Antoni Dołęga ps. Znicz, żołnierz AK i WiN, ukrywał się w okolicach Łukowa na Lubelszczyźnie do 1982 roku, kiedy zmarł i został pochowany po kryjomu. Ukrywał się przed władzą ludową w wielu gospodarstwach - pomagał w pracach jak mógł, bo nie miał nogi, chował się w stodołach, a kiedy było zimno, to w domach, na przykład za szafą. Od dawna - od połowy lat 50. - nie prowadził walki zbrojnej.
Jeszcze dłużej niż on żył w ukryciu Litwin Stasys Guiga ps. Tarzan, litewski partyzant z drużyny Tygrysów Litewskiej Armii Wolności. Po 1952 roku, kiedy ich bunkier został rozbity, wycofał się i ukrył. Zamieszkał u przyjaznych ludzi, pomagał wykonywać różne prace rolnicze, naprawiał narzędzia i robił nowe. W 1986 roku w zimnej stodole zachorował na zapalenie płuc. Zmarł i został potajemnie pochowany w lesie w pobliżu wsi.
W Polsce ostatni wyklęty żołnierz walczący z bronią w ręku wpadł w 1963 roku. Kiedy kończyła się II wojna światowa, Józef Franczak ps. Laluś miał 27 lat. Nie złożył broni i ukrywał się 18 lat. Bezpieka dopadła go dopiero w latach 60.
15 lat dłużej w ukryciu - ale na wolności - żył Estończyk August Sabbe. I on, jak Laluś, nie miał szans na normalną egzystencję pod rządami Sowietów. Wybrał walkę i los zbiega - wiele lat bez nadziei na wygraną, a nawet ocalenie, wiele straceńczych lat.
Leśni Bracia
W 1945 roku dla większości Europejczyków II wojna światowa skończyła się wraz ze zdobyciem Berlina. Tak jednak nie było dla działających w państwach bałtyckich antykomunistycznych partyzantów znanych jako Leśni Bracia, którzy byli dużym ruchem niepodległościowym na terenach wszystkich państw nadbałtyckich.
Opór przeciwko ZSRR zaczął się już na początku II wojny światowej. Początkowo, po zajęciu Estonii 6 sierpnia 1940 roku, ograniczał się do kolportowania niepodległościowych ulotek i wywieszania barw narodowych w kluczowych miejscach. W czerwcu 1941 roku aktywność podziemia nasiliła się w związku z wywiezieniem na Syberię 10 tys. osób. To było mocnym ciosem dla niedużej społeczności estońskiej.
Już w latach 30. Sowieci przygotowywali listy osób przeznaczonych do eksterminacji lub deportacji. Znaleźli się na niej głównie urzędnicy państwowi, inteligencja, patrioci, uciekinierzy z Rosji. W sumie upatrzyli sobie jedną czwartą ludności krajów bałtyckich.
Te plany sowieckie służby realizowały od wejścia do Litwy, Łotwy i Estonii w drugiej połowie 1939 roku. Zimą i wiosną 1941 roku przesiedlono w Estonii 7 tys. osób. Na początku lata tego samego roku nastąpiły aresztowania estońskich elit - około 9400 osób uwięziono, deportowano i zabito. Kolejną falę masowych deportacji Sowieci przeprowadzili w czerwcu 1941 roku. Została przerwana tylko dlatego, że rozpoczęła się dosłownie w przeddzień ataku nazistowskich Niemiec na Związek Sowiecki. Z tego powodu wiele zagrożonych zesłaniem osób zdołało ukryć się w lesie.
Wehrmacht przekroczył granicę estońską 7 lipca, ale Niemcom udało się podbić Estonię kontynentalną dopiero na początku września, a wyspy - oprócz jednej - w końcu 21 października. To moment w historii Estonii i wszystkich krajów bałtyckich, który wyznacza decydującą różnicę w stosunku do okupacji w Polsce i do polskiego ruchu oporu.
U boku żołnierzy Wehrmachtu walczyli i ginęli Leśni Bracia. Estończycy nie mogli uniknąć udziału w walce między dwoma wielkimi potęgami totalitarnymi. Byli po jednej i po drugiej stronie - Związkowi Radzieckiemu udało się zmobilizować poborowych oraz rezerwistów (około 33 tys. mężczyzn), którzy zostali następnie zabrani do Rosji. Ponieważ byli uważani za niegodnych zaufania, zostali wcieleni do batalionów pracy. Od 1942 roku służyli w Armii Czerwonej. Ci, którzy z powodzeniem uniknęli mobilizacji radzieckiej, m.in. Leśni Bracia, walczyli w krwawej Wojnie Letniej oraz wspólnie z wojskami niemieckimi przeciwko wycofującej się Armii Czerwonej.
Po wyparciu wojsk radzieckich z Estonii samozwańcze estońskie jednostki wojskowe zostały rozwiązane przez Niemców. Później, gdy sytuacja na froncie wschodnim uległa pogorszeniu, ponownie chcieli utworzyć jednostki estońskich ochotników. Mężczyzn zmuszano do wstąpienia do armii niemieckiej lub batalionów policyjnych. W 1942 roku próbowano utworzyć w ramach Waffen SS legion estoński, ale początkowo z kiepskim rezultatem (nawiasem mówiąc, obóz szkoleniowy legion miał w Dębicy). Wielu poborowych uciekło do Finlandii, gdzie wstąpiło do armii fińskiej.
Dopiero kiedy w 1944 roku do Estonii zbliżała się Armia Czerwona, Estończycy liczniej zdecydowali się walczyć u boku Niemców. Doświadczyli na własnej skórze w latach 1939-1941, czym jest Związek Sowiecki. Wielu z nich miało krewnych zamordowanych przez NKWD lub zesłanych na Syberię. W jakiś sposób chcieli pomścić swoje rodziny. Pod sztandarem III Rzeszy widzieli szansę na przywrócenie niepodległości. W krajach bałtyckich legionu Waffen SS nie udało się stworzyć tylko na Litwie.
August Sabbe i Leśni Bracia bis
August Sabbe urodził się 1 września 1909 roku na terenie Estonii, która wówczas jeszcze znajdowała się pod panowaniem Rosji. Miał siostrę i dwóch braci, z których starszy poległ w walce o niepodległość w 1919 roku. Po okresie szkolnym, do 1930 roku odbywał służbę wojskową w armii odrodzonej Estonii. Niedługo później jego ojczyzna znów znalazła się pod okupacją. Trzykrotnie unikał wcielenia do armii zaborców, ukrywając się w lesie - dwa razy przed Rosjanami, raz przed Niemcami. Po zakończeniu wojny i ogłoszeniu amnestii, gdy wydawało się, że najgorsze już przeszło, pracował jako szlifierz, a następnie młynarz.
Jednak w 1949 roku do jego drzwi zapukało NKWD. Augustowi Sabbe udało się uciec i tak, po raz czwarty już, trafił do lasu. Miał tam spędzić pozostałe 28 lat swojego życia.
W 1950 roku dołączył do partyzanckiego oddziału „Orion” dowodzonego przez Jaana Rootsa (nazwa jest częściowo fonetycznym zapisem rosyjskiego słowa „orzeł”). Liczba partyzantów jeszcze wzrosła w porównaniu do pierwszej okupacji sowieckiej. Teraz do lasów zaczęli napływać nie tylko ideowi bojownicy o niepodległość, czy uciekający przed poborem młodzieńcy. Szeregi Leśnych Braci wszystkich państw nadbałtyckich zaczęły zasilać osoby, które obawiały się oskarżeń o kolaborację z Niemcami. Około 6-9 proc. ludności zdecydowało się na wielką ucieczkę wraz z bałtyckimi Niemcami.
To Augusta Sabbego nie dotyczyło. On chciał tylko wolności dla ojczyzny. Jak wielu Estończyków liczył na pomoc Zachodu i III wojnę światową - polskie oczekiwania były wówczas podobne. I podobnie nierealne. Z tym że my czekaliśmy na przybycie generała Andersa na białym rumaku, a oni na „białe statki”. W tradycji Estończyków znaczyło to mieć nadzieję na mało prawdopodobne wyjście z trudnej sytuacji.
Wiązało się to z wydarzeniem z 1861 roku, kiedy kilkuset wyznawców religijnego proroka Juhana Leinberga (tzw. proroka Maltsvet), głównie chłopów, czekało kilka tygodni w pobliżu Tallina na białe statki, które zabiorą ich do zamożnego i wolnego kraju - do ziemi obiecanej. Po II wojnie światowej „białe statki” wyrażały nadzieje na wyzwolenie od reżimu sowieckiego. Tyle że marzenia długo były płonne, natomiast rzeczywistość życia pod okupacją ZSRR przypominała koszmar.
Druga okupacja sowiecka
W powojennej Estonii działało około 30 tys. leśnych braci, ale nie wszyscy z nich brali udział w konflikcie zbrojnym. Mieli nadzieję, że wkrótce wybuchnie nowa wojna, więc początkowo koncentrowali się na ukrywaniu i magazynowaniu broni. Zachodnia pomoc nigdy nie nadeszła, a Sowieci przystąpili do energicznego zwalczania partyzantów.
Doskonale wiedzieli, jak to się robi - mieli kolosalną przewagę wojskową i znali sposoby na osłabienie zaplecza ruchu oporu. Stosowali terror, tortury, rozwiniętą sieć agentów NKWD (później KGB), poprzez kolektywizację odcinali leśnych braci od schronienia i zaopatrzenia oraz narzucali swój punkt widzenia w intensywnej propagandzie.
Bierny opór już nie wystarczał, aby przetrwać. W 1945 roku grupy leśnych braci w całej Estonii rozpoczęły czynny opór. Atakowały mniejsze jednostki sowieckie, rady wiejskie i komitety wykonawcze parafii. Likwidowały jeńców, liderów partii i innych aktywnych współpracowników nowej władzy. W imieniu Republiki Estonii rekwirowały żywność, ubrania i gotówkę ze sklepów spółdzielczych i innych przedsiębiorstw państwowych. Tylko w 1945 roku NKWD zarejestrowało 340 ataków partyzantów (w terminologii radzieckiej: „przejawy bandytyzmu”), w tym 126 „aktów terroru” i siedem „aktów dywersji”.
Największą organizacją estońskich leśnych braci była Liga Oporu Zbrojnego (ARL), która działała aktywnie w latach 1946-1949. Jednak próby utworzenia stabilnego dowództwa partyzanckiego w całej Estonii zakończyły się niepowodzeniem - małe oddziały liczące po 5-10 osób zwykle działały niezależnie.
Ciężkim ciosem dla ruchu były masowe deportacje w marcu 1949 roku. Deportowano na Syberię głównie rolników i ich rodziny - zwykle dlatego, że sprzeciwiali się sowieckim próbom kolektywizacji swoich gospodarstw. Natychmiast po deportacjach wzrosła liczba osób ukrywających się w lasach, ale wkrótce potem nastąpił ich gwałtowny odpływ. Wyeliminowanie indywidualnych gospodarstw ograbiło leśnych braci z ich zwolenników.
Bataliony likwidacyjne i agenci zabójcy
Istotną rolę w walce ze zbrojnym podziemiem antykomunistycznym na terenach pod panowaniem Związku Radzieckiego odegrały „istriebitielne bataliony”, których nazwę tłumaczy się jako bataliony niszczące, szturmowe, pościgowe lub likwidacyjne.
Dwa dni po wybuchu wojny między Niemcami a ZSRR zaczęto formować bataliony likwidacyjne w liczbie 100-200 mężczyzn w sekcjach NKWD w miastach i na obszarach wiejskich - m.in. w Estonii. Ich zadaniem było utrzymanie porządku za frontem, oczyszczenie dróg z uchodźców, zorganizowanie ewakuacji i komunikacji. Oprócz walki z „wrogimi dywersantami i spadochroniarzami” bataliony walczyły również przeciwko oddziałom Leśnych Braci i stosowały „taktykę spalonej ziemi” (niszcząc zasoby materialne).
Ucierpiała głównie ludność cywilna, którą podejrzewano o wspieranie lub ukrywanie leśnych braci. W 1944 roku, kiedy do Estonii przybyła Armia Czerwona i wypchnęła wojska niemieckie, bataliony likwidacyjne zostały założone ponownie (nazwano je „batalionami ochrony ludności” i „batalionami likwidacji bandytów”). Trzon tych batalionów stanowili członkowie partii i działacze sowieccy.
W listopadzie 1946 roku, w czasach świetności batalionów, miały one około 7 tys. członków. Morale i siła batalionów były zwykle niskie, ale stanowiły wsparcie zbrojne i propagandowe dla regularnych oddziałów NKWD.
Sowieckie organa bezpieczeństwa wykorzystywały także do walki z oporem agentów, których zadaniem było mordowanie przywódców oddziałów Leśnych Braci lub też bardziej aktywnych pojedynczych partyzantów. Ich fizyczna likwidacja wydawała się Sowietom prostym i skutecznym sposobem.
Takich agentów zwykle rekrutowano spośród „sowieckich patriotów”, ale w krajach bałtyckich w latach 1940-1950 rekrutowano ich głównie spośród zdrajców, czyli byłych partyzantów. Wykorzystywano wobec nich „kompromitujące” materiały - gdy dana osoba lub jej bliski krewny służyli w Leśnych Braciach, armii niemieckiej czy policji. Odmowa współpracy oznaczała prześladowanie.
Najemnicy zwykle działali sami. Infiltrowali leśnych braci i w dogodnym momencie likwidowali cel - często podczas snu, po zaaplikowaniu wcześniej środków nasennych w wódce lub czymś podobnym. Sowieckie organy bezpieczeństwa w Estonii zabiegały ciągle o rekrutację zabójców, ale ich liczba nie była jednak imponująca. W czasach swojej świetności w 1952 roku Estońskie Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego SSR miało 23 takich agentów na liście płac. Według dokumentów archiwalnych w dekadzie po II wojnie światowej działało w Estonii około 50-60 zabójców NKWD.
Do 1953 roku, gdy zmarł Stalin, władzom sowieckim udało się stłumić aktywny zbrojny opór w Estonii, który kosztował życie około 2 tys. leśnych braci, tysiące z nich aresztowano i wysłano do syberyjskich łagrów. Po 1953 roku opór stawał się coraz rzadszy, postępowała sowietyzacja i „normalizacja”.
28 lat w ukryciu
August Sabbe nie ujawnił się i nie poddał. Ukrywał się samotnie w sprytnie urządzonym bunkrze - wygrzebanym pod odkrytym wcześniej innym umocnieniem podziemnym. Nie podejmował akcji zbrojnych. Wreszcie udało się go dopaść - jak w przypadku polskiego Lalusia zdecydowała o tym zdrada.
Z biegiem lat wykruszyli się ci, co znali i pomagali Sabbemu. Zmuszało go to do opuszczania lasu, przez co wzbudził zainteresowanie władz.
Od początku lat 70. w okręgach Leevi i Võhandu zaczęło dochodzić do serii dziwnych kradzieży. Ginęło mleko i śmietana z mleczarni oraz wódka i żywność ze sklepu spożywczego. W 1978 roku doszło także do innego incydentu. Podczas obławy na kłusowników jeden z funkcjonariuszy natknął się na dziwnego zarośniętego człowieka. Mimo rozkazu poddania się i groźby użycia broni, Sabbe miał stwierdzić: „Nie strzelisz” i zniknął w lesie. Zaskoczony funkcjonariusz nie zareagował.
Raporty z tych wydarzeń bardzo mocno zaniepokoiły służby bezpieczeństwa, które uznały, że najwidoczniej dalej w lasach działają Leśni Bracia.
W pogodny dzień 28 września 1978 roku Sabbe wybrał się na ryby nad największą rzekę Estonii - Võhandu. Z wędką, plecakiem i pistoletem w kieszeni czaił się na brzegu na zdobycz, kiedy podeszło do niego dwóch młodych mężczyzn. Przywitali się, pogadali o rybach i spytali, czy mogą sobie zrobić wspólne zdjęcie.
Sabbe zgodził się i przykucnął z jednym z nieznajomych, pozując na wytrawnego wędkarza. Uśmiechnął się nawet nieznacznie do obiektywu. Nie wiedział, że zdjęcie zrobiono mu na sekundy przed śmiercią.
Mężczyźni oznajmili mu, że jest aresztowany. Wtedy Sabbe po raz ostatni podjął walkę o wolność - rzucił się na agentów, ale nie miał z nimi szans. Oni byli młodzi i wysportowani, a on miał 69 lat. Nie zdołał też wydobyć broni, więc zaczął uciekać i skoczył do rzeki. Pewnie myślał, że to dobry ruch, bo w młodości ćwiczył pływanie, ale prawdopodobnie otrzymał postrzał i utonął.
Agentami przebranymi za wędkarzy, którzy przeprowadzili próbę aresztowania Augusta Sabbego, byli Ervin Oras z KGB i Neeme Tavel z SORVVO, departamentu ds. zwalczania nadużyć gospodarczych. Konfident KGB, który przekazał informacje umożliwiające aresztowanie Sabbego, miał podobno w nagrodę otrzymać od władz samochód Żiguli.
Po tych wydarzeniach KGB chciało nagrać reportaż o pojmaniu „niebezpiecznego przestępcy, który ukrywał się przez dziesiątki lat”. Ostatecznie odstąpiono od tego pomysłu. Stwierdzono, że relacja ze śmierci 69-letniego starca nie przysporzy bezpiece zwolenników.
W lesie nad rzeką Võhandu w pobliżu miejsca śmierci Augusta Sabbego znajduje się głaz z tablicą o treści: „Tutaj 28 września 1978 poległ ostatni żołnierz estońskich Leśnych Braci August Sabbe”. Jego grób znajduje się na cmentarzu Raadi w Dorpacie.