Kim był Walerian Bielecki, twórca powstańczego "Kubusia"?

Koniec sierpnia 1944 roku
Koniec sierpnia 1944 roku Jan Tarczyński "Kubuś" - Pancerka powstańczej Wars
Po 63 dniach walki z Niemcami upadło powstanie warszawskie. Wśród żołnierzy był architekt Walerian Bielecki, twórca słynnego wozu pancernego

- Moi dziadkowie przez jakiś czas mieszkali w Petersburgu i tam w 1912 roku urodził się mój ojciec - opowiada doktor Ewa Bielecka-Sawicka. Studia architektoniczne ukończył na Politechnice Warszawskiej w 1939 roku. Wybuchła jednak wojna i zamiast iść do pracy, poszedł jako ochotnik bronić kraju przed Niemcami. Po klęsce kampanii wrześniowej zostaje wzięty pod Lublinem do niewoli. Udaje mu się uciec, wraca do Warszawy i przystępuje do walki podziemnej z okupantem. Gdy w 1944 roku wybucha powstanie włącza się od pierwszych dni do walki, jest dowódcą umocnień w grupie "Krybar" na Powiślu oraz w grupie saperów majora Roga w śródmieściu.

Jako "inżynier Jan", bo taki przybiera pseudonim konspiracyjny, Walerian Bielecki konstruuje (i jest współwykonawcą) wozu pancernego "Kubuś". Imię to nadano na część żony plutonowego Józefa Fernika, przedwojennego majstra wydziału mechanicznego PZL- Okęcie - lekarki, posługującej się pseudonimem "Kubuś", która zginęła na Powiślu zastrzelona przez Niemców podczas ucieczki z płonącego domu.

Pojazd stał się symbolem powstańczej stolicy. Został zbudowany w 13 dni na podwoziu ciężarówki Chevrolet 155, znalezionej w zdobytej przez powstańców elektrowni. Osłaniał szturmujących Uniwersytet Warszawski. Był to jedyny pancerniak zrobiony przez osoby przynależne do ruchu oporu.

Mimo ciągłego zagrożenia Walerian Bielecki nie rozstawał się z notatnikiem i blokiem rysunkowym, szkicował i malował. Pierwsze akwarele i rysunki powstałyjeszcze w oblężonej Warszawie. Ukazują dzień powszedni broniącej się stolicy: powstańcze patrole, małych powstańców rzucających butelki z benzyną na niemieckie czołgi, barykady, zrujnowane, zawalone workami z piaskiem wnętrza mieszkań stanowiące punkty oporu. Jest też ukazane normalne życie okupowanej Warszawy: długa kolejka ludności cywilnej stojącej po wodę czy przenoszenie worków z pszenicą podkopem pod ulicą Chmielną. Kilka szkiców autor poświęcił także swoim kolegom, twórcom "Kubusia" - dzielnej drużynie liczącej 10 osób.

Po upadku powstania Walerian Bielecki wraz z żołnierzami trafia do obozu j enieckiego w Fallingbostel. Koledzy wybierają go mężem zaufania, należy do tajnej organizacji. W tych trudnych chwilach udaje mu się przemycić do stalagu notatnik, blok rysunkowy, komplet akwarel, kilka pędzli i ołówki. Te skarby pozwalają znieść trudne dni niewoli, a zarazem uwiecznić ważne wydarzenia, których był uczestnikiem, zwłaszcza obozową rzeczywistość.

Po wyzwoleniu obozu w kwietniu 1945 roku przez aliantów, Walerian Bielecki wraca do kraju. Włącza się do odbudowy stolicy, podejmuje pracę zawodową. Pracuje w Miasto- projekcie, jest kierownikiem pracowni, angażuje się jednocześnie w działalność społeczną SARP. Przez kilka lat wszystko układa się dobrze, prowadzi małe wydawnictwo, gdzie drukowano książeczki dla dzieci, np. "Tomcio Paluch".

Ale czasy były stalinowskie, szalej e bezpieka, trwa terror polityczny. Pod obstrzałem komunistów są akowcy. Walerian Bielecki też staje się ich ofiarą.

- Zlikwidowano wydawnictwo, zabrano nam mieszkanie. Ojca przenoszą do Braniewa, a mamę z nami, trojką dzieci wyrzucają do Józefowa. Z tym, że wtedy nie była to letniskowa miejscowość, jak dziś - mówi pani Ewa. - Mieszkaliśmy tam może ze dwa lata. Pamiętam ten budynek, wokół był duży ogród z płotem drucianym. Mama nas tam zamykała, ale my jak to dzieciaki, przełaziliśmy przez górę - wspomina ze śmiechem.

O powstaniu nie mówił

Waleriana Bieleckiego z czasów wojny. Wisi teraz w mieszkaniu jego córki Ewy Bieleckiej- Sawickiej
Waleriana Bieleckiego z czasów wojny. Wisi teraz w mieszkaniu jego córki Ewy Bieleckiej- Sawickiej archiwum

Replika "Kubusia" wykonana w pracowni Juliusza Siudzińskiego, znajduje się obecnie w Muzeum Powstania Warszawskiego
(fot. archiwum)

- Ojciec pracował po całych dniach w Warszawie i dojeżdżał do nas. Na początku lat 50. otrzymał propozycję projektowania śródmieścia Białegostoku. Nie był to awans, raczej zsyłka, Białystok był bardzo zniszczony. My z mamą przyjechaliśmy ostatecznie w 1955 roku, ja poszłam do pierwszej klasy, starszy brat do trzeciej. Ojciec bardzo dużo pracował, projektował nowe budynki. Jego autorstwajest między innymi pierwszy wieżowiec na rogu alei Piłsudskiego i Sienkiewicza.

Znali go wszyscy białostoczanie. Jako ośmiopiętrowy uchodził za najwyższy w mieście. Wzbudzał podziw, całe wycieczki chodziły tam się fotografować na jego tle - opowiada pani Ewa.

- Został też uwieczniony na pocztówkach. Wyróżniał się zwłaszcza tym, że była tu pierwsza w mieście winda. Elewacja, którą ojciec zaprojektował w 1959 roku, przetrwała do 2011 roku. Kiedy zaczęto remont i budynek doczekał się termomodernizacji, dzwoniłam, by zachować te same barwy, ale niestety nie zgodzono się, szkoda.

Walerian Bielecki jest autorem też ciągu budynków na ulicy Lipowej, za dawnym kinem Pokój, tzw. okrąglaka naprzeciw dworca. Projektował również obiekty sakralne, m.in. kościół w Wojnach Krupach, był architektem wojewódzkim.

- O powstaniu ojciec nam nie opowiadał za wiele - mówi pani Ewa. - Należał do AK, a zaraz po wojnie lepiej było o tym nie rozmawiać. Rodzice się bali, może dlatego, że wszystko stracili w Warszawie, obawiali się, żeby to się nie powtórzyło. Mama była łączniczką tylko tyle wiedziałam, żadnych szczegółów.
Ojciec bardzo dużo pracował, zawodowo i społecznie, założył w Białymstoku oddział SARP, był wieloletnim prezesem, stale zajęty. A ja pewnie byłam za młoda, by uświadomić sobie, że to jest ważne i dopytywać jego czy mamę o ich wojenne przeżycia. A później zbrakło czasu. Ojciec zmarł nagle na zawał, 20 maja 1969 roku. Wyszedł do pracy i już nie wrócił. Miał tylko 57 lat. Akurat się uczyłam do egzaminów brat zdawał maturę.

Przetrwał wojnę

Waleriana Bieleckiego z czasów wojny. Wisi teraz w mieszkaniu jego córki Ewy Bieleckiej- Sawickiej
(fot. archiwum)

Pozostał w mojej pamięci jako bardzo nas kochający, troskliwy, mimo obowiązków żyjący naszymi sprawami. Miał niesamowitą cierpliwość do tłumaczenia nam lekcji. Ja byłam zupełnym abnegatem matematycznym i geometrycznym - śmieje się pani Ewa.

- Ojciec robił więc figury i wyjaśniał spokojnie. Nauczył nas pływać. Miałam siedem lat, jak już dobrze pływałam. Zawsze mogliśmy na niego liczyć. Latem jeździliśmy do Supraśla, rodzice wynajmowali domek, my hasaliśmy, a ojciec miał trochę czasu i oddawał się swojej pasji - malował, robił szkice. Miał talent plastyczny.

"Kubusia" w czasie powstania przysypały gruzy zburzonego przez Niemców warsztatu. Po wyzwoleniu Warszawy udało się odnaleźć pojazd, trafił do Muzeum Wojska Polskiego. W latach 60. został poddany renowacji, a w 2004 roku powstała jego replika, która obecnie znajduję się w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Są tam też akwarele Waleriana Bieleckiego. Unikalna kolekcja około 60 akwarel i rysunków ze stalagu jego autorstwa znajduje się również w zbiorach Muzeum Wojska w Białymstoku.

- Mama je oddała, dobrze, niech będzie pamiątka dla potomnych. Sobie zachowaliśmy tylko niewielką część z bogatej twórczości ojca - pani Ewa pokazuje grafiki zdobiące ściany w pokoju.

Alicja Zielińska
KURIER PORANNY

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia