Rocznica pierwszej masowej egzekucji na więźniach KL Auschwitz. Rozstrzelanych zostało 40 Polaków

Bogusław Kwiecień
Tablica na murze kościoła pw. Miłosierdzia Bożego na os. Pileckiego w Oświęcimiu przypomina o pierwszej masowej egzekucji dokonanej przez Niemców na więźniach KL Auschwitz
Tablica na murze kościoła pw. Miłosierdzia Bożego na os. Pileckiego w Oświęcimiu przypomina o pierwszej masowej egzekucji dokonanej przez Niemców na więźniach KL Auschwitz Zbiory Adama Cyry
Wczoraj, 22 listopada, minęła 83. rocznica pierwszej masowej egzekucji dokonanej przez Niemców na więźniach KL Auschwitz. Przypomina o niej dr Adam Cyra, historyk, wieloletni pracownik Muzeum Auschwitz-Birkenau. Wśród 40 rozstrzelanych Polaków był m.in. jeden z mieszkańców ziemi oświęcimskiej, pochodzący z Pław Leopold Zieliński.

Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Pamiątkowa tablica na kościele na os. Pileckiego w Oświęcimiu

O niemieckiej zbrodni dokonanej 22 listopada 1940 r. przypomina tablica na murze kościoła pw. Miłosierdzia Bożego na os. Pileckiego w Oświęcimiu. Umieszczone są na niej nazwiska 40 więźniów Polaków. Nad nimi znajduje się napis: "Przechodniu powiedz Polsce, że za nią zginęliśmy!"

- Był to odwet za działalność ruchu oporu na Śląsku. Ofiary przywieziono z więzienia w Katowicach. Wydarzenie to zapoczątkowało masowe rozstrzeliwania w KL Auschwitz - podkreśla dr Adam Cyra.

Historyk przypomina relację o egzekucji jej naocznego świadka Władysława Foltyna, zmarłego 10 lat temu. Podczas okupacji niemieckiej jako robotnik przymusowy zatrudniony był na terenie przyobozowym w stolarni, która mieściła się w pobliżu krematorium nr 1 i żwirowni, gdzie Niemcy dokonali tej zbrodni.

- Skazańcy mieli ręce związane z tyłu. Co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a następnie pojedyncze strzały. Samego momentu rozstrzeliwania nie widziałem, ponieważ egzekucja odbywała się w głębokim dole. Po jej zakończeniu esesmanów, biorących w niej udział, ustawiono w szyku marszowym i poprowadzono z powrotem do koszar w rejon Monopolu Tytoniowego. Pamiętam, że przechodząc na wysokości obecnej wartowni Muzeum zaczęli śpiewać: „Heili heilo heila …” - wspominał Władysław Foltyn, który miał wówczas niespełna 17 lat.

- Wspomniany mord Niemcy dokonali w głębokim dole, z którego jeszcze przed drugą wojną światową wydobywano żwir. Współcześnie nie ma po nim śladu. Teren, na którym kiedyś znajdował się, położony jest w obrębie nieistniejącej już bazy Państwowej Komunikacji Samochodowej - PKS - zauważa dr Adam Cyra.

W miejscu tym obecnie znajduje się Centrum Obsługi Odwiedzających Muzeum Auschwitz.

Relacja świadka z pierwszego transportu do KL Auschwitz

Po zwłoki skazańców został wysłany wóz ciągnięty przez więźniów, który później stał przez pewien czas z ciałami zamordowanych przed wejściem do krematorium. Jedną z ofiar egzekucji był pochodzący z Pław k. Oświęcimia Leopold Zieliński, rocznik 1911.

Wśród więźniów, którzy przyjechali by zabrać ciała zabitych był m.in. Jerzy Bielecki, nr obozowy 243, zmarły kilkanaście lat temu w Nowym Targu. Był on jednym z więźniów pierwszego transportu polskich więźniów do KL Auschwitz 14 czerwca 1940 roku.

Po wojnie tak opisał wydarzenie: "Podbiegłem do najbliższego ciała, chwyciłem za nieobute nogi. Rozstrzelani byli bez czapek i obuwia, ręce skrępowane mieli drutem. Ciągnąłem trupa w kierunku stojącego wozu. (…) Za trzecim z kolei nawrotem trafiłem na tęgiego, w średnim wieku mężczyznę, z krótko przystrzyżonymi włosami. Z najwyższym wysiłkiem ciągnąłem ciężkie, bulgocące gdzieś wewnątrz ciało po śliskiej już od krwi trawie. Koszula wywlokła mu się ze spodni, ukazując zdrowe, opalone plecy. W kręgosłupie powyżej pasa czerniała krwawa wyrwa po wypadłej z ciała kuli. Związane dłonie, biała koszula i spodnie zbryzgane były szkarłatną, nie skrzepłą jeszcze krwią" - napisał Jerzy Bielecki.

- Komando egzekucyjne składało się z 20 esesmanów z obozowej załogi KL Auschwitz. Jednym z nich był Jakob Jochum, który później przeniesiony został do Warszawy, gdzie w wieku 33 lat popełnił samobójstwo 30 lipca w 1944 r. Wcześniej z tego komanda na froncie wschodnim zginął Alfred Fröschke, miał dwadzieścia lat, poległ 23 listopada w 1941 r. - dodaje Adam Cyra.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia