Spis treści
Market Garden - największy desant II wojny światowej
Operacja "Market Garden" odbywała się w dniach 17-26 września 1944 roku na terenie Holandii, dokładnie pomiędzy Eindhoven a Arnhem w ramach II wojny światowej.
Operacja wojskowa została przeprowadzona przez aliantów, a konkretniej przez wojska Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady i holenderskiego ruchu oporu, a jej celem było rozdzielenie wojsk niemieckich i obejście od północny umocnień zwanych linią Zygfryda, co miało doprowadzić do przeniesienia walk na terytorium Niemiec i szybszego zakończenia wojny.
Finalnie akcja skończyła się niepowodzeniem i wygraną nazistów. Jednym z powodów był brak możliwości utrzymania i rozszerzenia brytyjskiego przyczółka na wschodnim brzegu Renu. Niemcy byli w stanie okrążyć przeciwnika i doszczętnie zniszczyć, eliminując kilka tysięcy spadochroniarzy brytyjskich i niewiele mniej amerykańskich.
Polacy w Market Garden
Istotną rolę w operacji "Market Garden" odegrała również strona polska reprezentowana przez 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową. Jednostka, co prawda, była przygotowana, by wylądować na terenach Polski i tam walczyć z okupantem, ale finalnie została przetransportowana nad Holandię.
Polski desant był przekładany przez kilka dnia. Najpierw, 19 września, z powodu złych warunków atmosferycznych, należało zweryfikować plany i poczekać na kolejną dogodną okazję. Dzień później problemem okazała się gęsta mgła.
Finalnie, Samodzielna Brygada Spadochronowa dokonała desantu 21 września 1944 roku, ale tuż przed startem została zmieniona strefa zrzutu. Polacy trafili na zachodni brzeg Renu z zadaniem wsparcia Brytyjczyków.
Jeśli chodzi o straty Polaków w trakcie operacji, Samodzielna Brygada Spadochronowa straciła aż 342 żołnierzy, z czego 93 poległo na polu walki.
Mordercze szkolenie Samodzielnej Brygady Spadochronowej
1 Samodzielna Brygada Spadochronowa została sformowana 9 października 1941 roku w hrabstwie Fife w Szkocji, a jej dowódcą został Stanisław Sosabowski. Od tamtego czasu, przez trzy lata, przygotowywała się do desantu w okupowanej Warszawie, chociaż finalnie nastąpił on w Holandii.
Szkolenie, którego użyto do szkolenia brygady było wyjątkowe i - dosłownie - mordercze. Przede wszystkim, zastosowano brytyjski system szkolenia, który polegał jedynie na różnorakich kursach i działaniach praktycznych. Ćwiczenia skupione były wokół wyrabiania wytrzymałości fizycznej, ale też sprytu i inteligencji na polu bitwy.
Znaczna część ćwiczeń skupiona była jednak wokół skoków ze spadochronem, a Polacy stworzyli nawet specjalną wieżę, której można było skakać bez ryzyka kontuzji. Ogromne znaczenie dla przygotowania brygady miała miejscowość Ringway, gdzie można było oddawać prawdziwe skoki, takie jak na polu walki.
Poza skokami ze spadochronem grupa desantowa musiała być sprawna fizycznie i psychicznie, stąd też regularne testy w tym zakresie, ale też biegi na 3 oraz 5 kilometrów oraz umiejętności praktyczne, takie jak obsługa spadochronu i znajomość jego budowy, to jest skracanie szelek, zachowywanie równowagi i tym podobne.
Warto również wspomnieć, że tak wymagające treningi nie były przypadkowe. Żołnierze, którzy trafiali w ręce generała Sosabowskiego, nie odznaczali się wybitną kondycją i przeważnie byli starsi od spadochroniarzy z Wielkiej Brytanii. To wymagało wielkiego poświęcenia i ciężkich treningów, ale też pieniędzy, bo grupa inwestowała własne fundusze w rozwój pola treningowego.
Ofiary polskiego szkolenia
W dzisiejszych czasach zdarzają się różne wypadki związane ze skokami ze spadochronem. 80 lat temu technologia była jeszcze mniej rozwinięta, co wiązało się z większym ryzykiem w przypadku ćwiczeń, zwłaszcza regularnie powtarzanych przez żołnierzy.
Pierwszy tragiczny wypadek miał miejsce już 19 czerwca 1941 roku, czyli - tak naprawdę - przed sformalizowaniem grupy. Wówczas podczas wyskoku metodą "przez dziurę" zginął ppor. Jan Twardawa, a przyczyną okazało się nieprzypięcie do uchwytu w samolocie taśmy statycznej spadochroniarza przez instruktora z Wielkiej Brytanii. W związku z tym nie doszło do wyciągnięcia przez linę spadochronu z pokrowca, a ten nie posiadał ręcznego systemu, którego użyć mógłby skoczek.
Kolejne wypadki i zgony żołnierzy najczęściej były już spowodowane systemem opuszczania samolotu. Nie brakowało jednak tych związanych z metodą "przez dziurę". Problem w takich skokach związany był z tym, że przy wyskoku skoczek mógł uderzyć czołem w otwór i zostać oszołomiony, a następnie utracić odpowiednią pozycję. Wtedy następowało koziołkowanie w powietrzu i, przeważnie, zaplątanie w linki spadochronu.
Były również inne przyczyny wypadków, jak chociażby nie otwarcie się spadochronu spowodowane złym złożeniem go jeszcze na ziemi, błędny zrzut lub zbyt silny wiatr, które doprowadzały do lądowania w wodzie, a wówczas nieznana była jeszcze procedura postępowania w takich wypadkach, czy nawet uszkodzenie spadochronu przez skrzydło innego samolotu.
Najbardziej tragiczny wypadek miał jednak miejsce 8 lipca 1944 roku. Wówczas w Stamford odbywały się kompanijne ćwiczenia "Glitto 1" z udziałem 8 kompanii i 12 samolotów. Przyczyną wypadku był błąd jednego z pilotów, który skierował swoje skrzydło w śmigło samolotu, doprowadzając do powietrznej kraksy z udziałem większej liczby maszyn. Finalnie śmierć poniosło wtedy 2 oficerów, 24 szeregowych oraz 8 członków amerykańskiego personelu latającego.
lena