W Cieszynie już od 19 października 1918 r. działała i sprawowała funkcje rządowe tzw. Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego ks. Józefa Londzina. 28 października 1918 r. w Krakowie posłowie polscy do parlamentu austriackiego powołali Polską Komisję Likwidacyjną, która dwa dni później przejęła władzę w Galicji. Na jej czele stanął Wincenty Witos, przywódca PSL „Piast”. Z kolei 31 października rozpoczęto przejmowanie władzy w okupowanej przez Austro-Węgry części Królestwa. W nocy z 6 na 7 listopada w zajętym kilka dni wcześniej Lublinie powołano Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, którego premierem został Ignacy Daszyński, przywódca galicyjskich socjalistów. Wszystkie informacje o sytuacji politycznej w Polsce spływały do kwatery Piłsudskiego na ul. Moniuszki, gdzie mieszkał. To wtedy z balkonu wypowiedział on słynne słowa do wiwatującego tłumu: „Obywatele! Warszawa wita mnie po raz trzeci. Wierzę, że zobaczymy się niejednokrotnie w szczęśliwszych jeszcze warunkach. Zawsze służyłem i służyć będę życiem swoim, krwią ojczyźnie i ludowi polskiemu. Witam was krótko, gdyż jestem przeziębiony - bolą mnie gardło i piersi”.
30 tys. Niemców
Ale tak naprawdę Komendant znajdował się w prawdziwej politycznej gorączce. Już 10 listopada na ul. Moniuszki przybywały delegacje, odbywały się narady w sprawach politycznych i wojskowych, m.in. z szefem Sztabu Generalnego gen. Tadeuszem Rozwadowskim i zastępcą ministra wojny płk. Janem Wroczyńskim. Ogółem Komendant przyjął tamtego dnia 23 delegacje i wielu indywidualnych rozmówców. Delegacji PPS, która przyjechała po poparcie dla swego rządu, oznajmił: „Nie mogę przyjąć znaku jednej partii, mam obowiązek działać w imieniu całego narodu”. Ale jednocześnie postanowił sprowadzić do Warszawy lubelski rząd Daszyńskiego pod warunkiem włączenia w skład rządu przedstawicieli także innych stronnictw. Najbardziej paląca była sprawa niemieckich wojsk w Warszawie. Choć Generalny Gubernator gen. Hans von Beseler potajemnie opuścił miasto, niemiecki garnizon liczył wciąż ok. 30 tys. żołnierzy. W całym Królestwie było ich zaś 80 tys. Jeśli dodać do tego ok. 600 tys. wojsk na froncie wschodnim, można mówić o wciąż groźnej potędze. W tej sytuacji POW razem z żołnierzami Polskiej Siły Zbrojnej przystąpiły do rozbrajania stacjonujących w Warszawie oddziałów niemieckich. Na ogół akcja przebiegała bez walki, choć do zaciętych starć doszło m.in. przy opanowywaniu Ratusza i Cytadeli. Piłsudski zagwarantował niemieckim żołnierzom bezpieczny powrót do domu i wezwał ich do posłuszeństwa wobec powstałego w armii Soldatenratu. Zagwarantował im także bezpieczeństwo ze strony oddziałów polskich.
Naczelnik Państwa
12 listopada 1918 r. o godz. 11 Józef Piłsudski przybył do pałacu Kronenberga przy placu Saskim (obecnie Piłsudskiego), gdzie w siedzibie Sztabu Generalnego objął stanowisko wodza naczelnego Wojska Polskiego. Natychmiast też wydał rozkaz powołujący do WP żołnierzy POW i ogłosił ochotniczy zaciąg do armii. W ciągu miesiąca stawiło się ponad 100 tys. ochotników i 13 grudnia 1918 r. na placu Saskim nastąpiło uroczyste zaprzysiężenie wodza i wojska. 14 listopada Rada Regencyjna rozwiązała się, przekazując Piłsudskiemu całość posiadanej przez siebie władzy zwierzchniej w Królestwie Polskim i zobowiązując go jednocześnie do przekazania jej przyszłemu rządowi narodowemu. W ustanowionym tego dnia dekrecie własnym Naczelny Dowódca zmienił nazwę państwa na „Republika Polska”. Dwa dni później Piłsudski notyfikował mocarstwom powstanie niepodległego państwa polskiego. Jako faktyczna głowa państwa na stanowisko Prezydenta Ministrów Piłsudski wyznaczył Ignacego Daszyńskiego, zdając sobie sprawę, że napotka to opór stronnictw prawicowych, głównie endecji. Tak też się stało i Daszyński podał się do dymisji, zaś na jego miejsce został desygnowany inny socjalista - Jędrzej Moraczewski, akceptowany przez endecję. Skład Rady Ministrów był zbliżony do rządu lubelskiego. Gabinet ten rozpoczął urzędowanie 18 listopada, a Piłsudski zajął w nim stanowisko ministra spraw wojskowych. Po przyjęciu, na podstawie własnego dekretu, 22 listopada, obowiązków Tymczasowego Naczelnika Państwa, Józef Piłsudski złożył dymisję ze stanowiska ministra. Dekret głosił, że Piłsudski jako tymczasowy Naczelnik Państwa obejmie „najwyższą władzę Republiki Polskiej i będzie ją sprawował aż do czasu zwołania Sejmu Ustawodawczego”. Innym dekretem, z 28 listopada 1918 r., Naczelnik Państwa zarządził wybory do Sejmu na 26 stycznia 1919 r.
Ukłon w stronę socjalizmu
Historycy podkreślają, że dekret o wyborach był jedną z pierwszych najważniejszych decyzji politycznych Piłsudskiego. Ale przecież niewiele wcześniej wydał dekret wprowadzający 8-godzinny dzień i 46-godzinny tydzień pracy, którego domagali się socjaliści. Zajął się też sprawą paryskiego Komitetu Narodowego Polskiego (KNP) mającego w składzie m.in. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego, uznanego przez rządy Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch za namiastkę rządu polskiego na emigracji. Przypomnijmy, że w tym czasie na terenie Galicji trwały już walki z Ukraińcami, które wybuchły na początku listopada i bardzo zajmowały Piłsudskiego. Jednocześnie do Naczelnika docierały informacje o wybuchu 27 grudnia powstania wielkopolskiego. Piłsudski nie mógł pomóc mu militarnie, ograniczył się jedynie do wysłania na zachód oddziałów generała Józefa Dowbora-Muśnickiego. W połowie grudnia Naczelnik wysłał także do Francji Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, aby ten pozyskał generała Józefa Hallera do planu sprowadzenia jego Błękitnej Armii do kraju i użycia jej na kresach wschodnich. Wystosował także 21 grudnia pojednawczy list do Dmowskiego, w którym podkreślał konieczność jednolitej reprezentacji Polski wobec Ententy i życzył mu powodzenia w rokowaniach, oraz do francuskiego marszałka Ferdinanda Focha, w którym zapewniał o pragnieniu nawiązania polsko-francuskiej współpracy wojskowej. A na horyzoncie pojawiły się już pierwsze oznaki przyszłej wojny z bolszewikami…
„Czas przed nami jest krótki”
Jak widać, w kilka tygodni po przyjeździe Piłsudskiego historia przyspieszyła. A przecież listopad 1918 r. był dopiero początkiem budowy niepodległej Polski i początkiem walki o jej granice. Jak wspominał Bolesław Miedziński, wówczas jeden z szefów POW, 29 listopada 1918 r. Piłsudski tak przemawiał w Belwederze do grona najbliższych współpracowników: „Jest to największa, najdonioślejsza przemiana, jaka w życiu narodu może nastąpić. Przemiana, w której konsekwencji powinno się zapomnieć o przeszłości; powinno się przekreślić wielkim krzyżem stare porachunki (…). A czas przed nami jest krótki i tylko wspólnym wysiłkiem możemy zadecydować, na jakiej przestrzeni, w jakich granicach naszą wolność obwarujemy i jak silnie staniemy na nogach, zanim dojdą z powrotem do siły i pełnego głosu sąsiedzi ze wschodu i z zachodu”.