„Akcja Pensjonat” odbyła się w Jaśle nocą z 5 na 6 sierpnia 1943 roku. W przygotowanie przedsięwzięcia, zwanego również „Akcją W”, zaangażowała się czteroosobowa rodzina Madejewskich (ich willa stała się kwaterą zespołu dywersyjnego), z którą współdziałali trzej strażnicy więzienni – z akowcem Józefem Okwieką ps. „Trójka” na czele. Sam atak przeprowadziła natomiast grupa Kedywu Podokręgu Armii Krajowej Rzeszów w składzie: ppor. Zenon Sobota ps. „Korczak” (dowodzący), ppor. Zbigniew Cerkowniak ps. „Boruta”, kpr. pchr. Stanisław Kostka „Dąbrowa”, plut. pchr. Zbigniew Zawiła „Żbik”, phm. Stanisław Magura „Paw” i wspomniany plut. Okwieka.
Szturm na więzienie rozpoczął się godzinę przed północą. Okwieka, kończąc służbę, poprosił o wypuszczenie go na zewnątrz. Do działania ruszyli wtedy oczekujący w zaroślach „Korczak”, „Boruta”, „Dąbrowa” i „Żbik” – uzbrojeni w pistolety i dwa granaty ręczne. Po skrępowaniu otwierającego bramę strażnika, wdarli się do dyżurki kancelarii więzienia, gdzie przejęli klucze do cel i magazynów. Po rozbrojeniu pozostałych strażników i odizolowaniu ich w piwnicznej ciemnicy, wyprowadzili zza krat 66 więźniów politycznych. Każdego zaopatrzyli w koc, gotówkę i chleb, a najsilniejszych i najsprawniejszych uzbroili w przejęte manlichery z amunicją. Podczas akcji umożliwiono też ucieczkę około 120 innym więźniom, w tym żołnierzom sowieckim.
Sobota i jego kompani wyprowadzili oswobodzonych z miasta. W Żółkowie podzielili się na dwie grupy – jedna ruszyła w kierunku Gorlic, druga w stronę Bóbrki.
- O naszym, uwieńczonym sukcesem napadzie na jasielskie więzienie, mówiły alianckie radiostacje całego świata i pisała niemal cała tajna prasa Polski Podziemnej - wspominał w 2003 r. Stanisław Dąbrowa-Kostka, jedyny żyjący jeszcze wówczas członek załogi „Korczaka”, cytowany w piątym tomie „Rocznika Jasielskiego”.
Jak zauważa Wiesław Hap, historyk i regionalista, prezes Stowarzyszenia Miłośników Jasła i Regionu Jasielskiego, „Pensjonat” uświadomił niemieckiemu najeźdźcy, że Polacy są jeszcze w stanie walczyć z nim skutecznie, zadawać straty.
- Uwolnieniem więźniów zainteresował się sam generalny gubernator Hans Frank, czego następstwem była zmiana na stanowisku szefa gestapo i naczelnika więzienia w Jaśle. A społeczeństwo polskie miało po tej udanej akcji poczucie, że jeszcze Polska nie zginęła
- podkreśla Wiesław Hap.
Pamięć o wydarzeniach sprzed 80 lat wciąż jest w Jaśle żywa. M.in. dzięki Jasielskiemu Marszowi Wolności im. Pułkownika Stanisława Dąbrowy-Kostki. W piątek doczekał się 11. edycji. Pośród uczestników był Jan Stachyrak, którego matka została uwolniona z jasielskiego więzienia.
- Trafiła tam wraz z innymi mieszkańcami krośnieńskich Białobrzegów. Nie chcieli wydać Niemcom konfidenta - tłumaczy pan Jan.
Więcej o piątkowym marszu wolności w materiale Żywa lekcja historii w Jaśle. Znów maszerowali trasą ocalonych więźniów [WIDEO, ZDJĘCIA].
Pomysłodawcami wydarzenia z przemarszem trasą „odskoku” więźniów i ich wybawicieli są Wiesław Hap oraz Piotr Hudyma.
Rokrocznie organizowane są też miejskie obchody rocznic „Pensjonatu” - ostatnie odbyły się w niedzielę. Po mszy świętej w kościele oo. franciszkanów, osoby biorące udział w wydarzeniu udały się przemarszem na Skwer Uczestników Akcji Pensjonat przy jasielskim sądzie, gdzie przypomniano przebieg ataku na więzienie oraz złożono kwiaty przed pomnikiem Armii Krajowej.