Do tak zwanego "pogromu chojnickiego", manisfestacji przeciwko ludności żydowskiej Chojnic doszło wiosną i latem 1900 roku. Były one następstwem zabójstwa ucznia gimnazjalnego z pobliskiego Przechlewa, Ernesta Wintera. Skutkiem było zdemolowanie jednego żydowskiego domu i synagogi.
W następnych dniach zaczęto znajdować jego poćwiartowane zwłoki w różnych częściach miasta. Utrudniło to śledztwo, tym bardziej, że sprzeczne wyniki sekcji zwłok, dokonanej przez dwóch miejscowych lekarzy nie pozwoliły na ustalenie bezpośredniej przyczyny zgonu.
Istotnym zaniedbaniem w śledztwie było porzucenie wątku zazdrości lub zemsty jako motywu zbrodni. Hipoteza taka była wielce prawdopodobna z uwagi na liczne kontakty Wintera z kobietami.
Wszystko to stwarzało podatny grunt dla szerzenia się wśród ludności Chojnic wersji o żydowskim mordzie rytualnym dokonanym przez rzeźników żydowskich z powodu zbliżającego się Święta Paschy.
Takiej hipotezie sprzyjała też dwuznaczna postawa władz centralnych, które prowadziły śledztwo w tym także kierunku, chociaż miejscowi urzędnicy policyjni jednoznacznie odrzucili prawdopodobieństwo takiej wersji.
Niepowodzenia prowadzonego w takim kierunku śledztwa obróciły się przeciwko samym władzom, którym zaczęto zarzucać sprzyjanie Żydom, oskarżanym o popełnienie tej zbrodni przez chrześcijańską ludność miasta.
Gdy wznowiono zarzucone wcześniej śledztwo przeciwko chrześcijańskiemu rzeźnikowi Hoffmanowi, z którego córką Winter rzekomo miał mieć romans, doszło 29 maja 1900 roku do zaburzeń antysemickich pod hasłem uwolnienia Hoffmanna. Ponieważ policja wraz z żandarmerią z trudem przywróciła spokój, zaniepokojony burmistrz miasta wezwał na pomoc oddziały wojskowe.
Wojsko pilnowało miasta
W związku z tym następnego dnia wkroczyła do Chojnic kompania 14 pułku piechoty z Grudziądza i rozproszyła gromadzący się ponownie tłum, używając nasadzonych na karabiny bagnetów. Już jednak w niedzielę 10 czerwca 1900 roku, po nabożeństwie, zaczęły się gromadzić tłumy ludzi z miasta i okolic. Zgromadzonych nie uspokoiły apele landrata chojnickiego. Tłum zaatakował burmistrza, gdy zaś żandarmi i policjanci stanęli w jego obronie z obnażonymi szablami, sami zostali zaatakowani.
Następnie ofiarą tłumu padł dom jednego z chojnickich Żydów, zaś potem synagoga; oba budynki zostały zdemolowane. W obawie przed pogromem ludności żydowskiej, na rozkaz samego cesarza wprowadzony został wieczorem do miasta batalion piechoty, któremu parę godzin zajęło przywracanie porządku przy pomocy bagnetów.
Za podburzanie ludności w trakcie tumultu skazano na kary pozbawienia wolności trzydzieści osób. W wyniku zamieszek doszło jednak do utworzenia w mieście samozwańczego komitetu śledczego, który postawił sobie za zadanie przywrócenie zaufania do władz. Jego członkowie przekonani byli o winie Żydów, lecz nic konkretnego nie udało im się ustalić. Niczego nie udowodniono również rzeźnikowi Hoffmannowi, przeciw któremu postępowanie zakończyło się 30 czerwcu 1900 roku.
Wydarzenie chojnickie było wykorzystywane przez konserwatywne i nacjonalistyczne gazety w Niemczech jako pomocne do wywołania demonstracji, które nasiliły się latem i wczesną jesienią, obejmując wiele okolicznych miejscowości: oprócz Chojnic miały miejsce w Słupsku, Bytowie, Człuchowie i innych miejscowościach regionu.
Wyludnione miasto
W lutym 1902 roku o tym zdarzeniu dyskutowano zarówno na forum Reichstagu, jak i pruskiego parlamentu krajowego. Pogrom sprawił, że wielu Żydów zdecydowało się na opuszczenie miasta, tak więc ludność Chojnic wyznania mojżeszowego w krótkim czasie zmniejszyła się o połowę.
Oprac. na podstawie artykułu z Wikipedii, autorstwa, udost. na licencji CC-BY-SA 3.0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?