej okazałą, dominującą budowlą w miasteczku. Budynek został wiernie odtworzony na podstawie ratusza z Głuska pochodzącego z XVII wieku.
Biały murowany ratusz z kunsztownymi zdobieniami pokryty został ceramiczną czerwoną dachówką. - W środku znajdzie się gabinet burmistrza, stanowisko sekretarza magistratu, sala posiedzeń rady miejskiej z 1935 roku, posterunek Policji Państwowej - opowiada dyr. Korbut.
Obok ratusza postawiono dwa drewniane domy z Wojsławic, połączone charakterystycznym dla ówczesnej zabudowy wspólnym podcieniem. Pochodzą z 1925 roku, w jednym mieszkała rodzina Abrama, Arona i Icka Tuchmanów oraz Fejga Stachler, w drugim szewc Fajwel i Icek Szyld. W domu szewca (z niebieskimi ścianami i piecem) znajdzie się jego warsztat. Natomiast w sąsiadującym domu z Wąwolnicy z imponującą piwnicą i mieszkalnym poddaszem urządzono mieszkanie burmistrza z 1939 roku.
Widok na prowincjonalne miasteczko z werandy domu z Zemborzyc
(fot. Dorota Awiorko-Klimek, Dziennik Wschodni)
W mieszkalnej części miasteczka znalazła się także biała kamieniczka z Siedliszcza pochodząca z 1922 roku. Mieszkała w niej żydowska rodzina Hersza i Rywki Libhaberów wraz z synami. W domu Libhaberów będziemy mogli zobaczyć zakład fryzjerski Jankiela Struzera z Dubienki, który odwiedzał swoich klientów w ich mieszkaniach albo strzygł i golił ich na jarmarku.
Znajdzie się tu także agencja pocztowa z centralą telefoniczną z 1938 roku, sklep żelazny, trafika i żydowska kuchnia. Po sąsiedzku mamy dom braci Adama i Ludwika Jaworskich (zajmowali się rzeźnictwem i masarstwem). Piwiarnię, którą Adam Jaworski założył z synem w swoim domu na początku lat 30. upamiętnia rekonstrukcja szyldu nad drzwiami.
Piwo w odtworzonym lokalu nalewano z firmowego dystrybutora w sali bufetowej, a "lepszych gości" przyjmowano w oddzielnym pomieszczeniu. Znajdziemy tu także masarnię, a na podwórku uwagę zwraca lodownia, w której latem przechowywano w taflach lodu piwo i mięso.
W domu z Zemborzyc zrekonstruowano przedwojenną restaurację
(fot. Dorota Awiorko-Klimek, Dziennik Wschodni)
Unikatowy klimat miasteczka z lat 30. tworzą również budowle o publicznym przeznaczeniu. Kryta gontem, otynkowana na biało szkoła (z 1869 roku) została przeniesiona do prowincjonalnego miasteczka z Bobrownik. W środku urządzono salę lekcyjną z 29 ławkami na wzór tej z 1936 roku.
Oryginalny jest także drewniany areszt gminny przeniesiony z Samoklęsk (kryty ceramiczną dachówką). W środku są dwie cele - męska i żeńska, a w nich wieloosobowe prycze dla aresztantów. Obok aresztu wybudowano z czerwonej cegły okazałą remizę strażacką wiernie wzorowaną na tej z Wilkowa.
Za szkołą z Bobrownik postawiono dom z Zemborzyc (drewniany, kryty papą, z charakterystyczną werandą), w którym odtworzono restaurację prowadzoną przez Władysławę Walczyńską i Antoniego Wójcika z salą bufetową i konsumpcyjną z 1937 roku. Znalazł się tu także malutki sklep spożywczy i gabinet dentystyczny.
W planach jest II etap budowy miasteczka. Docelowo na obszarze 2,5 ha prowincjonalnego miasteczka znajdzie się 46 obiektów.
(fot. Dorota Awiorko-Klimek, Dziennik Wschodni)
Co jeszcze znajdziemy w prowincjonalnym miasteczku? Oryginalnym budynkiem przeniesionym z Bełżyc jest kołodziejnia. Należała ona do Zygmunta Ćwiklińskiego, a powstała w 1930 roku. Wykonywano w niej drewniane koła do wiejskich wozów. Od północnej strony miasteczko zamyka ulica Stodolna wraz z dwiema stodołami. Pierwsza z nich, z Kaminki, należała do rodziny Krupów, w drugiej z Tyszowiec, mieszkali Maliszewscy i Żukowscy.
Oficjalne otwarcie miasteczka nastąpi nie wcześniej niż na początku września. Ale już podczas urządzania wnętrz będzie można do nich zajrzeć. - Mając pozwolenie na użytkowanie, możemy wpuścić turystów do środka, nawet jeśli nie będą one do końca zaaranżowane - zapowiada dyrektor.
Magdalena Bożko, Dziennik Wschodni
Źródła: "Miasteczko prowincjonalne Europy Środkowej. Przewodnik" G. Miliszkiewicz, H. Stachyra, wyd. MWL;"Miasteczko prowincjonalne Europy Środkowej. Album promocyjny", praca zbiorowa, wyd. MWL.