Kto zabił Nikosia? Hipotez jest wiele, ale twardych dowodów brak

Ryszard Pawłowski
Nikodem Skotarczak, "Nikoś"
Nikodem Skotarczak, "Nikoś" Archiwum PP/Mirek Dominek
Choć udało się ustalić ostatnie godziny życia Nikodema Skotarczaka, to nadal nie ma odpowiedzi na najważniejsze pytanie: Kto stał za jego zabójstwem. Hipotez jest wiele, w tym tych zupełnie fantastycznych. Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że Skotarczak zginął, bo naraził się mafiosom z Pruszkowa i Łodzi.

Żona „Nikosia”, Edyta Skotarczak wróciła pamięcią do 24 kwietnia 1998 roku i specjalnie dla „Dziennika Bałtyckiego” zdradziła skrywane dotąd szczegóły.

W przeddzień śmierci Nikodema, razem z mężem, wybrali się na imprezę imieninową do wspólnika i „przyjaciela” Wojciecha K. Wydarzenie odbywało się w jego restauracji Marco Polo w Gdyni.

Pułapka w Las Vegas

- Dojechaliśmy na miejsce około godziny 18:00. Pozostali goście Wojtka dojeżdżali o różnych porach. Zabawa trwała do samego rana. Około godziny 5:00 wyszedł z restauracji szef kuchni, Bogdan. My w czwórkę – ja ze swoim mężem i Wojtek ze swoją żoną opuściliśmy lokal około godziny 6:00 – mówiła.

W drodze powrotnej, Nikoś zaproponował jeszcze udanie się na drinka do lokalu Las Vegas, którego właścicielem był jego kolega Marek. Według relacji kobiety, z racji tego, że Nikodem z Wojtkiem chcieli sobie jeszcze pogadać, gdyż byli w fazie tzw. gadanego, właściciel klubu udostępnił im swój mały gabinet, tuż za salą główną. W pomieszczeniu znajdowały się: skórzana kanapa, fotel, stolik kawowy, a także okno weneckie, przez które było widać salę główną.

- Siedzieliśmy tak sobie prawie do godziny 12:00. Potem razem z Nikodemem poszliśmy do toalety na dosłownie 3 minuty, Wojtek z żoną Renatą zostali sami. Krótko po tym, jak do nich wróciliśmy, wszedł zabójca w kominiarce. Nikodem, jak go tylko zobaczył, od razu z miejsca „wystartował” do niego, mając zapewne nadzieję, że zdąży zareagować i wyrwać mu pistolet. Niestety wtedy padły śmiertelne strzały – relacjonowała żona Nikosia.

Kto zabił Nikosia?

Jego żona mówi, że nie mam przypuszczeń, kto mógł to zrobić.

- Najistotniejsze jest, kto zlecił to zabójstwo i dlaczego. Czy tego się kiedyś dowiemy? Nie wiem… Dla mnie wygląda to tak, jakby przedstawiciele organów ścigania nie byli zainteresowani wyjaśnieniem tej sprawy, co de facto ma miejsce do dzisiaj. Krąg podejrzanych jest zamknięty, bo nikt za nami nie jechał do tego lokalu, więc na prostą logikę - informacja mogła pójść tylko od osób, które wiedziały, że tam właśnie jesteśmy – mówiła „Dziennikowi Bałtyckiemu”.

Hipotez przez 25 lat powstało wiele. Już w 2002 roku pojawiła się wersja, że to szefowie "łódzkiej ośmiornicy", jednej z najsłynniejszych organizacji przestępczych w kraju, mieli wydać wyrok na Nikodema S. Jakie miały być kulisy? Na początku 1998 roku kilku łódzkich mafiosów porwało zamożnego biznesmena z Opoczna.

Za życie zapłacił1,5 miliona złotych. Mężczyzna nie zamierzał jednak rezygnować z pieniędzy. Według prokuratury, poprosił o pomoc "Nikosia", którego ludzie mieli odzyskać okup. Aby do tego nie doszło, gangsterzy Tadeusz M. ps. „Tato", Mariusz K. oraz Krzysztof J. ps. „Jędrzej" mieli polecić swoim "cynglom" zabicie Nikodema S.. Z niewiadomych przyczyn pierwsze osoby, które przyjęły zlecenie, nie wywiązały się ze swojej roli. Jednak wyrok pozostał w mocy i ostatecznie Skotarczak został zamordowany z ich zlecenia.

- Wierzyć się nie chce, bardzo dziwne. Taki wątek nie pojawił się w śledztwie prowadzonym w Gdańsku – mówił nam wysoki rangą oficer pomorskiej policji. - Nasi gangsterzy mieli bardzo słabe związki z tamtym regionem, nie zajmowali się tym, czym "ośmiornica". Nie widzę żadnego konfliktu interesów, motywu, który mógłby wchodzić w grę przy zleceniu zabójstwa „Nikosia". Chociaż z drugiej strony „cyngiel" może dostać zlecenie od każdego i nie zastanawia się specjalnie nad jego sensem.

Temat numer jeden

Śmierć „Nikosia" i poszukiwania jego zabójców były przez wiele miesięcy tematem numer jeden dla pomorskich śledczych. Rozpatrywano m.in. hipotezę, że zabiły go tzw. trójmiejskie młode wilki. Za mordem mieli stać bossowie trójmiejskiej mafii z Danielem Z., alias „Zachar" na czele. Potem pojawiły się pogłoski, że „Nikoś" wszedł w konflikt z gangiem pruszkowskim. Jarosław S., ps. „Masa” zeznawał pod przysięgą, że pomysł egzekucji „Nikosia” pochodził właśnie z Pruszkowa.

Killerom wystawił go podobno Krzysztof P., złodziej samochodowy współpracujący z Nikodemem. Zabójcami mieli być natomiast zawodowi mordercy powiązani ze wspomnianą "łódzką ośmiornicą”. Grupa ta, podobnie jak pruszkowska, nie kryła swojej niechęci do króla przestępczości samochodowej z Wybrzeża. Być może, że Nikoś stał się niewygodny zarówno dla Pruszkowa, jak i Zbigniewa W., czyli „Carringtona”, króla przemytników z południowo-zachodniej Polski.

Jak zabójstwo Kennedy’ego

W końcu słynny Siergiej S., mocno chyba ,przereklamowany", domniemany płatny zabójca z Ukrainy, przyznał się, że zastrzelił "Nikosia" w gdyńskim lokalu „Las Vegas". Już wkrótce okazało się to jednak kompletną bzdurą. Siergiej S. nie potrafił podczas wizji lokalnej wskazać nawet pomieszczenia, gdzie rzekomo strzelał do Nikodema. Podczas procesu, w którym był oskarżony o szereg innych przestępstw, Ukrainiec stwierdził, że podczas śledztwa był tak zmęczony i zdenerwowany, że przyznałby się nawet do zabójstwa prezydenta Kennedy'ego…

- Teorii jest wiele – kwituje pomorski policjant. - I każda wydaje się zgrabna i prawdopodobna. Moim zdaniem „Nikoś” zginął, bo naraził się zbyt wielu ludziom. Jego czas się skończył. Nadeszła era innych gangsterów, bardziej bezwzględnych i brutalnych, jak choćby grupa mokotowska. „Mokotów” pod wodzą Andrzeja H. - „Korka” – miał aspiracje ogólnopolskie. Z „Nikosiem” też nie było im po drodze…

Ale to już temat na inną historię.

Nikodem Skotarczak, "Nikoś"

Kto zabił Nikosia? Hipotez jest wiele, ale twardych dowodów brak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia