Ile było ofiar niemieckich zbrodni wojennych wśród obywateli Polski? Próby szacunkowego określenia tej tragicznej liczby podjął się prof. Konrad Wnęk, jeden ze współautorów „Raportu”. Opierając się na danych z przedwojennej statystyki publicznej uznał, że było 5,2 mln ofiar. Stanowiło to 15 procent ludności Polski z roku 1939. W tej liczbie mieści się także kilkadziesiąt tysięcy pomordowanych polskich cywilów z Pomorza.
Zbrodnia pomorska
Okrucieństwo niemieckich okupantów od pierwszych dni września 1939 r. przybrało na Pomorzu Gdańskim charakter zorganizowanego terroru i zaplanowanego ludobójstwa. W historiografii wydarzenia z tego okresu doczekały się miana „zbrodni pomorskiej”. Poświęcono jej w „Raporcie” osobny rozdział. Najbardziej znany i szeroko opisanym wydarzeniem prowadzonych przez Niemców działań był mord polskich obywateli - Kaszubów, polskich Żydów, urzędników państwowych, przedstawicieli inteligencji, duchowieństwa, działaczy niepodległościowych w Lesie Piaśnickim. Egzekucje rozpoczęły się w październiku 1939 r. i trwały do pierwszych dni lutego 1940 r. W tym okresie zabito - jak podaje „Raport” - 12 tysięcy ludzi. Na miejsce kaźni zwożono ich m.in. z terytorium całego Wolnego Miasta Gdańska (wcielonego już wówczas do III Rzeszy). Niemcy zabijali strzałem w tył głowy. Zwłoki zakopywano w przygotowanych wcześniej dołach.
Pomorskie lasy były traktowane przez okupantów jako miejsce przeprowadzania i ukrywania wielu podobnych, choć na mniejszą już skalę, zabójstw. Tak o tym piszą autorzy „Raportu”:
„Egzekucje rozpoczęto na przełomie października i listopada i trwały do pierwszych miesięcy 1940 roku. Rozstrzeliwano tam licznych przedstawicieli pomorskiej i kaszubskiej inteligencji. Tylko 11 listopada 1939 r., w dniu polskiego Święta Niepodległości, zabito 314 Polaków. W Piaśnicy zamordowano co najmniej 53 duchownych, w tym bł. Alicje Kotowską - sanitariuszkę z czasów wojny polsko-bolszewickiej. Na całym Pomorzu Gdańskim, na 634 posługujących przed wojną księży, zginęło 323 - najwięcej ze wszystkich ziem wcielonych do Rzeszy. Wśród nich aż 214 kapłanów diecezji chełmińskiej zginęło jesienią 1939 r. W lasach piaśnickich zgładzono także 50 nauczycieli. Spośród wszystkich 6244 pedagogów z ówczesnego województwa pomorskiego zginęło 1079, a 877 z nich rozstrzelano jesienią 1939 r. Ponadto Niemcy pod Wejherowem wymordowali niemal całą inteligencję techniczną z Gdyni i powiatu morskiego”.
Las Szpęgawski
W tym samym czasie, w którym trwały egzekucje w lesie piaśnickim, sceną niemieckich zbrodni był także Las Szpęgawski w rejonie Starogardu Gdańskiego. Do stycznia 1940 Niemcy zabili tam - jak wynika z „Raportu” - 2206 osób. (Dane oparto najprawdopodobniej na informacji zawartej w pierwszej publikacji poświęconej zbrodni w Lesie Szpęgawskim wydanej w roku 1959). Pełną liczbę ofiar tych zbrodni szacuje się na 5-7 tysięcy cywilnych obywateli polskich, jednak jak dotąd nie ma możliwości jej uzupełnienia. „Raport” podaje liczbę zabitych, których personalia ustalono.
- Pierwsze egzekucje Niemcy przeprowadzili tam już 2 września 1939 r., kiedy rozstrzelali dwóch miejscowych nauczycieli - wyjaśnia Mateusz Kubicki, historyk i autor książki „Zbrodnia w Lesie Szpęgawskim 1939-1940”. - Ogółem, moje badania pozwoliły poznać imiona i nazwiska 2411 ofiar wykonanych tam egzekucji. Las Szpęgawski służył okupantom za miejsce rozstrzeliwań obywateli polskich, mieszkańców nie tylko Starogardu, ale też m.in. Tczewa, Skórcza, Pelplina, w ramach dwóch równoległych działań - akcji wymierzonej w polską inteligencję „Intelligenzaktion” oraz akcji T-4. W pierwszej ofiarami byli reprezentanci środowisk uznawanych przez Niemców za inteligenckie: lekarze, kupcy, nauczyciele, wykładowcy akademiccy, księża. Celem drugiej było zamordowanie osób z zaburzeniami psychicznym - pacjentów szpitala w Kocborowie, ale również przebywających tam na leczeniu pacjentów ze szpitali w Kulparkowie k. Lwowa, Kobierzyna, Poznania, Tworek i innych miejscowości. Wszyscy oni byli tam relokowani na Pomorze jeszcze przed jego zajęciem przez Niemców z powodu braku miejsc w poszczególnych placówkach, a nie - jak dotąd sądzono - zwiezieni do Kocborowa przez okupantów. Pierwszych 88 chorych członkowie SS-Wachsturmbann „Eimann” rozstrzelali w Lesie Szpęgawskim 22 września 1939 r. O ludziach chorych psychicznie mówili, że to „puste skorupy”.
Las Zajączek
Zdaniem Mateusza Kubickiego, zbrodnie w lasach Piaśnicy i Szpęgawska są dobrze znane i opisane. Wpisały się w świadomość historyczną mieszkańców regionu, ale także całego Pomorza. Ich ofiary są upamiętnione i czczone. Mniej znane są zbrodnie dokonywane przez Niemców w lesie nieopodal wsi Zajączek (dziś gmina Skórcz). Do końca 1939 r. Niemcy zabili tam ok. 150 mieszkańców Skórcza i okolic. Wśród zabitych byli nie tylko Polacy, ale także Żydzi mieszkający na tym terenie.
- Skala popełnionych mordów była tam mniejsza, niż w przypadku Piaśnicy i Szpęgawska - zauważa Mateusz Kubicki. - Być może dlatego wiedza o tych tragicznych wydarzeniach jest mniej rozpowszechniona. Udało mi się ustalić listę 134 zamordowanych w Lesie Zajączek, a w przypadku dwóch osób mam dane częściowe. Daje nam to liczbę 136 ofiar. Niestety, ustalenie pełnej listy zabitych i ich danych może być problematyczne.
Piotr Pliszka, niezależny badacz, przyznaje, że być może ustalenie wszystkich nazwisk nie będzie nigdy możliwe.
- W ogóle trudno podać dokładną liczbę ofiar mordów w Lesie Zajączek - mówi mieszkaniec Stargardu, którego do badań nad okupacyjna przeszłością Pomorza skłonił fakt, że jego dziadek, nauczyciel, był jedną z cywilnych ofiar rozstrzeliwań w Lesie Szpęgawskim. - Problem bierze się choćby stąd, że ok. 40 osób znajdowało się zarówno na liście ofiar rozstrzelanych w Lesie Zajączek, jak i w Lesie Szpęgawskim. W Zajączku zabijano więźniów obozu przejściowego zlokalizowanego w Skórczu. To byli przedstawiciele inteligencji. Z drugiej jednak strony całkiem realne jest, że ofiary z Zajączka to więźniowie zupełnie innego obozu. Zachowanych źródeł historycznych jest jak na lekarstwo.
Zacieranie śladów zbrodni
- W miarę postępów armii sowieckiej, która przejmowała tereny okupowane dotąd przez Niemców, po przegranej bitwie pod Stalingradem i przegranej pod Kurskiem, hitlerowcy zaczęli zacierać ślady swoich zbrodni wojennych na terenie Pomorza - mówi Mateusz Kubicki. - Odbywało się to pod hasłem Sonderaktion 1005 i polegało na tym, że specjalne komando pojawiało się na miejscu zbrodni, np. w Lesie Szpęgawskim, wykopywało z dołów szczątki pomordowanych, które następnie palono, mielono i ponownie zakopywano w ziemi. To jedna z przyczyn, dla których dziś borykamy się z problemami przy ustalaniu listy ofiar.
Ale nie wszystkich Niemcy zdołali zabić. Byli świadkowie, którzy wojnę przeżyli. Zdarzało się, że już w 1945 r., po wycofaniu się okupantów świadkowie ci pomagali rodzinom zabitych odnaleźć miejsca spoczynku ich bliskich. Tak było choćby w przypadku lekarza Stanisława Dalza.
- Jego śmierć i miejsce, w którym został pochowany widział przypadkiem pomocnik leśniczego - wyjaśnia nasz rozmówca. - Po tym, jak Niemcy dokonawszy egzekucji opuścili las zaznaczył krzyżykiem miejsce, w którym zakopano ciało lekarza. Dzięki temu, w 1945 roku mógł wskazać je rodzinie Stanisława Dalza. Krewni rozpoznali ofiarę po płaszczu, w który doktor był ubrany w chwili śmierci. Szczątki zostały wydobyte i przeniesione na cmentarz. Podobnych, nieformalnych ekshumacji było w tym okresie wiele.
Pamięć o ofiarach z lasu
Od wielu lat mieszkańcy i przedstawiciele lokalnych samorządów, instytucji i organizacji społecznych oraz Kościoła czczą pamięć pomordowanych w lasach Piaśnicy, Szpęgawska. Wydarzenia te są szeroko relacjonowane w mediach. Podobne uroczystości odbywają się w Lesie Zajączek, choć nie jest to wydarzenie tak medialne, jak choćby uroczystości w Lesie Piaśnickim. W Zajączkach, od 2015r. przy masowych grobach około 150 ofiar mordów na mieszkańcach Kociewia, dokonanych przez Niemców w czasie II Wojny Światowej, odbywa się uroczysty Apel Pamięci. Wydarzenie to zainicjował Antoni Chyła i wraz z Zarządem Oddziału Gminnego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Skórczu, co roku, w drugą niedzielę października zapraszają wszystkich, aby wspólnie oddać hołd poległym, zapalić znicze, uczestniczyć we Mszy św., aby pamiętać o historii regionu. Tegoroczna uroczystość zaplanowana jest na 9 października.
Reparacje na badania
Autorzy „Raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945” obliczają ich wartość na sumę 6,2 bln złotych.
Część tych środków z pewnością zostałaby przeznaczona na odbudowę i renowację infrastruktury zniszczonej przez Niemców. Jak na razie uzyskanie tak wysokiej kwoty nie jest możliwe, a jeśli w ogóle możemy o nich myśleć, to z pewnością w perspektywie długiego okresu. Nie dzieląc zatem skóry na niedźwiedziu, warto uwzględnić przy planowaniu rozdziału tych środków, przekazanie ich części na granty i programy badawcze dotyczące ujawniania śladów zbrodni niemieckich, przywracania pamięci o ich ofiarach i godnego ich uczczenia.
Wobec rozbieżności co do liczb podawanych przez autorów raportu i m.in. Mateusza Kubickiego, oczywista staje się też konieczność okresowego (np. co pół roku) aktualizowania danych zawartych w raporcie, a co za tym idzie, kwoty należnych reparacji.