To drugie tak niezwykłe znalezisko w ostatnich 20 latach. W kwietniu 2006 roku w pobliskiej Balnicy odkopano dzwon, który stanowił prawdziwą sensację archeologiczną. Był to dzwon zwany „Świętym Michałem”. Miał w obwodzie 330 cm i ważył 625 kg. Dzwon został odlany przez ludwisarnię Felczyńskich w 1927 roku.
Wykopał go archeolog Jerzy Ginalski, były dyrektor Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku i odkrywca skarbów w Trepczy. Dzwon z Maniowa wykopano również pod okiem tego doświadczonego archeologa.
Maniów to obecnie niewielka osada leśna. Zamieszkuje ją kilkudziesięciu mieszkańców. Sąsiaduje z Wolą Michową i nieistniejącą obecnie miejscowością Szczerbanówka.
Wieś liczy sobie blisko sześć stuleci. W całej swojej historii przeżywała okresy lepsze i gorsze. W czasach nowożytnych do tych ostatnich zalicza się okres I wojny światowej, kiedy to Maniów stracił część zabudowy, a wielu mężczyzn wcielono do austriackiej armii.
Po Wielkiej Wojnie Maniów podźwignął się z ruin i zwiększyła się liczba jego mieszkańców. Przed wybuchem II wojny światowej, w Maniowie mieszkało już ponad 500 osób.
We wsi istniała drewniana cerkiew greckokatolicka, zbudowana jeszcze 1841 r.. Była to cerkiew parafialna pw. św. Mikołaja. Po 1944 roku cerkiew przestała istnieć.
Po wojnie doszło do wysiedlenia ludności łemkowskiej z Maniowa, a po ich wyjeździe bojówki UPA spaliły niemal wszystkie opuszczone zabudowania. Ludzie zaczęli wracać w te strony dopiero w latach 60. Byli to głównie pracownicy leśni. O byłych mieszkańcach przypominają dzisiaj tylko fundamenty domostw, stare sady owocowe, cmentarz i cerkwisko.
To właśnie na cerkwisku odkryto zakopany dzwon. Leżał on kilkadziesiąt lat ukryty w ziemi, przy murze stojącej tam niegdyś dzwonnicy.
Historia jego odkrycia jest długa, gdyż rozpoczęła się 20 lat temu. Dwaj przyjaciele, Tomasz i Maciej, penetrowali okolice pasma granicznego. W ruinach dzwonnicy przy dawnej cerkwi w Maniowie zaskoczył ich bardzo mocny i wyraźny sygnał na wykrywaczu metalu. Mężczyźni zaczęli kopać, aż okazał im się dzwon, ukryty prawdopodobnie w czasie wojny lub tuż po niej, przed Akcją „Wisła. Mężczyźni zabezpieczyli dzwon, by nie znaleźli go „złomiarze”. Czekali aż 20 lat, by można go było odkopać. Stało się to za zgodą konserwatora zabytków.
Odkopanie dzwonu trwało kilka godzin. Całą operację przeprowadzili pracownicy Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku pod okiem Jerzego Ginalskiego oraz przy współudziale leśników. Po odkopaniu dzwon załadowano na ciężarówkę i wywieziono do Sanoka, gdzie zostanie poddany szczegółowym oględzinom. Za jakiś czas dyrekcja MBL ma przedstawić opinii publicznej informacje na temat znaleziska.
Jak informuje Adam Pasiniewicz, miejscowy leśniczy i prezes Stowarzyszenia „Opiekunowie Bieszczadzkiej Historii” cerkwisko już tydzień temu zostało objęte monitoringiem.