Niezwykłe losy nadzwyczajnego aktora, który stał się bohaterem musicalu

Dariusz Pawłowski
Portret Iry Aldridge’a autorstwa Tarasa Szewczenki (1858)
Portret Iry Aldridge’a autorstwa Tarasa Szewczenki (1858) Wikimedia Commons
Ira Aldridge pozostaje postacią tyle głośną, co ciągle nieodgadnioną. Być może uczyni go nam jeszcze bliższym warszawski musical.

Wybitny, jak głoszą przekazy, światowej sławy amerykańsko-brytyjski aktor, pierwszy w historii czarnoskóry tragik szekspirowski, Ira Frederick Aldridge, ostatni występ miał dać podczas swojej wizyty w Łodzi, w roku 1867. Niestety tutaj zmarł i został pochowany w ewangelickiej części Starego Cmentarza. Tyle właściwie wiemy obecnie w Łodzi o tej niezwykłej postaci - tak ważnej w dziejach teatru, jak dzisiaj zapoznanej. Dobrze zatem, że przypomni nam o niej w nowoczesnej, musicalowej formie Teatr Syrena. Z Warszawy.

Spektakl nosi tytuł „Czarny Szekspir. Burzliwe życia przypadki i nagła a zagadkowa śmierć w mieście Łodzi Iry Aldridge’a, Afrykańskiego Księcia” - jego premiera zaplanowana jest na 4 marca. Autorem libretta, tekstów piosenek oraz reżyserem jest Jacek Mikołajczyk, a kompozytorem muzyki i kierownikiem muzycznym przedsięwzięcia Tomasz Filipczak.

Jak wyjaśniają realizatorzy, akcja spektaklu będzie się toczyć w połowie XIX wieku w Europie, w dobie chwiejących się autorytarnych rządów państw i buzujących ruchów rewolucyjnych i narodowowyzwoleńczych. - Losy Aldridge’a splatały się bowiem z historią nie tylko teatru, ale i europejskich ruchów rewolucyjnych - podkreśla reżyser Jacek Mikołajczyk. - Musical „Czarny Szekspir” to fabularyzowana wariacja na temat jego biografii. Zastanowimy się, co by było, gdyby za jego kontaktami z europejskimi spiskowcami kryło się coś więcej niż tylko sympatia dla walki o lepszą przyszłość kontynentu. To będzie jednocześnie muzyczna opowieść o miłości, buncie, historii oraz - przede wszystkim - o teatrze.

Tytułową rolę zagra Mikołaj Woubishet, absolwent Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu, związany z tamtejszym Teatrem Muzycznym Capitol.

A jak samego siebie zagrałby Ira Aldridge? Jego aktorską klasę porównuje się do największych - Davida Garricka, Henry’ego Irvinga, Laurence’a Oliviera. Był pierwszym czarnoskórym aktorem szekspirowskim. Do jego popisowych kreacji miały należeć role Otella i Makbeta, ale wcielał się również w Ryszarda III, Króla Leara czy Shylocka. O wszystkim tym możemy przeczytać w zachowanych materiałach i publikacjach. O jego życiu prywatnym i motywacjach wiadomo znacznie mniej. Informacje dotyczące Aldridge’a są też często sprzeczne, ale pamiętajmy, iż był artystą i funkcjonował w środowisku, w którym wyolbrzymianie, a nawet przekręcanie faktów dotyczących biografii stanowiło element promocji.

Ira Aldridge urodził się w roku 1807 w Nowym Jorku. Był synem Daniela Aldridge, pastora i kobiety imieniem Lurona lub Luranah. Są jednak źródła, które podają, iż przyszedł na świat w Bel Air w stanie Maryland, albo w Senegalu w Afryce, jako wnuk wodza plemienia Fulah. Uczył się w African Free School, prowadzonej przez Towarzystwo Manumission.

Pierwsze doświadczenia aktorskie zdobywał w African Company, ale jako osiemnastolatek wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie grał w teatrach londyńskich i na tzw. prowincji. Szybko zdobył popularność i uznanie, a w roku 1852 rozpoczął swoje tournée po Europie. Występował w niemal wszystkich krajach kontynentu, m.in. na terenach dzisiejszych Belgii, Niemiec, Szwecji, Rosji, Czech, Francji, Turcji, Ukrainy, Danii, Węgier, Holandii, Serbii, Szwajcarii oraz Polski.

W naszym kraju był siedmiokrotnie. Jego interpretacja „Otella” miała przyczynić się do powstania pierwszego polskiego tłumaczenia tej sztuki - i wystawiono ją w 1862 roku w Warszawie, oczywiście z Aldridge’em w roli tytułowej. W roku 1858 aktor zagrał Ryszarda III w Krakowie - polska publiczność wtedy po raz pierwszy zobaczyła tę sztukę w teatrze.

Wszędzie, gdzie aktor był, wzbudzał entuzjazm i odnosił sukcesy. Grał w metropoliach i małych miastach, w teatrach i na zaimprowizowanych w rozmaitych miejscach scenach. Występował w podrzędnych lokalach i na królewskich dworach - np. u Fryderyka Wilhelma IV Pruskiego, który nadał aktorowi Złoty Medal Pierwszej Klasy za Osiągnięcia na Polu Sztuki i Nauki. Goszcząc na terenie Imperium Rosyjskiego poznał m.in. hrabiego Fiodora Tołstoja, aktora Michaiła Szczepkina oraz poetę i malarza Tarasa Szewczenkę, który wykonał słynny portret aktora. Aldridge otrzymał liczne medale i ordery, mianowano go honorowym członkiem wielu organizacji naukowych i kulturalnych, jak Cesarska i Arcyksiążęca Instytucja Matki Boskiej od Żłobka w Peszcie na Węgrzech, czy Królewskie Czeskie Konserwatorium w Pradze.

Francuski pisarz, dramaturg i reporter, Theophil Gautier, opisał sukcesy Iry Aldridge’a w swym głośnym dziele „Podróż do Rosji”, z roku 1896. A fetowany w tym kraju aktor był niebywale - w Sankt Petersburgu rozentuzjazmowana publiczność po jego przedstawieniu wyprzęgła z powozu konie i zaciągnęła pojazd do hotelu.

Aktorstwo, a szczególnie zawodowe podróże po kontynencie przynosiły mu niemałe dochody - Aldridge posiadał kilka posiadłości i nieruchomości w Anglii. Krótko przed śmiercią wynegocjował trasę obejmującą sto występów w Stanach Zjednoczonych - nie zdążył jej zrealizować. Był dwukrotnie w związku małżeńskim. Z pierwszą żoną, Margaret Gill, poślubioną wkrótce po przybyciu do Wielkiej Brytanii, spędził czterdzieści lat, aż do jej śmierci. Ostatnie dwa lata swego życia był żonaty z Amandą von Brandt. Miał troje dzieci.

W roku 1867 do Łodzi Ira Aldridge przyjechał na zaproszenie Augusta Hentschela, współwłaściciela zajazdu „Paradyż”, mieszczącego się przy ul. Piotrkowskiej 175 i w którym w połowie lat pięćdziesiątych XIX wieku została uruchomiona pierwsza w Łodzi scena teatralna. Miał tu zagrać Otella wraz z lokalnym zespołem - niestety, w trakcie podróży zachorował, prawdopodobnie na zapalenie płuc i po przybyciu do Łodzi zmarł 7 sierpnia. Jego pogrzeb zamienił się w ogromną uroczystość, trwającą ponad dziesięć godzin, a miasto nie szczędziło funduszy na jej organizację. Trumnę z ciałem aktora spod teatru na Stary Cmentarz odprowadzał nieprzebrany tłum mieszkańców miasta. Na czele konduktu szli pastor i kantor ewangelickiej parafii św. Mateusza. Na całej trasie żałobne pieśni śpiewała młodzież z Towarzystwa Muzycznego, które działało przy parafii oraz połączone chóry i zespoły śpiewacze z całego miasta, z akompaniamentem orkiestry pułku rosyjskich dragonów. Niesiono sztandary okryte kirem, a na czerwonych, aksamitnych poduszkach odznaczenia nadane aktorowi za życia oraz ogromny wieniec laurowy. Karawan, na którym umieszczono ciało Aldridge’a ciągnęły cztery konie. Obok postępowali członkowie Bractwa Kurkowego w paradnych strojach, ze strzelbami na ramionach i sztandarem. Jako pierwszy z żałobników tuż za karawanem kroczył August Hentschel, obok niego prezydent miasta, Edmund Pohlens, a następnie przedstawiciele łódzkich cechów. W zamkniętym powozie jechała zrozpaczona wdowa, za nią sznur pojazdów miejskiej elity. W mieście biły kościelne dzwony, a pochód przeszedł ulicą Piotrkowską w kierunku nekropolii.

Choć po śmierci Ira Aldridge został w Europie nieco zapomniany, to dzięki swojemu dorobkowi i zaangażowaniu w walkę o prawa czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych jest tam do dziś postacią cenioną - dość powiedzieć, że istnieje tam obecnie około 70 teatrów jego imienia, są także mające go za patrona zespoły teatralne, uczelnie, ulice. W siedzibie brytyjskiego The Royal Shakespeare Company znajduje się krzesło z jego imieniem, a te nadawano tylko najwybitniejszym aktorom.

23 lata po śmierci aktora jego córka - primadonna Suranah Aldridge - przeznaczyła zysk z koncertu w łódzkim teatrze „Thalia”, na postawienie zachowanego do dziś nagrobka. Grób Iry Aldridge odnowiono w roku 2001. W roku 2014 odsłonięto tablicę upamiętniającą aktora na ścianie kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 175. Teraz nie tylko Łódź będzie mogła przywołać jego pamięć w stolicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia