Leśnie zbrodnie na Pomorzu - nie tylko Piaśnica

Dariusz Olejniczak
fot. Mateusz Kubicki
„Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945” zawiera zestawienie 9293 miejscowości dzisiejszego terytorium Polski, w których Niemcy dokonywali mordów obywateli II Rzeczpospolitej. Na tej liście znalazło się niemal 300 miejscowości województwa pomorskiego…

Ile było ofiar niemieckich zbrodni wojennych wśród obywateli Polski? Próby szacunkowego określenia tej tragicznej liczby podjął się prof. Konrad Wnęk, jeden ze współautorów „Raportu”. Opierając się na danych z przedwojennej statystyki publicznej uznał, że było 5,2 mln ofiar. Stanowiło to 15 procent ludności Polski z roku 1939. W tej liczbie mieści się także kilkadziesiąt tysięcy pomordowanych polskich cywilów z Pomorza.

Zbrodnia pomorska

Okrucieństwo niemieckich okupantów od pierwszych dni września 1939 r. przybrało na Pomorzu Gdańskim charakter zorganizowanego terroru i zaplanowanego ludobójstwa. W historiografii wydarzenia z tego okresu doczekały się miana „zbrodni pomorskiej”. Poświęcono jej w „Raporcie” osobny rozdział. Najbardziej znany i szeroko opisanym wydarzeniem prowadzonych przez Niemców działań był mord polskich obywateli - Kaszubów, polskich Żydów, urzędników państwowych, przedstawicieli inteligencji, duchowieństwa, działaczy niepodległościowych w Lesie Piaśnickim. Egzekucje rozpoczęły się w październiku 1939 r. i trwały do pierwszych dni lutego 1940 r. W tym okresie zabito - jak podaje „Raport” - 12 tysięcy ludzi. Na miejsce kaźni zwożono ich m.in. z terytorium całego Wolnego Miasta Gdańska (wcielonego już wówczas do III Rzeszy). Niemcy zabijali strzałem w tył głowy. Zwłoki zakopywano w przygotowanych wcześniej dołach.

Pomorskie lasy były traktowane przez okupantów jako miejsce przeprowadzania i ukrywania wielu podobnych, choć na mniejszą już skalę, zabójstw. Tak o tym piszą autorzy „Raportu”:

„Egzekucje rozpoczęto na przełomie października i listopada i trwały do pierwszych miesięcy 1940 roku. Rozstrzeliwano tam licznych przedstawicieli pomorskiej i kaszubskiej inteligencji. Tylko 11 listopada 1939 r., w dniu polskiego Święta Niepodległości, zabito 314 Polaków. W Piaśnicy zamordowano co najmniej 53 duchownych, w tym bł. Alicje Kotowską - sanitariuszkę z czasów wojny polsko-bolszewickiej. Na całym Pomorzu Gdańskim, na 634 posługujących przed wojną księży, zginęło 323 - najwięcej ze wszystkich ziem wcielonych do Rzeszy. Wśród nich aż 214 kapłanów diecezji chełmińskiej zginęło jesienią 1939 r. W lasach piaśnickich zgładzono także 50 nauczycieli. Spośród wszystkich 6244 pedagogów z ówczesnego województwa pomorskiego zginęło 1079, a 877 z nich rozstrzelano jesienią 1939 r. Ponadto Niemcy pod Wejherowem wymordowali niemal całą inteligencję techniczną z Gdyni i powiatu morskiego”.

Las Szpęgawski

W tym samym czasie, w którym trwały egzekucje w lesie piaśnickim, sceną niemieckich zbrodni był także Las Szpęgawski w rejonie Starogardu Gdańskiego. Do stycznia 1940 Niemcy zabili tam - jak wynika z „Raportu” - 2206 osób. (Dane oparto najprawdopodobniej na informacji zawartej w pierwszej publikacji poświęconej zbrodni w Lesie Szpęgawskim wydanej w roku 1959). Pełną liczbę ofiar tych zbrodni szacuje się na 5-7 tysięcy cywilnych obywateli polskich, jednak jak dotąd nie ma możliwości jej uzupełnienia. „Raport” podaje liczbę zabitych, których personalia ustalono.

- Pierwsze egzekucje Niemcy przeprowadzili tam już 2 września 1939 r., kiedy rozstrzelali dwóch miejscowych nauczycieli - wyjaśnia Mateusz Kubicki, historyk i autor książki „Zbrodnia w Lesie Szpęgawskim 1939-1940”. - Ogółem, moje badania pozwoliły poznać imiona i nazwiska 2411 ofiar wykonanych tam egzekucji. Las Szpęgawski służył okupantom za miejsce rozstrzeliwań obywateli polskich, mieszkańców nie tylko Starogardu, ale też m.in. Tczewa, Skórcza, Pelplina, w ramach dwóch równoległych działań - akcji wymierzonej w polską inteligencję „Intelligenzaktion” oraz akcji T-4. W pierwszej ofiarami byli reprezentanci środowisk uznawanych przez Niemców za inteligenckie: lekarze, kupcy, nauczyciele, wykładowcy akademiccy, księża. Celem drugiej było zamordowanie osób z zaburzeniami psychicznym - pacjentów szpitala w Kocborowie, ale również przebywających tam na leczeniu pacjentów ze szpitali w Kulparkowie k. Lwowa, Kobierzyna, Poznania, Tworek i innych miejscowości. Wszyscy oni byli tam relokowani na Pomorze jeszcze przed jego zajęciem przez Niemców z powodu braku miejsc w poszczególnych placówkach, a nie - jak dotąd sądzono - zwiezieni do Kocborowa przez okupantów. Pierwszych 88 chorych członkowie SS-Wachsturmbann „Eimann” rozstrzelali w Lesie Szpęgawskim 22 września 1939 r. O ludziach chorych psychicznie mówili, że to „puste skorupy”.

Las Zajączek

Zdaniem Mateusza Kubickiego, zbrodnie w lasach Piaśnicy i Szpęgawska są dobrze znane i opisane. Wpisały się w świadomość historyczną mieszkańców regionu, ale także całego Pomorza. Ich ofiary są upamiętnione i czczone. Mniej znane są zbrodnie dokonywane przez Niemców w lesie nieopodal wsi Zajączek (dziś gmina Skórcz). Do końca 1939 r. Niemcy zabili tam ok. 150 mieszkańców Skórcza i okolic. Wśród zabitych byli nie tylko Polacy, ale także Żydzi mieszkający na tym terenie.

- Skala popełnionych mordów była tam mniejsza, niż w przypadku Piaśnicy i Szpęgawska - zauważa Mateusz Kubicki. - Być może dlatego wiedza o tych tragicznych wydarzeniach jest mniej rozpowszechniona. Udało mi się ustalić listę 134 zamordowanych w Lesie Zajączek, a w przypadku dwóch osób mam dane częściowe. Daje nam to liczbę 136 ofiar. Niestety, ustalenie pełnej listy zabitych i ich danych może być problematyczne.

Piotr Pliszka, niezależny badacz, przyznaje, że być może ustalenie wszystkich nazwisk nie będzie nigdy możliwe.

- W ogóle trudno podać dokładną liczbę ofiar mordów w Lesie Zajączek - mówi mieszkaniec Stargardu, którego do badań nad okupacyjna przeszłością Pomorza skłonił fakt, że jego dziadek, nauczyciel, był jedną z cywilnych ofiar rozstrzeliwań w Lesie Szpęgawskim. - Problem bierze się choćby stąd, że ok. 40 osób znajdowało się zarówno na liście ofiar rozstrzelanych w Lesie Zajączek, jak i w Lesie Szpęgawskim. W Zajączku zabijano więźniów obozu przejściowego zlokalizowanego w Skórczu. To byli przedstawiciele inteligencji. Z drugiej jednak strony całkiem realne jest, że ofiary z Zajączka to więźniowie zupełnie innego obozu. Zachowanych źródeł historycznych jest jak na lekarstwo.

Zacieranie śladów zbrodni

- W miarę postępów armii sowieckiej, która przejmowała tereny okupowane dotąd przez Niemców, po przegranej bitwie pod Stalingradem i przegranej pod Kurskiem, hitlerowcy zaczęli zacierać ślady swoich zbrodni wojennych na terenie Pomorza - mówi Mateusz Kubicki. - Odbywało się to pod hasłem Sonderaktion 1005 i polegało na tym, że specjalne komando pojawiało się na miejscu zbrodni, np. w Lesie Szpęgawskim, wykopywało z dołów szczątki pomordowanych, które następnie palono, mielono i ponownie zakopywano w ziemi. To jedna z przyczyn, dla których dziś borykamy się z problemami przy ustalaniu listy ofiar.

Ale nie wszystkich Niemcy zdołali zabić. Byli świadkowie, którzy wojnę przeżyli. Zdarzało się, że już w 1945 r., po wycofaniu się okupantów świadkowie ci pomagali rodzinom zabitych odnaleźć miejsca spoczynku ich bliskich. Tak było choćby w przypadku lekarza Stanisława Dalza.

- Jego śmierć i miejsce, w którym został pochowany widział przypadkiem pomocnik leśniczego - wyjaśnia nasz rozmówca. - Po tym, jak Niemcy dokonawszy egzekucji opuścili las zaznaczył krzyżykiem miejsce, w którym zakopano ciało lekarza. Dzięki temu, w 1945 roku mógł wskazać je rodzinie Stanisława Dalza. Krewni rozpoznali ofiarę po płaszczu, w który doktor był ubrany w chwili śmierci. Szczątki zostały wydobyte i przeniesione na cmentarz. Podobnych, nieformalnych ekshumacji było w tym okresie wiele.

Pamięć o ofiarach z lasu

Od wielu lat mieszkańcy i przedstawiciele lokalnych samorządów, instytucji i organizacji społecznych oraz Kościoła czczą pamięć pomordowanych w lasach Piaśnicy, Szpęgawska. Wydarzenia te są szeroko relacjonowane w mediach. Podobne uroczystości odbywają się w Lesie Zajączek, choć nie jest to wydarzenie tak medialne, jak choćby uroczystości w Lesie Piaśnickim. W Zajączkach, od 2015r. przy masowych grobach około 150 ofiar mordów na mieszkańcach Kociewia, dokonanych przez Niemców w czasie II Wojny Światowej, odbywa się uroczysty Apel Pamięci. Wydarzenie to zainicjował Antoni Chyła i wraz z Zarządem Oddziału Gminnego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Skórczu, co roku, w drugą niedzielę października zapraszają wszystkich, aby wspólnie oddać hołd poległym, zapalić znicze, uczestniczyć we Mszy św., aby pamiętać o historii regionu. Tegoroczna uroczystość zaplanowana jest na 9 października.

Reparacje na badania
Autorzy „Raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945” obliczają ich wartość na sumę 6,2 bln złotych.
Część tych środków z pewnością zostałaby przeznaczona na odbudowę i renowację infrastruktury zniszczonej przez Niemców. Jak na razie uzyskanie tak wysokiej kwoty nie jest możliwe, a jeśli w ogóle możemy o nich myśleć, to z pewnością w perspektywie długiego okresu. Nie dzieląc zatem skóry na niedźwiedziu, warto uwzględnić przy planowaniu rozdziału tych środków, przekazanie ich części na granty i programy badawcze dotyczące ujawniania śladów zbrodni niemieckich, przywracania pamięci o ich ofiarach i godnego ich uczczenia.
Wobec rozbieżności co do liczb podawanych przez autorów raportu i m.in. Mateusza Kubickiego, oczywista staje się też konieczność okresowego (np. co pół roku) aktualizowania danych zawartych w raporcie, a co za tym idzie, kwoty należnych reparacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia