Zapisał je Melchior Wańkowicz, pisarz i reportażysta, korespondent wojenny, który z bliska oglądał najsłynniejszą bitwę z udziałem żołnierzy 2. Korpusu Polskiego.
Major Jan Henryk Żychoń był twórcą Ekspozytury nr 3 Oddziału II w Bydgoszczy.
Biało-czerwona na gruzach
18 maja 1944 r., o 10.20 patrol 12. Pułku Ułanów Podolskich, dowodzony przez ppor. Kazimierza Gurbiela, zajął ruiny klasztoru na Monte Cassino i wywiesił na nich proporczyk pułkowy. Wkrótce na murach opactwa pojawił się biało-czerwony sztandar, a następnie obok niego flaga brytyjska. Po południu na wzgórzu odegrany został Hejnał Mariacki.
Zwycięstwo okupione zostało wielką daniną krwi. W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych.
We wrześniu 1945 r. u stóp "piekielnej góry" otwarty został Polski Cmentarz Wojenny. Wśród bohaterskich żołnierzy gen. Władysława Andersa, którzy zginęli i zostali pochowani pod Monte Cassino jest 32 mieszkańców naszego regionu.
Jednym z poległych jest postać znana nie tylko historykom. To mjr Jan Henryk Żychoń, od 1930 r. szef bydgoskiej placówki wywiadowczej, znakomity oficer i as wywiadu. Najważniejsza akcja wymyślona przez mjr. Żychonia nosiła kryptonim "Wózek" i była prowadzona od 1934 r. aż do wybuchu wojny (Polacy przejmowali niemiecką pocztę z pociągów jeżdżących na trasie Berlin-Królewiec, kopiowali najbardziej interesujące przesyłki,po czym wracały one do wagonu pocztowego w stanie nienaruszonym).
Po wybuchu wojny Żychoń wraz z całym personelem przedostał się na zachód, pozostając w strukturach wywiadu, działającego w ramach rządu londyńskiego. Był autorem ponad 40-stronicowego opracowania dla wywiadu amerykańskiego z 1941 r., w którym wyjaśniał, jak należy od podstaw tworzyć wywiad.
Znużony i zmęczony atakami politycznych przeciwników (m.in. Tadeusza Nowińskiego) oraz zawistnych współpracowników poprosił o oddelegowanie go na front. W lutym 1944 r. znalazł się w 2. Korpusie Polskim we Włoszech.
Podczas obchodów 70. rocznicy bitwy o Monte Cassino znicz na grobie mjr. Żychonia zapalił pan Henryk Skrzypiński, bydgoszczanin z urodzenia i żołnierz 2. KP gen. Andersa. Specjalnie dla naszych Czytelników sfotografował groby krajanów poległych w tej straszliwej bitwie (patrz obok). Hołd naszym bohaterom oddała też delegacja Urzędu Miasta.
Urna w kościele garnizonowym
W "Kronice Bydgoskiej" (tom XXXI) ukazał się artykuł Henryka Skrzypińskiego, poświęcony mieszkańcom naszego regionu, którzy oddali życie w najważniejszych bitwach, jakie stoczono na włoskiej ziemi (Monte Cassino, Loreto, Bolonia). Autor przypomniał, że 11 listopada 2009 r. w Kaplicy Męczeństwa (kościół garnizonowy) umieszczona została m.in. urna z ziemią pobraną z grobu ppor. Jana Kazimierza Umiastowskiego, poległego pod Monte Cassino.
Po pięciu latach pan Henryk dokonał korekty tekstu. Dzięki temu wiemy, że w rozstrzygającej bitwie o wzgórze 593 (owa "piekielna góra") życie oddało 33 mieszkańców obecnego województwa kujawsko-pomorskiego, w tym 7, którzy do wybuchu wojny mieszkali w Bydgoszczy lub w okolicznych gminach.
Pan Henryk przekazał nam również krótkie noty biograficzne o bydgoszczanach poległych w maju 1944 r.
Co napisał o mjr. Janie Henryku Żychoniu?
"Był zastępcą dowódcy 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców ( 5. Kresowa Dywizja Piechoty). Podczas szturmu na Widmie wśród jego żołnierzy zalegających pod ogniem niemieckim "dla fasonu" i dogodniejszej obserwacji w postawie klęczącej, padł. Umierając powtarzał: "Za Polskę i dla Polski". Tak zapamiętał towarzyszący majorowi por. Stanisław Żurakowski".
Wśród poległych odnajdujemy też płk. Jerzego Jastrzębskiego, z-cę dowódcy 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Był on pierwszym poległym w majowej bitwie o Monte Cassino polskim żołnierzem. Zginął na minie, podczas rozpoznawania pola bitwy na punkcie obserwacyjnym Monte Trocchio.
- Płk Jastrzębski to zasłużony obywatel Chełmna nad Wisłą. Do 1939 roku był dowódcą tamtejszego 8. Pułku Strzelców Konnych - informuje Henryk Skrzypiński.
Kolejny nasz bohater to wspomniany już ppor. Jan Kazimierz Umiastowski, oficer 5. Wileńskiej Brygady Strzelców. Poległ podczas pierwszego natarcia 5. Kresowej Dywizji Piechoty w rejonie Widmo - San Angelo. Ziemię z mogiły ppor. Umiastowskiego, zebraną podczas pielgrzymki kapelanów wojskowych, umieszczono w Kaplicy Męczeństwa (św. Anny) kościoła garnizonowego w Bydgoszczy.
Z sowieckich łagrów do armii gen. Andersa
- Pod Monte Cassino poległ nasz ojciec, Stanisław Szews. Zbieramy o Nim wszelkie informacje - usłyszałam przed laty od braci Jerzego i Krystiana Szewsów.
Kilka dni temu rozmawiałem z panem Krystianem. - Tato urodził się w pod-bydgoskim Trzemiętowie. We wrześniu 1939 roku został zmobilizowany. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, w jakich okolicznościach dostał się do sowieckiej niewoli. Z łagru przyszła tylko wiadomość, że ojciec żyje - opowiada syn.
W 1941 r., po podpisaniu układu między rządem gen. Władysława Sikorskiego a Stalinem, w ZSRR zaczęła powstawać polska armia. Dowództwo nad nią objął - też zwolniony z niewoli - gen. Władysław Anders.
Krystian Szews: - Tacie udało się dotrzeć do jednego z obozu, w którym formowana była polska armia. Potem razem z wojskiem znalazł się we Włoszech. O tym, że zginął pod Monte Cassino dowiedzieliśmy się po wojnie. Chodziłem już do szkoły, umiałem czytać. Z Anglii przyszła ta tragiczna wiadomość, wraz z dokumentami.
Po raz pierwszy pan Krystian był na grobie ojca w 1991 roku. - Znacznie wcześniej dowiedziałem, w jak strasznych okolicznościach ojciec zginął. Opis Jego śmierci jest w książce Melchiora Wańkowicza "Monte Cassino". Długo nie mogłem jej kupić - wspomina.
Za autorem "Ziela na kraterze" (i nie tylko ) Henryk Skrzypiński ustalił, że sierż. Stanisław Szews był żołnierzem 16. Lwowskiego Batalionu Strzelców (5. KDP). Poległ podczas walk na Widmie, w rejonie San Angelo. Ranny w rękę i bok, leżąc, czekał na noszowych. Obok w ziemi tkwiła niemiecka mina - pułapka. Przebiegający żołnierz potrącił ukryty drut. Wybuch miny urwał sierżantowi głowę.
Sprawa polska na włoskiej ziemi
O bitwie pod Monte Cassino we wspomieniach pisał gen. Anders: "Mimo że klasztor był bombardowany, mimo że oddziały i czołgi sojusznicze dochodziły przejściowo na sąsiednie wzgórza, mimo że z miasta Cassino zostały tylko gruzy, Niemcy utrzymali ten punkt oporu i nadal zamykali drogę do Rzymu. Zdawałem sobie jednak sprawę, że Korpus i na innym odcinku miałby duże straty. Natomiast wykonanie tego zadania, ze względu na rozgłos jaki Monte Cassino zyskało wówczas w świecie, mogło mieć duże znaczenie dla sprawy polskiej. Byłoby najlepszą odpowiedzią na propagandę sowiecką, która twierdziła, że Polacy nie chcą się bić z Niemcami".
Chcieli. Tak bardzo, że na szali stawiali własne życie. Dowodem kolejni nasi bohaterowie.
Kula nieprzyjaciela zakończyła krótkie, ledwie 34. l etnie życie sapera Władysława Spionka, żołnierza 5. Kresowego Batalionu Saperów (5. KDP). Jak podaje pan Henryk poniósł on śmierć wśród grupy 14 kolegów, podczas prac saperskich na drodze do Acquafondata. Pocisk artylerii niemieckiej wywołał eksplozję pobliskiego składu amunicji. Poległych pochowano na pierwotnym polskim cmentarzu wojennym w Acquafondata.
Inni bydgoszczanie to:
- sierż. Zygmunt Ratowski, żołnierz 5. Kresowego Batalionu Saperów (5. KDP), poległ w regionie Passo Corno - Monte Caira
- strz. Leon Włodarski, żołnierz 16. Lwowskiego Batalionu Strzelców (5. KDP). Poległ podczas walk w rejonie Widmo-San Angelo
- plut. Bernard Małecki, żołnierz 3. Karpackiego Batalionu CKM (3. Dywizja Strzelców Karpackich). Zginął podczas akcji na wzgórze 593 - Górę Ofiarną
- plut. Feliks Orłowski, żołnierz 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców (5.KDP). Poległ w nocy z 11 na 12 maja podczas pierwszego natarcia na Widmo
W informacjach o walkach o pod Monte Cassino pojawia się termin Widmo. Co oznacza? Wyjaśnia Henryk Skrzypiński. - Kryptonim "Widmo" to otwarta przestrzeń na stoku góry San Angelo, najeżona (ok. 1000-800 m) bunkrami z bronią maszynową na prawym skrzydle 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Stanowiła poważną przeszkodę w podejściu i likwidacji stanowisk niemieckich górujących nad drogą do Rzymu.
Od autorki: Dziękuję Panu Henrykowi Skrzypińskiemu za pomoc przy opracowaniu artykułu - za fotografie i źródłową kwerendę.
Hanna Sowińska