Zobacz wideo: Tak budują linię tramwajową na Jar
Opis poszukiwanej: wysokość - 115 centymetrów. „Przepiękna, dziewczęca, tchnąca spokojem, godnością i dumą macierzyńskiego spełnienia twarz. Jest dziełem bezcennym, jednym z najważniejszych w średniowiecznej Europie gotyckich rzeźbiarskich wizerunków Marii i Dzieciątka Jezus”. Tak Piękną Madonnę Toruńską opisują Włodzimierz Kalicki i Monika Kuhnke w książce „Sztuka zagrabiona. Uprowadzenie Madonny”. Pasjonująca lektura dotyczy różnych polskich skarbów, które padły ofiarą wojennej zawieruchy, jednak tytuł i zdobiące okładkę zdjęcie toruńskiej rzeźby nie pozostawiają wątpliwości. Prawie 80 lat po wojnie toruńska Madonna jest nadal jednym z najcenniejszych i najbardziej poszukiwanych polskich arcydzieł, jakie zniknęły w 1945 roku.
Polecamy
Jak udało się ustalić autorom książki, bezcenna rzeźba została przez okupantów wywieziona z Torunia najpierw do Grębocina, a później, w sierpniu 1944 przetransportowana do Bierzgłowa i tam załadowana do pociągu, który odjechał na zachód. Dalsze jej tropy są niewyraźne i poplątane. Wiodą na tereny dawnego ZSRR, byłego NRD, a nawet Ameryki. Wiele wskazuje w każdym razie na to, że bezcenne dzieło sztuki z kościoła Świętych Janów nie zostało zniszczone. Nadal jest jednak starannie ukryte.
- Nie sądzę, aby toruńska Madonna w jakiś cudowny sposób pojawiła się na jakiejś aukcji - mówiła kilka lat temu podczas wizyty w Toruniu dr Monika Kuhnke. - Nie wyobrażam sobie, aby była w posiadaniu osoby nieświadomej jej wartości. Najważniejsze jednak, że ona istnieje, a to, czy wróci za dwa lata, czy 25 już jest sprawą drugoplanową.
Kiedy Niemcy zaczęli wywozić z Torunia dzieła sztuki?
Niemcy zaczęli wywozić toruńskie skarby w 1944 roku, najcenniejsze eksponaty zostały wysłane do Marburga, skąd miały trafić do wielkiego magazynu zrabowanych dzieł sztuki w kopalni w Grasleben. Wiele z nich zniknęło bez śladu. W podróż wysłał je Adolf Schwammberger, naczelnik hitlerowskiego wydziału kultury w toruńskim magistracie, a po wojnie ogólnie szanowany niemiecki historyk. Mieszkańcy jego rodzinnego miasta Fürth pod Norymbergą prawdziwą przeszłość Schwammbergera poznali dopiero niedawno. Zareagowali jednak szybko, pozbawiając go ulicy, której był patronem.
Czym zasłużył się Otto Freymuth?
Tu należy przypomnieć, że wiele toruńskich skarbów udało się odzyskać dzięki Otto Freymuthowi. Pochodzący z Dorpatu historyk, etnograf, muzyk i bibliotekarz trafił do Torunia podczas już wojny. Został mianowany kierownikiem toruńskiej Książnicy. Uratował przed zniszczeniem i ukrył wiele polskich wydawnictw, zaś opuszczając miasto pod koniec 1944 roku, zostawił w biurku szczegółowy spis zawartości 35 skrzyń z największymi skarbami biblioteki wywiezionymi do Marburga. Dzięki temu, oraz także późniejszemu zaangażowaniu Freymutha, skrzynie te w 1947 roku wróciły do Torunia.
Dokąd jeszcze trafiały toruńskie skarby?
Wojenne składy eksponatów z Torunia powstały m.in. w Sępólnie, Wyrzysku i w samym Toruniu, w kamienicy przy ul. Piekary czy budynku Banku Rolnego. Do muzeum zaczęły wracać już w 1945 roku, ale wraz z odejściem Niemców rabunek dzieł sztuki się nie zakończył, zmienił się tylko kierunek transportów. Trudno ocenić, ile toruńskich skarbów pojechało za Bug. Jedynym z nich może być obraz „Władysław IV i hołd Malborka”, namalowany w pierwszej połowie XVII stulecia w pracowni wybitnego toruńskiego malarza Bartłomieja Strobla. Dzieło również zniknęło w lutym 1945 roku, podobno znajduje się dziś w zbiorach rosyjskiego Ermitażu.
Skąd zostały zabrane rysunki Steinera?
Na przygotowanej w 1945 roku liście strat toruńskiego muzeum znalazło się ponad tysiąc obiektów. Trafił na nią między innymi zbiór rysunków z widokami i zabytkami miasta autorstwa Fryderyka Jerzego Steinera. Do czasów okupacji XVIII-wieczne rysunki znajdowały się w zbiorach Archiwum Miejskiego, jednak decyzją władz niemieckich zostały przeniesione do muzeum. Stąd zniknęły i nie zostały odnalezione do dziś.
Dokąd trafiły książki i dzieła sztuki Sczanieckich?
Na skarbach zagrabionych z muzeów czy archiwów problem się nie kończy, czego przykładem jest, chociażby biblioteka i kolekcja dzieł sztuki rodziny Sczanieckich z Nawry. Pod koniec sierpnia 1939 roku Jan Sczaniecki wysłał najcenniejsze obrazy i meble koleją do rodziny w centralnej Polsce. Wybuch wojny zastał pociąg w drodze, część obrazów znajduje się dziś w Łodzi. W Nawrze pozostała jedna z największych prywatnych bibliotek. Już zajęciu Pomorza przez Niemców Jan Sczaniecki polecił swojemu najmłodszemu synowi wszystkie książki ostemplować. Uczynił bardzo słusznie. Udało się uratować tylko część księgozbioru, która znajduje się w Bibliotece Głównej UMK. Reszta rozeszła się po świecie, trafiła m.in. do Berlina.
- Przy okazji kwerendy do moich badań na temat opozycji liberalnej w Prusach zamówiłam niegdyś w Staatsbibliothek Preussischer Kulturbesitz zu Berlin potrzebną mi książkę i dostawszy ją odkryłam, że pochodzi ona ze zbiorów z Nawry - opowiadała nam przed laty prof. Magdalena Niedzielska z Instytutu Historii i Archiwistyki UMK. - Nie szukałam specjalnie śladów po tej bibliotece, ani materiałów do dziejów rodziny Sczanieckich, po prostu chodziło mi o konkretną książkę niemieckiego autora z lat 40. XIX w. Strona ta pokazuje losy książki: z Nawry trafiła ona do oddziału bydgoskiego Reichsarchiv Danzig, zapewne w 1942 roku. Sądzę, że gdyby znać tytuły książek ze zbiorów z Nawry, może udałoby się znaleźć w Berlinie inne jeszcze przykłady zagrabionego księgozbioru Sczanieckich.
Polecamy
- Toruń. Miażdżąca opinia Rady Ochrony Zabytków w sprawie pawilonów na bulwarze
- Prezydent Torunia odpowiedział na list otwarty w sprawie budowy pawilonów na Bulwarze
- List otwarty ludzi kultury i nauki w sprawie ochrony toruńskiej panoramy wiślanej
- Kolejne autorytety zabierają głos w sprawie pawilonów na Bulwarze Filadelfijskim!
Po wielu latach zrujnowany pałac w Nawrze trafił w ręce samorządu województwa. Niebawem ma zostać wyremontowany, gdy już się tak stanie, z pewnością warto będzie o książki z Nawry się upomnieć.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: