Na czele PRL stała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Wbrew oficjalnej propagandzie niewielu Polaków uważało PZPR na wyrazicielkę swoich interesów. Niechęć przeradzała się nawet w nienawiść. Było to widoczne podczas kryzysów władzy, kiedy atakowano siedziby partii. Taka sytuacja miała miejsce m.in. w Gdańsku w grudniu 1970 roku.
Przy urnach
O rzekomym poparciu dla władz miały świadczyć wybory. Oficjalna frekwencja w głosowaniu w latach 1952 – 1980 wahała się w granicach 94-99 procent. Jak podkreśla doktor Michał Zawisza z Delegatury IPN w Kielcach PRL-owskie wybory nie miały nic wspólnego z demokratycznym głosowaniem. Maria Dąbrowska nazywała je „farsą” a Stefan Kisielewski „upokarzającą komedią”.
„Dzieło wielkiego Józefa Stalina”
Wyrazem poparcia dla władz miało być uchwalenie konstytucji 22 lipca 1952 roku. Przed jej przyjęciem władze zorganizowały tysiące zebrań, podczas których Polacy mogli zgłaszać swoje uwagi. Miało to pokazać, że Polacy mają realny wpływ na kształt ustawy zasadniczej.
„Walka o pokój”
Władze PRL bardzo często posługiwały się hasłem „walki o pokój”. Przeczyły temu realne działania komunistów: wysokie nakłady na zbrojenia, udział w inwazji na Czechosłowację czy obecność w Polsce Armii Czerwonej gotowej do uderzenia na Zachód.
Opracowano na podstawie wystawy dr. Michała Zawiszy z Delegatury IPN w Kielcach pt. „PRL: propaganda a rzeczywistość”, którą można oglądać do 23 maja na Skwerze imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach.