Dzieła sztuki skradzione Polsce
Największe straty Polska poniosła w tej dziedzinie w wyniku II wojny światowej. Nie sposób dokładnie ich wyliczyć, ponieważ brakuje wystarczającej bazy dokumentacyjnej – zaraz po wojnie nie były przygotowywane pełne rejestry strat, a część oryginalnej dokumentacji źródłowej została świadomie zniszczona lub wywieziona przez okupantów. Dlatego też najczęściej cytowana liczba – 516 tys. pojedynczych utraconych dzieł sztuki jest oparta na źródłach archiwalnych, nieoddających ogromnego znaczenia strat. Obejmuje bowiem wyłącznie te obiekty, które zarejestrowano w latach powojennych, a wówczas skupiano się przede wszystkim na dziełach sztuki dawnej. Z 37,5 tysięcy bibliotek szacuje się, że zginęło ponad 22 miliony woluminów. A na tym przecież sprawa się nie kończy.
- Straty wojenne w postaci wywiezionych lub zniszczonych zabytków archeologicznych oraz dokumentacji muzealnej dotyczącej zbiorów czy badań terenowych są znaczne. Dotąd prowadzone są ustalenia dotyczące niektórych sytuacji – informuje Kamila Dolata-Goszcz, Główny Inwentaryzator Muzealiów z Muzeum Archeologicznego w Poznaniu.
- Materiał archeologiczny jest dość specyficzną materią muzealną. O ile łatwo jest ustalić brak lub nawet los oryginalnego pod wieloma względami zabytku wydzielonego, o tyle materiał masowy czy mniej charakterystyczne zabytki, przepadają w mrokach zawieruchy wojennej i powojennej - dodaje.
Do zorganizowanego rabunku na terenach Polski doszło w latach 1939-1945 roku, gdy rozpoczęła się agresja niemiecko-sowiecka. Sztukę polską grabili zarówno Niemcy z III Rzeczy, jak i Rosjanie ze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. W wywiadzie dla tygodnika „Wprost” w 2004 roku prof. Jan Pruszyński, specjalista w dziedzinie prawnej ochrony polskiego dziedzictwa kulturalnego oszacował wartość dzieł sztuki zrabowanych w tamtych latach na niebagatelną kwotę 30 mld dolarów (ponad 111 mld zł, wg kursu z 2004 r.).
Plan wywożenia dzieł sztuki powstał jeszcze przed wojną
Według informacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych przygotowania do grabieży de facto rozpoczęto jeszcze w Niemczech, przed wybuchem działań wojennych. Zespół historyków sztuki wyspecjalizowanych w polskich zbiorach z kontaktów przedwojennych przygotował listę kolekcji prywatnych, jak i muzealnych, które później poszukiwali naziści i początkowo konfiskowali, ale następnie w czasie dalszych grabieży wywozili poza tereny Rzeczypospolitej. Po wyzwoleniu akcję wywożenia dóbr kultury z Ziem Zachodnich i Północnych przeprowadzały jednostki wojenne z administracji radzieckiej.
Rejestr strat
Częściową rejestrację szkód rozpoczęto już po najechaniu Niemców na Polskę, czyli we wrześniu w 1939 r. i kontynuowano ją przez cały okres okupacji. W 1944 r. zostały sporządzone w podziemiu pierwsze wykazy zbiorcze, zanotowane przez archiwistów, bibliotekarzy, historyków sztuki i historyków. Materiał ten przesłano polskiemu rządowi, znajdującemu się na emigracji w Londynie. Prof. Karol Estreicher, który kierował pracami, wydał w 1944 publikację „Cultural Losses of Poland” – pierwsze zestawienie strat wg miejscowości, uwzględniające straty poniesione przez synagogi, kościoły katolickie, towarzystwa i muzea, a także zbiory prywatne.
Po wojnie dzieło służyło jako punkt wyjścia dla rejestru strat sporządzonego w Biurze Rewindykacji i Odszkodowań w strukturach Ministerstwa Kultury i Sztuki. Wykorzystywane były także przez polską misję restytucyjną, która poszukiwała dobra kultury wywiezione z Polski na terenie stref okupacyjnych w Niemczech i Austrii. W 1951 r. biuro zlikwidowano, a prace wznowiono dopiero po 40 latach przez Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego Za Granicą, które później przekształcono w Departament Dziedzictwa Narodowego (ob. Departament Restytucji Dóbr Kultury).
W poszukiwaniu zagrabionych
Polski rząd postawił sobie ważny cel w polityce zagranicznej, aby odnajdywać i odzyskiwać wartościowe dzieła kultury, zgrabione w czasach wojennych. W styczniu 2022 r. nastąpiło przekształcenie Wydziału ds. Restytucji Dóbr Kultury w Departament Restytucji Dóbr Kultury. Główna zmiana to zwiększenie liczby ludzi, którzy pracujących w jego strukturach. W 2016 r. pracowało tam zaledwie pięć osób, obecnie już dziewięciu, a liczba pracowników ma być stopniowo powiększana. Ich celem jest odnalezienie polskich dzieł sztuki, które w wyniku wojny zostały zrabowane. Więcej etatów ma oznaczać więcej rąk do pracy, ponadto departament ściśle współpracuje z policją, prokuraturą oraz organami ścigania w innych krajach m.in. z FBI czy Interpolem.
Pracownicy departamentu korzystają z serwisów, które monitorują aukcje dzieł sztuki i zasoby muzealne oraz przeglądają cyfrowe bazy danych. Codziennie obserwują międzynarodowy rynek dzieł sztuki, a gdy już znajdą obiekt, który może być polskiego pochodzenia, podejmują starania o wycofanie go ze sprzedaży i jego zabezpieczenie. Wówczas muszą zebrać dokumentację i udowodnić pochodzenia obiektu, a konserwator potwierdza lub zaprzecza tożsamości dzieła. Dalsze działania odbywają się na gruncie prawnym, od którego uzależnione są dalsze kroki. Analiza musi zostać przedstawiona władzom kraju, w którym dzieło się obecnie znajduje. Ich praca jest czasochłonna, ponieważ handel dziełami sztuki odbywa się najczęściej w Internecie w różnych krajach świata. Trzeba obserwować, co, kiedy i gdzie zostało wystawione. Nie jest to wcale takie łatwe.
Rozsiane po całej kuli ziemskiej
Wśród strat wojennych wymienić można dzieła, chociażby Jana Matejki, Stanisława Wyspiańskiego, Wojciecha Kossaka, Jacka Malczewskiego, Rafaela Santi, Pietera Bruegela, Agostino Carracciego, Antona van Dycka. Zabytki obecnie znajdują się na całym świecie, nie tylko w Niemczech i Rosji, ale też USA, Wielkiej Brytanii, czy jak podaje Najwyższa Izba Kontroli – nawet w Turkmenistanie.
- Mamy fotografie obiektów, które zaginęły, ale jedynie od 10 do 20%. W czasie II wojny światowej najbardziej ucierpiała Warszawa, ale zaraz po stolicy Polski, to właśnie Wielkopolska, której straty muzealne to ponad 27% strat ogólnopolskich
– wyjaśnia dr Łuczak.
Nie zawsze jednak sprowadzanie kosztownego dzieła jest mniejsze lub równorzędne jego wartości. Informacje o wynikach kontroli przygotowanych przez NIK wskazują, że długość procesu restytucyjnego obrazu Aleksandra Gierymskiego pt. „Żydówka z pomarańczami” trwał 8 miesięcy – jego wartość wyceniono na 579,1 tys. zł, a sam koszt odzyskania w 2011 r. na 636,3 tys. zł.
To jednak wyjątki w zdecydowanej większości – wartość dzieła przewyższa koszty. Te liczone w pieniądzach niekiedy bywają nawet niewielkie, ale wymagają dużego nakładu pracy, ponieważ czynnikami resuscytacji dóbr kultury są m.in. prawodawstwo kraju, na którego terenie obiekt się znalazł i wola polityczna. W przypadku „Żydówki z pomarańczami” najpoważniejszą barierą był fakt, że od sześćdziesięciu lat znajdował się w rękach prywatnych. W takiej sytuacji, prawo niemieckie chroni posiadacza, mówiąc o „skutecznym nabyciu lub względnym zasiedzeniu”. Państwo polskie negocjowało więc nie z Niemcami, a posiadaczami obrazu.. W podobnych sytuacjach opłaca się tzw. koszty związane z przechowywaniem lub konserwacją.
Splądrowana Wielkopolska
Dr Agnieszka Łuczak w swojej książce pt. „Utracone dekorum. Grabież dóbr kultury z majątków ziemiaństwa polskiego w Wielkopolsce w czasie okupacji niemieckiej w latach 1939-1945” wykorzystując niemieckie materiały archiwalne i korzystając z krajowych i zagranicznych zbiorów bibliotecznych oraz muzealnych, a nawet korzystając z kolekcji prywatnych, opisuje niemiecką grabież na terenie Wielkopolski. Ta pozycja to szczególne kompendium wiedzy nt. zachodnich ziem Polski, a także losów największych wielkopolskich kolekcji pałacowych: Czerniejewo i Lubostroń, Antonin, Dobrzyca, Siekowa, Trzebosz, Objezierze, Gołuchów i Rogalin.
Zespół pałacowy w Objezierzu został w czasie II wojny światowej wraz z majątkiem zagrabiony przez Niemców i oddany gauleiterowi [niemieckiemu kierownikowi okręgu – przyp. red.] Kraju Warty. Obecnie stanowi on zespół szkół, natomiast rezydencję w Rogalinie, która była siedzibą Raczyńskich do 1939 r., w czasie II wojny światowej stała się szkołą Hitlerjugend. Zniszczeniu uległ wystrój i wyposażenie, w tym neorokokowa biblioteka. Kolekcja obrazów, którą przed wojną zabezpieczono w Muzeum Narodowym w Warszawie, Niemcy zrabowali, na szczęście większość obrazów po wojnie odzyskano.
- Numerem jeden na polskiej liście strat wojennych jest „Portret młodzieńca” Rafaela Santiego z kolekcji Czartoryskich. Moim zdaniem w Wielkopolsce największą stratą też są zbiory Czartoryskich, które były w Gołuchowie. Jedna z najważniejszych kolekcji i najbardziej rozpoznawalnych w Europie. Zakupiona przez Izabelę z Czartoryskich Działyńską, która staranie dobrała kolekcję i zaaranżowała zbiory w Zamku Gołuchowskim. Właśnie ta kolekcja była przedmiotem rywalizacji nazistowskich dygnitarzy
– mówi dr Łuczak.
Kolekcja gołuchowska w czasie okupacji została przewieziona do Poznania. Opiekował się nią Niemiec, który w celach zarobkowych, sprzedawał, co cenniejsze obiekty w Berlinie. Pod koniec wojny najcenniejsza część, czyli greckie, antyczne wazy z V w. p.n.e., zostały przejęte przez Armię Czerwoną.
- Z ZSRR wazy wróciły do Polski w 1956 r., ale już nigdy do Wielkopolski. Przechowywane są w Muzeum Narodowym w Warszawie. Przy czym straty kolekcji gołuchowskiej, mimo rewindykacji, wynoszą około 25%
– dodaje historyczka.
Nie wszystkie wracają
Samo odnalezienie utraconego dzieła to dopiero początek drogi. Obraz autorstwa Antoine’a Pesne’a z 1754 roku pt. „Dziewczyna z gołębiem” został skradziony przez Niemców w okresie wojennym. Dzieło kupiło Muzeum Wielkopolskie w 1931 r. i posiadało w swoich zbiorach przez 12 lat. Od nazistów obraz „przejęła” Armia Czerwona. Radziecki żołnierz przetrzymywał dzieło do 1991 r., a po jego śmierci ten w spadku trafił do Aleksandra Choczyńskiego. Rosjanin był nieświadomy, że obraz należał do poznańskiego muzeum.
Czytaj też:
W maju 2010 roku chciał rozpocząć rozmowy z polskim rządem, w zamian za obraz, żądając zapłaty za tereny w okolicach Przemyśla (przed II wojną światową należące do jego matki). MKiDN w 2011 roku przekazało wniosek o zwrot dzieła, ale Rosjanin nie chciał oddać obrazu. Potajemnie przewiózł je do Stanów Zjednoczonych. W 2015 roku handlarz dziełami sztuki został zatrzymany przez FBI. W areszcie spędził półtora miesiąca, później był w areszcie domowym. W 2019 roku udało się zatrzymać Rosjanina na paryskim lotnisku, ponieważ rząd Polski wystąpił o nakaz aresztowania, jednak Francuzi odrzucili wniosek o jego ekstradycję.
Rzeczniczka prasowa Muzeum Narodowego w Poznaniu, Aleksandra Sobocińska potwierdziła w 2022 r., że obraz jest wpisany do dzieł utraconych i nadal jest poszukiwany: „Ministerstwo Kultury cały czas pracuje nad tym, aby odzyskać i ponownie sprowadzić do Polski obraz Pesne’a, którego Choczyński nie chce oddać”.
Zobacz też:
Co udało się odzyskać?
Są też i sukcesy. Udało się odzyskać między innymi dwa obrazy, które zaliczone zostały do strat wojennych, czyli obrazy Marcellego Bacciarellego. „Poświęcenie Świątyni Jerozolimskiej przez Salomona” oraz „Salomon otoczony niewiastami cudzoziemskimi składa ofiary bogom pogańskim” potocznie nazwany „Ofiarą Salomona” zostały wystawione w jednym z warszawskich domów aukcyjnych. Płótna pochodziły z kolekcji Edwarda Rastawieckiego, a w 1870 r. zostały zakupione przez Seweryna Mielżyńskiego. Ten podarował je poznańskiemu Towarzystwu Przyjaciół Nauk. W 1924 r. obrazy zdeponowano w Muzeum Wielkopolskim. W 1939 r. Niemcy „zarekwirowali” dzieła i włączyli do zbiorów Kaiser Friedrich Museum Posen. Po wojnie obrazy zostały uznane za straty wojenne i zarejestrowano je w bazie danych dóbr kultury utraconych w czasie II wojny światowej. Dzieła w 2008 r. wystawiono na sprzedaż w domu aukcyjnym. W styczniu 2013 r. udało się zabezpieczyć obrazy w domu prywatnego kolekcjonera. Obecnie znajdują się w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Do poznańskiego muzeum odzyskano także: „Połów ryb na rzece” Salomona Ruisdaela, „Sacra Conversazione” Palmy Vecchio, „Św. Jana Chrzciciela” Jose’a de Ribera, czy też „Autoportret w zbroi” Lovisa Corrintha.
W październiku 2020 r. do Muzeum Narodowego w Poznaniu powrócił po 81 latach obraz „Chata w śniegu” Michała Gorskina-Wywiórskiego. Jak zauważył wówczas wiceszef resortu kultury, Jarosław Sellin, w ostatnich 5 latach odzyskano ponad 500 obiektów. Wiceminister zwracał uwagę, że nie wszystkie zaginione dzieła znajdują się za granicą, niektóre, jak obraz „Chata w śniegu” ukrywane są w Polsce – w rękach prywatnych. Dzieło Gorstkin-Wywiórskiego zostało przez Niemców wypożyczone w 1939 r. do Żydowa pod Kaliszem, gdzie znajdowała się niemiecka jednostka wojskowa. Później obrazu nie oddali.
Czytaj też:
W 1960 r. udało się z Londynu sprowadzić do kraju zaginiony kielich Kazimierza Wielkiego z 1351 r., który był darem monarchy dla kolegiaty w Trzemesznie (powiat gnieźnieński), ale obecnie przetrzymywany jest w Krakowie na Wawelu. 30 stycznia 2007 r. przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych przekazał na ręce Metropolity Poznańskiego odzyskane księgi „Jura Vicariorium”, powstałe w XV w. Nie udało się z muzeum w Aszchabadzie, czyli stolicy Turkmenistanu sprowadzić skradzionego obrazu „Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny” z Szamotuł. Ukradli go Niemcy, ale później to Rosjanie wywieźli go na wschód, a także nie wrócono skradzionego „skrzydła ołtarzowego z Mądrego”, które powstało w 1529 r. i znajdowało się w Muzeum Diecezjalnym w Poznaniu. Przepadły wypożyczone przez Uniwersytet Humboldta w Berlinie kroniki z XIV w., napisanej po polsku i łacinie. Były przechowywane w Dąbrówce Wielkopolskiej w kościele św. Jakuba Apostoła.
W 2000 r. z Muzeum Narodowego w Poznaniu skradziono rodem z filmu obraz Claude’a Moneta pt. „Plaża w Pourville”. Mężczyzna spędzał wiele godzin w muzeum pod pretekstem szkicowania innego obrazu. Uśpił czujność pracowników i korzystając z chwili nieuwagi, wyciął obraz z ram. Na miejscu podłożył kopię. Fakt ten odkryto po paru dniach, a brak alarmów i kamer, uchronił mężczyznę przed złapaniem. Obraz odzyskano dopiero po 10 latach, gdy policjanci namierzyli mężczyznę z Olkusza, a kradzież potwierdzili za pomocą wcześniej wykonanych i zarchiwizowanych odcisków palców. Okazało się wówczas, że mężczyzna ukradł dzieło, ponieważ był fascynatem twórczości francuskiego malarza, a sam obraz ukrył w szafie.