Niekończąca się historia kłamstw o Katyniu

Mariusz Grabowski
Polscy jeńcy pojmani przez Sowietów po ataku ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku.
Polscy jeńcy pojmani przez Sowietów po ataku ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku.
W trakcie wojny i bezpośrednio po niej Sowieci wypierali się popełnienia tej zbrodni. Dziś kłamstwa o Katyniu są narzędziem imperialnej polityki zagranicznej prowadzonej przez Rosję. Jedno się nie zmienia - Kreml traktuje tę masową zbrodnię instrumentalnie.

Długa historia kłamstw katyńskich nadal nie ma końca. Przez dekady, od chwili odkrycia zbrodni przez Niemców w 1943 r., na temat zbrodni katyńskiej kłamano i manipulowano. W zbiorowym kłamstwie brali udział nie tylko Sowieci, ale państwa zachodnie i sami Polacy. Dziś mord w Katyniu wykorzystuje w swojej antypolskiej propagandzie Putinowska Rosja.

Okrutna statystyka

Zbrodni katyńskiej sowieccy komuniści dokonali w kwietniu 1940 r., a jej ofiarami byli polscy jeńcy przebywający w obozach NKWD. Przeważali wzięci do niewoli oficerowie, ale wśród pomordowanych znaleźli się również urzędnicy, sędziowie, ziemianie, policjanci, funkcjonariusze Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Granicznej i Służby Więziennej, ludzie kultury i nauki. Zbrodnie NKWD i doły śmierci, do których trafili bestialsko zamordowani obywatele polscy, obejmowały poza Katyniem inne miejsca Rosji sowieckiej: Kalinin (dzisiaj Twer), Miednoje, Cherson, Kuropaty na Białorusi, Kijów-Bykownię i Charków na Ukrainie oraz inne, wciąż jeszcze nieodkryte. Funkcjonariusze NKWD zamordowali według dzisiejszych ustaleń co najmniej 21 857 obywateli polskich. Z obozu w Ostaszkowie wywieziono i pozbawiono życia 6311 więźniów, spoczywają w Miednoje. Ze Starobielska 3820 jeńców, pochowani zostali w Charkowie. Z Kozielska wywieziono 4421 oficerów WP i stracono w Katyniu. 3435 jeńców z Kijowa, Chersonia i Charkowa zostało pogrzebanych w Bykowni na Ukrainie. Więzionych na Białorusi 3870 osób zamordowano w Mińsku i pogrzebano prawdopodobnie w Kuropatach. Pośrednimi ofiarami zbrodni katyńskiej byli krewni zamordowanych. W nocy z 12/13 kwietnia 1940 r. rodziny zostały aresztowane i przymusowo deportowane w głąb ZSRR, głównie do Kazachstanu. Szacuje się, że zesłano ponad 60 tys. Polaków.

„Uciekli do Mandżurii”

Już na początku września 1941 r. ambasador polski w ZSRR Stanisław Kot wręczył zastępcy ludowego komisarza spraw zagranicznych Związku Sowieckiego Andriejowi Wyszyńskiemu pierwszą listę zaginionych. W ciągu następnych miesięcy ambasador Kot wielokrotnie bezskutecznie interweniował u Wyszyńskiego w sprawie odnalezienia polskich jeńców wojennych. Władze polskie podjęły także działania wywiadowcze. Już we wrześniu - październiku 1941 w okupowanej Polsce z rozkazu gen. Władysława Sikorskiego poszukiwano zaginionych jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, którzy według Sowietów zostali rzekomo zwolnieni. Nie odnaleziono nikogo. W czasie wizyty na Kremlu 3 grudnia 1941 r. Sikorski w obecności gen. Władysława Andersa i komisarza Mołotowa usłyszał od Stalina cyniczny komentarz, że polscy oficerowie „uciekli do Mandżurii”. Gdy Niemcy w 1943 r. odkryli ciała pomordowanych Polaków, Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło 15 kwietnia 1943 r., że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”. Komunikat stwierdzał też: „Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych”.

Rosjanie ekshumują

Po zajęciu Smoleńska pod koniec września 1943 r. przez Armię Czerwoną władze sowieckie natychmiast powołały speckomisję w sprawie Katynia pod przewodnictwem prof. dr. Nikołaja Burdenki. 24 stycznia 1944 r., po ekshumacji 925 odpowiednio spreparowanych ciał polskich oficerów, wspomniana komisja ogłosiła, że zbrodni na Polakach dokonali Niemcy między wrześniem a grudniem 1941 r. W Komisji Burdenki znaleźli się m.in. pisarz Aleksiej Tołstoj, metropolita kijowski i halicki Mikołaj czy przewodniczący Komitetu Wszechsłowiańskiego gen. Aleksander Gundorow. W komisji planowano też udział Wandy Wasilewskiej i Bolesława Drobnera ze Związku Patriotów Polskich, nie zgodził się na to jednak Stalin, nie będąc prawdopodobnie pewnym ich lojalności. Już na pierwszym zebraniu komisji przedstawiciel NKWD Siergiej Krugłow faktycznie poinstruował jej członków o oczekiwanym kierunku prac. Na zakończenie prac wydano komunikat ogłoszony w formie osobnej broszury po rosyjsku, angielsku i polsku. W 1. Korpusie Polskim w ZSRR rozpoczęto kampanię informacyjną na temat wyniku prac komisji, zaś 30 stycznia w Lesie Katyńskim odbyła się uroczystość pogrzebowa ofiar zbrodni z udziałem przedstawicieli oddziałów polskich, w obecności płk. Zygmunta Berlinga oraz jego zastępcy ds. polityczno-wychowawczych mjr. Aleksandra Zawadzkiego. Mszę św. odprawił kapelan Dywizji Kościuszkowskiej ks. mjr Wilhelm Kubsz. W jednostkach polskich miała rozpocząć się zbiórka na budowę pomnika na miejscu zbrodni oraz ufundowanie czołgu „Mściciel Katynia”.

Komisja Maddena

W czasie wojny w sprawie katyńskiej Polacy nie uzyskali wsparcia ze strony przywódców mocarstw zachodnich, którzy w imię trwałości wojennego sojuszu ze Stalinem, okazywali mu pomoc w ukrywaniu prawdy o tej zbrodni. Ujawnieniu zbrodni przeciwny był zwłaszcza Winston Churchill, który wolał nie drażnić Rosjan, na barkach których spoczywał główny ciężar walki z Niemcami. Polacy zostali poświęceni na ołtarzu sojuszu ze Stalinem. Nic dziwnego, że ten czuł się pewnie. W 1945 r. w trakcie procesu zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze Sowieci wprowadzili do aktu oskarżenia zarzut odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. Trybunał Norymberski w wydanym w 1946 r. wyroku pominął jednak sprawę zamordowania polskich oficerów z powodu braku dowodów. Przez cały okres Zimnej Wojny propaganda sowiecka i peerelowska nadal twierdziły, że sprawcami zbrodni katyńskiej byli hitlerowcy. W 1952 r. wydano książkę partyjnego publicysty Bolesława Wójcika „Prawda o Katyniu”. Nie tylko powielała ona wersję Komisji Burdenki, ale wysuwała również oskarżenia pod adresem Stanów Zjednoczonych, które miały powtarzać dawną prowokację Hitlera i oskarżać ZSRR o dokonanie tej zbrodni. Było to związane z funkcjonowaniem tzw. Komisji Maddena Kongresu USA w latach 1951-1952. Przesłuchała ona świadków ekshumacji z 1943 r. (m.in. Józefa Mackiewicza). nawiązała współpracę z Rządem na Uchodźstwie oraz przebadała dostępny materiał dowodowy, który doprowadził śledczych do wniosku o odpowiedzialności radzieckiej (masakrę nazwano jedną z najbardziej barbarzyńskich zbrodni międzynarodowych w historii świata). Książka Wójcika, totalnie atakująca USA, miała nie tylko „dawać odpór”, ale również wpisywała się w ogólnie antyamerykańską propagandę stalinizmu.

„Darmozjady” z Katynia

W 1978 r. Główny Zarząd Polityczny WP postanowił „dać odpór” działaniom „dywersji ideologicznej”. Obok zapewnień o patriotyzmie i ataków na „reakcję” wyjaśniano „prawdziwy” przebieg wydarzeń z sierpnia i września 1941 r.: „Zbrodni dokonywały tzw. >>Einsatzgruppen<<, które od pierwszego dnia agresji na ZSRR realizowały zbrodnicze rozkazy dotyczące eksterminacji dziesiątków tysięcy obywateli radzieckich w ramach planu >>Barbarossa<< (w tym zwłaszcza >>Kommissarenbefehl<<), a także Polaków. Przykładem tej zbrodniczej polityki były masowe zbrodnie batalionu >>Nachtigall<< dowodzonego przez T. Oberländera w rejonie Lwowa i Stanisławowa, skoordynowane z eksterminacją inteligencji polskiej w całej okupowanej Polsce pod kryptonimem Action A-B (specjalna akcja pacyfikacyjna), w tym również oficerów”. W Rosji kłamstwo katyńskie podtrzymywane było aż do schyłku istnienia państwa, wycofano się z niego dopiero 13 kwietnia w 1990 r., gdy komunikat TASS anonsował NKWD jako sprawcę zbrodni na polskich jeńcach. Dokumenty wskazujące na odpowiedzialność Politbiura WKP(b) za Zbrodnię Katyńską prezydent Rosji przekazał Polsce w 1992 r. Nie wszyscy przyjęli ten fakt do wiadomości, także w Polsce. W 2011 r. założyciel portalu im. Feliksa Dzierżyńskiego, prywatnie syn lewicowej posłanki Wandy Nowickiej, gloryfikował katyńskie ludobójstwo, a polskich oficerów nazwał „darmozjadami”. „Wystarczyło już tej bezczelności z czasów sanacji, gdy robotnicy i chłopi ich żywili” - tłumaczył.

„Katyń to nie my”

Współcześnie nastawiona imperialnie Rosja wraca do sprawy Katynia, a stare radzieckie kłamstwa dotyczące zbrodni wciąż mają poparcie rosyjskich instytucji państwowych. Choć nie tylko - po dziś dzień indywidualni epigoni „Kłamstwa katyńskiego”, tacy jak Jurij Muchin, podtrzymują fałszerską wersję o rzekomym niemieckim sprawstwie mordu w Katyniu. Prym wiodą jednak tzw. czynniki oficjalne. Z opublikowanej na stronie Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo- Historycznego rezolucji wynika, że powszechnie znana i doskonale udokumentowana odpowiedzialność NKWD za zbrodnię katyńską jest „informacyjno-propagandową kampanią” i że jakoby celem tej kampanii ma być „obarczenie ZSRR odpowiedzialnością za wybuch II wojny światowej”. W Rosji narasta fala negowania odpowiedzialności ZSRR za zbrodnię katyńską. Latem 2020 r. Władimir Putin opublikował w amerykańskim „The National Interest” tekst „Prawdziwe lekcje z 75. rocznicy II wojny światowej”, w którym sugerował, że Katyń był dziełem nie tyle Niemców, co kolaborantów Hitlera, a Polacy byli największymi kolaborantami hitlerowskimi. W domyśle znalazła się więc teza, że to właściwie Polacy odpowiadają za Katyń. Szukając winnych tragicznych wydarzeń II wojny, wiele uwagi poświęcił m.in. Polsce. Przypomniał dzieje i skutki traktatu wersalskiego, który „poniżył Niemcy”, ale też „układ monachijski” i podział Czechosłowacji, w którym „na równi z Niemcami partycypowała Polska”. To diametralna zmiana – jeszcze bowiem w 2010 r., podczas uroczystości katyńskich, Putin mówił: „Chylimy czoła przed tymi, którzy mężnie przyjęli tutaj śmierć - powiedział Władimir Putin podczas uroczystości na polsko-rosyjskim cmentarzu w Katyniu. Premier Rosji podkreślił, że nie można schować i ukryć pamięci o zbrodniach”. I dodawał: „Polscy i rosyjscy historycy pracują w tej chwili, aby tę prawdę odkryć i ułatwić otwarcie pomiędzy naszymi krajami. To pomoże nam uciec od ślepego zaułka niezrozumienia i ciągłego rozliczania się nawzajem, jak również ciągłego dzielenia krajów na te, które mają rację, i te, które są winne - oświadczył szef rosyjskiego rządu”.

„Polacy - antysemici”

W styczniu 2021 r. rosyjskie media obiegła wiadomość, że Władimir Putin polecił przygotowanie ustawy, która ma za zadanie „wprowadzić sankcje za zrównywanie ról ZSRR i III Rzeszy w II wojnie światowej”. Historycy natychmiast przypomnieli, że to próba zatarcia faktu, że do wybuchu konfliktu przyczynił się bezpośrednio właśnie sojusz rosyjsko-niemiecki, który przeszedł do historii pod nazwą paktu Ribbentrop-Mołotow. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, w odpowiedzi na monity polskiej ambasady w Moskwie, która informowała o konferencji historycznej, na której padły wypowiedzi „dążące do zakłamania faktów związanych ze Zbrodnią Katyńską w Twerze i Miednoje”. skomentował, że nic mu nie wiadomo o tym, „by doszło do jakiegokolwiek przewartościowania wydarzeń w Katyniu”. Jednocześnie zarzucił Polsce „zamykanie oczu na to, co wydarzyło się we wspólnej historii” Polski i Rosji. Historycy i politolodzy są zgodni, że Rosja używa dziś propagandy celowo i cynicznie. Polska przedstawiana jest jako kraj antysemicki, który zapętlił się w konszachtach z Adolfem Hitlerem, co stało się powodem wybuchu II wojny. W tym kontekście pakt Ribbentrop- -Mołotow, który dał Niemcom zielone światło do agresji na Polskę, jest ukazywany jako akt politycznej samoobrony Związku Radzieckiego. Wszystko wskazuje więc na to, że temat Katynia będzie wracał jeszcze nieraz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia