Wybitny, jak głoszą przekazy, światowej sławy amerykańsko-brytyjski aktor, pierwszy w historii czarnoskóry tragik szekspirowski, Ira Frederick Aldridge, ostatni występ miał dać podczas swojej wizyty w Łodzi, w roku 1867. Niestety tutaj zmarł i został pochowany w ewangelickiej części Starego Cmentarza. Tyle właściwie wiemy obecnie w Łodzi o tej niezwykłej postaci - tak ważnej w dziejach teatru, jak dzisiaj zapoznanej. Dobrze zatem, że przypomni nam o niej w nowoczesnej, musicalowej formie Teatr Syrena. Z Warszawy.
Spektakl nosi tytuł „Czarny Szekspir. Burzliwe życia przypadki i nagła a zagadkowa śmierć w mieście Łodzi Iry Aldridge’a, Afrykańskiego Księcia” - jego premiera zaplanowana jest na 4 marca. Autorem libretta, tekstów piosenek oraz reżyserem jest Jacek Mikołajczyk, a kompozytorem muzyki i kierownikiem muzycznym przedsięwzięcia Tomasz Filipczak.
Jak wyjaśniają realizatorzy, akcja spektaklu będzie się toczyć w połowie XIX wieku w Europie, w dobie chwiejących się autorytarnych rządów państw i buzujących ruchów rewolucyjnych i narodowowyzwoleńczych. - Losy Aldridge’a splatały się bowiem z historią nie tylko teatru, ale i europejskich ruchów rewolucyjnych - podkreśla reżyser Jacek Mikołajczyk. - Musical „Czarny Szekspir” to fabularyzowana wariacja na temat jego biografii. Zastanowimy się, co by było, gdyby za jego kontaktami z europejskimi spiskowcami kryło się coś więcej niż tylko sympatia dla walki o lepszą przyszłość kontynentu. To będzie jednocześnie muzyczna opowieść o miłości, buncie, historii oraz - przede wszystkim - o teatrze.
Tytułową rolę zagra Mikołaj Woubishet, absolwent Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu, związany z tamtejszym Teatrem Muzycznym Capitol.
A jak samego siebie zagrałby Ira Aldridge? Jego aktorską klasę porównuje się do największych - Davida Garricka, Henry’ego Irvinga, Laurence’a Oliviera. Był pierwszym czarnoskórym aktorem szekspirowskim. Do jego popisowych kreacji miały należeć role Otella i Makbeta, ale wcielał się również w Ryszarda III, Króla Leara czy Shylocka. O wszystkim tym możemy przeczytać w zachowanych materiałach i publikacjach. O jego życiu prywatnym i motywacjach wiadomo znacznie mniej. Informacje dotyczące Aldridge’a są też często sprzeczne, ale pamiętajmy, iż był artystą i funkcjonował w środowisku, w którym wyolbrzymianie, a nawet przekręcanie faktów dotyczących biografii stanowiło element promocji.
Ira Aldridge urodził się w roku 1807 w Nowym Jorku. Był synem Daniela Aldridge, pastora i kobiety imieniem Lurona lub Luranah. Są jednak źródła, które podają, iż przyszedł na świat w Bel Air w stanie Maryland, albo w Senegalu w Afryce, jako wnuk wodza plemienia Fulah. Uczył się w African Free School, prowadzonej przez Towarzystwo Manumission.
Pierwsze doświadczenia aktorskie zdobywał w African Company, ale jako osiemnastolatek wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie grał w teatrach londyńskich i na tzw. prowincji. Szybko zdobył popularność i uznanie, a w roku 1852 rozpoczął swoje tournée po Europie. Występował w niemal wszystkich krajach kontynentu, m.in. na terenach dzisiejszych Belgii, Niemiec, Szwecji, Rosji, Czech, Francji, Turcji, Ukrainy, Danii, Węgier, Holandii, Serbii, Szwajcarii oraz Polski.
W naszym kraju był siedmiokrotnie. Jego interpretacja „Otella” miała przyczynić się do powstania pierwszego polskiego tłumaczenia tej sztuki - i wystawiono ją w 1862 roku w Warszawie, oczywiście z Aldridge’em w roli tytułowej. W roku 1858 aktor zagrał Ryszarda III w Krakowie - polska publiczność wtedy po raz pierwszy zobaczyła tę sztukę w teatrze.
Wszędzie, gdzie aktor był, wzbudzał entuzjazm i odnosił sukcesy. Grał w metropoliach i małych miastach, w teatrach i na zaimprowizowanych w rozmaitych miejscach scenach. Występował w podrzędnych lokalach i na królewskich dworach - np. u Fryderyka Wilhelma IV Pruskiego, który nadał aktorowi Złoty Medal Pierwszej Klasy za Osiągnięcia na Polu Sztuki i Nauki. Goszcząc na terenie Imperium Rosyjskiego poznał m.in. hrabiego Fiodora Tołstoja, aktora Michaiła Szczepkina oraz poetę i malarza Tarasa Szewczenkę, który wykonał słynny portret aktora. Aldridge otrzymał liczne medale i ordery, mianowano go honorowym członkiem wielu organizacji naukowych i kulturalnych, jak Cesarska i Arcyksiążęca Instytucja Matki Boskiej od Żłobka w Peszcie na Węgrzech, czy Królewskie Czeskie Konserwatorium w Pradze.
Francuski pisarz, dramaturg i reporter, Theophil Gautier, opisał sukcesy Iry Aldridge’a w swym głośnym dziele „Podróż do Rosji”, z roku 1896. A fetowany w tym kraju aktor był niebywale - w Sankt Petersburgu rozentuzjazmowana publiczność po jego przedstawieniu wyprzęgła z powozu konie i zaciągnęła pojazd do hotelu.
Aktorstwo, a szczególnie zawodowe podróże po kontynencie przynosiły mu niemałe dochody - Aldridge posiadał kilka posiadłości i nieruchomości w Anglii. Krótko przed śmiercią wynegocjował trasę obejmującą sto występów w Stanach Zjednoczonych - nie zdążył jej zrealizować. Był dwukrotnie w związku małżeńskim. Z pierwszą żoną, Margaret Gill, poślubioną wkrótce po przybyciu do Wielkiej Brytanii, spędził czterdzieści lat, aż do jej śmierci. Ostatnie dwa lata swego życia był żonaty z Amandą von Brandt. Miał troje dzieci.
W roku 1867 do Łodzi Ira Aldridge przyjechał na zaproszenie Augusta Hentschela, współwłaściciela zajazdu „Paradyż”, mieszczącego się przy ul. Piotrkowskiej 175 i w którym w połowie lat pięćdziesiątych XIX wieku została uruchomiona pierwsza w Łodzi scena teatralna. Miał tu zagrać Otella wraz z lokalnym zespołem - niestety, w trakcie podróży zachorował, prawdopodobnie na zapalenie płuc i po przybyciu do Łodzi zmarł 7 sierpnia. Jego pogrzeb zamienił się w ogromną uroczystość, trwającą ponad dziesięć godzin, a miasto nie szczędziło funduszy na jej organizację. Trumnę z ciałem aktora spod teatru na Stary Cmentarz odprowadzał nieprzebrany tłum mieszkańców miasta. Na czele konduktu szli pastor i kantor ewangelickiej parafii św. Mateusza. Na całej trasie żałobne pieśni śpiewała młodzież z Towarzystwa Muzycznego, które działało przy parafii oraz połączone chóry i zespoły śpiewacze z całego miasta, z akompaniamentem orkiestry pułku rosyjskich dragonów. Niesiono sztandary okryte kirem, a na czerwonych, aksamitnych poduszkach odznaczenia nadane aktorowi za życia oraz ogromny wieniec laurowy. Karawan, na którym umieszczono ciało Aldridge’a ciągnęły cztery konie. Obok postępowali członkowie Bractwa Kurkowego w paradnych strojach, ze strzelbami na ramionach i sztandarem. Jako pierwszy z żałobników tuż za karawanem kroczył August Hentschel, obok niego prezydent miasta, Edmund Pohlens, a następnie przedstawiciele łódzkich cechów. W zamkniętym powozie jechała zrozpaczona wdowa, za nią sznur pojazdów miejskiej elity. W mieście biły kościelne dzwony, a pochód przeszedł ulicą Piotrkowską w kierunku nekropolii.
Choć po śmierci Ira Aldridge został w Europie nieco zapomniany, to dzięki swojemu dorobkowi i zaangażowaniu w walkę o prawa czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych jest tam do dziś postacią cenioną - dość powiedzieć, że istnieje tam obecnie około 70 teatrów jego imienia, są także mające go za patrona zespoły teatralne, uczelnie, ulice. W siedzibie brytyjskiego The Royal Shakespeare Company znajduje się krzesło z jego imieniem, a te nadawano tylko najwybitniejszym aktorom.
23 lata po śmierci aktora jego córka - primadonna Suranah Aldridge - przeznaczyła zysk z koncertu w łódzkim teatrze „Thalia”, na postawienie zachowanego do dziś nagrobka. Grób Iry Aldridge odnowiono w roku 2001. W roku 2014 odsłonięto tablicę upamiętniającą aktora na ścianie kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 175. Teraz nie tylko Łódź będzie mogła przywołać jego pamięć w stolicy.