Z kart historii: Wykolejał pociągi, zabił dziesiątki ludzi. Sylwester Matuszka przed sądem

Wojciech Rodak
Narodowe Archiwum Cyfrowe
Fragmenty gazet pochodzą z dzienników „Głos Pomorski” (dziennik z Grudziądza) i „Kurier Poranny” (dziennik warszawski).

13 września 1931 r. w Biatorbágy pod Budapesztem doszło do straszliwej katastrofy kolejowej. Pociąg relacji Budapeszt - Wiedeń runął w przeszło 25-metrową przepaść, po tym jak wysadzono pod nim wiadukt kolejowy. W zamachu zginęły 22 osoby, a 14 odniosło ciężkie rany. Lżejsze obrażenia odnieśli wszyscy pasażerowie pociągu.

Po tym wydarzeniu policja Niemiec, Austrii i Węgier została postawiona na nogi. Od początku 1931 r. w tych trzech krajach udaremniono kilka prób wykolejania pociągów. Uszkodzenia torów wykrywano na czas, unikając tragedii. Służby kolejowe jednak nie działały perfekcyjnie. 8 sierpnia 1931 r. ktoś wykoleił pociąg relacji Berlin - Bazylea. Przeszło sto osób zostało rannych. Tylko szczęśliwy przypadek sprawił, że obyło się bez ofiar.

Tragedia w Biatorbágy zwiększyła presję na śledczych. Działali szybko. Już 10 października 1931 r. ujęli w Wiedniu, prawdopodobnie dzięki donosowi, niejakiego Sylwestra Matuszkę, 39-letniego inżyniera. W jego mieszkaniu znaleziono dziesiątki kilogramów materiałów wybuchowych. Matuszka szybko przyznał się do winy. Był poczytalny. Nie potrafił wytłumaczyć, co pchało go do zbrodni. Po procesach w Austrii i na Węgrzech skazano go na dożywocie. W 1944 r., w wojennym chaosie, uciekł z więzienia. Jego dalsze losy są nieznane.

Wycinki z ówczesnej prasy opisującej wydarzenie
Wycinki z ówczesnej prasy opisującej wydarzenie Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia