Katastrofa "powietrznego milionera"

Samolot Lockheed L-10 Electra
Samolot Lockheed L-10 Electra Wikimedia Commons/United States Air Force/[1]
11 listopada 1937 roku, około godz. 16.45 w pobliżu wsi Mysiadło pod Warszawą rozbił się samolot pasażerski PLL LOT Lockheed Electra

Samolot PLL LOT Lockheed Electra należał do partii czterech egzemplarzy zakupionych przez LOT na początku 1936 r. Maszyny miały rozpiętość ponad 19 metrów, 13 metrów długości i ponad 3 metry wysokości. Pojazd ważył prawie 800 kg, mógł osiągnąć prędkość 365 km/h. Jego pilotem został Mieczysław Witkowski, jeden z najbardziej doświadczonych pilotów lotnictwa pasażerskiego.

Samolot PLL LOT wystartował 11 listopada około godz. 14.20 z Krakowa. Na jego pokładzie znajdowało się dziesięć osób. W Warszawie miał być o godz. 15.30. Warunki atmosferyczne tego dnia były złe, padał mocny deszcz, pole widzenia wynosiło tylko 400 m.

Nad stołecznym lotniskiem pierwszy pojawił się rumuński samolot z Lwowa. Ze względu na kończące się paliwo przystąpił do lądowania od razu. Samolot podszedł do lądowania o godz. 15.45. Z powodu pogarszających się warunków kierownik ruchu zarządził jego przerwanie i odlot do Poznania. Tamtejsze lotnisko także zawiadomiło o złych warunkach, w związku z czym maszyna musiała krążyć nad Warszawą.

Około godz. 16.20 pilot Witkowski rozpoczął drugi nalot. W odległości około 15 km od miejsca lądowania zaczął wypuszczać podwozie. Z nieznanych powodów samolot zboczył w kierunku wschodnim, a o godz. 16.43 stracił łączność z radiomechanikiem.

Silne wstrząsy i oślepiający błysk

W trakcie lądowania nastąpiły dwa silne wstrząsy. Pasażerów oślepił ostry błysk. Samolot natrafił na drewniane słupy sieci elektrycznej wysokiego napięcia. Na wysokości 8 m uderzył lewym skrzydłem w słup, ścinając jego wierzchołek i tracąc końcówkę skrzydła. Maszyna zawadziła o przewody, zerwała je, spowodowała wyładowanie elektryczne i uszkodzenie sterów. Samolot spadł na prawe skrzydło. Przód maszyny wbił się w ziemię. Pilot Witkowski zdążył zamknąć dopływ paliwa do silników, co zapobiegło wybuchowi.

Ratowaniem pasażerów zajął się ranny radiomechanik Zygmunt Bluszcz. Na miejscu katastrofy pojawili się też mieszkańcy wsi Mysiadło. Przez przypadek nieopodal przejeżdżała kompania czołgów wracających z defilady z okazji Święta Niepodległości, która także udzieliła pomocy poszkodowanym. W wyniku katastrofy zginęły cztery osoby, które siedziały z tyłu samolotu. Byli to Janina Maria Kostanecka, Jan Kostaniecki, Jerzy Gablenz oraz Szwed Bergrin. Ranni zostali: Kazimierz Pelczar, Pelagia Potocka, Mieczysław Witkowski i Zygmunt Bluszcz.

Błąd ustawienia wysokościomierzy przyczyną tragedii?

Komisja do badania przyczyn katastrofy ustaliła, że pilot prawdopodobnie nie ustawił wysokościomierzy na właściwe ciśnienie. W trudnych warunkach Witkowski nie kierował się danymi goniometrycznymi, ale dążył do uzyskania kontaktu wzrokowego z ziemią, przez co znalazł się poniżej wysokości wymaganej, po czym nastąpiła kolizja z słupami energetycznymi na wysokości 6 metrów.

Katastrofa pod Piasecznem była trzecim z rzędu wypadkiem samolotu Lockheed Electra (1.12.1936 pod Atenami i 28.12.1936 pod Suścem).

Oprac. na podstawie artykułu z Wikipedii, autorstwa, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0

[1] Zdjęcie udostępnione jest na licencji:

Creative Commons
Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach. 2.5.

Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia