Klątwa Łazienek Północnych. 30 lat bezsilności ratusza. Od „Jokera” z damskim boksem topless do „Zatoki Sztuki” i Krystka

Stanisław Balicki
Łazienki Północne w Sopocie opuszczone jakiś czas wcześniej przez amerykańskiego inwestora, prowadzącego w Warszawie dyskotekę „Ground Zero”
Łazienki Północne w Sopocie opuszczone jakiś czas wcześniej przez amerykańskiego inwestora, prowadzącego w Warszawie dyskotekę „Ground Zero” Robert Kwiatek
Z krótkimi przerwami cała najnowsza historia Łazienek Północnych związana jest z patologiami nocnego życia sopockiego kurortu: nadużyciami seksualnymi i handlem narkotykami. Miastu nigdy nie udało się zapanować nad tym, co działo się we wnętrzach kolejnych klubów i dyskotek, które tam działały.

Łazienki Północne były w Sopocie źródłem problemów niemal od ich otwarcia. Funkcjonalistyczny betonowy obiekt był wznoszony od 1967 roku jako kombinat kąpielowy dla mas pracujących. Architekt, Janusz Kowalski, znany z projektu pierwszego zadaszenia Opery Leśnej, zdążył jeszcze dostać za atrakcyjną formę łazienek nagrodę państwową. Chwalono podniesienie większości kabin dla plażowiczów na kolumnadę, dzięki czemu widok plaży i horyzontu nad Zatoką Gdańską był dostępny z nadmorskiego Parku Północnego.

Budowa łazienek przypadła jednak na moment, gdy z powodu przemian obyczajowych zupełnie zmienił się sposób nadmorskich rekreacji. Za przebieralnię zaczął służyć plażowy ręcznik zawinięty wokół bioder, 400 kabin w ciągnącym się ćwierć kilometra wzdłuż wybrzeża kompleksie już w momencie otwarcia łazienek w 1972 roku było kompletnie bezużytecznych. Przez 2 dekady obiekt był wykorzystany tylko częściowo, pełnił głównie funkcje przyplażowej gastronomii. Na dachu głównego budynku funkcjonowało osłonięte miejsce służące nagim kąpielom słonecznym. W nielicznych otwieranych kabinach można było wziąć prysznic, po mieście chodziły pikantne opowieści, do czego służą niektóre z większości zamkniętych.

Spis treści

Mafijny joker

Zaraz po przemianach ustrojowych i pierwszych wyborach do prawdziwych samorządów Łazienki Północne stały się atrakcyjnym miejscem dla niezbyt czystego biznesu. Główny budynek, gdzie na piętrze pod nagim tarasem mieściła się restauracja „Północna”, wydzierżawił niejaki Marek Olszówka, kontrolujący gdyński hotel „Bałtyk”, znany ze związków z „Nikosiem” i tego, że został postrzelony przez innego wybrzeżowego gangstera, „Schwarzeneggera”.

Od 1992 działał w dawnej „Północnej” nocny klub „Joker”, gdzie za odpowiednią opłatą można było np. przetańczyć całą noc z nagimi dziewczętami, głównie zza wschodniej granicy. Na centralnie umieszczonym ringu organizowano zawody bokserskie tancerek topless, tu zaczęła się historia konkursów miss mokrego podkoszulka, których konferansjerami bywali Krzysztof Skiba, Paweł „Konjo” Konnak, czy Jarek Janiszewski. Patronat medialny nad klubem roztoczyła polska wersja jednego ze skandynawskich magazynów erotycznych. Całość dopełniały ustronne, dyskretne pomieszczenia dookoła głównej sali.

American dream

W połowie lat 90. miastu udało się wypowiedzieć dzierżawę właścicielowi „Jokera”. Pojawił się pomysł, by za symboliczny czynsz wynająć łazienki komuś, kto wyremontuje i przebuduje mającą już ćwierć wieku i zaczynającą się sypać betonową konstrukcję. Zainteresowana była jedynie firma dwóch Amerykanów, Marca Bushali i Todda Stumpa, prowadzących dyskotekę „Ground Zero” w Warszawie. Przez 2 sezony w 1996 i 1997 główny budynek funkcjonował w pierwszym roku jako sopocka filia „Ground Zero” a w kolejnym – „Atomic Beach Club”. Miejsce reklamowało nowopowstałą, powiązaną z Amerykanami telewizję muzyczną Atomic TV, która już niebawem miała się przekształcić w MTV Polska.

Do remontu nie doszło. Inwestorzy nie mieli pomysłu co zrobić z ponad 200-metrowym ciągiem kabin na kolumnadzie. Wszystkie ich ściany były wykonane z betonowych nośnych prefabrykatów, dźwigających spacerową promenadę. Nie można było wyburzyć po kilka ścian, by uzyskać większe wnętrza użytkowe. Na zasadnicze zmiany bryły nie zgadzał się też jego twórca, architekt mający prawa autorskie do projektu budynku. W atmosferze oskarżeń o hałas z klubu, strzelaninę, do której doszło na jednej z imprez i niewykonany remont umowa została zerwana.

Galaktyka trójmiejskich tuzów

Kolejne podejście sopockiego magistratu do dzierżawy łazienek znów przewidywało symboliczny czynsz za remont. Opuszczone przez Amerykanów Łazienki wydzierżawił jeden z sopockich restauratorów, Krzysztof Zadrożny, do spółki z Gerhardem Parzutką von Lipinskim, organizatorem konkursu „Miss Polski”. Z ostatnim rokiem XX wieku rozpoczęła się w Łazienkach Północnych era klubu „Galaxy”.

Było jeszcze głośniej niż za poprzednich dzierżawców. Wspólnicy mieli większą siłę przebicia u architekta, podczas prac wyburzono kabiny znajdujące się na kolumnadzie, zupełnie zmieniła się elewacja budynku głównego. Przy okazji wygłuszono ją watą mineralną, niewiele to jednak dało. Tymczasem weekendowe imprezy potrafiły gromadzić nawet parę tys. osób. Nie było tajemnicą, że miejsce stało się potężnym polem dystrybucji narkotyków.

Sącząc curacao w darkroomie

W 2003 roku miasto, niezadowolone z postępów remontu i hałasu, postanowiło zerwać umowę i rozpisać na nowo przetarg. Zastróżny zapowiedział, że weźmie w nim udział, Parzutka wycofał się jednak z biznesu. Zastąpił go... Marius Olech, znany z różnych niejasnych interesów w Trójmieście. Na niszczejący obiekt nie było innych chętnych, nowa umowa z miastem przewidywała, że symboliczny czynsz wzrośnie do 14 tys. zł za miesiąc, jeśli nie będzie postępów w remoncie promenady na kolumnach.

Tych nie było, obniżona promenada na kolumnach nigdy nie została udostępniona do użytku, dług rósł. Tymczasem w klubie znów doszło do strzelaniny. Jeszcze do 2008 roku trwała walka miasta w sądzie o odzyskanie obiektu. Spowolniły ją formalne zmiany właścicielskie i przechrzczenie przybytku na „Curacao Music Club” dwa sezony wcześniej, choć nadal kontrolowały go te same osoby. Nowy dzierżawca, rozpoczynając 2 lata później przebudowę Łazienek Północnych, odkrył w środku tzw. darkroom. Nieoświetlone pomieszczenie oddzielone od parkietu lustrem weneckim, umeblowane wygodnymi fotelami i sofami, ze ścianami ozdobionymi erotycznymi malowidłami, umożliwiało oddawanie się uciechom cielesnym podczas obserwowania tańczącej sali.

Reset?

Formalnie nowym dzierżawcą była fundacja Multidyscypliarnego Centrum Kulturalno-Artystycznego „Zatoka Sztuki” Natalii Turczyńskiej-Schmidt. Miastu bardzo zależało na zmianie wizerunku nadmorskiego obiektu. Bez skutku w dwóch konkursach szukano najemcy, który w Łazienkach Północnych połączy aktywności kulturalne z rozrywką. Dopiero w trzecim, rozstrzygniętym w grudniu 2009 roku, przedsiębiorcza absolwentka malarstwa toruńskiej ASP okazała się zwycięzcą.

Co ciekawe, konkurent, znane warszawskie centrum kulturalne „Fabryka Trzciny” Wojciecha Trzcińskiego, wycofało się nieoczekiwanie z rywalizacji. Brat zwyciężczyni, Marcin T., był już dobrze znany w Sopocie. Jego firma Art Invest prowadziła tu od końca I dekady XXI wieku „Tropikalną Wyspę” i „Dream Club”, popularne kluby taneczne. Prace przy przebudowie głównego budynku Łazienek Północnych ruszyły z początkiem 2010, równolegle miasto wyburzyło do końca skrzydło-promenadę na filarach i prowadzący na nią ślimak-symbol obiektu. Obiekt, który miał być miejscem różnorodnych aktywności twórczych, z pracowniami i gościnnymi pokojami dla rezydujących artystów, z wielofunkcyjną salą na ostatnim piętrze i ekskluzywną restauracją na parterze, był gotowy na sezon 2011.

Początek i koniec nad zatoką

Od samego początku Sopot rozpoczął intensywną współpracę z odmienionym miejscem. To tu odbywały się ważne coroczne imprezy miejskiego sezonu: Europejskie Forum Nowych Idei czy festiwal „Literacki Sopot”. MCKA podejmowało szereg inicjatyw artystycznych, m. in. festiwal Sopot Fringe, stopniowo jednak stawało się coraz bardziej miejscem modnej rozrywki. Z początkiem wakacji 2014 roku ruszył ekskluzywny klub „The Roof” na dachu „Zatoki Sztuki”. Było to najgorętsze miejsce życia towarzyskiego warszawskich elit celebryckich i finansowych tego sezonu.

Pokoje rezydencjalne dla artystów stały się ekskluzywnymi miejscami hotelowymi na jedną noc, co zachwalała wspólna internetowa reklama „Dream Clubu” Marcina T. i „Zatoki Sztuki” prowadzonej przez jego siostrę. 8 marca następnego roku samobójstwo popełniła 14-letnia Anaid, jak się okazało, jedna z ofiar pracownika klubowego imperium Marcina T., 38-letniego wówczas Krystiana W., Mężczyzna miał uzależniać finansowo, mamiąc też pracą w charakterze hostess w klubach, następnie zmuszać do seksu, rejestrując gwałt telefonem i szantażując później nieletnie, często poniżej 15 roku życia, dziewczyny ze środowisk borykających się z problemami finansowymi. Rozpętał się skandal, przez Gazetę Wyborczą określany nazwą „Zatoka Świń”.

tekst alternatywny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Styl życia

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia