W czasie wojny polsko-bolszewickiej był szefem sztabu Wojska Polskiego i można go śmiało nazwać głównym sprawcą "cudu nad Wisłą", skoro to jego podpis widnieje pod najważniejszym rozkazem nr 10000, zmieniającym koncepcję bitwy warszawskiej. Pierwotnie polski kontratak miał zostać wyprowadzony tylko z południa.
Generał Rozwadowski zdecydował, że lepszy będzie manewr naśladujący bitwę Hannibala z Rzymianami pod Kannami, także w sierpniu, ale 216 roku. Dlatego Rosjanie zostali zaatakowani jednocześnie z południa i z północy. Świetnie spisała się przy tym V armia pod dowództwem Sikorskiego. Pobiła trzy armie bolszewickie i przeszła do ofensywy przeciw Rosjanom.
- Generał wymógł też na Piłsudskim przyspieszenie o jeden dzień uderzenia z południa, znad Wieprza z 17 na 16 sierpnia - mówi dr Mariusz Patelski, opolski historyk i autor biografii generała. - Sowieci jeszcze niedawno pewni zdobycia Warszawy zaczęli się pod polskim naporem wycofywać. Polacy przeszli do walki pościgowej. Bezpośrednio po wojnie polsko-bolszewickiej o udziale Rozwadowskiego w pokonaniu Rosjan pod Warszawą prawie nie mówiono. Zasługi w osiągnięciu tego wielkiego sukcesu przypisywano raczej naczelnemu wodzowi, Józefowi Piłsudskiemu, francuskiemu generałowi Weygandowi, szefowi misji francuskiej, lub generałowi Józefowi Hallerowi. - Rozwadowski przystał na rolę bohatera drugiego planu i milczał o swoim udziale w bitwie - mówi dr Mariusz Patelski.