Od 1918 r. rozbieżność politycznych interesów odrodzonego państwa polskiego i bolszewickiej Rosji doprowadziła do wybuchu wojny polsko-bolszewickiej, która latem 1920 r. przybrała dla Polski niekorzystny obrót. Armia polska nie była w stanie zatrzymać pochodu 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego, którą wsparła armia Michaiła Tuchaczewskiego. Po utracie Wilna w lipcu 1920 r. Polacy wycofali się na zachód, a nowo powołana Rada Ochrony Państwa wydała odezwę do narodu polskiego o pilną mobilizację sił przeciwko bolszewikom. W odwecie Moskwa zmobilizowała partie komunistyczne i lewicowe związki zawodowe w całej Europie do działań skierowanych przeciwko Polsce, co skutkowało, m.in. problemami z dostawami sprzętu wojskowego blokowanego przez niemieckich i czechosłowackich kolejarzy.
Plany M. Tuchaczewskiego dowodzącego Frontem Zachodnim Armii Czerwonej zakładały, że w sierpniu 1920 r. pobita i zdemoralizowana armia polska nie będzie w stanie obronić polskiej stolicy. Będzie natomiast odcięta od zaopatrzenia płynącego z Gdańska, co w konsekwencji pozwoli na sforsowanie Wisły i dalej po połączeniu z Frontem Południowo-Zachodnim przesuwanie się w kierunku Berlina. Plany te jednak nie uwzględniły kilku istotnych czynników. Po pierwsze - społeczeństwo polskie oparło się próbie bolszewizacji, a początkowo bierny opór przerodził się w falę patriotyzmu, determinację do walki i napływ ochotników do wojska polskiego. Po drugie - kłopoty bolszewików z łącznością na froncie. Braki sprzętowe wpływały na szybkość wcielania w życie rozkazów, a działalność polskich kryptologów pozwalała na bieżąco odkodowywać sowieckie depesze już od września 1919 r. Po trzecie, ze względu na błędne dane wywiadowcze Tuchaczewski założył, że armia polska skoncentrowała wszystkie siły przeciwko jego armii, a atak przez Lubelszczyznę w kierunku Wisły i Warszawy.
W tym samym czasie Naczelny Wódz Józef Piłsudski, mimo porażek na froncie, dokonał reorganizacji wojsk polskich, w wyniku, której powstały: Front Północy dowodzony przez gen. Józefa Hallera, Front Środkowy – gen. Edwarda Rydza-Śmigłego i Front Południowy – gen. Wacława Iwaszkiewicza. Szefem Sztabu Generalnego WP J. Piłsudski mianował gen. Tadeusza Rozwadowskiego. Głównym zadaniem, jakie w dniu 6 sierpnia 1920 r. wyznaczono dowódcom, było zatrzymanie na linii Wisły i armii Tuchaczewskiego oraz przygotowanie obrony przedmościa warszawskiego z równoczesnym zatrzymaniem armii S. Budionnego od południa i oskrzydleniem od strony Wieprza lewego skrzydła armii Tuchaczewskiego.
Do decydujących starć Bitwy Warszawskiej doszło w okresie od 13 do 17 sierpnia 1920 r. W tym czasie walki skoncentrowały się na przedmościu Warszawy. Siły sowieckie przeszły do ofensywy i zdobyły Radzymin, który udało się odbić z rąk bolszewików w dniu 16 sierpnia 1920 r. Równocześnie od 14 sierpnia 5 Armia gen. W. Sikorskiego rozpoczęła kontrofensywę znad Wisły i Wkry. W trakcie tych walk Polacy zdobyli sowiecką radiostację, co uniemożliwiło bolszewikom odebranie rozkazu M. Tuchaczewskiego o uderzeniu na armię gen. Sikorskiego. Przechwycenie radiostacji i nadawanie na jej częstotliwości przez dwie doby bez przerwy tekstów Pisma Św. skutecznie paraliżowało łączność sowiecką. Dzięki pracy kryptologów, w tym por. Jana Kowalewskiego, polskie dowództwo znało nie tylko plany i rozkazy strony sowieckiej, ale miało wiedzę na temat stanów liczebnych, stratach, ruchach czy nawet stanie moralnym i oddziałów wroga. Naturalną konsekwencją było więc przygotowanie skutecznego planu walki. Do decydującej, zwycięskiej kontrofensywy doszło 16 sierpnia 1920 r. znad Wieprza, kiedy grupy manewrowe J. Piłsudskiego i gen. E. Rydza-Śmigłego zniszczyły tzw. grupę mozyrską. Od 17 sierpnia z rozkazu Naczelnego Wodza armia polska przeszła do pościgu za armią bolszewicką, której część, nie mogąc przebić się na wschód i chcąc uniknąć polskiej niewoli, 24 sierpnia 1920 r. przekroczyła granicę niemiecką i została internowana na terenie Prus Wschodnich.
Polscy historycy są zgodni co do znaczenia Bitwy Warszawskiej, a w historiografii funkcjonuje określenie „Cudu nad Wisłą”. Jego autorem jest Stanisław Stroński, a samego sformułowania użył w debacie publicznej po raz pierwszy Wincenty Witos. Określenie to chętnie wykorzystywane było przez przeciwników politycznych Marszałka Piłsudskiego, kwestionujących jego zasługi w przygotowaniu bitwy. Dodatkowo sformułowanie nabrało również wymiaru religijnego. Polacy chcieli wierzyć, że w decydujących dniach, kiedy ważyły się losy stolicy, wsparła ich swą opatrznością Maryja. Stąd też rozstrzygający dzień bitwy – 16 sierpnia połączono z obchodzonym dzień wcześniej - 15 sierpnia świętem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej. Tym niemniej historycy nie upatrują „cudu” w opatrzności Bożej, a w doskonałej strategii Józefa Piłsudskiego zrealizowanej na polu walki przy pomocy szefa Sztabu Głównego – gen. T. Rozwadowskiego, żołnierzy, w tym z armii ochotniczej oraz znakomitych polskich kryptologów. Jej znaczenia nie umniejsza fakt, że w historiografii powszechnej Bitwa Warszawska nadal traktowana jest jedynie jako główny epizod w wojnie polsko-sowieckiej w 1920 r.
- Niezwykłe pokazy lotnictwa i akrobacji powietrznej. To było prawdziwe show! Zdjęcia
- Wszystkie głowy patrzą do góry! Fiesta Balonowa na Placu Litewskim. Zdjęcia
- Ukrainki dostały wezwanie do zapłaty 60 zł/os dziennie. Miasto tłumaczy dlaczego
- Bomba już poza Lublinem. Saperzy skończyli pracę, a mieszkańcy mogą wrócić do domów
- "Gdyby im się omsknął młot, to byśmy tu nie stali". Historie ewakuowanych z Wrońskiej
- Przez łąki i lasy do Maryi! Lubelscy pielgrzymi coraz bliżej Jasnej Góry. Zdjęcia