Rekonstrukcja "Walki o Miechowice" w Bytomiu
Na porządku dziennym były gwałty, grabieże i morderstwa na ludności cywilnej. W samych Miechowicach w zaledwie trzy dni, 25-28 stycznia 1945 roku zamordowano ok. 380 osób. To niezwykle mroczna karta historii Śląska, którą później przypieczętowały masowe zsyłki w głąb ZSRR – ponad 60 tysięcy osób, głównie mężczyzn, zostało wywiezionych do pracy w łagrach. Wielu nie przeżyło transportu, a część zginęła podczas przymusowych pracy.
Od siedmiu lat te tragiczne wydarzenia upamiętnia Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium”, organizując widowisko historyczne „Walki o Miechowice 1945”. Z roku na rok cieszy się ono coraz większym zainteresowaniem lokalnej społeczności i grup rekonstrukcyjnych z całej Polski.
W inscenizacji wzięło udział blisko 170 osób z 20 grup rekonstrukcyjnych z całej Polski. Po raz pierwszy na widowisko „Walki o Miechowice 1945” przyjechały też dwie grupy rekonstrukcyjne z Warszawy.
-Jest to nasz hołd dla niewinnie pomordowanych mieszkańców Miechowic ze stycznia 1945 roku. Chodzi o to, żeby ludzie pamiętali o tej tragedii i żeby ta historia nie poszła w zapomnienie - mówi, Ireneusz Okoń.
- Staramy się odzwierciedlić to co było. Wiadomo, że nie będzie to wyglądało dokładnie tak jak w 1945 roku, ale staramy się, żeby było efektownie. Bez grupy wolontariuszy sam nic bym nie zrobił - mówi Rafał Haba, odpowiedzialny za przygotowanie scenografii. - Najbardziej efektowny powinien być przejazd T-34 przez las i przeszkody - dodaje.
Zobaczcie zdjęcia naszego fotoreportera z tego niezwykłego wydarzenia
Koszty rekonstrukcji pokryte z własnych środków
W tym roku organizacja wydarzenia stanęła jednak pod znakiem zapytania ze względu na kwestie finansowe. Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego wycofał się ze współfinansowania wydarzenia, a miasto Bytom odesłało organizatorów do konkursu, którego rozstrzygnięcie zaplanowano na pięć dni przed planowaną rekonstrukcją.
Rekonstruktorzy we własnym zakresie pokryli koszty paliwa, w obie strony, a także przewiezienia maszyn i sprzętów, niezbędnych do stworzenia rekonstrukcji historycznej. To jednak nie wszystko.
- Trzeba kupić amunicję i wynająć broń od firm, które mają na to koncesję. Wszystko robimy legalnie. Musimy też zapłacić pirotechnikowi, który ma swoje dokumenty i uprawnienia. Imprezę trzeba też ubezpieczyć – podkreśla Ireneusz Okoń.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że widowisko w Miechowicach jest rekonstrukcją zimową i jedyną w Europie, która odbywa się na terenie zurbanizowanym, co wymaga wymienionych wyżej zabezpieczeń.
Rekonstruktorzy to nie jedyne grupy, które z własnej kieszeni i własnymi siłami, postanowiły przyczynić się do organizacji tego wydarzenia.
- Mamy tu 40 osób, wolontariuszy, którzy wzięli kilkudniowe urlopy i robią to pro publico bono. Mamy też dźwiękowców i filmowców – ci wszyscy ludzie robią to wszystko za darmo. Jakie byłby rzeczywiste koszty takiego przedsięwzięcia, gdyby było inaczej, trudno mi określić. Nie prowadzę firmy, jestem pasjonatem – pieniądze to nie wszystko. Liczy się przyjaźń – mówi Ireneusz Okoń.
Poza tym na zapleczu zaczęła też pracę grupa wolontariuszek, które przygotowują posiłki dla rekonstruktorów i publiczności. W ramach imprezy panie na kuchni wydały około 500 posiłków.