Orędzie biskupów polskich do niemieckich dziś opisywane jest w podręcznikach jako symbol polsko-niemieckiego pojednania i nie ma nikogo, ani w Polsce, ani w Niemczech, kto nie mówiłby o nim z uznaniem. Wtedy wywołało burzę.
- Pomysłodawcą i autorem listu był abp Bolesław Kominek, pierwszy administrator kościelny Śląska Opolskiego, a potem metropolita wrocławski - przypomina ks. prof. Andrzej Hanich, historyk Kościoła i Śląska, autor monografii kard. Kominka.
- Całą edukację poza maturą odbył po niemiecku, potrafił więc napisać ten obszerny i dość skomplikowany list w tym języku. On też zaproponował użycie sformułowania: udzielamy przebaczenia i prosimy o nie, które przeszło potem do historii. Zanim na początku listopada list trafił na biurko abpa Kolonii, kardynała Fringsa, prymas Wyszyński konsultował jego treść z polskimi delegatami na Sobór Watykański II. Ponieważ robił to osobiście, było dla wszystkich oczywiste, że list w takiej postaci rekomenduje.
Rachunki krzywd
Dla biskupów to poręczenie było wiążące. Dla władz komunistycznych z Władysławem Gomułką na czele i dla znacznej części społeczeństwa - niekoniecznie. - Trzeba pamiętać, że to było zaledwie 20 lat po wojnie. Rany były jeszcze świeże - dodaje ks. prof. Hanich.