Dla obywateli w zaniżonym wieku, którzy nie pamiętają czasów PRL-u, fenomen Radia Wolna Europa jest nie do zrozumienia. Mimo iż RWE władze zagłuszały i zwalczały wszelkimi środkami, było stale w polskich domach obecne. Słuchane przez miliony Polaków, dla których stanowiło główne źródło informacji o tym, co dzieje się w kraju i na świecie.
Zacząłem tak „z wysoka”, bo jakoś wszak zacząć wypada. A zatem Trojanowski, wspomniany w lidzie tego artykuliku, z czym to nazwisko skojarzyć? No, tak! Żadna to zagadka, słuchacze RWE pamiętają występujących przed mikrofonem: Alinę Grabowską, Józefa Ptaczka, Tadeusza Podgórskiego, Tadeusza Nowakowskiego, dyrektorów Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Zygmunta Michałowskiego, Wiktora Trościankę czy Krystynę Miłotworską, ale i - właśnie - Wojciecha Trojanowskiego.
Jeden taki mistrz…
Ci pierwsi słynęli z audycji politycznych, on zaś - od zawsze nazywany „latającym reporterem” - kierował działem sportowym. Miał ku temu wielkie predyspozycje i umiejętności, no i był - z racji życiorysu - niekwestionowanym autorytetem. Rocznik 1904, zawodnik AZS-u Warszawa, olimpijczyk z Amsterdamu w biegu na 110 m przez płotki i srebrny medalista akademickich mistrzostw świata w 1927 r. Nadto pięciokrotny mistrz Polski w biegu na 110 m przez płotki, skoku wzwyż i w trójskoku oraz jedenastokrotny rekordzista Polski.