Goethe okrzyknął ją wcieleniem Proteusza

Piotr Polechoński
Johanne Rosine Henriette Hendel-Schütz, z domu Schüler, urodziła się w Saksonii w 1772 roku, a ostatnie 25 lat życia spędziła w Koszalinie. Tutaj też zmarła 4 marca 1849 roku.
Johanne Rosine Henriette Hendel-Schütz, z domu Schüler, urodziła się w Saksonii w 1772 roku, a ostatnie 25 lat życia spędziła w Koszalinie. Tutaj też zmarła 4 marca 1849 roku. Głos Dziennik Pomorza
Wielka aktorka epoki romantyzmu, którą wielbili Goethe i Schiller, ostatnie lata swojego życia spędziła w Koszalinie.
Nie zachował się koszaliński grób wielkiej artystki. Jej nagrobek, jak wiele innych z poniemieckich cmentarzy, posłużył zapewne ludowej władzy do budowy
Nie zachował się koszaliński grób wielkiej artystki. Jej nagrobek, jak wiele innych z poniemieckich cmentarzy, posłużył zapewne ludowej władzy do budowy nowego, socjalistycznego miasta... Wikimedia Commons/Museumsserver Schleswig-Holstein

Nie zachował się koszaliński grób wielkiej artystki. Jej nagrobek, jak wiele innych z poniemieckich cmentarzy, posłużył zapewne ludowej władzy do budowy nowego, socjalistycznego miasta...
(fot. Wikimedia Commons/Museumsserver Schleswig-Holstein)

Tutaj też została pochowana, a na jej nagrobku wyryto słowa Shillera, który napisał je specjalnie dla niej.

Johanne Rosine Henriette Hendel-Schütz, z domu Schüler, urodziła się w Saksonii w 1772 roku, a ostatnie 25 lat życia spędziła w Koszalinie. Tutaj też zmarła 4 marca 1849 roku. Aktorskiego bakcyla odziedziczyła po rodzicach, którzy także byli aktorami.

Co ciekawe, wielka aktorka i natchnienie wielkich pisarzy przyszła na świat podczas podróży trupy teatralnej z Gothy do Wrocławia. Swoje pierwsze aktorskie kroki stawiała jako dwulatka właśnie na wrocławskiej scenie. Potem czekały ją lata intensywnej nauki - deklamacji, mimiki, pantomimy. Jako 9-latka zatańczyła w balecie w Teatrze Narodowym w Berlinie.

Potem przez kilka lat występowała w teatrze w Schwedt. Tutaj właśnie zadebiutowała jako aktorka, wystąpiła w miejscowej operze. Bardzo też interesowała się wówczas grecką i rzymską mitologią, które wówczas, na przełomie wieków, zostały ponownie odkryte i cieszyły się wielkim zainteresowaniem, świetnie pasując do rodzącego się właśnie romantyzmu.

Po raz pierwszy za mąż wyszła bardzo młodo, bo w wieku 16 lat. Poślubiła tenora operowego Johanna Eunicke i przeprowadziła się wraz z nim do Frankfurtu nad Menem. Tam zetknęła się z grupą artystów tworzących tak zwane "żywe obrazy", czyli rekonstrukcje dzieł malarstwa lub rzeźby tworzone przy udziale ludzi przedstawiających postawą, ubiorem, mimiką daną scenę.

Odbywały się w domach prywatnych lub salach widowiskowych z udziałem amatorów lub aktorów zawodowych. Popularność żywych obrazów przypadła na XIX wiek i początek XX wieku. Od razu zrobiły one duże wrażenie na młodej aktorce, która postanowiła stworzyć podobny program artystyczny dla siebie.

Kolejne lata to rozstanie z mężem i wspaniałe występy w Berlinie, do którego wróciła. To właśnie te role zwróciły na nią uwagę i bardzo szybko Henrietta została okrzyknięta aktorską boginią. Sławę przyniosły jej zwłaszcza role sentymentalne i tragiczne. W tym czasie drugi raz wyszła za mąż, za lekarza, ale związek ten przetrwał tylko 3 lata. Trzecie małżeństwo zawarła również z lekarzem w Szczecinie, do którego przeniosła się z Berlina (po 7 miesiącach nowy małżonek jednak zmarł).

Po tym artystka wyjechała do Halle, gdzie poznała się z archeologiem Karlem Augustem Böttigerem w Dreźnie. Dzięki niemu mogła kontynuować edukację z zakresu historii starożytnej, antyku, archeologii i mitologii, a także poszerzyć wiedzę na temat motywów antyku w sztuce, szczególnie w malarstwie.

Motywy mitologii i antyku wykorzystywała, tworząc scenografię i kostiumy do sztuk teatralnych, a także tematykę przedstawień. Tematy starożytności stały się źródłem inspiracji dla tej wielkiej artystki, która w swoich formach artystycznych i kreacjach sięgała do sztuki antycznej. Od 1810 Henrietta zaczęła grać w przedstawieniach z elementami pantomimy, których akcja działa się w starożytności.

Realizacja pomysłu okazała się ogromnym sukcesem. Dzięki jej wielkim kreacjom artystycznym, opatrzonym bogatą i symboliczną scenografią, widz przenosił się w inny wymiar. Artystka wzbudzała zachwyt wszystkich wybitnych twórców swojej epoki. To właśnie wtedy zwróciła uwagę na siebie dwóch wielkich poetów: Goethego i Schillera. Goethe okrzyknął ją "wspaniałym żeńskim wcieleniem Proteusza". Z kolei Schiller deklarował jej "uwielbienie po wszeczasy".

Gdziekolwiek się pojawiała wzbudzała zachwyt i wielkie uznanie; a występowała na deskach teatrów całej Europy - w Danii i Szwecji, w Holandii, Rosji i Francji. W tym okresie jej nieodłącznym towarzyszem był mąż Friedrich Karl Schutz, którego poślubiła w 1811 r. Sam objął w 1818 roku profesurę na uniwersytecie w Halle.

W trakcie swych rozlicznych podróży Hendel-Schütz miała okazję poznać wiele znanych postaci swego czasu. Często oprócz uznania artystycznego, zyskiwała dozgonne uwielbienie. Takim uczuciem darzył ją uznany poeta, z wykształcenia teolog, Johann Peter Hebel, autor wielu listów do artystki i wielu wierszy jej poświęconych. Podobno w jego mieszkaniu wisiał obraz "Czarownica Medea", który miał mu towarzyszyć do ostatnich dni życia, a który uosabiał jakoby postać Henrietty.

Swoją karierę teatralną aktorka zakończyła w 1820 roku. W późniejszych latach podejmowała się jednak występów gościnnych. W 1824 roku aktorka opuściła męża i zamieszkała u jednej z córek w Koszalinie. Tam w rodzinie jej męża mieszkała przy ulicy Bottgerstr. 16 (obecnie dom biskupi przy ulicy Wyszyńskiego).

Jednak nawet i w tym okresie była bardzo aktywna i dużo czasu poświeciła na edukację koszalińskiej młodzieży, w tym mi.in w zakresie deklamacji. Zmarła nieco zapomnienia i została pochowana na dawnym niemieckim cmentarzu (obecnie teren Koszalińskiej Biblioteki Publicznej). Na jej nagrobku znajdował się obelisk z słowami Schillera "I ten, który w swoim czasie uczynił wszystko, co najlepsze, ten żyje po wsze czasy", które wielki wielbiciel talentu artystki w okresie rozkwitu jej działalności artystycznej zapisał w pamiętniku aktorki.

Po wojnie komunistyczne władze Koszalina postanowiły zlikwidować cmentarz. Niestety, część nagrobków była wykorzystana do budowy niektórych koszalińskich dróg. Być może, że dziś, pod warstwą asfaltu, leży nagrobek ze zdaniem wielkiego poety poświęconemu wielkiej aktorce.

PIOTR POLECHOŃSKI, Głos Dziennik Pomorza

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia