Jak odróżnić propagandę od rzeczywistości? Uczy historia. "Na zewnątrz wszystko musiało wyglądać tak, że idziemy w dobrym kierunku"

Anna Chlebus
Otwarcie wystawy IPN „PRL: propaganda a rzeczywistość”. Młodzież ogląda plansze
Otwarcie wystawy IPN „PRL: propaganda a rzeczywistość”. Młodzież ogląda plansze Anna Chlebus
Powiedzieć, że propaganda odgrywała za PRL-u olbrzymią rolę, to nie powiedzieć nic. Dezinformacja połączona z wyolbrzymiającą sukcesy władz narracją stała się osią, która umożliwiła zbudowanie aparatu trzymającej w ryzach cały naród przez wiele lat. Podczas poniedziałkowego (5 czerwca) otwarcia nowej wystawy IPN-u „PRL: propaganda a rzeczywistość” historię swojego życia w tych realiach opowiedział Jerzy Jeżewicz, były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci w Łodzi i późniejszy działacz NSZZ Solidarność.

- Trafiłem na Lubelszczyznę zupełnie przypadkowo, po doświadczeniu obozu koncentracyjnego jako kilkulatek. Tutaj zacząłem naukę w szkole i na własne oczy widziałem cały ten proces przemian, wszystko od 1946 roku - opowiadał Jeżewicz zgromadzonym. - Te pierwsze dziesięć lat to był okres zwykłego podsłuchiwania. Chodzili pod oknami i nasłuchiwali, o czym rozmawia się w domu. Jeśli o czymś niedozwolonym... Wtedy mówiono "wywożą na białe niedźwiedzie". I stamtąd się już po prostu nie wracało.

Później, kiedy władza ludowa już nieco okrzepła przyszedł czas na spójną politykę informacyjną, która dzieliła się na propagandę sukcesu i dezinformację (za: Sebastian Adamkiewicz, "W mrokach propagandy").

- Kto się nie podporządkował reżimowi, ten ponosił konsekwencję. Nie mógł znaleźć pracy, nie dostawał przydziału żywieniowego, i tak dalej. Ja pracowałem 40 lat w fabryce samochodów ciężarowych tutaj, w Lublinie. Wiem dokładnie jak to wyglądało, jak propagandowo było to wszystko dopracowane. Na poszczególnych halach zakładowych były umieszczone 3 lampy - czerwona, żółta i biała. Zapalały się w zależności od tego jaki procent dany zakład wypracował. Jak świeciła się czerwona to wiedzieliśmy, że nie spełniliśmy normy na dany miesiąc, plan jest niewykonany. Nie dostawaliśmy wtedy pełnych świadczeń, tylko obcięte. Nad wypłacaniem tych bonifikat czuwały organizacje partyjne, dlatego trzeba było bardzo uważać co i do kogo się mówi, bo jeśli dalej nie chciałeś się podporządkować, to dostawałeś jeszcze mniej.

Pan Jerzy wspominał także działanie w praktyce propagandy sukcesu (za Wikipedią: "rodzaj propagandy wyolbrzymiający sukcesy ekipy rządzącej, minimalizujący wszystkie problemy, a odpowiedzialność za nie zrzucający na poprzednią ekipę, wrogie siły itp.").

- Nieważne co się działo, na zewnątrz wszystko musiało wyglądać tak, że idziemy w dobrym kierunku. Osobiście miałem okazję uczestniczyć w jednej komisji wyborczej i na własne oczy widziałem, jak wyglądało przygotowywanie dokumentów. To były prawdziwe wyścigi. Wtedy najtrudniej było się dostać do poszczególnych punktów wyborczych, działała zasada kto pierwszy ten lepszy. 90 proc. głosów było ważnych, wygrywał ten, który miał wygrywać, wszystko było pod kontrolą.

Wystawa już czeka pod Pedetem

W otwarciu wystawy wzięła udział młodzież z lubelskich podstawówek i liceów. Można już podziwiać ją samemu na placu przed Galerią Centrum „Pedet”. Obok fotografii z akcji propagandowych, pochodów lub instalacji funkcjonujących w przestrzeni publicznej znajdziemy tam także materiały wskazujące na kłamliwy charakter oficjalnego przekazu władz. Ekspozycja została przygotowana przez krakowski Oddział IPN Delegatura w Kielcach, a jej autorami są: dr Michał Zawisza, Edyta Krężołek, Jakub Mularczyk, Katarzyna Niklas i Urszula Zalejska-Smoleń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia