Toruń. Kto dzierżawił Kępę Bazarową? Kto, kiedy i w czyim towarzystwie mógł się kąpać?

Szymon Spandowski
Łazienki Jacoba Dilla na lewym brzegu Wisły. Kąpielisko sąsiadowało z restauracją na Kępie Bazarowej.
Łazienki Jacoba Dilla na lewym brzegu Wisły. Kąpielisko sąsiadowało z restauracją na Kępie Bazarowej. Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Sto dwadzieścia lat temu z toruńskiego kąpieliska mogli korzystać oddzielnie kobiety i mężczyźni. Podobnie było w Chełmży, za to w Chełmnie władze zabroniły paniom wstępu w niedzielę i święta. W tym samym czasie w Sopocie powstały łazienki rodzinne, w których kobiety mężczyźni mogli kąpać się razem. W tym samym czasie ekipy pracujące w grobowcu Karaibów paliły dziennie około 600 zwłok.
od 16 lat

Niedawno wspominaliśmy, że 120 lat temu sezon kąpielowy w Toruniu rozpoczął się w połowie maja. Jacob Dill otworzył wtedy swój ulokowany nad Wisłą zakład kąpielowy i jak pisały gazety, udostępnił go m.in. ubogiej czeladzi męskiej i żeńskiej, która mogła się tam kąpać za darmo każdego dnia po godz. 12. Wyłowiliśmy ten komunikat z głębin dziejów oraz przepastnych zasobów Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej uznając, że warto o tym przypomnieć, gdyż taki gest ładnie o panu Dillu świadczył.

Polecamy

Wiadomo, czasy były wtedy inne. Z kąpielami wodnymi przesadzać nie należało, ze słonecznymi podobnie - im sfery były wyższe, tym śladów na skórze słońce zostawiało mniej. Poza pytaniem zażywać kąpieli czy nie, przodkom naszym towarzyszyło jeszcze jedno, być może ważniejsze - kto i kiedy kąpać się może? Toruński przedsiębiorca udostępniając swój zakład ubogim pokazał, że ma serce oraz... postępowe poglądy. Takowych nie posiadały wtedy władze Chełmna.

"Magistrat ogłasza, że w niedziele i święta w tutejszych łazienkach miejskich na Wiśle kobietom kąpać się nie wolno" - informowała "Gazeta Toruńska" w połowie czerwca 1902 roku.

W jakich godzinach w Chełmży mogły kąpać się panie?

O tempora, o mores! Magistratowi najwyraźniej bardzo na tym zależało, ponieważ obwieszczenie zostało kilka razy powtórzone. Tymczasem kilka numerów gazety i kilkanaście kilometrów dalej w Chełmży...

"Łazienki otwarte są dla kobiet od 8 do 11 przed południem i od 2 do 4 po południu, dla mężczyzn od 5 do 8 z rana, od 11 do 2 w południe i od 4 do 8 po południu - czytamy w "Gazecie Toruńskiej". - W niedziele można się kąpać każdego czasu. W środę i sobotę można się kąpać od 7 do 9 wieczorem bez opłaty. Kąpiele potrzebne są dla zdrowia".

W sumie nie jest tu napisane, czy w soboty i niedziele z kąpieli dla zdrowia mogą również korzystać panie, ale nie jest też napisane, że jakiś osioł im tego zabronił, więc chyba było to możliwe. Z drugiej strony kąpiele koedukacyjne najwyraźniej były wtedy czymś wyjątkowym, skoro kilka dni później w "Gazecie Toruńskiej" pojawił się taki komunikat:

"Sopoty. Otwarto tu już łazienki familijne, w których mężczyźni i kobiety razem się kąpią. Bilety sprzedają tylko rodziną".

Kiedy Sopot stał się miastem?

O tym, że w tamtych czasach stroje kąpielowe okrywały wszystko, przypominać chyba nie trzeba? Swoją drogą to chyba jeden z pierwszych wypadków, gdy w gazecie pojawia się nazwa Sopoty, na ogół "Gazeta Toruńska" pisała o Copotach, a w sezonie robiła to bardzo często. W tamtych czasach opinię publiczną najwyraźniej bardzo interesowało, ilu przebywa tam kuracjuszy. Pod koniec czerwca 1902 roku na przykład było tam już 1759 gości, w tym 30 leczących się dzieci. Na marginesie dodajmy, że był to pierwszy sezon w mieście Sopocie. Osada stała się nim 1 kwietnia 1902 roku.

Kto grał na Kępie Bazarowej?

Jacob Dill, dzierżawca łazienek toruńskich, dbał o swoich klientów. Organizował dla nich bezpłatne koncerty na Kępie Bazarowej. W niedzielę 15 czerwca A. D. 1902 jego gościom miała np przygrywać orkiestra 11 Pułku Artylerii. Słuchali jej nie tylko kąpiący się, ale przede wszystkim klienci restauracji. Ciekawych informacji o zasadach jakie wtedy panowały na Kępie Bazarowej dostarczył nam tekst, jaki na łamach "Gazety Toruńskiej" ukazał się na początku czerwca 1902 roku. Nie dotyczył jednak kąpieli, ale Kulturkampfu.

Polecamy

"Zabawy towarzystw polskich napotykają od pewnego czasu na nieprzezwyciężone trudności o ile chodzi o uzyskanie odpowiedniego lokalu czy ogrodu - czytamy. - Gospodarze odmowę uzasadniają zwykle obawą przed policyą lub władzą wojskową. Podobny los spotkał świeżo Towarzystwo Wzajemnej Pomocy. Zarząd ugodził się z p. Dillem, dzierżawcą Kępy Bazarowej, że tam w przyszłą niedzielę urządzi zabawę latową i potem wniósł do władzy policyjnej o pozwolenie na zabawę. Policya poświadczyła odbiór podania i zapowiedziała przysłanie pozwolenia na później. Tymczasem pan Dill przyszedł dziś, w poniedziałek z rana do sekretarza towarzystwa i oznajmił mu, że zabawa odbyć się nie może, bo władza wojskowa zabroniła żołnierzom udziału w zabawie i ustawi patrole, aby im broniły wstępu na nią. Nikt wprawdzie nie pragnął, ani nie spodziewał się tego udziału, ale pan Dill wyraził obawę, że mógłby stracić konsens, a na dobitkę fiskus wojskowy, właściciel Kępy Bazarowej gotów wypowiedzieć mu dzierżawę, gdyby przyjmował polskie towarzystwa. Nadmieniamy jeszcze, że p. Dill na zapytanie czy nie życzy sobie, aby bywały u niego polskie towarzystwa odpowiedział: "Prawo mi tego zabrania!" A więc, według pojęcia niektórych Niemców prawo nie pozwala na to, żeby Polacy przez kilka godzin oddychali świeżem powietrzem, pili piwo, mleko lub wodę selterską, biegali lub tańczyli i słuchali muzyki na gruncie, który jest własnością fiskusa wojskowego. To jest znak czasu!"

Co się stało z ofiarami wybuchu wulkanu?

W czerwcu 1902 roku toruńską prasę nadal zasypywały informacje o gigantycznej katastrofie jaką był wybuch wulkanu na francuskiej Martynice. Przypomnijmy, że 8 maja, w wyniku wybuchu wulkanu Pelée, znajdujące się w jego sąsiedztwie miasto St Pierre, nazywane wcześniej małym Paryżem, stało się grobowcem Karaibów. Z ponad 30 tysięcy osób jakie w tym mieście przebywały, kataklizm przeżyły jedynie trzy. Ciał było zbyt wiele, aby można je było godnie pochować. Ekipy przeczesujące gruzowisko musiały więc zwłoki palić. Przy okazji dokonywały one przerażających odkryć.

"Dziennie palą tutaj około 600 trupów. Wygrzebywaniu spod gruzów nieszczęśliwych ofiar katastrofy towarzyszą sceny ścinające krew w żyłach - czytamy w liście nadesłanym z Martyniki do Marsylii, a przedrukowanym przez toruńską gazetę pod koniec czerwca 1902 roku. - Tutaj klęczała kobieta trzymająca w obłąkaniu obiema rękami głowę, tam znów pięciu ludzi widocznie rzuconych o ziemię nagłem uderzeniem huraganu płomieni leżało z oznakami największego przerażenia, zastygłego na twarzach. Jedna z tych osób, widocznie owionięta masą gazów trujących rzuciła się twarzą do ziemi i tak ją zaskoczyła śmierć. W jednym z domów znaleziono trupa, który miał twarz niezmienioną i wygląd żywego człowieka. Ale zaledwie go dotknięto, natychmiast skóra odpadła mu z ciała. W innym domu przy ul. Wiktora Hugo znaleziono mężczyznę siedzącego przy biurku. Młoda dziewczyna, zapewne jego córka, objęła go obydwoma rękami za szyję a jakiś młodzieniec leżał u jego nóg jakby błagając o ratunek. Wielu znajdywano zewnętrznie nienaruszonych, to znaczy że nie dosięgnął ich ani ogień, ani kamienie, ale schowanych w różnych zakamarkach domów, pod łóżkami, po załamaniami murów, dusiły gazy trujące."

Polecamy

Tego typu anonimowe relacje na ogół należy traktować z rezerwą. List jednak może być prawdziwy, ponieważ tak właśnie wyglądają ofiary Montagne Pelée uwiecznione na zdjęciach W. G. Coopera, który ze swoim aparatem dotarł do St Pierre tydzień po zagładzie miasta. Podobnie też wyglądają mieszkańcy Pompejów, ofiary wielkiego wybuchu Wezuwiusza w 79 roku. Ich zasypane wulkanicznym popiołem ciała rozłożyły się, popiół zaś stężał tworząc formy, które po niemal dwóch tysiącleciach odkrywający miasto badacze zalewali gipsem. Na niektórych twarzach nadal widać cierpienie.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Zaczęliśmy niewinnie od kąpieli, a kończymy na obrazach po katastrofie. Cóż, czasami i tak bywa.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia