Początki „Słonecznej uczelni” w czasach, gdy niebo zasłaniały ciemne chmury...

Michał Rygiel
Renata Mauer-Różańska, mistrzyni olimpijska, a także radna Wrocławia
Renata Mauer-Różańska, mistrzyni olimpijska, a także radna Wrocławia
Gdy rada wydziału Studium Wychowania Fizycznego we Wrocławiu zebrała się po raz pierwszy, dookoła budynku SWF-u wciąż były ruiny i okopy...

Wrocław nadal leżał w gruzach po tym, jak w 1945 Sowieci i Polacy odbijali z rąk nazistów Festung Breslau. Wtedy to założyciel i pierwszy rektor Andrzej Klisiecki powiedział: „Nie martwcie się tym, przyjdą fachowcy i odbudują, ale wy macie ważniejszą robotę, wy macie odbudować człowieka, zniszczonego w Polsce przez wojnę, zarówno moralnie, jak i fizycznie”.

Od tych słów zaczęła się trwająca już 70 lat historia Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu.

Napisać, że początki nie były łatwe, to nic nie napisać. Inicjatywa powstania Studium Wychowania Fizycznego przy Wydziale Lekarskim Uniwersytetu i Politechniki wyszła z Kuratorium Okręgu Szkolnego we Wrocławiu. Za tym rozwiązaniem optował zwłaszcza Zbigniew Skrocki, który przed wojną ukończył CIWF w Warszawie. Koniecznie chciał on wykorzystać wszystkie poniemieckie obiekty sportowe, które nie uległy zniszczeniu.

Na Dolnym Śląsku w 1945 roku było zaledwie dziewięciu nauczycieli wychowania fizycznego. Skrocki planował powiększyć tę liczbę do 250. Centralnym punktem jego programu miał być Wrocław, miasto, w którym po wojnie nikt nie był wykwalifikowany do prowadzenia zajęć z wuefu. Dzięki współpracy z Tadeuszem Nowakowskim, pracownikiem kuratorium, udało się przekonać rektora Uniwersytetu i Politechniki do założenia studium. Na lokalizację wybrano placówkę przy ul. Witelona, dawną siedzibę niemieckiego instytutu wychowania fizycznego. Trzeba było ją jednak odbudować, a Klisiecki musiał zapewniać rektora, że placówka nie będzie ciężarem finansowym.

Przez długi czas wnioski pionierów AWF-u były niemal z miejsca odrzucane przez ministerstwo oświaty. Dopiero w październiku 1946 roku ogłoszono sukces. W listopadzie ruszył roczny, przyspieszony kurs przystosowawczy. Zajęcia trwały od poniedziałku do soboty, codziennie od 8 rano, a anatomii i fizjologii - przedmiotów niezwykle nielubianych przez dzisiejszą młodzież - było w nadmiarze. Ministerstwo odbudowy dopiero w lutym 1947 roku przyznało środki na remont bazy, ale Wrocławska Dyrekcja Odbudowy dziwnym trafem nie potrafiła wyznaczyć odpowiedzialnej za ów remont firmy.

Sprawy w swoje ręce, jak zawsze podczas trudnych początków, musieli wziąć sami studenci i pracownicy, którzy nadal nie mieli etatów. Jak wiadomo, ciężka praca cementuje przyjaźnie i nie inaczej było w SWF-ie.

- Wszystkich wspominam z szacunkiem i podziwem. W parze z zapałem szedł upór w pracy i nauce samych studentów. Szukaliśmy nie tylko wiedzy i podstaw materialnego bytu, ale i wyżycia się w nowej, twórczej pracy. W budowie nowego jutra grzebiącego koszmar wojny. Wzory mieliśmy tuż obok, na uczelni - wspominał Adam Dotzauer, jeden ze pierwszych studentów SWF.

Atmosfera była na tyle dobra, że niemalże natychmiast zaczęto określać Studium mianem „Słonecznej Uczelni”. Miano to pozostało do dziś - mówi się, że gdy nad całym Wrocławiem pada deszcz, to na kampusie AWF-u i tak świeci słońce.

Niestety, chmury zaciągały się nad całym krajem. Do głosu coraz agresywniej dochodzili komuniści, którzy zaczęli podporządkowywać sobie wszystkie elementy życia społecznego. Wkrótce studenci „dążyli do poprawy zdrowia wśród mas ludowych, a tym samym ich lepszego jutra” czy też wyruszali „na walkę o kulturę fizyczną na różnych odcinkach”. Wyniki sportowe zostały w tle.

Pewien artykuł w „Słowie Polskim” uzasadniał rozwój SWF-u na podstawie… polowania na stonkę ziemniaczaną. „Młodzież SWF-u ruszyła na PGR-y nie tylko z pokazem sportu, ale i z nawiązaniem przyjaźni z młodzieżą wsi. Studentki ruszyły w pole. Zebrano i złożono komisji 684 larwy. Na przykładzie studentów Wrocławia mieszkańcy Szczytna zrozumieli sens socjalistycznej kultury fizycznej, która wychowuje budowniczych nowej Polski”.

Rafał Kubacki, judoka, polityk, samorządowiec, aktor
Rafał Kubacki, judoka, polityk, samorządowiec, aktor

Okres stalinizmu przyniósł jedną ważną zmianę. W listopadzie 1950 roku SWF został autonomiczną jednostką - Wyższą Szkołą Wychowania Fizycznego. Rektorem został Andrzej Klisiecki, a koncentrowano się na wpływie ćwiczeń na zdrowie i sprawność organizmu. Lecz nie do końca.

Władze partyjne walczyły bowiem o „nowe oblicze polityczne uczelni”. Zaczęto proces ideologizacji, miały miejsca zwolnienia polityczne - w 1953 roku do odejścia został zmuszony sam Zbigniew Skrocki. Zwolniono także Jana Bujwida, syna Odona, trenera wioślarzy, który przygotowywał kadrę do IO w Helsinkach. Na najwyższym szczeblu nikt tych ruchów nie kontestował. Ważne, żeby uczelnia realizowała podstawy marksizmu-leninizmu.

Po 1956 roku WSWF zmieniła kierunek. Zamiast szkolenia specjalistów, skupiano się głównie na budowaniu uczelni akademickiej. Za tą zmianą stał Jan Konopnicki, nowy rektor uczelni. Przez następne lata powstawały nowe katedry, broniono pierwsze doktoraty i uzyskiwano habilitacje.

W 1966 WSWF sama mogła przeprowadzać przewody doktorskie. Jej popularność rosła, coraz więcej osób podejmowało studia, ale też i ich nie kończyło. Trudności finansowe przeszkadzały w rozbudowie infrastruktury. Kluczowe dla rozwoju uczelni projekty wstrzymywano - nowe obiekty oraz własny dom studencki musiały jeszcze zaczekać.

Oddech nastąpił dopiero pod sam koniec 1972 roku. 11 grudnia na mocy decyzji Rady Ministrów WSWF stała się Akademią Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Pierwszym rektorem został Julian Jonkisz, a AWF podzielono na dwa wydziały - Wychowania Fizycznego oraz Turystyki i Rekreacji. Jonkisz miał plan, który za wszelką cenę chciał zrealizować. Zdecydował się więc przekonać I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka do przekazania AWF-owi terenów Stadionu Olimpijskiego. Władze, które naówczas przywiązywały ogromną wagę do popularyzacji ruchu i rekreacji, przychyliły się do tego pomysłu. Wreszcie, aczkolwiek nadal powoli, ruszyły inwestycje. W 1976 roku powstał dom studencki Spartakus. Powołano także klub AZS AWF, zaczęły mnożyć się sukcesy sportowe. Wydawało się, że nastąpił względny okres stabilizacji. Nie trwał on jednak długo - powstanie Solidarności wpłynęło na Akademię. KZ NSZZ „Solidarność” AWF dążyła do ogólnopolskiego porozumienia szkół. NZS AWF zorganizowało w listopadzie 1981 roku strajk - studenci zajęli salę przy ul. Witelona i kilka budynków Stadionu Olimpijskiego.

W trakcie stanu wojennego internowano sześciu pracowników, w tym późniejszego rektora Tadeusza Bobera. Lipiec 1982 roku przyniósł weryfikację kadry, również pod kątem poglądów politycznych. Kilkanaście osób zwolniono bądź zrezygnowały same. W następnych latach SB nakłaniało studentów do współpracy.

Przez stan wojenny wstrzymano praktycznie wszelkie inwestycje - dopiero pod koniec 1982 ruszył remont „Zameczku” przy ul. Rzeźbiarskiej. Remont okazał się symbolem tamtych czasów. Wykonawcy lekceważyli zadanie, dyrekcja uczelni była zaś nieudolna. W efekcie renowacja trwała aż pięć lat. Jednak serce Akademii, tereny przy Stadionie Olimpijskim, pozostało nietknięte. Co więcej, niektórzy chcieli przenieść AWF do Sobótki. Jak mówiono, „odległość około 30 km od Wrocławia to nie problem, zwłaszcza biorąc pod uwagę przewidywaną elektryfikację kolei”. Dramatyczną sytuację tych lat podsumowuje najlepiej rektor Zagrobelny podczas inauguracji roku akademickiego 1984/85. - Nie brakuje nam tylko studentów, poza tym cierpimy na niedostatek dosłownie wszystkiego - zaznaczał ze smutkiem rektor.

Pociechą w tym trudnym czasie mógł być sport - zawodnicy AZS-u AWF-u zdobyli od 1976 do 1986 roku dziewięć medali mistrzostw świata, sześć krążków mistrzostw Europy i aż 521 na mistrzostwach Polski.

W okresie transformacji AWF musiał zmienić niemal wszystko. Wreszcie ograniczono liczbę godzin z nauk społeczno-politycznych na korzyść przedmiotów kierunkowych. Główny nacisk położono na wychowanie dla kultury fizycznej. Najważniejszym wyzwaniem było znalezienie funduszy na działanie statutowe. W 1992 wzniesiono pawilon P-1, a lata 1993-1996 przyniosły długo wyczekiwany remont infrastruktury Stadionu Olimpijskiego, co jednak wiązało się z koniecznością sprzedaży niektórych budynków (np. ośrodka Na Grobli).

Renata Mauer-Różańska, mistrzyni olimpijska, a także radna Wrocławia
Renata Mauer-Różańska, mistrzyni olimpijska, a także radna Wrocławia

Akademia nie uchroniła się przed wielką wodą. Już pierwsza fala powodzi z 1997 roku zniszczyła stadion przy ul. Witelona, uszkodzeniu uległ oddany ledwie rok wcześniej kompleks Stadionu Olimpijskiego. Szkody wyceniono na 4,4 miliona złotych. Na szczęście już rok później udało się wyremontować dziewięć obiektów, w tym matecznik przy Witelona. W 1997 wzniesiono budynek P-3, dwa lata później P-2, zaś w 2000 roku powstała wielofunkcyjna hala sportowa.

XXI wiek to okres dynamicznego rozwoju uczelni - władze postawiły sobie za cel zbudowanie prestiżu i wysokiej rangi w ogólnopolskim systemie edukacji. Akademia Wychowania Fizycznego przyciągała coraz więcej studentów, koniecznością było otwieranie nowych kierunków, katedr i wydziałów. Uczelnia pięła się także w rankingach - rokrocznie zajmuje czołowe miejsca w zestawieniu branżowego portalu „Perspektywy”, jest także najpopularniejszym AWF-em w kraju i dziewiątą najpopularniejszą uczelnią wśród wszystkich szkół wyższych.

Akademia to ludzie

Korytarz hali wielofunkcyjnej oraz kilka sal tego budynku wypełniają setki zdjęć wielkich sportowców i trenerów, którzy przeszli przez mury AWF-u.Z całego panteonu wystarczy wymienić tylko Rafała Kubackiego, Renatę Mauer-Różańską, Ryszarda Szurkowskiego, Józefa Zapędzkiego, Kazimierza Górskiego, Wiesława Błacha czy Mieczysława Łopatkę. A znakomitych, zasłużonych dla polskiego sportu postaci jest znacznie więcej. - „Słoneczna Uczelnia” żyje w nas, w gronie starszych absolwentów. Ludzi, którzy chodzili w podartych portkach, ale byli uśmiechnięci, pełni radości życia i zapału do działania. Jak padało hasło, że trzeba coś zrobić, robili to bardzo chętnie, bez popędzania. Mocnym spoiwem była „nasza Słoneczna Uczelnia” - tłumaczył w jednym z wywiadów były rektor, Julian Jonkisz.

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia