Ten z niemieckich oprawców, który 9 września 1939 r. robił zdjęcia zakładnikom stojącym na Starym Rynku w Bydgoszczy nie mógł nie zwrócić uwagę na wyróżniającą się sylwetkę jednego z mężczyzn w białej koszuli.
- Jest wielce prawdopodobne, że na fotografii z egzekucji stoi Zygmunt Hanusiak. To mężczyzna w białej koszuli i ogolonej głowie. We wspomnieniach Zofii Murawskiej jest mowa, że "rodzina rozpoznała ich po białych koszulach" - przypuszcza Donata Matecka, bydgoszczanka spowinowacona z rodziną Hanusiaków.
Zygmunt, najstarszy spośród dziesięciorga dzieci Genowefy (1875-1952) i Franciszka Hanusiaków (1872-1963), urodził się 16 lutego 1900 r. w Dębicy. Tam w 1910 r. ukończył 3-klasową szkołę niższą i gimnazjum (15 czerwca 1920 r.). Gdy latem 1920 r. u granic II RP pojawiła się "bolszewicka zaraza", poszedł na ochotnika walczyć za ojczyznę (został uhonorowany odznaką "Ojczyzna w potrzebie"). Za zasługi dla kraju został odznaczony Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości.
Już w wolnej Polsce był słuchaczem Akademii Handlowej w Krakowie (ukończył w 1921 r.). W 1926 r. stanął przed Komisją Egzaminacyjną dla kandydatów na nauczycieli szkół handlowych we Lwowie.
Karierę zawodową rozpoczynał w Sosnowcu - do listopada 1921 r. odbywał praktykę w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej. W latach 1922-1932 był bilansistą - m.in. w Fabryce Lin Drucianych w Sosnowcu i w Towarzystwie Ubezpieczeń "Przezorność" w Bydgoszczy; pracował też jako nadzorca sądowy w Fabryce Pianin i Fortepianów.
Praca "biurowa" nie była jedynym zajęciem Zygmunta Hanu-siaka. W dokumentach uratowanych z wojennej zawieruchy przez Michalinę Henrykę Hanusiak, córkę Janiny z d. Bloch i Aleksandra Hanusiaka (najmłodszy z sześciorga braci Hanusiaków) wynika, że od 1922 r. był nauczycielem w Miejskiej Szkole Handlowej w Bydgoszczy, a w latach 1922-1930 prowadził m.in. zajęcia w Dokształcającej Szkole Kupieckiej, kursy dokształcające dla podoficerów bydgoskiego garnizonu i kursy przygotowawcze w Izbie Rzemieślniczej.
Z akt pochodzących z Archiwum Państwowego w Poznaniu wynika, że w 1933 r. Zygmunt Hanusiak był nauczycielem miano-wanym z Miejskiej Szkole Handlowej. Z innego dokumentu dowiadujemy się, że znalazł zatrudnienie w 3-klasowej Miejskiej Koedukacyjnej Szkole Handlowej w "charakterze nauczyciela", gdzie uczył przedmiotów "ekonomiczno handlowych" (arytmetyka, księgowość, handel, korespondencja, historia gospodarcza, geografia gospodarcza, towaroznawstwo).
Wśród ocalałych archiwaliów znajduje się niezwykle ważny dokument - to nominacja z 20 grudnia 1937 r., podpisana przez prezydenta Leona Barciszewskiego.
"Zarząd Miejski w Bydgoszczy powołuje niniejszym Pana Zyg-munta Hanusiaka (...) z dniem 1 stycznia 1938 r. na stanowisko etatowego nauczyciela do Miejskiego Gimnazjum Kupieckiego w Bydgoszczy dożywotnio z prawem do emerytury..."
I pewnie by jej doczekał, jak dziesiątki nauczycieli pozostałych bydgoskich szkół, gdyby nie zbrodnicza inwazja Niemiec na Pol-skę i eksterminacyjna polityka okupanta.
Jak to się stało, że Zygmunt wraz z Franciszkiem i Zdzisławem znaleźli się wśród zakładników rozstrzelanych 9 września na Starym Rynku?
Tragedię braci i dramat ich bliskich znamy z dokumentów Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Bydgoszczy z 1948 r. Jest tam zeznanie Zofii Murawskiej, siostry Hanusiaków. Dowiadujemy się, że Niemcy zrobili rewizję w mieszkaniu Hanusiaków, po czym zabrali braci oraz ich ojca Franciszka (miał wówczas 60 lat) do więzienia na Wałach Jagiellońskich.
„Ojciec wrócił szybko, bracia wieczorem. Zostali zwolnieni warunkowo. Uprzedzono ich, że gdy w mieście padnie choć jeden strzał, będą rozstrzelani. Następnego dnia mieli zameldować się na Wałach Jagiellońskich” - zeznawała Murawska.
I zameldowali się, bo byli ludźmi honoru. 9 września, po południu, od zarządcy Cmentarza Nowofarnego dotarła na ul. Nową tragiczna wiadomość.
„Zdążyliśmy zobaczyć zwłoki. Widzieliśmy krwawe plamy na głowach i w okolicy brzucha” - czytamy w zeznaniu Zofii Murawskiej.
Bracia zostali pochowani na Cmentarzu Nowofarnym. Kilka lat później byli ekshumowani i przeniesieni na cmentarz Rakowicki Krakowie, gdzie znajduje się rodzinny grób Hanusiaków.
- Rodzice braci zostali wysiedleni ze swojej kamienicy w Bydgoszczy przy ul. Nowej 10 i deportowani do Generalnego Gubernatorstwa. Towarzyszyły im dwie córki - Janina i Henryka. Po wojnie zamieszkali w Krakowie. Tam też są pochowani - informuje pani Donata.