"Do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny sowietów" brzmiał fragment tekstu z ulotki informacyjnej 6 Brygady Wileńskiej AK.
- W Polsce dominuje opinia, że formacje militarne walczące w lasach po II wojnie światowej z sowieckim najeźdźcą składały się głównie z młodych, ideowych, ale i zbyt zapalczywych żołnierzy. Postać Władysława Łukasiuka dowodzi, że byli wśród nich również starsi i doświadczeni dowódcy, analizujący sytuację na chłodno - tłumaczy dr Kazimierz Krajewski, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej i współautor opracowania o kapitanie Władysławie Łukasiuku, jednym z najwybitniejszych dowódcóc antykomunistycznej partyzantki z Podlasia.
Przerwana błyskotliwa kariera
Patrol st. sierż. "Lamparta" z 6 Brygady Wileńskiej.
(fot. wilczetropy.ipn.gov.pl)
Władysław Łukasiuk faktycznie był wyraźnie starszy od swoich współpracowników, bo w chwili rozpoczęcia walki z komunistami miał już 38 lat. Urodził się 2 lutego 1906 r. we wsi Tokary. Jego rodzice, choć prości, wiedzieli, że muszą zadbać o wykształcenie swojego najstarszego syna.
Ukończył gimnazjum w Sokołowie Podlaskim. Później pracował jako pisarz-buchalter w tartaku w Karczewie, był też prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w swej rodzinnej wsi. W 1929 r. Łukasiuk został powołany do wojska, pełnił służbę w 3 pułku strzelców konnych w Wołkowysku.
Tak rozpoczęła się jego kariera wojskowa. Niestety uległ groźnemu wypadkowi w trakcie ujeżdżania konia. Został zrzucony z siodła i upadł niefortunnie na oś wozu taborowego, raniąc się w głowę i doznając złamania w kolanie lewej nogi.
Przeszedł długie leczenie w szpitalu wojskowym w Grodnie. Po powrocie do zdrowia wyszedł z wojska w 1933 r. w stopniu plutonowego. Do końca życia przyszły pogromca komunistów pozostał jednak kaleką z lewą sztywną nogą.
Wkrótce Władysław Łukasiuk ożenił się z Jadwigą Oksiutówną i zamieszkał w Mężnienie nad Bugiem. Małżeństwu urodziła się dwójka synów i córka. W chwili wybuchu wojny piastował funkcję zastępcy wójta gminy Sarnaki.
Co ciekawe, Łukasiuk prowadził wiejski sklep z wyszynkiem. Starostwo siedleckie wydzierżawiło mu także dwa odcinki Bugu, mógł więc zarabiać na opłatach za łowienie ryb czy uprawianie sportów wodnych.
- Takie specjalne przywileje mogły być formą podzięki za współpracę z wywiadem wojskowym lub policyjnym. W grę wchodzi nawet praca dla osławionej "dwójki". Łukasiuk miał zajmować się rozpracowywaniem środowisk lewicowych, komunizujących i masońskich - mówi dr Krajewski z IPN.
Do tych drugich należały na przykład Zakon Wszechświatowego Zjednoczonego Wolnomularstwa "Le Droit Humain" i Polskie Towarzystwo Teozoficzne, działające oficjalnie pod nazwą "Spółdzielnia dla prowadzenia kolonii letnich". Na zaproszenie masonów do Mężenina, w którym Władysław Łukasiuk mieszkał, przyjeżdżała często Wanda Wasilewska, późniejsza wiceprzewodnicząca PKWN. Według niektórych relacji ta wpływowa komunistka znalazła się właśnie w wywiadowczym kręgu zainteresowań byłego wojskowego.
Początki wojny
Władysław Łukasiuk z powodu kalectwa nie wziął udziału w kampanii wrześniowej.
W pełni zaangażował się jednak w pracę konspiracyjną. 4 lutego wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, późniejszej Armii Krajowej. To właśnie wtedy przybrał pseudonim "Młot II", chociaż wszyscy zwracali się do niego po prostu "Młot". Pod jego dowództwem znalazła się drużyna konspiracyjna w Mężnienie. On i jego żołnierze byli bardzo aktywni, wzięli np. udział w akcji uszkodzenia mostku kolejowego na linii kolejowej Siedlce-Czeremcha.
Na prawdziwą renomę oddział Łukasiuka musiał poczekać jednak na "akcję V". Wiosną 1944 r. drużyna "Młota" dowiedziała się o 19 próbach przeprowadzanych z użyciem słynnej hitlerowskiej Wunderwaffe - rakiety balistycznej V-2. Pociski mające zmienić losy II wojny światowej i mogące sięgać przestrzeni kosmicznej wybuchały najczęściej w powietrzu, wtedy zbierano jej elementy.
Jednak w jednym przypadku rakieta nie eksplodowała i w całości wpadła do Bugu. Łukasiuk wraz ze swoimi ludźmi zdołali ją wyciągnąć i rozmontować. Najważniejsze części wysłali do Londynu. To był istotny wkład późniejszego dowódcy 6 Brygady Wileńskiej AK na rozpracowanie przez aliantów niemieckiej cudownej broni. Warto wspomnieć, że Łukasiuk i jego podkomendni nie mieli jednak okazji uczestniczyć w akcji "Burza".
W nocy z 9 na 10 sierpnia 1944 r. drużyna "Młota" we współpracy z formacją Tadeusza Jakubskiego "Czarnego" została wykorzystana do odbioru alianckiego zrzutu między Mężeninem a Michałowem. Niestety nie umknęło to uwadze miejscowego donosiciela, dlatego żołnierze musieli od tamtego momentu ukrywać się przed aresztowaniem i być niezwykle czujnym. Za broń złapali jednak już w drugiej połowie sierpnia, gdy planowano wysłać ich na odsiecz powstańcom warszawskim.
Akcję ostatecznie jednak odwołano ze względu na rozbrajanie przez Armię Czerwoną oddziałów AK, maszerujących na pomoc walczącej stolicy. Zarówno pluton "Czarnego" jak i drużyna "Młota" zostały rozformowane, jego członkowie ukrywali się przez jakichś czas we wsi Klimczyce.
Z bronią w las
Dowódcy szwadronoów 5 i6 Brygady Wileńśkiej AK. Od lewej" Walerian Nowacki, Henryk Wieliczko i Antoni Borowik
(fot. wilczetropy.ipn.gov.pl)
Wkrótce Władysław Łukasiuk przeszedł z działalności konspiracyjnej do partyzantki. Jesienią jego grupa uległa poważnemu osłabieniu po tym jak funkcjonariusze NKWD aresztowali akowców w Mężeninie i pobliskich wioskach. Złapano i wywieziono wtedy na Syberię m.in. Tadeusza Oksiutę, szwagra "Młota". Łukasiukowi nie stała się krzywda, bo szczęśliwie wybrał się tego dnia z rodziną na grzyby.
- Od tej chwili rozpoczął się nowy epizod w jego życiu, gdy walczył w głębokiej konspiracji już tylko przeciwko komunistom, nie rozstając się z pistoletem. Można powiedzieć, że wszedł do lasu i już nigdy z niego nie wyszedł - podkreśla dr Kazimierz Krajewski.
- Łukasiuk dał się poznać jako doskonały dowódca, trzymający swoich ludzi dosyć krótko. Nie pozwalał im na przykład spożywania alkoholu, sam go raczej unikał. Nigdy nie wydawał też pochopnych sądów wobec swoich podkomendnych, musiał mieć najpierw twarde dowody ich winy - podkreśla.
Oddział Łukasiuka zajął się obroną ludności powiatów siedleckiego i sokołowskiego przed funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i agenturą NKWD. Metodycznie likwidował przedstawicieli komunistycznego aparatu represji.
Jednocześnie skala zbrodni sowieckiego okupanta rosła, a stadion w Sokołowie Podlaskim wykorzystywany był przez NKWD jako obóz przejściowy dla wywożonych za wschodnią granicę akowców i wszystkich Polaków, nastawionych wrogo do Związku Radzieckiego. W ciągu kilku tygodni przez wspomniany stadion przewinęło się 2 500 osób.
Na przełomie 1944 i 1945 r. "Młot" nawiązał współpracę z Obwodem Bielsk Podlaski, wchodzącym skład Białostockiego Okręgu Armii Krajowej. Razem urządzili skuteczną zasadzkę na oddział NKWD i 18 marca 1945 r. odbili 14 aresztowanych, całkowicie rozbijając radziecką formację.
Miesiąc później zarówno ludzie Łukasiuka jak i akowcy dołączyli do Óśrodka AK Drohiczyn-Siemiatycze, dowodzonego przez Teodora Śmiałowskiego "Szumnego". Tym samym ośrodek zwiększył swoją liczebność do 100-120 partyzantów z "Młotem" jako zastępcą komendanta i dowódcą pierwszego z czterech plutonów. Wyróżniał się on wyjątkową wojowniczością i był traktowany jako pluton szturmowy. Wiosną kilka razy rozbili oddziały Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej czy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przy niewielkich stratach własnych.
W czerwcu 1945 r. Łukasiuk uznał, że jego stopień wojskowy plutonowego nie jest wystarczająco wysoki rangą, więc zaliczył egzamin Kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty, zorganizowanego dla dowódców Obwodu AK Bielsk Podlaski.
Dwa miesiące później doceniono jego znacznie i awansowano go na podporucznika czasu wojny.
W szeregach 5 brygady
W lipcu 1945 r. zginął Teodor Śmiałowski, a dowództwo AK w Białymstoku zadecydowało o demobilizacji oddziałów partyzanckich. Żołnierze "Szumnego" w większości podporządkowali się i rozjechali po Polsce. "Młot" nie byłby jednak sobą, gdyby poszedł w ich ślady.
1 sierpnia razem z 20 towarzyszami broni dołączył do 5 Brygady Wileńskiej sławnego i powszechnie szanowanego majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki", zbierającej siły w rudzkich lasach. Uzyskał jednak względną niezależność i już następnego dnia udał się w rajd po lewobrzeżnym Podlasiu. Warto zaznaczyć, że pomagał mu wtedy adiutant "Łupaszki" kapitan Leon Lech Beynar "Nowina", znany później jako historyk oraz pisarz Paweł Jasienica.
W szeregach 5 Brygady Wileńskiej Władysław Łukasiuk stoczył mnóstwo zwycięskich bitew. Po zlikwidowaniu tego oddziału we wrześniu 1945 r., "Młot" pozostał w lesie. Nawiązał współpracę z Lucjanem Minkiewiczem "Wiktorem". Ale już zimą 1945 r. znów przeszedł pod rozkazy "Łupaszki".
Tak właśnie oddział "Wiktora" i "Młota" został w końcu nazwany 6 Brygady Wileńską AK. Zdecydował o tym sam Szendzielarz, a grupa działała na Podlasiu po obu stronach Bugu. Podlegała komendzie eksterytorialnego Wileńskiego Okręgu AK, a ten pozostawał w łączności z Naczelnym Wodzem w Londynie.
Trudy partyzantki
Szwadron żandarmerii 6 Brygady Wileńskiej
(fot. wilczetropy.ipn.gov.pl)
Dowódcą brygady był "Wiktor", a zastępował go Łukasiuk i odpowiadał chociażby za kontakty z lokalnym Zrzeszeniem Wolność i Niezawisłość. Przejęcie kierownictwa zajęło mu jednak tylko kilka miesięcy. W październiku 1946 r. "Łupaszka" wysłał Minkiewicza na urlop, a dowództwo oddał jego adiutantowi.
Zygmunt Szendzielarz bardzo cenił sobie umiejętności "Młota", ostatecznie dwukrotnie awansował go. Łukasiuk pod koniec 1947 r. był już kapitanem.
Siła broni "Młota" wynosiła w latach 1946-1948 około 100 żołnierzy, podzielonych na kilka autonomicznych szwadronów. Każdy z nich był aktywny w innym regionie, co jakiś czas spotykano się w trakcie koncentracji i ustalano plan działania. Do dyspozycji miał też siatkę terenową, czyli setki ludzi w różnych powiatach po obu stronach Bugu.
W 1947 r. komunistyczne władze ogłosiły amnestię dla "leśnych band". W tym samym czasie Łukasiuk rozszerzał swoją siatkę konspiracyjną. W maju 1947 r. pod jego rozkazy przeszedł dowódca grupy partyzanckiej z terenu powiatu Wysokie Mazowieckie kapitan Kazimierz Kamieński "Huzar". Z czasem stał się jego zastępcą.
- "Młot" był uważany przez swoich, często o wiele młodszych podkomendnych, za człowieka poważnego i niezwykle doświadczonego. Traktowali go jak ojca, pełnego charyzmy. Chociażby dlatego cała 6 brygada posłuchała go, gdy powtarzał w trakcie amnestii, by nie wierzyć komunistom - tłumaczy dr Kazimierz Krajewski.
Jeśli Łukasiuk dowiedział się i znalazł dowody na zejście swoich ludzi na złą drogę oraz zajęcie się np. rabunkiem, nie wahał się wydawać na nich wyroku śmierci. Spotkało to chociażby grupę tzw. Korwinowców. Sam tępił złodziei i wszelkie formy drobnej, zorganizowanej przestępczości na swoich terenach.
Wyrok wydawał powołany doraźnie sąd polowy. Wina musiała być udowodniona przez zeznanie kilku świadków i odnotowywane protokolarnie. Rzadko kiedy zapadał wyrok śmierci, do którego wymagana była odpowiednia ilość podpisów żołnierzy, mających wiedzę o zbrodniach oskarżonego. Zdarzały się np. kary chłosty.
Od czasu do czasu dochodziło jednak do sytuacji, w których Łukasiuk nie miał zamiaru odpuścić. Gdy aresztowano i zamęczono w czasie brutalnego śledztwa Edwarda Gregoryczka "Bonawenturę", zastępcę "Młota" z okresu okupacji niemieckiej (żołnierze KBW i ubecy przypalali go ogniem, wlewali mu do gardła benzynę i dotkliwie bili), "Młot" poprzysiągł zemstę ludziom za to odpowiedzialnym.
Z jego rozkazu zabito kilku donosicieli z Mężenina i okolic, w tym dwóch miejscowych nauczycieli, ubeckich informatorów w Siedlcach.
Nawet czerwoni oprawcy w sporządzanej przez siebie dokumentacji zwracali uwagę na wybitnie ideowy charakter grupy Władysława Łukasiuka.
Bilans bojowy 6 Brygady Wileńskiej na przestrzeni lat 1946-1949 wygląda imponująco. Jej odziały wykonały prawie 250 akcji bojowych. Stoczyły około 50 walk i potyczek z siłami "bezpieczeństwa", zrealizowały 35 różnych zasadzek, rozbiły co najmniej 30 posterunków MO i placówek UB, przeprowadziły 6 ataków na pociągi, 15 akcji na urzędy gminne, 55 akcji na spółdzielnie, 10 akcji "rozbrojeniowych", kilkadziesiąt inicjatyw "przeciwbandyckich" oraz 35 innych akcji, głównie "porządkowych" i na różne obiekty gospodarcze.
Przez cały czas brygada współpracowała z Narodowymi Siłami Zbrojnymi i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Według szacunków dr Krajewskiego, przez jej szeregi przewinęło się mniej więcej 300 żołnierzy. Ponad 140 zginęło w trakcie boju, w katowniach UB lub przed lufami plutonów egzekucyjnych. Wielu z pozostałych wylądowało w więzieniach.
Tajemnicza śmierć
"Młot" spędził zimę 1948/1949 r. w lasach rudzkich. Przystopował ilość wypraw w polowaniu na komunistów. Musiał zresztą uważać na liczne wtedy obławy żołnierzy KBW i UB.
- Resztę swoich towarzyszy broni przekazał "Huzarowi" i "Brzaskowi", samemu zostając z 10 kompanami. Łukasiuk zimował w ziemiance obok wsi Czaje-Wólka. To od jej mieszkańców dostawał jedzenie. W tym czasie raczej już stracił nadzieję na wybuch III wojny światowej i w efekcie oswobodzenie Polski, na co liczył wcześniej - komentuje nasz rozmówca z Instytutu Pamięci Narodowej.
W czerwcu 1949 r "Młot" powziął decyzję o połączeniu sił z "Huzarem". Nigdy jednak nie zdążył tego zrobić. Zginął 27 lipca, w przeddzień reorganizacji, na kolonii wsi Czaje-Wólka. Wiadomo tylko, że zginął od strzału swojego podkomendnego Czesława Dybowskiego. Chwilę wcześniej sam celnym strzałem zlikwidował Leopolda Dybowskiego.
- Dziś nie pozostaje nam nic innego jak tylko uznać, że było to wynikiem fatalnego nieporozumienia pomiędzy żołnierzami. W końcu od wielu lat nocowali w ziemiankach oraz biegali po lasach w warunkach skrajnego wycieńczenia psychicznego i fizycznego - podsumowuje dr Krajewski.
Po dwóch dniach "Młotowi" wyprawiono symboliczny pogrzeb w lesie Czartajówka.
Zwłoki "Młota" po upływie dwóch tygodni wykopali agenci i zabrali je do Bielska Podlaskiego, a stamtąd prawdopodobnie do Białegostoku. Wszyscy uczestnicy pochówku, oprócz głównego inicjatora Bronisława Godlewskiego, zostali aresztowani i skazani na kilkuletnią odsiadkę.
Zgodnie z protokołem obdukcji zwłok Władysław Łukasiuk został zabity dwoma strzałami z broni krótkiej. Jeden postrzał dostał w klatkę piersiową, a drugi - dobijający - w głowę. Pierwsza rana spowodowała wylew wewnętrzny, zaś kolejna uszkodzenie mózgu. Umarł prawie natychmiast.
Do dziś nie wiemy, gdzie ubecy zakopali ciało bohaterskiego partyzanta. Jednak jego zastępca Kazimierz Kamieński "Huzar" przejął obowiązki dowódcy i kontynuował opór. 6 Brygada Wileńska AK w postaci wielu lotnych patroli walczyła z okupantem do jesieni 1952 r. Ostatecznie została rozbita w wyniku prowokacji założonego przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego słynnej V Komendy Wolności i Niezawisłości. "Huzara", druha Łukasiuka, zamordowano 11 października 1953 r. w więzieniu w Białymstoku.
Arkadiusz Gołka