Broń atomowa w Wielkopolsce: stąd Rosjanie chcieli zaatakować Zachód. Oto opuszczone magazyny, gdzie znajdowała się broń masowego rażenia

Weronika Błaszczyk
Temat broni jądrowej od wielu lat wzbudza liczne kontrowersje. Ma ona swoich gorących zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Dyskusja na ten temat rozgorzała w przestrzeni publicznej jeszcze bardziej przy okazji wojny w Ukrainie. Sprowokowała też rozmowy w Polsce i o Polsce właśnie w tym kontekście. Zobacz kolejne zdjęcie --->
Temat broni jądrowej od wielu lat wzbudza liczne kontrowersje. Ma ona swoich gorących zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Dyskusja na ten temat rozgorzała w przestrzeni publicznej jeszcze bardziej przy okazji wojny w Ukrainie. Sprowokowała też rozmowy w Polsce i o Polsce właśnie w tym kontekście. Zobacz kolejne zdjęcie --->Adam Jastrzębowski
Wraca temat bomby atomowej w związku z atakiem Rosji na Ukrainę. Choć polska nie jest zaliczana do mocarstw atomowych, to jednak okazuje się, że w naszym kraju takie głowice już kiedyś były. Co więcej, ich moc sięgała nawet 500 kt. Dla porównania moc tych zrzuconych na Hiroszimę wynosiła „zaledwie” 15 kt. Sprawdź, gdzie w Wielkopolsce przechowywano broń masowego rażenia i jak teraz wyglądają magazyny ukryte w środku lasu.

Temat broni jądrowej od wielu lat wzbudza liczne kontrowersje. Ma ona swoich gorących zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Dyskusja na ten temat rozgorzała w przestrzeni publicznej jeszcze bardziej przy okazji wojny w Ukrainie. Sprowokowała też rozmowy w Polsce i o Polsce właśnie w tym kontekście. Wiele osób zaczęło się zastanawiać, jakie konsekwencje pociągnęłoby ulokowanie takiego sprzętu w Polsce. Ponowne ulokowanie, bo już kiedyś broń masowego rażenia znajdowała się w Wielkopolsce.

Broń atomowa w Wielkopolsce: kryptonim „Wisła”

Koniec lat 50. XX wieku. Czasy zimnej wojny. Związek Radziecki postanawia wzmocnić swoją potęgę militarną na terenie bloku wschodniego. Choć sowiecki program nuklearny już wcześniej działał intensywnie, to podjęto w końcu istotną decyzję. Z taktycznego punktu widzenia uznano, że taki sprzęt powinien się znaleźć w najbardziej wysuniętych na zachód krajach. Tym sposobem na początku lat 60. na uzbrojeniu Wojska Polskiego znalazły się sowieckie rakiety taktyczno-operacyjne.

Na tym jednak zarówno działania, jak i rozmowy pomiędzy krajami się nie zakończyły.

Kilka lat później powstaje program o kryptonimie „Wisła”. W lutym 1967 roku w Moskwie została podpisana umowa między władzami ZSRR a Polską Rzeczpospolitą Ludową. W jej ramach polska strona na podstawie sowieckich planów zbudowała trzy składy broni jądrowej. Pierwszy z nich został zlokalizowany w okolicach Podborska koło Białogardu (kryptonim 3001), następny w Brzeźnicy Kolonii koło Jastrowia (3002) i ostatni w Templewie koło Trzemeszna Lubuskiego (3003). Ich budowa kosztowała rząd PRL około 180 milionów ówczesnych złotych.

Pomimo odległości między miejscowościami wybudowane tam składy były do siebie podobne. Każdy z nich był wyposażony w dwa magazyny broni jądrowej i miał być w stanie pomieścić nawet 300 ładunków. Broń została dostarczona przez stronę radziecką i na terenie Polski miała być jedynie przechowywana, ale w momencie wybuchu konfliktu z Zachodem, według przyjętych założeń, broń zostałaby udostępniona polskiemu wojsku.

Brzeźnica Kolonia – radziecka baza rakietowa

Schrony w Brzeźnicy Kolonii powstały na przejętych od Lasów Państwowych ziemiach o łącznej powierzchni 147 ha. Załogę stanowiło prawdopodobnie 60 oficerów techników i 120 żołnierzy. Ówczesny koszt wybudowania tego obiektu wynosił około 60 milionów złotych. Był on na tyle dobrze wkomponowany w otaczającą przyrodę i zamaskowany, że ze zdjęć lotniczych czy satelitarnych przypominał naturalnie porośnięte lasem pagórki.

Za podwójnym płotem i potrójnymi zasiekami z drutu kolczastego znajdowały się pilnie strzeżone i tajne trzy bunkry. Dwa z nich to silosy o kubaturze około 3000 metrów sześciennych umieszczone pod ziemią. Były szczelnie ukryte pod siatkami maskującymi i porastającym je lasem

– wyjaśnia Piotr Kozłowski, kierownik Referatu Gospodarki Przestrzennej, Rolnictwa i Ochrony Środowiska w gminie Jastrowie, z którym zwiedziliśmy byłą bazę w Brzeźnicy.

Kozłowski dodaje:

Trzeci z nich znajduje się trochę bardziej na uboczu i przypomina garaż mogący pomieścić dwa tiry, jeden za drugim. Prawdopodobnie miały w nim znaleźć schronienie wyrzutnie rakiet, które po ewentualnym ataku przeprowadziłyby kontratak. Jak jednak wiemy, nigdy do tego nie doszło.

Przy ogrodzeniu stacjonowali też żołnierze, pilnujący, by nikt nieuprawniony nie zbliżył się na teren jednostki.

Baza głowic atomowych w Polsce

O płocie i zasiekach przypominają dzisiaj jedynie betonowe słupy, których kilka wciąż stoi w lesie. Gdy wejdzie się w jego głąb, można dostrzec pozostałości po magazynach. Według początkowych planów miano w nich składować 178 głowic jądrowych, tajemniczo zwanych wówczas amunicją specjalną, w tym 132 głowice jądrowe o mocy od 10 do 500 kt oraz 36 bomb lotniczych o mocy od 0,5 do 200 kt. Miały być one przenoszone przez rakiety 8K11 i 3R10. Od razu nasuwa się więc pytanie o to, jak duża była moc tych ładunków? Dość powiedzieć, że moc bomby zrzuconej na Hiroszimę wynosiła „tylko” około 15 kt.

Po wejściu do jednego z takich magazynów dostrzegamy przede wszystkim wysokie i szerokie hale. W ziemi znajdowały się uchwyty, których głównym zadaniem było zablokowanie wózków przewożących głowice, a tym samym uniemożliwienie przypadkowego zderzenia.

Na terenie lasu można też zobaczyć betonowy silos znajdujący się na wzgórzu. Zgodnie z tym, co zdołał ustalić Andrzej Michalak, kustosz Prywatnej Izby Muzealnej w Bornem-Sulinowie, mieściła się tam rakieta z głowicą atomową o zasięgu 4 700 kilometrów, gotowa do odpalenia w każdej sekundzie.

Historia broni masowego rażenia w Polsce kończy się na początku lat 90. We wrześniu 1990 roku polski rząd wystosował notę do władz ZSRR w kwestii rozpoczęcia rokowań w sprawie wycofania wojsk radzieckich z terytorium Rzeczpospolitej.

W województwie wielkopolskim znajdują się wsie, w których od lat nikt nie mieszka. W niektórych z nich stoją jeszcze opuszczone budynki świadczące o dawnym życiu mieszkańców, ale są też wsie, po których nie ma już śladu - pokryły je łąki i lasy. Ich nazwy wciąż jednak widnieją na mapach. Z niektórych mieszkańcy zostali wysiedleni, z innych z czasem sami się wyprowadzili. Zobacz, gdzie znajdują się opuszczone wsie i co stało się z ich ostatnimi mieszkańcami ---->

Tajemnica opuszczonych wsi w Wielkopolsce. Kiedyś tętniły ży...

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia