Wojna z bolszewicką Rosją
Przez wiele lat historycy snuli przypuszczenia, kiedy rozpoczęła się wojna polsko-bolszewicka. „...Od niedawna coraz bardziej powszechną staje się teza, że wojna zaczęła się 3 stycznia 1919 roku, kiedy bolszewicy uderzyli na Wilno. Otóż, Z dniem 29 grudnia 1918 roku została rozwiązana Samoobrona Wileńska, a jej oddziały zostały włączone w szeregi Wojska Polskiego.
Z tego też względu walki o Wilno, które rozpoczęły się 3 stycznia, miały już charakter walk polsko-bolszewickich” pisze Paweł Libera, histrok IPN, w artykule zamieszczonym na portalu www.gov.pl, Starcia z bolszewikami trwały, z małymi przerwami przez cały rok 1919, aż do stycznia 1920r. W marcu tegoż roku bolszewicy zaczęli koncentrować wojska na granicy z Rzecząpospolitą po to by nieść pożogę bolszewickiej rewolucji, po trupie Polski, na Zachód.
W tym miesiącu doszło też do pierwszych poważniejszych starć. 25 kwietnia 1920 rozpoczęła się zainicjowała przez wojska polskie i ukraińskie tzw. wyprawa kijowska która nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. W maju ruszyła ofensywa wojsk bolszewickich, które błyskawicznie rozlały się szerokim frontem zarówno na północnych jak i południowych terenach Rzeczypospolitej. Wojska polskie i ukraińskie znalazły się w odwrocie. Na zajętych terenach Sowieci błyskawicznie wprowadzali swoje „porządki”. Terror, egzekucje, grabież, mordy i gwałty siały spustoszenie.
Sowiecka propaganda ogłosiła utworzenie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, i zapowiedzieli utworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Na zajętym obszarze rozpoczęły błyskawicznie działalność „komitety rewolucyjne”. Młode państwo, Rzeczypospolita znalazło się w olbrzymim niebezpieczeństwie. Na przełomie lipca i sierpnia bolszewicy złamali opór Grodna i Brześcia, walki toczyły się na przedpolach Lwowa i Warszawy. Armia bolszewicka dowodzona przez Michaiła Tuchaczewskiego, parła na zachód chcąc błyskawicznym uderzeniem zająć Warszawę.
Na południu, na Lwów z kolei nacierała słynąca z bestialstwa 1 Armia Konna Siemiona Budionnego. Obie armie miały się połączyć pod Warszawą i razem maszerować na Zachód. Na drodze zagonów Budionnego stanął rotmistrz Rotmistrz Roman Abraham dowodzący wydzielonym oddziałem wojska polskiego złożonym z ochotników, Orląt Lwowskich, młodzieży gimnazjalnej, studentów i chłopów.
Detachement rtm. Abrahama
9 lipca 1920 rotmistrz Abraham, działając z rozkazu Dowództwa Atrmii Ochotniczej ogłosił zaciąg do Detachement, czyli Odziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Błyskawicznie stawili się do walki weterani walk z 1918 roku, legioniści i lwowska młodzież. W ciągu dwóch tygodni zotał utworzony batalion piechoty, batalion karabinów maszynowych, dywizjon jazdy, dywizjon karabinów maszynowych, bateria ochotniczego pułku artylerii polowej.
Pierwszy szwadron wyruszył w pole już 22 lipca 1922r. Zadaniem oddziału dowodzonego przez rtm. Abrahama było prowadzenie walk, głównie o charakterze partyzanckim, z siejącą postrach konną armią Budionnego i uniemożliwienie jej zajęcia Lwowa i dalszego marszu w głąb Polski. Walki z dużymi sukcesami toczone były na przełomie lipca i sierpnia wiążąc dużą część bolszewickich sił. W starciach z sowietami znaczną rolę odgrywał, dowodzony prze kpt. Bolesława Zajączkowskiego, batalion piechoty złożony głównie z „Orląt Lwowskich, lwowskiej młodzieży, która dopiero w walca nabierała żołnierskiego doświadczenia. Jednym z najmłodszych żołnierzy był, mający wówczas 15 lat, ochotnik Rudolf Niżankowski. Batalion liczył wówczas wraz z dowództwem 325 żołnierzy. Kiedy na przedpolach Warszawy toczyła się już bitwa stanowiąca o losach ówczesnej Europy, batalion kapitana Zajączkowskiego toczył walki osłonowe wokół Lwowa.
Bitwa
17 sierpnia 1920r. W sile trzech kompanii piechoty i jednej kompanii ckm-ów, batalion kpt. Zajączkowskiego wyruszył, marszem patrolowym, z Krasnego w kierunku Lwowa. Droga wśród łąk i pół wiła się wzdłuż linii kolejowej przechodzącej przez niewielką polską wieś. Zadwórze. Już dwa dni wcześniej do Zadwórza wkroczyli Sowieci. Od Lwowa dzieliło ich tylko 30 kilometrów. Czekali tylko na podciągnięcie głównych sił Budionnego, wraz artylerią.
Tymczasem w stronę Lwowa maszerował batalion kpt. Zajączkowskiego nie spodziewając się wojsk bolszewickich w okolicy. Około południa padły pierwsze strzały. Sowieci otworzyli zmasowany ogień karabinów maszynowych i artylerii zatrzymując maszerujących żołnierzy polskich. Przyduszeni do ziemi podkomendni Zajączkowskiego błyskawicznie otworzyli ogień osłonowy, sformowani w trzy tyraliery, ruszyli do ataku w kierunku Zadwórza. Pomimo gęstego ostrzału, Polacy, w ataku na bagnety zdobyli zabudowania wokół stacji kolejowej w Zadwórzu i pobliskie wzgórze, na którym wojska sowieckie prowadziły ostrzał artyleryjski. Wprawdzie armat nie zdobyto, gdyż Sowieci zdążyli je wycofać, ale zdobyte wzgórze wraz ze zdobytym dworcem w Zadwórzu stały się bastionem obronnym dla polskich żołnierzy.
Jak Termopile
Niestety, polski batalion został złapany w tzw. worek ogniowy, który wraz upływem godzin zamykał się całkowicie odcinając możliwość wezwania wsparcia. Kpt. Zajączkowski mając do dyspozycji około 330 żołnierzy prowadził bój z 6 dywizją konną Josifa Apanasienki, który jako forpoczta sił Budionnego parł na Lwów. W krótkim czasie dla lwowiaków największym problemem okazał się brak amunicji. Błyskawicznie wyczerpywały się naboje i granaty. Mimo to, żołnierze Zajączkowskiego walczyli dzielnie, odpierając sowieckie ataki raz za razem. W międzyczasie Sowieci podciągnęli oddziały konne, które z pobliskiego lasu szarżami usiłowały wyprzeć broniących się wokół zabudowań dworca Polaków.
W bitwie pod Zadwórzem brało również udział lotnictwo i to zarówno polskie jak i sowieckie. Polskie samoloty, nadleciały od strony Lwowa, ostrzelały sowiecką kawalerię, i odleciały. Pod koniec dnia pojawiły się natomiast sowieckie dwupłatowce ostrzeliwując próbujących przebić się z okrążenia żołnierzy polskich. Otoczeni przez bolszewików Polacy walczyli przez 11 godzin. Walczyli do ostatniego, lub przedostatniego naboju, ostatni przeznaczając dla siebie. Gdy zabrakło amunicji odpierali sowieckie ataki bagnetami i kolbami karabinów. W sumie Polacy odparli aż sześć sowieckich ataków.
Pod koniec dnia, gdy garstka broniących zmalała do 30 żołnierzy, kpt. Zajączkowski wraz z kilkoma oficerami odebrał sobie życie. Pozostali, wszyscy ranni, walcząc na kolby i bagnety ginie w masakrze pod budką dróżnika. Z 330 żołnierzy polskiego batalionu przeżyło zaledwie kilku ciężko rannych żołnierzy, których Sowieci wzięli do niewoli. Sowieci, rozwścieczeni twardym oporem Polaków zmasakrowali i zbezcześcili cała poległych, odrąbując im ręce, nogi, głowy… obdzierając z mundurów, kalecząc nagie ciała. Walcząc zawzięcie przez 11 godzin, Polacy związali tą bitwą znaczne siły Sowietów, umożliwiając obrońcom Lwowa przegrupowanie sił i wzmocnienie obrony miasta.
Epilog
Polskie przysłowie mówi, że Polacy liczą wrogów po bitwie. W tej pod Zadwórzem nie można było policzyć zabitych Sowietów. Tych bowiem Budionny wycofując się spod Zadwórza zabrał ze sobą. Polski pociąg pancerny, który 20 sierpnia 1920 roku nadjechał od strony Lwowa zastał jedynie pole zasłane 311 ciałami polskich żołnierzy, zmasakrowanych do tego stopnia, że rozpoznać na miejscu udało się tylko 7 poległych. Natomiast zidentyfikowano w sumie 106 żołnierzy batalionu kapitana Bolesława Zajączkowskiego. Większość poległych została pochowana w zbiorowej mogile. Ciała 7 oficerów złożono z honorami na cmentarzu Orląt Lwowskich we Lwowie.
Jesienią 1920 roku, na miejscu bitwy usypano dwudziestometrowy kurhan-mogiłę, na którym w 1927 ustawiono czterometrowy obelisk w kształcie granicznego słupa z krzyżem. Dwa lata później wmurowano tam tablicę spiżową z napisem „Orlętom poległym w dniu 17 sierpnia 1920 roku w walkach o całość ziem kresowych”. W 1925 roku prochy jednego z obrońców, prawdopodobnie Konstantego Zarugiewicza zostały uroczyście złożone w Warszawie pod kolumnadą Pałacu Saskiego, gdzie wzniesiono Grób Nieznanego Żołnierza.
Bitwę pod Zadwórzem i walczących w niej polskich żołnierzy upamiętniano w II RP na różne sposoby. Organizowano, wiece, marsze, rajdy. Słynny był marsz zadworzanski we Lwowie. W nocy z 14 na 15 sierpnia polscy żołnierze w pełnym rynsztunku bojowym maszerowali od mogiły w Zadwórzu aż do koszar wojskowych na Łyczakowie, kończąc marsz defiladą. Bohaterom spod Zadwórza poświecono wiele wierszy, Zofia Kossak-Szczucka napisała przejmujące opowiadanie "Pod Zadwórzem", a znany lwowski malarz batalista Stanisław Batowski-Kaczor namalował obraz zatytułowany "Bój pod Zadwórzem".
Po 1945 roku o bitwie zapomniano. Wymazano ją z podręczników historii. Dopiero w 1990 roku na jednej z kolumn Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wśród tablic z pól bitewnych, polskich pól chwały, obok Lwowa umieszczono Zadwórze.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
- Psiaki na wesoło. Oto NAJLEPSZE MEMY o psach. Zobaczcie koniecznie!
- Katowice. Supersam zmienia się nie do poznania. Ma być gotowy jeszcze w tym roku
- Różańce, butelki na wodę święconą i chińskie zabawki. Handel pod Jasną Górą umiera?
- Chorzów. Co z kamienicą, gdzie mieścił się klub Kocynder? Jest w fatalnym stanie