Dziesiątki zakładników, ponad 40 rozstrzelanych w kilku egzekucjach, przeprowadzonych na Starym Rynku 9 i 10 września 1939 r. Te tragiczne wydarzenia znamy nie tylko z relacji świadków, którzy po wojnie składali zeznania, ale także ze zdjęć robionych przez niemieckich zbrodniarzy. Z wyjątkiem kilku osób, w tym ks. kanonika Kazimierza Stepczyńskiego nie udało się dotąd rozpoznać innych nieszczęśników. Aż do niedawna.
Autorem zgoła sensacyjnego odkrycia jest Marcin Stawluk, nauczyciel z Gimnazjum Publicznego im. Mariana Rejewskiego w Białych Błotach. Twierdzi, że mężczyzna z rękami na piersiach (zdjęcie obok) to Franciszek Hanusiak, jeden z trzech braci (był jeszcze Zygmunt i Zdzisław), którzy zostali zabici pod kościołem Ignacego Loyoli 9 września.
O dramacie braci Hanusiaków pisałam w "Albumie" we wrześniu 2008 r. Rozmawiałam wówczas z sędziwą Eleonorą Czyżewską, sąsiadką Hanusiaków z ul. Nowej (rodzina Hanusiaków mieszkała w kamienicy pod numerem 10, przed zmianą numeracji w roku 1931 dom miał numer 8). Najstarszy z Hanusiaków, Zygmunt (rocznik 1900), był nauczycielem. W jego ślady poszedł młodszy brat Franciszek. Zdzisław został urzędnikiem.
W zbiorach Muzeum Oświaty znajdują się zdjęcia i informacje o pomordowanych nauczycielach i ich fotografie. - Z dokumentów, które posiadamy wynika, że Franciszek Hanusiak uczył w Gimnazjum Kupieckim. Jego starszy brat Zygmunt był nauczycielem w Miejskiej Szkole Handlowej, jak również w Gimnazjum Kupieckim. Bracia Hanusiakowie byli jedynymi nauczycielami wśród rozstrzelanych 9 września na Starym Rynku. Większość profesorów zginęła w Dolinie Śmierci w Fordonie - mówiła nam wówczas Ilona Wierzbowska.
Dramat braci i ich rodziny poznajemy z dokumentów Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich z 1948 r. Jest tam zeznanie Zofii Murawskiej, siostry Hanusiaków. Dowiadujemy się z niego, że Niemcy zrobili rewizję w mieszkaniu, po czym zabrali braci oraz ich ojca Franciszka (miał wówczas 60 lat) do więzienia na Wały Jagiellońskie.
"Ojciec wrócił szybko, bracia wieczorem. Zostali zwolnieni warunkowo. Uprzedzono ich, że gdy w mieście padnie choć jeden strzał, będą rozstrzelani. Następnego dnia mieli zameldować się na Wałach Jagiellońskich" - zeznawała Murawska.
9 września, po południu, rodzina poznała tragiczną wiadomość. Przekazała ją matka Adriana Sikorskiego, zarządcy Cmentarza Nowofarnego, dokąd przywieziono ciała zabitych na Starym Rynku bydgoszczan. Ojciec i siostra pojechali na cmentarz.
"Zdążyliśmy zobaczyć zwłoki. Widzieliśmy krwawe plamy na głowach i w okolicy brzucha" - zeznawała siostra Hanusiaków. Prokurator pokazał jej fotografie zrobione przez Niemców już po egzekucji. Rozpoznała braci. W białych koszulach leżeli pod ścianą kościoła pojezuickiego.
Zdaniem Marcina Stawluka na zdjęciu sprzed egzekucji jest Franciszek. Skąd ta informacja? - Przypadek sprawił, że odkryłem tę postać. Badając postać i sukcesy lekkoatlety Polonii Klemensa Biniakowskiego natknąłem się na Franciszka Hanusiaka, który w 1932 roku, podobnie jak ,,Biniak", zdobył medal Mistrzostw Polski w lekkoatletyce - mówi pan Marcin.
Hanna Sowińska
GAZETA POMORSKA