O Powstaniu Warszawskim mówi się najczęściej w kontekście tego, jak zdeterminowało ono losy samej stolicy i warszawian. Te około 150 kilometrów, jakie dzielą Warszawę od Piotrkowa czy Łodzi wystarczyło, by tu skutków powstania nie odczuwać?
Powstanie Warszawskie było elementem szerszego wysiłku zbrojnego polskiego podziemia. Armia Krajowa przygotowywała się do niego od miesięcy. Choć rozegrało się w konkretnym miejscu i czasie, to Powstanie „Warszawskie” było z nazwy, bo przecież nie miało tylko regionalnego wymiaru.
„Nasi” też tam byli?
Szacuje się, że ok. 190 mieszkańców naszego regionu wzięło bezpośredni udział w walkach powstańczych. Nie dotarły za to do stolicy oddziały Armii Krajowej działające na naszym terenie, biorące udział w akcji „Burza” (powstanie było jednym z jej elementów - przyp. red). I tak np. 25 pułk piechoty AK nie dotarł do Warszawy, toczył natomiast w sierpniu i wrześniu 1944 roku walki m.in. w okolicach Przysuchy.
W okolicach Piotrkowa do dziś wspominają przesiedleńców z Warszawy, którzy pod koniec 1944 roku trafili do ich domów...
To właśnie jeden z przejawów wpływu powstania na realia naszego regionu. Po upadku powstania Niemcy wypędzili z Warszawy i jej bezpośrednich okolic ponad pół miliona osób. Część trafiła do obozów koncentracyjnych i na roboty przymusowe, pozostałych przesiedlono do zachodnich dystryktów Generalnego Gubernatorstwa, także w okolice Piotrkowa. Opisy urazów i ran warszawian, którzy tu przebywali znaleźć można m.in. w dokumentacji Szpitala Św. Trójcy. Informacje o przesiedleńcach ewidencjonowano w aktach gmin. Zachowało się m.in. ok. 500 kart rejestracyjnych osób przesiedlonych w okolice Rozprzy, kilka z nich mamy w naszych zasobach. Po zakończeniu wojny większość tych osób wracała do Warszawy, ale byli też tacy, którzy tu zostali na dłużej.
Jakieś nazwiska?
Wspomnę tylko o kilku archiwistach warszawskich, którzy w grudniu 1944 roku rozpoczęli pracę w piotrkowskim archiwum. To dr Józef Stojanowski, dr Jadwiga Karwasińska, mgr Jadwiga Jankowska, czy Adolf Erazm Mysłowski, który archiwum kierował od kwietnia 1945 do końca 1949 roku. Warto wspomnieć o tym, że to m.in. w Piotrkowie przechowywano przedmioty o wartości artystycznej i historycznej, które po kapitulacji powstania Niemcy ewakuowali z Warszawy. Przechowywano je m.in. w klasztorze Bernardynów, w podziemiach klasztoru Panien Dominikanek, czy w składach „Społem”. Do Piotrkowa trafiły zbiory Muzeum Zoologicznego, Zakładu Architektury Polskiej, czy Biblioteki Załuskich. I to tutaj ocalono je przed unicestwieniem. O archiwalnych konsekwencjach powstania przeczytać można m.in. w monografii dziejów Archiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim autorstwa dr Tomasza Matuszaka.