27 kwietnia 1986 roku, dzień po katastrofie w Czarnobylu, zapadła decyzja o (w pierwotnych zamiarach czasowej) ewakuacji miasta. Około 50 tysięcy mieszkańców do wieczora musiało opuścić swoje domy.
Między godziną 14 a 16 przebiegła właściwa ewakuacja. Dwie godziny później oddziały milicji ponownie przeszukały miasto, odnajdując 20 osób, które chciały uniknąć wyjazdu. Dla pracowników elektrowni i ich rodzin zbudowano później nowe miasto Sławutycz.
Obecnie Prypeć stanowi skansen ostatnich lat epoki radzieckiej. W opuszczonych budynkach znaleźć można rzeczy pozostawione przez jego byłych mieszkańców. W okolicach Prypeci znajdują się całkowicie opuszczone wsie.
Po latach od katastrofy miasto było regularnie plądrowane. Obecnie stanowi atrakcję turystyczną. Strefa jest rozkradana, zarówno przez turystów jak i poszukiwaczy złomu. Znikają nawet najbardziej skażone przedmioty, jak na przykład kombinezony likwidatorów.
Exodus niepotrzebny?
Diabelski młyn w parku rozrywki
(fot. Wikimedia Commons)
Dziś uważa się, że niepotrzebnie przesiedlono na stałe ludność miasta i okolicznych wsi. Przeprowadzona w dzień po awarii reaktora ewakuacja miała uzasadnienie, gdyż w tym dniu istniała możliwość przebicia się stopionego rdzenia do dolnych pomieszczeń, w których mogła znajdować się woda, przez co wybuch pary wodnej mógł skazić miasto.
Ówczesne władze nakazały ewakuować ludność z terenów skażonych cezem-137 na poziomie powyżej 37 kBq/m2. Zalecenie to było niczym nieuzasadnione, gdyż takie skażenie generuje dawkę promieniowania 0,2 mSv/rok, czyli ponad dziesięciokrotnie mniejszą niż średnia dawka pochodząca od naturalnych źródeł promieniowania.
Jeszcze do 1992 roku na skutek decyzji polityczno-administracyjnych ewakuowano i przesiedlano ludność - często wbrew opiniom specjalistów.
Teraz maksymalna moc dawki rejestrowana w Prypeci jest mniejsza niż wartość tła naturalnego występującego w wielu miejscach na świecie, np. w wielu rejonach Iranu, Finlandii, Szwecji, Francji czy Hiszpanii.