Jak ZSRR, w imieniu podbitej Polski, pozbawiał nas odszkodowań

Konrad Graczyk
Fot. CC
Zakończenie II wojny światowej w Europie było niewątpliwie dniem powszechnej radości. Dzień ten stanowił symboliczny upadek zbrodniczego reżimu i zbrodniczego państwa. Po pokonaniu III Rzeszy na czoło wysunęły się zagadnienia organizacji powojennego świata, w szczególności odbudowy państw z wojennych zniszczeń i dalszego losu Niemiec. Ważnym i doniosłym zagadnieniem była kwestia zadośćuczynienia przez Niemcy krzywdzie i szkodom wywołanym podczas II wojny światowej.

Nad kwestią tą alianci zastanawiali się już od przełomu 1941 i 1942 r., mając w pamięci rozwiązanie przyjęte w traktacie wersalskim i cel, aby zapobiec powtórzeniu się katastrofy. Niezależnie od przebiegu prac eksperckich nad poszczególnymi koncepcjami, trzeba wskazać, że powojenne rozliczenia miały zazwyczaj charakter ryczałtowy i międzypaństwowy, a generalnie nie uważano za wyobrażalne, aby pokonane Niemcy mogły kiedykolwiek zrekompensować w pełnej wysokości wyrządzone krzywdy i szkody. W konsekwencji było jasne, że świadczenia reparacyjne będą podlegać ograniczeniu. Według ustaleń jałtańskich reparacje od Niemiec miały obejmować niemiecki majątek za granicą, dostawy z bieżącej produkcji oraz wykorzystanie niemieckich pracowników. Zarówno w Jałcie, jak i w Poczdamie, wyraźnie odróżniano sprawę reparacji dla Polski od sprawy przesunięcia granicy polsko-niemieckiej.

Z woli ZSRR

Umowa zawarta (bez udziału Niemiec) w Poczdamie w 1945 r. stanowiła główną podstawę prawną reparacji. Nałożono w niej na Niemcy obowiązek odszkodowania „w możliwie największym zakresie za wyrządzone Narodom Zjednoczonym straty i cierpienia, za które naród niemiecki nie może uniknąć odpowiedzialności”. Jako formę spłaty ustalono świadczenia w naturze, aby uniknąć oczywistych problemów z transferami przy transakcjach pieniężnych. W szczególności chodziło o demontaż urządzeń przemysłowych oraz dostawy towarów. Nie ustalono jednak wartości reparacji oraz ich limitu ani procedury ich pobierania. Udział poszczególnych państw określono ogólnie, a w części procentowo. Choć umowa traktowała Niemcy jako całość, to w praktyce funkcjonował podział na strefy okupacyjne, w ramach którego państwa zachodnie zaspokajały swoje roszczenia ze stref zachodnich, natomiast ZSRR swoje i polskie roszczenia z sowieckiej strefy okupacyjnej. Umowa poczdamska zawierała wyraźne postanowienie dotyczące polskich roszczeń reparacyjnych – ich zaspokojenie miało nastąpić za pośrednictwem ZSRR, tj. z puli jemu przydzielonej. Niewątpliwie była to regulacja dla Polski niekorzystna, bowiem uzależniała Polskę od woli ZSRR. Mankamentem regulacji było także to, że wielkość i wartość reparacji sowieckich nie była precyzyjnie określona. Jej przejawem była zawarta w sierpniu 1945 r. między ZSRR a Polską umowa w sprawie wynagrodzenia szkód wyrządzonych przez okupację niemiecką, która określała polski udział w reparacjach należnych ZSRR na 15%. Umowa zawierała jednak również wyraźnie niekorzystne dla strony polskiej postanowienia dotyczące kompensacji terytorium niemieckiego przyznanego Polsce. ZSRR bezpodstawnie przyjął, że ziemie niemieckie na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej zostały Polsce przyznane kosztem sowieckiej strefy okupacyjnej, a po dokonanym porównaniu ich wartości z wartością ziem wschodnich II RP przyłączonych do ZSRR uzyskano bilans niekorzystny dla Polski. Bilans ten był spłacany przez Polskę dostawami węgla po wyraźnie zaniżonych cenach w stosunku do cen rynkowych. Wartość uzyskanych za pośrednictwem ZSRR reparacji (po potrąceniu wartości przekazanego węgla) szacuje się na między 275 mln złotych (z 1957 r.) a 643 mln dolarów. Ich fasadowości może dowodzić jeszcze jeden przykład. W ramach rozliczeń towarowych w 1949 r. Polska otrzymała m.in. 6 mln wydrukowanych w języku polskim książek klasyków marksizmu-leninizmu i publikacje te stanowiły około 10% dostaw reparacyjnych w tym roku. W 1947 r. władze komunistycznej Polski z inicjatywy ZSRR zgodziły się na obniżenie polskiego udziału w uzyskiwanych za pośrednictwem ZSRR reparacjach o połowę (z 15% na 7,5%). W maju 1950 r. doszło do kolejnego tego rodzaju zmniejszenia. Niezależnie od powyższego, trzeba mieć świadomość, że Polska na przyznanym jej terytorium przejęła niemieckie mienie publiczne i prywatne. Przejęcie mienia publicznego nie budziło kontrowersji i nie podlegało w jakikolwiek sposób zarachowaniu na poczet reparacji. Odmiennie jednak prezentowała się sprawa z mieniem prywatnym, którego konfiskata zgodnie z decyzją mocarstw wchodziła w skład reparacji. Wartość tego mienia powinna więc podlegać uwzględnieniu przy obliczaniu wysokości otrzymanych przez Polskę reparacji. ZSRR pobierając reparacje ze swojej strefy okupacyjnej, obszaru późniejszej Niemieckiej Republiki Demokratycznej, postępował bezwzględnie. Dokładna wysokość pobranych wówczas świadczeń nie jest znana. Wiadomo jednak, że stanowiły one poważny ciężar, przyczyniając się do kryzysu politycznego i gospodarczego, który znalazł ujście w drodze rozruchów spacyfikowanych przez wojska sowieckie 17 czerwca 1953 r. Dalszą konsekwencją było zawarcie 22 sierpnia 1953 r. między ZSRR a NRD umowy o umorzeniu reparacji. W umowie tej ZSRR przyznał, że nie NRD, ale Niemcy zrealizowały w znacznej części swoje zobowiązania gospodarcze i finansowe związane ze skutkami wojny wobec czterech mocarstw i że z dniem 1 stycznia 1954 r. zakończy pobieranie reparacji z NRD. Co istotne z polskiego punktu widzenia, ZSRR powyższe oświadczenie złożył „w porozumieniu z rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. Było to oczywistym odzwierciedleniem z jednej strony powiązania (czy uzależnienia) reparacji dla Polski od reparacji dla ZSRR, z drugiej zaś zależności w sferze politycznej między oboma państwami. Znalazło to dalsze potwierdzenie w oświadczeniu rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r., które było wyraźnie szersze od oświadczenia radzieckiego, literalnie także odnosiło się do Niemiec i którego przedmiotem były „odszkodowania”. Treść oświadczenia rodzi pewne wątpliwości co do desygnatów obu pojęć, w szczególności w świetle braku stosunków dyplomatycznych między PRL a RFN oraz co do tego, czy owe „odszkodowania” obejmowały wszelkie roszczenia (zarówno publiczne, jak też prywatne; taka była interpretacja strony niemieckiej), czy też – jak uważała strona polska – nie dotyczyło roszczeń osób fizycznych wynikających z niemieckich zbrodni i prześladowań. Kwestia ta stanowi skomplikowane zagadnienie prawne, które nie sposób omówić i rozstrzygnąć w niniejszym tekście.

Gomułka się zrzeka
Oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r. pozwalało przedstawicielom rządu Niemiec Zachodnich twierdzić o tym, że sprawa roszczeń wynikających z okresu II wojny światowej jest już zamknięta. W rzeczywistości jednak nie uważali tego oświadczenia za wystarczające dla uznania sprawy reparacji za zamkniętą. Z tego powodu w okresie negocjacji między PRL a RFN w grudniu 1970 r. strona niemiecka starała się uzyskać potwierdzenie deklaracji rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r., proponując włączenie do traktatu przepisu przewidującego wyłączenie możliwości podnoszenia przez obie strony roszczeń wynikających z II wojny wobec siebie, do czego ostatecznie nie doszło. Podczas rozmowy z kanclerzem RFN Willym Brandtem 7 grudnia 1970 r. Władysław Gomułka powołał się na treść oświadczenia z 23 sierpnia 1953 r.; wskazał, że rząd PRL zrzekł się reparacji wobec Niemiec jako całości, a więc także wobec RFN i do sprawy tej w przyszłości nie będzie powracać. Dodatkowo Gomułka przyznał, że byłby gotów zrzec się odszkodowań dla osób prywatnych w zamian za korzystnie oprocentowany, duży kredyt dla PRL.

Kohl przekonał Busha

Po zmianach politycznych 1989 r. kwestia odszkodowań była również przedmiotem bilateralnych rozmów między premierem Tadeuszem Mazowieckim a kanclerzem Helmutem Kohlem. Szef zachodnioniemieckiego rządu wykazywał w tej sprawie jednak upór, wskazywał na rozmiary świadczeń z RFN tytułem zadośćuczynienia do wielu państw i że nie chce tworzyć precedensu, gdyż za Polską w kolejce ustawiłoby się wiele innych państw. Później rozmawiając z prezydentem George Bushem w lutym 1990 r. kanclerz Kohl przekonał go, że do tematu reparacji nie należy wracać, gdyż opóźniłoby to proces zjednoczenia Niemiec. Dodatkowo Kohl wykorzystał niedoinformowanie swojego rozmówcy wskazując, że RFN wypłaciła około 100 mld marek tytułem odszkodowań, z czego wielką część mieli otrzymać Polacy (w rzeczywistości do Polski trafiło około 100 mln marek, tj. promil tej kwoty) za pośrednictwem reżimu komunistycznego, który świadczenia te roztrwonił. W 1991 r. utworzono Fundację „Polsko-Niemieckie Pojednanie” dysponującą kwotą 500 mln marek na pomoc dla „ofiar prześladowania nazistowskiego”. Troską strony niemieckiej było jednak to, aby tej formy pomocy nie przedstawiać jako odszkodowania, ponieważ „polski rząd zrezygnował [w 1953 r. – przyp. aut.] z odszkodowań”. Sprawa reparacji od Niemiec pojawiła się w polskiej przestrzeni publicznej ponownie w 2004 r. razem z uchwałą Sejmu RP wzywającą rząd do podjęcia stosownych działań wobec rządu RFN w związku z tym, że „Polska nie otrzymała dotychczas stosownej kompensaty finansowej i reparacji wojennych za olbrzymie zniszczenia oraz straty materialne i niematerialne spowodowane przez niemiecką agresję”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie żyje Kris Kristofferson

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia