Nie tak okazale jak wyobrażało sobie bardzo wielu. Dominowała atmosfera troski o losy żołnierzy polskich walczących na froncie ukraińskim, czechosłowackim, w Wielkopolsce oraz w obliczu zbliżającego się konfliktu polsko-bolszewickiego i polsko-litewskiego, atmosfera gorącej walki politycznej w przeddzień pierwszych wyborów do Sejmu Ustawodawczego (26 stycznia 1919 r.), wreszcie atmosfera wielkich nadziei na korzystne dla Polski decyzje na konferencji pokojowej w Paryżu, która rozpoczęła się 18 stycznia 1919 r. Należy pamiętać także o wielkim wysiłku jakiego wymagało budowanie wspólnoty politycznej, społecznej, gospodarczej różniących się istotnie w wielu aspektach poszczególne części odrodzonej Polski.
Powstanie styczniowe dla pokoleń Polaków było punktem odniesienia, konstytuantą ich patriotyzmu i postrzegania obywatelskich obowiązków. O znaczeniu powstania w 60. rocznicę pisano w „Głosie Lubelskim” z 23 stycznia 1923 r. „Poszli – a posiew ich krwawy wydał plony bogate.” Pięknych i patetycznych słów na temat sensu i znaczenia powstania, bo przecież te zasadnicze pytania stawiali sobie zarówno jego uczestnicy jak i kolejne pokolenia podejmując wyzwania związane z przetrwaniem, a następnie odbudową państwa i obroną jego niepodległości, nie brakowało. Prezes Rady Miejskiej Warszawy Ignacy Baliński odwołując się do kluczowych pytań stwierdził, że „nikt nie zaprzeczy, że to uderzenie głową o żelazną kratę więzienia, ten czyn ojców i matek naszych – był bohaterskim, ofiarnym czynem samopoświęcenia, że był krwawym apelem do sprawiedliwości świata, który w pamięci jego utkwił głęboko”.
22 stycznia 1919 r. był wyjątkowym świętem. Lektura prasy z tego okresu pozwala stwierdzić jednak, iż wspomniane wyżej okoliczności wpłynęły na formułę uroczystości. Zapewne najważniejsze odbyły się w Warszawie. Zaproszeni goście, ale przede wszystkim weterani zebrali się tego dnia przed Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, którego dyr. Józef Leski był także weteranem powstania styczniowego. Następnie zgromadzeni utworzyli pochód, który przeszedł do katedry św. Jana. Szczególnie warto pokreślić, że pochód otwierali wiezieni powozem „uczestnicy powstania r. 31- go z eskortą ułanów”. Wątek udziału weteranów 1831
r. był szczególnie interesujący. Kim byli? Michał Szurmiński ordynans gen. Józefa Sowińskiego i Łukasz Przybylski „również jeden z tych, co patrzyli na wzięcie Woli i śmierć Sowińskiego.” Pierwszy z nich miał już 117 „lat zasłużonego żywota”. Szczególnej powagi dodawał mu także jego wygląd zewnętrzny : „o długiej mlecznej bieli, brodzie, oczach jakby skupionych w mgle wspomnień, twarzy pełnej wyrazu”. Piszący relację nazwał go „relikwiarzem wspomnień narodowych”.
Tuż za powozem zajmowali miejsce „weterani – młodzież”, czyli weterani z 1863 roku, których było ponad 100. Towarzyszyli im podchorążowie, żołnierze oraz licznie zgromadzeni mieszkańcy Warszawy. Mszy w katedrze św. Jana Chrzciciela przewodniczył biskup Stanisław Gall, który kilkanaście dni później został biskupem polowym Wojska Polskiego. Podczas kazania ks. kanonik Antoni Szlagowski mówił o okresie „gdy Polska, co tanio i szybko sprzedała swoją wolność, drogo i długo ją odkupowała” doprowadzając do łez nie tylko „tradycji polskiej piastunów – weteranów”. Podsumowując stwierdził „Najzdrowsza to polityka – polityka serca i czynu. Nie dzielili Polski na partie – ich partją była Polska cała. Ich wiecami była walka, ich wnioskami: śmierć raczej, niż niewola” odnosząc to do sytuacji w 1919 r. stwierdził: „są w Polsce obozy i stronnictwa polskie, ale w Polsce nie masz całej Polski”. W mszy uczestniczyli licznie przedstawiciele elit politycznych, wojskowych, naukowych i kulturalnych.
Kolejna część obchodów odbyła się na stokach cytadeli „pod krzyżem Traugutta”, gdzie przemawiał uczestnik powstania Feliks Józefowicz, notabene „czynny nadal oficer”. Następnie na rozkaz gen. Stanisława Szeptyckiego, szefa Sztabu Generalnego, odbyła się defilada uczestniczących w uroczystości oddziałów wojskowych przed weteranami. Na zakończenie uroczystości delegacja wojskowa, w licznej asyście uczestników, złożyła kwiaty „na grobie członka rządu narodowego Krzemińskiego”. Wieńce złożono także na grobach weteranów.
Uroczystościom towarzyszyły różne imprezy, podczas których zbierano datki dla weteranów. Odczyty wygłosili mecenas Aleksander Kraushar („w kamienicy książąt Mazowieckich”), uczestnik powstania, ks. Czesław Oraczewski (sala Muzeum Przemysłu i Rolnictwa). Na zebraniu stowarzyszenia weteranów 1863 r. zabrał głos m.in. kpt. Jan Marcińczyk, wnuk gen. Michała Heyndenreicha „Kruka”. W Filharmonii zorganizowano koncert na rzecz Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej „pod dyrekcją” Emila Młynarskiego.
Znacznie skromniejsze uroczystości odbyły się w innych miastach w tym w Lublinie. Z nielicznych doniesień lubelskiej prasy wynika, że 24 stycznia 5 Lubelska Drużyna Harcerska im. Tadeusza Kościuszki „zarządziła” wieczornicę ku czci powstania podczas, której zaprezentowano sztuki „Stary mundur”, „Rozmaitości” oraz obrazek ludowy „Przed ożenkiem”
w reżyserii Tadeusza Markowskiego. Miejscem spotkania był Teatr Panteon (Teatr Stary) w Lublinie. Z kolei w wyborczą niedzielę, 26 stycznia 1919 r., w kościele powizytkowskim odprawiono mszę św. w intencji poległych 1863 r.
W okresie II Rzeczypospolitej, weterani powstania styczniowego cieszyli się szczególnym szacunkiem i byli obecni w przestrzeni publicznej. Pierwszym dowodem uznania i troski było przyznanie im przed rocznicą 1919 r., na mocy dekretu Naczelnego Wodza, prawa noszenia munduru Wojska Polskiego w dni uroczyste. W dalszej kolejności uzyskali uprawnienia emerytalne i stopnie oficerskie. Oczywiście nieubłagany upływ czasu sprawił, iż ich szeregi szybko topniały. W 1919 r. żyło ponad 3600 weteranów powstania, ale 75. rocznicy (1938) doczekało już tylko ok. 50.
Źródła: „Kurier Warszawski” 1919, „Głos Lubelski” 1919, „Ziemia Lubelska” 1919.